Najdziwniejsze w tym opku jest to, że jest częściówką. Ale trochę będziecie musieli poczekać na dalszą część, bo ta dopiero kształtuje się w mojej łysej główce.
Dedykacja zbiorowa dla Stowarzyszenia Dresów i Stowarzyszenia Dziewczyn z Godzin Przedpółnocnych. I dedykacja dla każdej z osobna:
Dla Ann, za świetne opka i za to, że jest Anią z Zielonego Wzgórza.
Dla Pass za swoje pedofilstwo, dedrofilstwo i za to, że nie chce za mnie robić niemieckiego.
Dla Melii, za to, że miło się z nią stacza na Dno. I za wyłapanie w tym opku haniebnego konta.
Dla Leony o fajnym nicku za fajny nick oraz topienie się i ćpanie pod prysznicem.
Łysa Eurydyka bez odbioru.
– I co było dalej? – cichy głosik siedzącej z tyłu Charlotty wyrywa mnie z dziwnego transu, w jaki wpadłam podczas chwili milczenia, obmyślania i przypominania.
– Percy podał sztylet Zdrajcy, który u kresu życia zrozumiał swoje błędy i postanowi je odkupić. Wbił zaklęte ostrze w swój czuły punkt i uśmiercił Kronosa. Razem z sobą.
Tuzin par oczu wpatruje się we mnie zafascynowany. Siedzimy jeszcze chwilę rozkoszując się niesamowitością tej historii, niesamowitością Percy’ego Johnsona, aż klaszczę w dłonie.
– Zbierajcie się już, bo zauważą, że zniknęliśmy. Jeszcze tylko karnych batów za podburzanie do buntu mi brakuje – ostatnie słowa wypowiadam żartobliwym tonem, ale wszyscy wiemy, że są jak najbardziej poważne
Przepuszczam dzieciaki, gaszę światło w piwnicy i zamykam drzwi. Kieruję się w stronę sklepu, choć i tak wiem, że półki będą puste. Nadzieja w końcu umiera ostatnia. Drogę jednak zastępuje mi Shaila.
– To była piękna opowieść, Louise – ściska moją dłoń w geście zachwytu – Dobrze, że cię tu mamy. Przynajmniej na razie – jej głos markotnieje – Niedługo masz testy? Jak myślisz, wyślą cię na zewnątrz, czy zostaniesz?
W jej oczach tańczy nadzieja. Znam odpowiedź na to pytanie. Ale nie odpowiadam, bo nadzieja jest piękna. Rzuca promyk światła, kolorów i muzyki na nasze szare życie. A ja nie odbiorę jej tej dziewczynie. Choć w niedalekiej przyszłości i tak się dowie. A wtedy jej życie będzie jeszcze bardziej szare. Zamiast tego, sama zadaję pytanie, którego normalnie bym nie zadała. To pewnie przez tą opowieść. O Percy’ m Johnsonie, który mógł wszystko.
– Czyją jesteś córką?
Przez kilka sekund patrzy w moje oczy zdziwiona. Dopiero po chwili uświadamia sobie o co tak naprawdę ją pytam. Już mam wrażenie, że Shaila odwróci się i ucieknie, a później będzie obejmować kolana i kołysać się w przód i tył na swojej macie. Z przestraszonym, dzikim wzrokiem. Jak u schwytanej sarny, która już wie, że zaraz trafi do rzeźni. Taką ją kiedyś znalazłam. Ale ona tylko rozgląda się czujnie, z przestrachem. Kiedy upewnia się, że nikt nas nie podsłuchuje, nachyla się w moją stronę.
– Afrodyty.
Odwraca się i pośpiesznie odchodzi, rozglądając się przy tym na boki. A ja dopiero teraz dostrzegam, że pod warstwą brudu na skórze, jest naprawdę piękna. A jej długie loki, choć przetłuszczone, są śliczne. Jak mogłam tego nie dostrzec? Moja twarz wykrzywia się na następną myśl.
To Oni odebrali nam zdolność widzenia. Obserwowania. Wyciągania wniosków. Zrobili z nas nierozumne szczury. Oni. Ludzie. Bo my jesteśmy tylko w połowie ludźmi. I w połowie bogami. Herosami. Szczurami. Kiedyś to my śmialiśmy się ze śmiertelników, bo nie znali naszej tajemnicy. Sekretu. Bardzo dużego sekretu, który rozciągał się na cały świat.
Nam, herosom nigdy nie było dane poznać słodkich aspektów życia. Znaliśmy tylko te gorzkie: ból, zawód, rozpacz po stracie bliskich… Zawsze wymagano od nas walki. Herosi jako wojownicy, nie jako żyjące istoty. Nie jako ludzie. Nie jako bogowie.
Walczcie z potworami. Walczcie z Kronosem. Walczcie z Gigantami. Coś ostatnio macie za bardzo różowe życie – powalczcie sobie z Gają. No popatrzcie: do Gaji doszedł małżonek – walczcie z Uranosem. Proszę, proszę, udało Wam się zwyciężyć Pana Nieba. Walczcie z Chaosem.
Jednak nie zdążyliśmy pokonać Chaosa, miał bowiem pewnego asa w rękawie. Potrafił pstrykać palcami:
Pstryk: Potężna istota Mgły zostaje odnaleziona.
Pstryk: Potężna istota Mgły zostaje zabita.
Pstryk: Ludzie otwierają Oczy.
Pstryk: Na ziemię schodzi posłaniec z ofertą nie do odrzucenia.
Zanim walka rozpoczęła się na dobre, zabrali nas Oni. Pozamykali w klatki, jak dzikie zwierzęta. Dotąd nikt, żaden bóg, tytan czy heros nie był na tyle głupi i na tyle niszczycielski, żeby powiedzieć o nas ludziom. Kronos, Gaja, a nawet Uranos, który w czasie wojny wspomógł swoją małżonkę. Nikt. Ale Chaos nie zamierzał wdawać się z nami w walkę. To tylko kilka pstryknięć palcem.
Było do przewidzenia, że gdy bogowie stracą swoich żołnierzy, sami zabiorą się do walki. Jednak po tylu tysiącleciach polegania na nas wyszli z wprawy. Z tego co mi wiadomo, do dziś nie pokonali Chaosu. Ale nie jestem pewna. Jakie to cholernie denerwujące – nie wiedzieć zupełnie nic z tego co się dzieje na zewnątrz.
Chciałabym żeby bogowie wzięli dupy w troki i zrobili coś z Mgłą. Bo ludzie nas widzą. I wykorzystują. Po licznych i bolesnych eksperymentach przeprowadzonych na dzieciakach każdego z bogów, doszli do wniosku, że jesteśmy wspaniałymi wojownikami. Trwa wojna. Wielka. Amerykanie hodują nas, jak asa w rękawie. Mamy stanowić zaskoczenie dla Europejczyków. Coś, czego nigdy nie widzieli. Jesteśmy słoniami w wojnie Rzymu z Kartaginą.
Niestety śmiertelnicy polegają tylko na naszych zdolnościach walki i instynktowi przetrwania. Zabronili nam używania magii. Każda, nawet najmniejsza sztuczka, którą zauważą, jest karana batami i zastrzykami. Ludzie nie znają naszej mocy. Skoro nie znają, to muszą ją zlikwidować. I ja wiem, że choć nigdy by się do tego nie przyznali, w głębi duszy się nas boją. Od zawsze bali się nieznanego. Dlatego każdy z nas, półboskich szczurów dostaje comiesięczny zastrzyk, który odgradza nas mentalnym murem od mocy odziedziczonej po nieśmiertelnym rodzicu. Jesteśmy niepełni, jak ryba dusząca się w płytkiej kałuży, czy ptak uwięziony w klatce. Oczywiście ludzie wciąż pracują nad szczepionką, która na zawsze pozbawi nas magii, bez potrzeby powtarzania jej co miesiąc.
W celu szkolenia i kontrolowania nas wybudowali specjalne „miasteczka” przeznaczone dla herosów. Nazywamy to półboskimi gettami. Śpimy w zagrzybionych chałupach, niestabilnych, zaszczurzonych kamienicach, a często nawet pod gołym niebem. Brak nam bieżącej wody, sklepy są wiecznie niezaopatrzone i często nie ma elektryczności. Jesteśmy oczywiście odgrodzeni od świata wysokim murem z drutu kolczastego, podłączonym pod prąd i strzeżonym przez uzbrojonych żołnierzy, którzy za nic mają nasze życie.
W wieku siedemnastu lat każdy musi przejść specjalny sprawdzian, którego wynik decyduje o tym, gdzie na front cię posyłają, jeśli cię posyłają. Większość herosów wychodzi na wojnę, przez co w gettach mieszkają prawie same dzieci. Dlatego jeśli zdarzy się półbóg, który nie specjalizuje się w walkach, zostaje tutaj, jako opiekun młodszych kolegów. Jednak jest tu takich niewiele, Oni wolą sami nas kontrolować i wychowywać.
Właśnie o to pytała mnie Shaila. Czy wysyłają mnie na zewnątrz, czy zostaję tutaj. Dla mnie jest oczywistym, że będę musiała walczyć. Córka Pana Umarłych nie będzie przecież zabawiać się w niańkę. Większość półbogów z mojego getta wolałaby jednak, żebym została. Pokochali mnie, a ja pokochałam ich. Jesteśmy jakby rodziną. Znam większość dzieciaków ze Szczurowa. Tak nazwaliśmy nasze getto. Szczurowo. Niezbyt oryginalnie, ale prawdziwie, bo nasi Opiekunowie mają nas za szczury. Chociaż nie. Nie szczury. Coś co można wykorzystać. Na przykład krowy. Krowy dają mleko, a ludzie to wykorzystują. Więc może zmienimy naszą nazwę na Farmę? Muszę powiedzieć o tym chłopakom.
Zyskałam sławę wśród tutejszych herosów i herosiątek moimi opowieściami. Rasa półbogów jest dziś prawie całkowicie kontrolowana przez Nich. Ludzi. Żyjemy pod kluczem. W gettach, na wojnie. Nie jestem w stanie do końca powiedzieć jak się sprawy mają z naszą ludnością na świecie, chyba nas niewiele. Coraz częściej zdarza się, że heroska ma dziecko z herosem, wtedy powstaje heros drugiej lini, to znaczy, że posiadałby słabą moc boskiego rodzica i matki, i ojca, dajmy na to Posejdona i Afrodyty, ale więcej jest boskiej mocy w krwi herosów pierwszej linii, niż drugiej. Posiadałby, gdyby nie zastrzyki ludzi, oczywiście. Taki heros może zakochać się w innej herosce i mamy herosa trzeciej lini. I tak dalej… Coraz częstsze są też przypadki gwałtu na herosach. Najczęściej przez Opiekunów. To straszne, niemoralne i obrzydliwe, moim zdaniem. Wtedy też pojawia się heros trzeciej linii, ale nie chcę się już w to zagłębiać. I tak jest nas o wiele mniej, niż za czasów sprzed wojny z Chaosem. I nie mam pojęcia jak to się dzieje, że niektórzy bogowie znajdują czas na seks ze śmiertelnikami. To bardzo rzadkie, ale prawdziwe. Jestem tego przykładem. A to oznacza, że wychowywała mnie śmiertelna matka, co z kolei oznacza, że póki mnie nie znaleźli, cieszyłam się wolnością.
To niesłychane szczęście, jak na herosa. Miałam matkę, miałam dom, miałam las przy domu. Miałam miłość, miałam zabawy w berka i chowanego. Miałam dzieciństwo, miałam przyjaciół. Miałam też potajemne wywoływania duchów w lesie, koło domu. Miałam książki, miałam bajki. Miałam życie, prawdziwe życie bez Opiekunów, a nawet wojny, bo mieszkaliśmy w neutralnie nastawionej do Europy i Ameryki Australii.
Potem padłam ofiarą jednej z wielu Łapanek. [1] To połowy herosów. Specjalny wydział rządowy myszkuje po świecie w poszukiwaniu takich jak ja. Ktoś nakablował jednemu z Cicho-ciemnych[2] o dziwnych dołach wykopanych w lesie koło mojego domu, a potem niechlujnie zakopanych. Wywoływałam w tych dołach duch, kościotrupy. Mimo, że miałam ludzkie życie, nie mogłam się powstrzymać od mojej boskiej natury. Chciałam wiedzieć o tej mojej mrocznej stronie jak najwięcej. Umarlaki były wspaniałym rozwiązaniem. Mówiły wszystko, w końcu przez całą wieczność nie mogły do nikogo gęby otworzyć. Stąd wiem o Percym Johnsonie, o wszystkich wojnach z XXI wieku: z Kronosem, Gają, Uranosem. Stąd wiem, że zanim mnie złapali, toczyła się bitwa z Chaosem.
Właśnie. Zanim mnie złapali. Podczas jednego z takich seansów spirytystycznych Cicho-Ciemni otoczyli mnie ze wszystkich stron i rzucili na mnie sieć. Jak na zwierzę. Swoją drogą, dobrą mieli technikę: Byłam tak oszołomiona tą siecią, że do głowy mi nie przyszło bronić się mocą. Otworzyć dziurę do Tartaru. Zaatakować ich szkieletami. Cokolwiek. Szybko przyskoczyli ku mnie i wstrzyknęli to białe cholerstwo, które zabrało mi moc. I było za późno. Wpakowali mnie do ciężarówki, postawili na straży dwóch młokosów z karabinami i wywieźli do Ameryki. Leciałam samolotem razem z innymi herosami z Australii. To było okropne. Spaliśmy wszyscy na brudnej podłodze, na której w dodatku nie było miejsca dla wszystkich. Jedliśmy stary, popleśniały chleb i piliśmy brudną wodę. Na oczach pozostałych załatwialiśmy się do wiader stojących w kącie. Oczywiście czuwały nad nami ze trzy tuziny Opiekunów, zaopatrzonych w karabiny najróżniejszego kalibru i strzykawki z białą substancją pozbawiającą nas mocy i wpędzającą w lekką narkozę.
No i jestem tutaj. W Szczurowie, czy raczej: na Farmie. W półboskim gećcie.
To twoje najlepsze opko 😀 Szczurowo 😛 SZCZURY ! Ogólnie super te wszystkie nawiązania do drugiej wojny światowej (czy może okresu PO niej) Piękne. Super bawisz się uczuciami czytelnika niby powinno byc to wzruszające, a opowiedziane tak oburzająco. Złapałam ze dwie literówki.
Jedno z najlepszych.
Jak zobaczyłam tytuł nie mogłam sie powstrzymać 😀 SZCZURY <3
PS CHCĘ ciąg dalszy!!!!!!!!! Kto ze mną ? 😀
Ja!!!!
Ja! To jest extra! Powala na kolana i w ogóle! Chcę CD! Świetny pomysł na opko! Czy mówiłam, że chcę CD?
Nanana, ale ja wcale nie napisałam, że nie chce Ci zrobić tego zadania xD
I mam pytanko, czemu Percy Johnson?
Ale przejdźmy do fabuły. Cudowne! Sama myślałam kiedyś nad napisaniem opowiadania, gdzie ludzie będą wiedzieli o istnieniu półbogów, bogów i innych cudaków, ale się za to nie zabrałam bo brakowało mi pomysłów. A ty po prostu masz na to dobry pomysł, który mi się podoba. Getta dla półbogów, wojna… to wszystko.
Na początku pomyślałam sobie „Co jest? Przecież oni są półbogami, mogliby ich pokonać”, a tu bum, piszesz o szczepionkach. Czyli na pewno jest to przemyślane
Ta część jest bardziej spokojna, opisujesz wszystko i starasz się, żeby czytelnik wiedział wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. To dobrze.
Błędy? Nie wiem, nie zwracałam uwagi, może potem przeczytam drugi raz i znajdę, jeśli są.
Czytałam to wcześniej, podczas staczania się na dno xD Sprawiłaś że utkło w mej pamięci i dzisiaj na historii myślałam o półbogach zamiast słuchać nauczycielki (mwahaha). Piszesz naprawdę, naprawdę dobrze, i jeśli można tak powiedzieć, to cię subskrybuję 😀
Jak zwykle bardzo się cieszę, że moje opka wychodzą gdzieś poza komputer i prześladują kogoś w normalnym życiu, ale wara mi na historii błądzić myślami! Matma, fiza, na to Ci pozwalam, ale na historii skupionym trzeba być, tosz to taki fajny przedmiot xD Chyba, że masz jakiś okropnie denny temat. Albo okropnie denną nauczycielkę. Mi się zawsze świetni historycy trafiali. No dobra, nie będę udawać: Cieszę się, że to opko Cię gnębi, nawet na historii 😀
Zdradziłaś innym moje tajemne hobby! Tak po za tym to dendrofil, przez „n”.
Opko czytane wczoraj powaliło mnie, że aż przestałam ćpać. Błędów nie znalazłam. Jednym słowem – cudo *.*
Pozdrawiam cię Łysy 😀
Cudny pomysł z gettem, całkiem jak Żydzi opis tego wszystkiego taki, że szczena opada, a zdanie: „Walczcie z potworami. Walczcie z Kronosem. Walczcie z Gigantami. Coś ostatnio macie za bardzo różowe życie – powalczcie sobie z Gają. No popatrzcie: do Gaji doszedł małżonek – walczcie z Uranosem. Proszę, proszę, udało Wam się zwyciężyć Pana Nieba. Walczcie z Chaosem.” Ekhem, dobra, to nie jedno zdanie, ale najpierw się chichotalam, a potem zobaczyłam smutną prawdę w tym. Ale i tak podziw. Czekam na kontynuację.
Wow…. To była moja pierwsza reakcja jak to przeczytałam. Pyszczku, jestem naprawdę pod ogromnym wrażaniem. Opowiadanie jest bardzo oryginalne, wciągające, dobrze przemyślane, zaplanowane, ciekawe i po prostu świetne. Tekst od razu wciąga czytelnika. Bardzo podoba mi się nawiązanie do II wojny światowej, getta i Żydów, bo zrobiłaś to umiejętnie. Udało Ci się i tyle
A dedykacją po prostu rozwaliłaś system! 😀 Bardzo za nią dziękuję pyszczku :* Wszyscy teraz znają największe tajemnice Dresów! :p
O Boże. Tylko tyle na razie mogę powiedzieć. To było tak dobre, że… Brak słów. Wspaniale opisałaś przeżycia głównej bohaterki, jej uczucia. To było takie realistyczne. Biedni herosi… Te warunki były okropne. Jak oni mogli ich tak traktować?!
Życzę weny i czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że druga część będzie tak dobra jak ta ;D
Nie wiem co powiedzieć. No cudowne i takie magiczne. Historyczne… No boskie. Kocham historię a to opko napisałaś tak, jakbym czytała podręcznik czy atlas. Coś w rodzaju faktów, pamiętnika osoby zabranej z frontu, czasu wojny. Genialne. 😀