Trochę długo to trwało, ale tak na dobrą sprawę to zapisałam to wczoraj… Koniec z lenistwem teraz prawie co 2 dni będziecie musieli się męczyć z moimi bazgrołami :D. Wyszło odrobinę krótkie, ale starałam się, aby akcja nie pędziła na łeb na szyję xD.Dalej nie przynudzam. Dedyki dla: Nożownika, Mel, Chione i Pralki (Nat)- za genialne skypowskie rozmowy :D, dla Annabeth24 za to, że jest i że wysyła Bliźniaczki 😀 i dla Adminki za całe swoje poświęcenie jakie wkłada w bloga.
Muszę to wam powiedzieć chociaż zapewne sami już zdążyliście się o tym przekonać. Świat jest naprawdę niesprawiedliwy i nie chodzi mi tu o nierówny kawałek czekolady przy podziale. Czy ja chociaż raz nie mogłam mieć tego durnego szczęścia? No rozumiem, że nie każdy musi je mieć ciągle, ale czy choć ten jeden raz nie mógł to być po prostu ptak!? Dobra już opisuje dalszą część mojej przygody, bo pewnie za dużo nie rozumiecie .
Oczywiście w krzakach obok mnie przykucnęła wielka masa odziana cała na czarno (za duża jak na ptaka). Domyśliłam się, że jest człowiekiem, gdyż spod ronda melonika spoglądały na mnie brązowe oczy (a poza tym jaki szanujące się stworzenie założyłoby aż tak nie pasujące do reszty stroju nakrycie głowy ? To mógł być tylko człowiek bez gustu) . A teraz pytanie za sto punktów. Co ja wtedy zrobiłam? Wprawdzie trudno mi się do tego przyznać, ale Wam ściemniać nie będę. Po prostu zaczęłam uciekać byle dalej od niego. Nawet nie pomyślałam, że mogę mieć przez to kłopoty.
Niestety zamaskowany mężczyzna (chyba mężczyzna. Widziałam tylko oczy nie mogłam być pewna) nie spełnił moich oczekiwań i nie został na swoim miejscu tylko pobiegł za mną. Szybko dowiedziałam się jak bardzo przeceniłam swoje nowo nabyte umiejętności poruszania się w miarę prosto na lądzie. Bieg szybko stał się dla mnie nie lada wyzwaniem. Po minucie uświadomiłam sobie kolejną oczywistą rzecz, która wcześniej mi umknęła. Ten szybki ktoś najwyraźniej w ogóle się nie męczył, za to ja owszem. Nie mogę go pokonać szybkością. On jest zbyt wytrzymały.– Zaczęłam gorączkowo analizować sytuację.- No żesz czy ja nie mogłam siedzieć w tamtym pokoju jak normalny człowiek? Nie po prostu musiałam się udać na wycieczkę po nieznanej mi okolic w czasie wojny. Przeklęta głupota. Co do…- stanęłam zaskoczona na środku ulicy. Podczas ucieczki dostrzegłam , że w budynku, po mojej prawej gwałtownie zapaliły się światła. Rozległ się ogłuszający huk. Obróciłam się na pięcie i przerażona cofnęłam się o trzy kroki. Mężczyzna w czerni był z dziesięć metrów od miejsca, w którym stałam jak ostatnia idiotka. Wyłaniał się z chmary pyłu, która zakryła resztę mojego pola widzenia. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładnie.
Był ubrany w czarny garnitur. Jego nieprzeciętny wzrost mocno rzucał się w oczy. Człowiek zdjął z głowy kapelusz i moim oczom ukazała się nieznajoma, lecz przystojna twarz. Wyraźny zarys podbródka, lekki zarost i widoczne kości policzkowe. Gdyby nie lodowate, brązowe oczy (wiem, że ,,lodowate, brązowe oczy’’ dziwnie brzmi, lecz naprawdę inaczej nie da się tego określić…) uznałabym, że jest bardzo przystojny. Na oko miał jakieś dwadzieścia lat, lecz powaga i zaciętość, która malowała się na jego twarzy postarzała go o co najmniej pięć lat. Czego on ode mnie chce?
Kiedy po sekundzie wyczekiwania był już na wyciągnięcie ręki w mojej głowie pojawił się szalony plan. Pomijając wybuch i pożar, który odciął mi drogę powrotną (nie wspominając o mężczyźnie w garniturze) nic nie stało mi na przeszkodzie do jego realizacji. Francuska policja najwyraźniej nie chciała się zbytnio angażować, co w tym momencie było ogromnym plusem. Dawało mi to cień szansy na powodzenie mojego pomysłu.
Odskoczyłam jak oparzona w bok i znowu zaczęłam biegnąć. Tym razem nie biegłam na oślep, lecz obrałam inną taktykę. Mężczyzna albo musiał wiedzieć, że będę w tamtym domu, albo przybył tam po coś zupełnie innego. Sojusznik pana Castellana nie goniłby mnie, a więc musiał to być jego wróg. Skoro była noc, to on musiał śledzić starca przez cały czas. Jak ktoś nadzoruje człowieka dwadzieścia cztery godziny na dobę znaczy, że albo 1) ma do tego bardzo ważne/ osobiste powody 2) chce się dowiedzieć o jakiejś bardzo, ale to bardzo pożądanej informacji. Jednak tylko wróg by podsłuchiwał. Sojusznik z odrobiną oleju w głowie po prostu by się spytał.
Hahahaha, ale ze mnie filozof- uśmiechnęłam się w duchu i zaczęłam delikatnie, prawie nie zauważalnie ściągać płaszcz. Mimowolnie rozważałam kąt uderzenia jaki powinnam obrać, szybkość z jaką się poruszałam i prawdopodobieństwo mojej teorii.
Na początku wszystko poszło zgodnie z planem, ale ten mężczyzna, chyba nie był taki głupi na jakiego wyglądał. Kiedy poczułam chłodną stal dobrze znanego mi pistoletu od razu wstąpiła we mnie odwaga. 1….2…..3….4…- odliczałam sekundy biegu. Mężczyzna wciąż mnie gonił, ale zaczął coś podejrzewać. 5…….6…….7……- przesunęłam wzrokiem po rynnie budynku naprzeciwko mnie. To mój Cel… Musi uwierzyć. – 8………..9……………. TERAZ!
Szpieg chwycił rękaw mojego płaszcza, który zsunął się natychmiast. W prawdzie odrobinę przeszkodził człowiekowi, lecz nie zdziwił go tak bardzo jak się spodziewałam. Korzystając z chwili jego nieuwagi wycelowałam lufę w kierunku dachu. Miałam tylko jedną szansę. Przymróżyłam powieki udając skupienie, ale tak naprawdę obserwowałam tylko jego reakcję. Zaniepokojony nieznajomy skoczył na mnie próbując odebrać mi pistolet, a ja tylko na to czekałam. Broń nie była naładowana, więc naciskając spust nie zrobiłabym nikomu poważnej krzywdy, lecz uderzenie lufą w brzuch mogło każdego zwalić z nóg. Zamachnęłam się i włożyłam w cios całą swoją siłę. Mężczyzna jękną cicho i złapał się za miejsce, w które trawiła stal.
Jego wyraz twarzy przez chwilę mnie zaniepokoił, ale nie miałam za wiele czasu na litowanie się nad poszkodowanym. Pobiegłam przed siebie starając się nie zwracać uwagi na okolicę. Wybuch, którego byłam świadkiem przerodził się w pożar. Płomienie lizały okna pobliskich domów, zaglądały do starych szop i pochłaniały stare drzewa. Nie potrzebowały wiele czasu, aby wziąć we władanie całą okolicę. Wystarczyło parę chwil, aby domy i drzewa stały się świecącą czerwonym światłem- latarnią morską pośród lądu.
Ogarną mnie strach. Panika, przed mocą ognia. Dym dostał się do moich nozdrzy, nie mogłam spokojnie oddychać. Tlen uchodził z moich płuc jak z pękniętego balonu. Zaczęłam kasłać i dławić się pyłem. To przekraczało moje możliwości. Oczy szczypały mnie niemiłosiernie, a swąd palonych liści nie dawał mi spokoju. Całe moje pole widzenia pokryła gęsta mgła. Jedyny kolor, który mogłam bez problemu dostrzec, był czerwony i jego odcienie.
Zmusiłam się do szybkiego marszu. Pomimo żaru jaki wytwarzał płomienie na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka. Przestałam próbować zaczerpnąć tchu, to było bezsensowne. Biegłam nie zważając na nic. Z moich płuc ciągle uchodził tlen, a ja nie mogłam przedrzeć się przez zaporę ognia. Powoli traciłam nadzieję. Nagle uderzyłam głową w coś twardego. Otworzyłam oczy i stanęłam twarzą w twarz z wysokim murem. To już koniec. Nie mogę nigdzie iść…
– Jesteś idiotką- usłyszałam za plecami męski, niski głos, lecz nie miałam siły się odwrócić. Czyjeś ręce pociągnęły mnie za sobą. Byłam na skraju omdlenia, chciałam powietrza. Chciałam żyć…. Coś chrupnęło i ktoś wciągnął mnie do chłodnego pomieszczenia. Wzięłam głęboki wdech i poczułam, że coś się nie zgadza. Nie tego pragnęłam i nie tego potrzebowałam. Potrzebowałam ratunku. Delikatny podmuch pogładził mnie po twarzy. Nie wiem skąd w tym pomieszczeniu pojawił się przeciąg, ale wiedziałam, że właśnie tego potrzebowałam. Nie chciałam zobaczyć gdzie jestem, nie chciałam wiedzieć nic o tym miejscu. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wiem, że nie byłoby to dobre. Jedyne czego potrzebowałam to wiatr.
-To ona…
PS: mam nadzieję, że się podobało i że będzie dużo komentów ;P. Czy złych czy dobrych to się okażę, ale wolałabym, żeby po prostu były :P.
„znowu zaczęłam biegnąć” – częściej używa się „biec”, ale tak też jest poprawnie
„Mężczyzna jękną cicho” – jęknął
„Ogarną mnie strach” – ogarnął
„chciałam powietrza” – lepiej by pasowało „potrzebowałam” lub „pragnęłam”
Całkiem spoko, ale liczyłam na więcej baletnic 😀
Ciekawe kim są porywacze…?
Pozdrawiam
O to się nie martw baletnic będzie sporo
Aahahahahah, schizowe baletnice powracają 😀
Przymróżyć-przymrużyć.
Czasami nie dajesz „ł” przy czasowniku. Ale to literówki.
Teraz pozytywy: opowiadanie jest ciekawe, oryginalne, a styl bardzo mi się podoba. Wciągające, zabawne i tajemnicze. To jest to co mi się w opkach podoba.
Pozdrawiam, Nożownik.
PS: Dzięki wielkie za dedykację.
PS2: Bohaterka podczas walki bardzo przypominała mi córkę Ateny. Ta taktyka, dedukcja i plany. Me gusta 😀
Hahahaha teraz to opko znowu przeczytałam i stwierdziłam, że o 23 już nie zauważam błędów xD. Nie ma za co kocie Mel ;P
Zawsze pomocna, możesz winić Dresy Chatowe i Klub Przedpółnocny xD
Nie stawiasz przecinków, a gdy przeczytałam o bródce przed twarzą stanął mi Piotr Żyła xD Już go będę tak widziała, a niech cię bródko!
nie zauważalnie – niezauważalnie
które trawiła stal. – trawiła stal? Smacznego xD
był czerwony – to byl czerwony.
I zaciekawiło mnie 😀 ale z trawieniem stali to dojebałaś xD Chcę wiedzieć, co dalej, co to było i jak i co, no daaaj mi ceedeee 😀
Zawsze pomocne Sadełko 😀
Ło nie tak dużo jak myślałam O.o… Litowałaś się Królowo Chorwacji, czyż nie? xD 😀
*Królowo… świata? Nwm jak to ustaliliśmy na skypie, ale w końcu to ty stworzyłaś świat xD
Bogini Melia xD
Nie no, kocham to . Masz oryginalny pomysł i ciekawie go wykorzystujesz super! dziękuję za dedyke za ‚bliźniaczki’.
A co do ‚Bliźniaczek’, to na jakiś czas muszę zawiesić pisanie ;___; Mama odkryła moją działalność i postanowiła to przeczytać zanim cokolwiek wyślę. Oby jej się spodobało, bo jak nie to w ogóle bd musiała przestać
I znowu przeczytałam twoją pracę i znowu jestem pod wrażeniem :3
Na pewno się jej spodoba i nie przypominam sobie, żeby tam były jakieś wulgaryzmy, więc o to się możesz nie bać xD. A tak poza tym wielkie dzięki :* ale nie waż mi się przestać xD