Wróciłam Rozdział Bliźniaczek, a z nim wyjaśnienia, które mało wyjaśniają i są nie jasne. Taka moja logika. Przepraszam z a błędy, ale pisałam to (jak zwykle zresztą) na telefonie. Niedługo dodam też II część ‚Gdzie ty tam i ja” również mojego autorstwa. Następny rozdział się już pisze, więc pewnie niedługo koniec…
Pozdrawiam. Dla pierwszej osoby, która skomentuje :p
[Miranda]
Wiecie, mam dość mówienia, że jest ciemno. Zawsze, coś mówię, pojawia się słowo ciemno… To wnerwiające! Czy ci geniusze nie mogą sobie zainstalować jakiegoś oświetlenia? Okej, podziwiam, że zachowują ‘klimacik’ starożytności, ale nie pogardziłabym jakąś lampą a nie małą pochodnią! No to będę oryginalna i zacznę tak:
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam (nie, nie ciemność) jakieś pomieszczenie skąpane w bladym świetle ognia. I kto jest mistrzem opisu, no kto? Znajdowałam się w jakieś maleńkiej celi. Nie było tu niczego, nie licząc mnie, drewnianej deski wbitej w ścianę i zaczepioną na łańcuchach, żeby robiła za łóżko, krzesło czy co tam jeszcze chcecie oraz dogasającej już pochodni.
Siedziałam wściekła na lodowato zimnej ziemi. Nie miałam pojęcia, czemu tu jestem, ale wiedziałam, że stąd wyjdę. Wyjdę i ich wszystkich zabiję. Nic nie wkurza mnie bardziej od myśli, że obrazili i znieważyli moją siostrę. No, może jeszcze denerwuje mnie chamstwo, jak któraś z dziewczyn patrzy się w ten sposób na Mike, oraz jak ktoś zje mi żelki. Ale nie to było teraz najważniejsze. Oni ją obrazili przecież, nie? No bo, czy takie omamienie, to nie jest obrazą godności? No jak dla mnie jest. I nie lubię, gdy ktoś tak traktuje Jane. Już zbyt dużo osób ją tak traktowało i gnębiło, żeby teraz to załatwić jak załatwiałam kiedyś. W podstawówce Jane była ofiarą szkolnej tyrani. Zawsze ci szkolni inteligenci dopadali ją i zawsze ja ją z tego wyciągałam. Nie wspomnę już, że zawsze, któryś z jej prześladowców miał potem jakiś przykry wypadek… Na przykład jeden niechcący usiadł na jakiejś breji albo w jego obiedzie znalazł się bardzo twardy przedmiot, który skutecznie kruszył mu zęby. Od zawsze jej pomagałam. Ona się potykała a ja ją podnosiłam i zacierałam ślady. Taki schemacik był u nas od zawsze. Nienawidziłam, gdy ktoś ją tak traktował. Ona jest moją siostrą a mojej siostry nie można poniżać.
No, potem się ciut namieszało i to Jane została tyranką. Ale i tak się zdarzało jej potknąć. Również tym razem pomagałam jej, ale nie byłam już przez to szanowana. Nigdy tak właściwie Jane mi tego nie powiedziała… Kiedyś była wściekła, że to nie ja jestem gnębiona a potem przestała na mnie zwracać uwagę. Mnie nie gnębili, bo wiedzieli, do czego jestem zdolna. Już pierwszego dnia w podstawówce teczka dziewczyny, która mi podpadła znalazła się na dachu szkoły. Jane wtedy tak nie umiała. Była inna… Kiedy się zmieniła też ją podnosiłam. Przecież postrach szkolnych korytarzy ma prawo do pomyłek, nie? No pomyłek… Takich jak nadmierne nieobecności, małe problemy z ocenami czy złe kręgi towarzyskie… Ale trudno.
Jak mam być szczera, kiedy Percy powiedział nam o naszym prawdziwym pochodzeniu, odetchnęłam. Skoro wszyscy herosi są rodziną to nie powinnam się już martwić o Jane. Wszystko będzie git… Jane nie będzie miała, kogo gnębić, bo wątpię czy ktokolwiek odważyłby się gnębić ją… A tu, co? Tam, tam, tam, tam! Mamy CAŁY OBÓZ nowych wrogów! Którzy mażą nas zabić! Wiiii, cieszmy się!
Wstałam i podeszłam do drzwi. Wyjrzałam przez maleńki otwór osłonięty grubymi prętami krat. Na korytarzu nikogo nie było. Cisza i spokój.
-Halo?- zawołałam z nadzieją, że pojawi się jakiś strażnik.- Jest tu ktoś?
Nikt nie odpowiedział. Zrezygnowana opadłam na ziemie i oparłam się o ścianę. Nie miałam pojęcia, co robić. Chciałam się rozpłakać, zwinąć się w kłębek na ziemi i nie budzić się. Nie miałam, dla kogo się budzić. No, chyba, że dla tej cudownej sytuacji, w której się znalazłam. Tak, wtedy warto wstać z ziemi z uśmiechem i czekać na następne kopniaki w tyłek…
Zamknęłam oczy. Zasnęłam.
W śnie zobaczyłam znowu swój stary dom. I tym razem byłam obecna tam duchem, ale nie do końca fizycznie. Mogłam się poruszać, zobaczyć wszystko tak, jakbym tam stała, ale nie mogłam nic powiedzieć, nikt mnie nie widział. Ale ja widziałam.
-Oliwio, twój sprzeciw nie ma już sensu- usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam dwie kobiety i mężczyznę siedzących w kuchni przy stole. Rozpoznałam mamę, Atenę, ale trzeciego członka dyskusji nie. Jednak byłam pewna, że go kiedyś widziałam.
-Jak nie da, jak da- oburzyła się Oliwia. Mama siedziała z założonymi rękami na piersi i opierała się o oparcie krzesła. Piorunowała spojrzeniem wszystkich przy stole i wyglądała na wściekłą. Jakbym widziała dorosłą i mniej czarną wersję Jane!
-Córeńko, ja wiem, że to twoje córki i chcesz dla nich jak najlepiej, ale proszę cię. Zrozum naszą sytuację.
-Wiesz, matka- nie, nie zrozumiem tego- warknęła i uderzyła pięścią w stół aż podskoczyły filiżanki z herbatą.- Nie obchodzi mnie, że jakaś banda przebierańców z mieczami może napaść tych drugich durniów z mieczami!
-Ty też należałaś do tej bandy przebierańców- wtrącił się mężczyzna, ale obie panie natychmiast uciszyły go wzrokiem.
-Ale wtedy nie miałam dzieci!
-Oliwio- zaczęła poważnie Atena- nie możesz tak mówić. To bardzo trudne. To, że na twoje córki padła ta straszna przepowiednia, którą wypowiedział sam bóg wróżbiarstwa, to nie nasza wina.
Mama ukryła twarz w dłoniach. Mężczyzna pogładził ją po włosach i westchnął ciężko.
-No weź, nie płacz tylko. Musieliśmy to zrobić. To zagraża całemu Olimpowi. Gdyby ta przepowiednia miała się spełnić, to jesteśmy w trzech du…- przerwał, bo Atena odchrząknęła znacząco.
-Ale nie macie pewności, czy przepowiednia o dziecku Wielkiej Trójki się sprawdzi!- wykrzyknęła Oliwia.- Jeżeli tu nie chodzi o nasze córki? To mogą być inne bliźniaczki.
A więc mężczyzną był Hermes. No, tatunio nie jest brzydki, jak mam być szczera…
-Sówko. Pierwsza przepowiednia mówi o upadku albo i nie upadku Olimpu, prawda?- spytała Atena, ale w jej głosie widać było lekką irytację. Oliwia pokiwała niechętnie głową, ale cały czas siedziała naburmuszona i wściekła.- To nawet, jak Olimp nie upadnie, to nie mamy pewności, czy wrogowie znikną tak po prostu.
-No właśnie. Nowa przepowiednia potwierdziła tylko te obawy, ale dała nadzieję- dodał Hermes.
-Nadzieję?! Nadzieję! Czy według was, to, że tylko moje córki, mogą jakimś magicznym sposobem nawrócić, jak jacyś kapłani waszych wrogów, może dawać nadzieję?
-Oliwio! Nie rozumiesz. Nikt inny tego nie może zrobić. Tak mówi przepowiednia. Ona mają to zrobić.
-Tak, mają, owszem- powiedziała ironicznie mama wstając od stołu z filiżanką w ręku.- Tylko zapominasz o jednym. Jak któraś z nich zginie, to nici. Bum- mówiąc to upuściła filiżankę.- Nic was nie uratuje.
Zapadła cisza. Atena przyglądała się swojej herbacie, a Hermesa nagle zainteresował kolor sufitu bo bacznie go obserwował odchylając się na krześle.
-Choć nie…- powiedziała cicho mama.-Mieliście jedną szansę. One mogły dać sobie radę. Apollo powiedział, że jak im się uda to fajnie. Tylko nastały małe komplikacje, prawda?- spojrzała się na Hermesa.
-Ja mu tego nie ukradłem- mruknął cicho.- Co jak co, ale tego nie odważyłbym się ukraść.
-Jakoś odważyłeś się ukraść kiedyś piorun tacie- zauważyła sarkastycznie Atena.
-Owszem, ale nie zapominaj, że wyleciałem wtedy z Olimpu. Nie wspominając o licznych poparzeniach, siniakach, podbitym oku…
-Cisza!- przerwała im mama.- Wieżę, że tego nie ukradłeś. Jednak twój wuj myśli inaczej i postanowił ci też coś zabrać prawda?
To nie było pytanie, ale obydwaj Olimpijczycy zebrani w pokoju pokiwali głowami.
-Hades zabrał tobie mnie i nowo narodzone córki. Nie wiedział jeszcze o przepowiedni. Ty też nie.
-Oliwio, byliśmy wtedy przerażeni. Po pierwsze chodziło o dziewczynki a potem o losy Olimpu. Hermes i ja chcieliśmy dobrze godząc się na jego warunki.
-Ale zrobiliście to beze mnie! Podpisaliście losy naszych córek nie pytając mnie o zgodę!- krzyknęła i powrotem usiadła wściekła na krzesło.
-Kochanie, weź pod uwagę, że byłaś wtedy tak jakby martwa…- rzekł Hermes, ale szybko zamilkł.
-Nadal byś była, ale Hades się przestraszył skutków nowej przepowiedni.
Nie rozumiałam, o czym oni mówią. Zdążyłam tylko zrozumieć, że mama, ja i Jane umarłyśmy, ale ożyłyśmy, bo Hermes i Atena coś podpisali z Hadesem. Pojawiła się też dość częsta wzmianka o przepowiedni, o której mówił mi Apollo. Ta przepowiednia była o mnie i Jane. Mamy pokonać wygnańców. Ta inna przepowiednia, o dziecku Wielkiej Trójki spełniła się podczas bitwy z tytanami o Manhattan. Tylko moment, który oglądam musiał być kilka dni po naszych urodzinach, oni wtedy nie wiedzieli, że odbędzie się bitwa o Manhattan, że Kronos powstanie, że dziecko Posejdona- Percy Jackson żyje, że przyczyni się do upadku wojsk Pana Czasu, że powstanie Obóz Wygnańców, a mama miała nadzieję, że nawet, jak to wydarzy się w tym stuleciu, że wtedy to nie będzie dotyczyć nas dwóch- Jane i mnie.
-Oliwio, a co jeżeli to jest o naszych córkach? Jeżeli Hades jednak dobrze zrobił dając wam trzem życie na nowo?
-Hermesie, rozumiem, że się starasz mnie pocieszyć, ale kilka godzin temu, podpisałeś coś, co mnie nigdy nie pocieszy.
-To „coś”, wyciągnęło cię z Podziemia, córko- wtrąciła się Atena.
-Ale nie na długo, bo…- nie dokończyła, bo głos jej się załamał.-Wiem nie powinnam się wściekać, bo i tak wyszło na lepsze, ale nie rozumiem, czemu Hades oskarżył ciebie o kradzież?
Hermes wzruszył ramionami.
-Nie wiem. Może dlatego, że w większości przypadkach zaginięć cudzych rzeczy, te przedmioty magicznym sposobem znajdowały się u mnie?
Mama pokręciła zrozpaczona głową i ponownie zalała się łzami. Chciałam podbiec i ją przytulić, ale i tak by tego nie poczuła. Stałam więc i z przerażeniem poznawałam przeszłość. Więc kiedyś umarłam. Milusio. Ożyłam. Jeszcze lepiej. Bóg świata umarłych pokłócił się o coś ważnego? I to penie odbije się konsekwencjami na Jane i na mnie? Jejciu, czemu nie skaczę ze szczęścia?
-Ja tam uważam, że przepowiednia jest o moich dziewczynkach i to one będą musiały się wykazać. Tym samym, twierdzę, że Wielka Przepowiednia ziści się wciągu minimalnie szesnastu lat. Dziecko Zeusa, Posejdona albo Hadesa narodziło się- powiedziała Atena.
-A co jeżeli to nie teraz? Jeżeli to się stanie potem i dziewczynki nie zdążą?
J-jak to: nie zdążą? Halo! Czemu ja nie rozumiem? Może byście raczyli coś wytłumaczyć, no, bo wiecie… To mogłoby mi się na przykład przydać?
-Co, jeżeli one urodziły się teraz, nie dożyją triumfu lub upadku Olimpu, do którego przyłoży się dzieciak Wielkiej Trójki? Przecież nic nie powstrzyma ich potem!
Jakich ich? Oni mówią o wygnańcach? Tak, ja też się cieszę, że rozumiem…
-Ten dzieciak może i powstrzyma klęskę, ale powód klęski powróci i bez małych nie damy sobie rady- mruknął posępnie Hermes. Mało się odzywał i choć na twarzy pojawiał się wymuszony uśmiech był chyba najbardziej przejęty ze wszystkich.
Klęskę? Chodzi o Obronę Manhattanu przed Kronosem, tak? No chyba… Powodem klęski była armia potworów i herosów… O bogowie!
Choć byłam tylko widmem we śnie to poczułam jakby wpadła na mnie ściana zimnego lodu. Wreszcie zrozumiałam (przynajmniej trochę) i to nie była przyjemna informacja. Nie chciałam wierzyć, że to, o czym mówią rodzice i Atena może okazać się prawdą. Nie może. Nie, nie pozwolę.
Poczułam jak czyjaś dłoń łapie mnie za ramie. Szarpie mnie. Chciałam się wyrwać, zostać w śnie, ale obraz już się rozmył. Musiałam wrócić do rzeczywistości, pełnej boleści i strachu.
-Wstawaj!- usłyszałam polecenie. Niechętnie otworzyłam oczy. Nade mną pochylała się bynajmniej mało urodziwa dziewczyna. Gdy zobaczyła, że nie śpię uśmiechnęła się szyderczo i wyprostowała się.
-No proszę, nasz wielka pogromczyni. Zapraszam panienkę. Arena czeka.
~*~
Mam nadzieję, że się spodobało 😀 Dodam jeszcze, że to już prawie, prawie końcówka… xDD
HA, PIERWSZA!!!
To jest genialne, z niecierpliwością czekam na cd. Pisz szybko.
A tak w ogole jak mozna dodac wlasne opko bo mam pomysl i chcialabym sie nim podzielic wiec pliss odpowiedzcie!
Wysyłasz swoją pracę na e-mail prcy@percyjackso.pl 😉
Chyba percy@percyjackson.pl XD napisałaś „precy”
fakt xD ślepa się robię 😛
Wielkie dzieki!
Wysyłasz swoją pracę na e-mail precy@percyjackso.pl 😉
powtórzyło się xD ten ostatni jest poprawny 😛
jackson* -,- jak ja kocham ten mój tłumacz xD
A oni to wstawiaja? Jesli tak to po jakim czasie?
krzesło- (w tym kontekście) krzesła 😛
Ona mają- one
penie- pewnie
Zakładam, że to przez pisanie na telefonie, więc moje gigantyczne gratulację :D. Tylko mam to jedno, jedyne zastrzeżenie TO JEST ZA KRÓTKIE! Więc żądam, aby cd było o wieeeele dłuższy ;3.
Którzy mażą nas zabić! – Którzy marzą o zabiciu nas? Którzy marzą o tym żeby nas zabić? Jakoś tak.
Całkiem niezłe i czekam na wyjaśnienia, bo trochę średnio ogarniam 😀 Podpisuje się pod Hestią – zbyt krótkie!
Pozdrawiam.
*.* So fantastic! To było wspaniale *.* To jest naprawdę ekstra. Ten styl <3
Ale interpunkcja się kłania. Imiesłowy czasownikowe (np. robiąc, zrobiwszy) oddzielamy od reszty zdania tak jakby to były czasowniki. Czyli w zdaniu:
" Hermes i ja chcieliśmy dobrze godząc się na jego warunki. " powinno być takz: " Hermes i ja chcieliśmy dobrze, godząc się na jego warunki. ". Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. No i jeszcze "wieżę"! 😀 Wieżę to można zbudować. Powinno być "wieRZę". XD
Ale tak w ogóle to opko jest super. Masz bardzo fajne pomysły, a postacie są naturalne. Idealnie oddajesz też uczucia głównej bohaterki. Po prostu świetne opowiadanie.
Ekhem, Miri, nie martw się, ja też nic z tego nie kumam. Cóż, nie ma to jak rozmowa bogów -.-
„J-jak to: nie zdążą? Halo! Czemu ja nie rozumiem? Może byście raczyli coś wytłumaczyć, no, bo wiecie… To mogłoby mi się na przykład przydać?”
„Jakich ich? Oni mówią o wygnańcach? Tak, ja też się cieszę, że rozumiem…”
To było genialne. Rzadko się śmieje przy opowiadaniach, ale jak tu się nie roześmiać przy Twoim stylu? No jak?
Mały błąd – napisałaś „-Jakoś odważyłeś się ukraść kiedyś piorun tacie- zauważyła sarkastycznie Atena.” Po tacie winna być spacja, nie jest to jakiś wielki błąd, ale spostrzegłam, że często (przy dialogach) go powtarzasz.
Opko jak zwykle zwala z nóg. Zgadzam się z Nożownikiem, uczucia bohaterów i wszystko jest z życia wycięte (oczywiście oprócz obozu wygnańców i herosowego [czy tam heroicznego] życia. Wszystko się wydaje tak prawdziwe, że mam wrażenie, jakbym sama oglądała sceny, na własne oczy. Co prawda w niektórych momentach stawiasz za dużo przecinków, ale nie przeszkadza mi to zachwycać się nad opowiadaniem. I już dwudziesta szósta część! Mam wielką nadzieję, że przetrwa jeszcze długo… A nie niesługo się skończy. Gdybyś tak uczyniła, byłoby to… po prostu niewybaczalne!
Tak więc podobało mi się. I to ogromnie. Czuję się, jakbym czytała książkę. Prawdziwą. Wspaniałą. Oszałamiającą.
Po pierwsze chciałam podziękować za dedykacje pod poprzednim rozdziałem. Padł mi laptop i idealnie zdążyłam przeczytać rozdział. Co do
Tego rozdziału to zaczynam lubić Miri. Naprawdę jej sarkazm i niektóre jej mysli są powalajace. Rozdział mi się podobał mimo tego, ze nie było w nim Jane. A ostatnie zdanie… Zbliżamy się do walki blizniaczek na arenie. O tak, będzie się działo. Jak to koniec?! Ja się nie zgadzam. Bliźniaczki nie mogą się od tak skończyć to niewybaczalne. Prawie zapomniałam o tym, ze jestem bardzo ciekawa czy dalabyś się namówić na napisanie opowiadania o życiu Oliwia i Hermesa? Byłoby cudownie.
Pozdrawiam i weny życzę
Dzięki :**
A co do tego pomysłu, to chodzi ci tylko o jakiś fragment, czy np. jednoczęściówkę, tylko o Oliwi i Hermesie? Mogę dać się namówić, ale po skończeniu tej serii… bo nie ukrywam, mam zamiar napisać po tej, jeszcze następną część
Bardzo sie ciesze. Nie ma sprawy, poczekam. Najlepiej jednoczesciowke 😀
Dziękuję wam! Miło mi, że niektórzy nie chcą końca ‚Bliźniaczek’ :** Niedługo wyślę CD ale to nie zmienia faktu, że powoli kończę… Choć znając moje zdolności streszczania się to powstanie jaszcze przynajmniej 10 rozdziałów
Ommmm, jestem za pomysłem Snakix!!!!! Dobry pomysł nie jest zły :3
Ostatnio urzekła mnie twoja praca o Natalie i Lilly. Nie napisałam komentarza więc teraz gratuluję geniuszu :3333 Jednak Bliźniaczki to… taka tradycja x.x blog bez nich to nie to samo <33
Moja pierwsza reakcja: EEEEEEEEEEEEEEEJJJJJJJ! Co jest, znikasz nam nasze ‚Bliźniaczki’ na tak długo, a jak w końcu wracasz, to takie krótkie wstawiasz?! :C A do tego prawie cały rozdział to opis snu Miri… A gdzie akcja? Gdzie Jane? I gdzie MIKE???
Foch.
Dobra, nie potrafię się gniewać, gdy po takim długim czasie dostaję wreszcie ten rozdział. Krótki, ale najważniejsze, że jednak jest 😉
Błędy wymienione, ale i tak nie zwracałam na nie większej uwagi, tylko na przecinki jestem trochę uczulona xP
Ale moment… No wiesz?! Jeśli wszędzie będziesz teraz paplać o końcu Bliźniaczek, to ja się chyba załamię ;____; Nie mogę się powstrzymać, więc powtórzę moją wypowiedź znaną ci z komentarza z poprzedniej części: Bliźniaczki są jak koło, Bliźniaczki się nie kończą!!!
[Hej, a w zasadzie… Rick napisał przecież do Percy’ego Herosów Olimpijskich, może więc, jeżeli MUSISZ kończyć Bliźniaczki, stworzysz coś podobnego? Jak nie, to nie, to tylko taka tam sugestia, ale może rozważ rozważenie tej kwestii *robi minkę słodkiego szczeniaczka*]
No dobra, przyznam sie- jasnę, że napisze kolejną część Bliźniaczek! Jak zobaczycie ostatnią cześć, to chyba nie przeżyłabym tego ;__; ale nie zdradzam >.< bliźniaczki nie znikną z RR.pl, tylko tyle powiem. Monika.m ii Grupowa już o to zadbają…
Annabeth24 xD jestem u Pani.D i nie wylogowałam ;**
Sorka, znowu to samo >.<
Emmmm… Nie. Nie spończysz tego. Nie za mojego życia ;*** Choć robisz nadzieję Nat i Lilly z Gdzie ty tam i ja, to NIE SKOŃCZYSZ MOICH BLIŹNIACZEK!! nie. Nie pozwolę ;________; I CZEMU TAKIE KRÓTKIE?! Wyłączaj mi tego neta, wracaj od Pani.D do siebie i spadasz pisać następną część. JUŻ!!! :****
Boże… Ty tego nie skończysz, nie pozwalam ;________; Kocham to i czytając ‚Bliźniaczki’ zapominam czasem, że to nie jest książka, taki przerywnik od Percy’ego Riordana! A ty chcesz to skończyć?! No nie…!!