Hej! Zrobiłam coś kompletnie nieoczekiwanego i głupiego, a mianowicie – napisałam opowiadanie (tak, wiem, ciekawy tytuł xP). Cóż, to właściwie jest miniaturka, ale to i tak raczej nie był dobry pomysł. Przestałam pisać opka kilka miesięcy temu, a gdy ja przestaję coś robić, to mam do tego powód. Ale trudno, jak już napisałam, co ma się zmarnować…? Z dedykacją dla Miriam za wspaniałe opowiadania. Co prawda były tylko dwa, ale oryginalności nie da się im odmówić 😉
Kobieta w czarnej sukni posuwa się powoli naprzód, niczym duch płynąc przez zamglone ulice Londynu. Choć sprawia wrażenie opanowanej, co chwila zerka nerwowo w tył. Oddycha szybko.
Dociera do jakiegoś pubu. Przepycha się koło pewnego mężczyzny w osobliwym kapeluszu i przekracza próg łazienki. Chwilę później mdleje.
Kapelusznik wychodzi na zewnątrz i rusza ku centrum. Sprężystym krokiem podąża za grupką pijanych mężczyzn, przepychających się ze śmiechem. Potrąca jednego z nich i znika w jednej alejce. Nikt nie widzi, jak moment potem upada na ziemię, a jego kapelusz odtacza się w ciemność.
Jeden z oszołomionych, pijanych mężczyzn odchodzi chwiejnie w kierunku Tamizy, z pozoru mętnym wzrokiem obrzucając nieoświetlone uliczki. Gramoli się do jakiegoś wąskiego zaułka i rusza przed siebie. Przeciska się koło nieznajomej dziewczyny, kierującej się w odwrotnym kierunku. Zaledwie parę sekund później osuwa się na ścianę pobliskiego budynku.
Dziewczyna wygląda, jakby znalazła się o niewłaściwej porze w niewłaściwym miejscu, cały czas wodzi zaniepokojonym wzrokiem po drodze. Rozgląda się po raz ostatni i skręca w pierwszą lepszą uliczkę. Dostrzega starszą kobietę, siedzącą z zamkniętymi oczami na schodach zniszczonego domu. Dziewczyna dotyka jej nadgarstka, jakby chciała zbadać jej puls, i ponownie skręca w plątaninę ulic. Krótko potem i ona opada na bruk nieprzytomna.
Staruszka otwiera oczy i wyrusza w poszukiwaniu następnego schronienia. Już niedługo i ona będzie leżała gdzieś bez świadomości.
Kwadrans później z cienia wymyka się mężczyzna.
Dostrzega zemdloną dziewczynę, niedawną nosicielkę celu jego wędrówki.
Ono… ona… ta dusza od lat wymykała mu się z rąk, jak przedtem wymknęła się z królestwa śmierci.
Z jego królestwa.
Umykała przed swym przeznaczeniem, ukrywając się w ludzkich ciałach, skacząc z człowieka na człowieka niczym pchła, irytująca i nieuchwytna. Zostawiała za sobą szlak swoich półprzytomnych ofiar, nie dbając o nic poza własną egzystencją.
Ale już nie na długo.
Ponieważ jego zadaniem było sprowadzanie martwych do podziemia.
A ta dusza była już martwa, ale teraz powróciła do życia po raz drugi.
To wbrew naturze, wbrew zasadom, wbrew boskiej woli, a bogowie nie akceptują przeciwstawiania się ich woli.
A on był bogiem, i nie zamierzał zmrużyć oka na takie lekceważenie woli jego pana.
Lekceważenie jego.
Ponownie zniknął w ciemności, podążając śladem uciekinierki.
To Tanatos wyruszył na łowy.
Po pierwsze bardzo dziękuję Ci za dedykację ;3 Nawet sobie nie wyobrażasz jakiego mam teraz banana na twarzy 😀 Opowiadanie bardzo mi spodobało. Krótkie, fajnie napisane, czyli takie jakie wprost uwielbiam. Pomysł z uciekająca duszą jest świetny, aczkolwiek na początku nie mogłam połapać się, o co chodzi z tymi mdlejącymi ludźmi. Ale potem pojawił się Tanatos i wszystko stało się jasne. Przyczepię się do jednej drobnostki – przed „i” nie stawia się przecinka ;]
Pozdrawiam :*
Bardzo fajne opko 😉 Nic dodać nic ująć. Warto było przeczytać ^^ Mam tylko dwie uwagi, a mianowicie: Miriam dodała trzy teksty (ale się czepiam szczegółów O.o xD) i gdzieś na końcu powtórzyłaś w jednym zdaniu słowo woli, a to mi lekko zgrzytnęło, ale tak to jest w porządku ^^ Ostatnie zdanie to zdecydowanie perełka! 😉
Pozdrawiam ;*
Isabell
„kierującej się w odwrotnym kierunku” – Bardziej by pasowało przeciwnym, ale tak chyba też jest dobrze. Po za tym to kierującej i kierunku to masło maślane. Może podążającej?
„z cienia wymyka się mężczyzna” – Skoro on jest „łowcą” i przybył na poszukiwania cieniem to raczej nie może się z niego wymykać. Może wyłania?
Tak jak zauważyła Isabell powtórzenie słowa „woli”.
Miniaturka fajna. Czekam na więcej twoich prac.
Pozdrawiam 😉
No, wreszcie się doczekałam jakiegoś twojego opka. To mi bardziej wygląda na prolog, ale jak się piekielnie uprzesz może być miniaturką. Do tego świetną! Isabell nieźle to ujęła ,,Nic dodać, nic ująć”. Składam pokłony, wielbię i wyczekuję następnego opka!
No, no, no! Podobało mi się! Faktycznie, na początku nie ogarniałam mdlejących ludzi, ale potem wszystko się pięknie wyjaśniło Ciekawe. Pisz więcej
Super ciekawe. nie zauważyłam błędów bo mnie wciągnęło.
Cieszę się, że się podobało. A co do tych mdlejących ludzi, kilka osób stwierdziło, że nie do końca to zrozumiało. I o to chodziło! Chciałam najpierw pokazać to z punktu widzenia niewtajemniczonego obserwatora, potem – Tanatosa. Sorki za błędy, może coś jeszcze napiszę
z królestwa śmierci. – Królestwa Śmierci
Inne błędy wymieniono.
Czy tak trudno jest wymyślić coś, w którym nie ma motywu śmierci? Wszyscy herosi w opkach umierają, uciekają przed śmiercią (3 takie widziałam od czwartku) i goni je coś, ktoś lub Tanatos. Mimo że napisane dość dobrym językiem, mnie nie uwiodło.
Ja na błędy nie zwróciłam uwagi. Za to zdenerwowało mnie, że miałaś fajny motyw z tymi mdlęciami i od razu wszystko wyjaśniłaś. Zepsułaś tajemnicę 😛 Całkiem ciekawe. Fajnie mi się czytało.
Do Miriam: Przed „i” czasem stawia się przecinek. Znajdziesz w wielu książkach, musisz się tylko przypatrzeć.
Wiem, jednak nie sądzę, żeby to było potrzebne akurat w tym zdaniu
Opko fajne, błędów powtarzać nie będę. Zaciekawiło mnie i to bardzo, a więc nie odpuszczę Ci cd ;D. Dowiem się gdzie mieszkasz, a wtedy po tobie buahahahahahahha :3. Zrozumiano?
MA BYĆ CD <——tak dla utrwalenia 😉
Aż się prosi o cd 😀 (taka żaluzja) Naprawdę świetne 😀 Nawet jeżeli to miniaturka (choć szkoda)