Rozdział jest totalnie zakręcony, więc gratuluje osobom, które się połapią w kwestiach: co i jak.
Otworzyłam oczy z nieprzemogniętym poczuciem winy. Kolejny sen, kolejna wizja beznadziejnej przeszłości.
Okazało się, że zasnełam nad piekielnie nudnym zadaniem z polaka. Zerknełam na kartkę. Napisałam dwa zdania. Westchnełam i postanowiłam pójść do pokoju, obejrzeć serial.
Chyba jestem wam winna wyjaśnienia, co do mojej osoby. Nazywam się Szeri Garsija i mam piętnaście lat. Moje nazwisko to dowód na to, że mam wielką rodzinę. Moim ojcem jest… Dobra mniejsza o to. W każdym bądź razie nie mieszkam z rodzicami. No i ogólnie chyba za mną nie przepadają. Większość osób, które znam za mną nie przepada. Mam długie, czarne, kręcone włosy. Moje oczy są brązowe. Opiekują się mną głównie kuzynki. Jestem tak trochę ( no dobra wielkie trochę) przeżucana z kraju do kraju, od babki do ciotki.
Weszłam do salonu. OO (Odpowiedzialna Osoba) stała przed kanapą i rozmawiała z facetem ubranym w prześcieradło i sandały.
Chwila. Że co?
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że trzyma w ręce kadeceusz i mimo wielu lat, przez które go nie widziałam wyglądał znajomo. ( To chyba przez to prześcieradło.)
Zaczełam się pomału wycofywać, ale on odwrócił się i spojrzał prosto na mnie.
– Szer. – Mimo, iż w jego oczach widziałam strach ( wszyscy się mnie bali) to na jego twarzy pojawił się tak jakby uśmiech. ( Tylko tak jakby.)
– Hermes. A taką miałam nadzieję, że nigdy już nie zobaczę nikogo z waszej rodzinki. – Starałam się być uprzejma, więc ostrożnie dobierałam słowa. Jego wizyta zwiastowała kłopoty i różne nudne rzeczy, które każą mi zrobić. Westchnął. Wiedział, że nadal kipię wściekłością na jego widok. Zresztą tak samo jak na każdego innego boga. Nie miałam zbyt miłych wspomnień z nimi związanych.
– Zeus prosi cię, abyś poszła ze mną na Olimp.
– Zeus prosi? Nie wierzę. Czyżby wreszcie się tego nauczył? – Byłam wredna i zła, ale co z tego? Nie mógł mi nic zrobić.
– Zawsze lubiłem tą mała.
– Akurat.
– A co może nie?
– Tylko dlatego, że przynosiła szczury.
– No widzisz? Lubiłem. A masz czasami szczura? – To pytanie było skierowane do mnie przez Grega. No, cóż przyznaję, czasami przynosiłam im szczury. To znaczy Marcie też.
– Nie nie mam.
– Szkoda, ale wiesz… – Greg zauważył wreszcie spojrzenie Hermesa i się zamknął.
– Więc nie?
– Zastanówmy się. – Zrobiłam zamyśloną minę. Spojrzałam na Hermesa. – Mowy nie ma. – Bóg złodziei westchnął. Znowu.
– Dobrze niech stracę. Przez najbliższe trzy lata będę nosił twoją korenspondencję. – Przemyślałam sytuację. Zeus musiał mu nieźle zapłacić, skoro się na to zgodził.
– Dziesięć lat.
– Pięć.
– Ha, chyba śnisz. Siedem.
– Sześć? – Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Wiedziałam jaka jego praca jest wkurzająca. Prawie tak samo jak ja.
– Zgoda, ale sam dostarczysz wszystkie przesyłki. Bez wyręczania się herosami. – Coś czułam, że źle zrobiłam, ale było zapóźno.
Olimp prawie wcale się nie zmienił. Wszystko było eleganckie i takie dopasowane. Kilka kolumn. Złoto i biel. Aż oczy zaczęły mnie boleć.
Nie żebym coś zwiedzała. Trafiłam do sali tronowej. Obecny był tylko Zeus.
– Tylko szybko, bo mi się śpieszy. – Nawet nie skłamałam. Pan nieba patrzył na mnie, jak moja ciocia na zakalec. Skrzyżowałam ręce na piersi.
– Szer bardzo się cieszę, że cię widzę. Wiem, że nie widywaliśmy się ostatnio zbyt często, ale chciałbym ci coś zaproponować. – Zeuz był bardzo uprzejmy. Czyli chciał mi sprzedać kolejny kit.
– Możesz przestać owijać w bawełnę i powiedzieć, o co chodzi?
– Dobrze. Masz iść do Obozu Herosów. – W pierwszej chwili myślałam, że żartuje (mało prawdopodobne) i zaśmiałam się.
Tylko Zeus się nie śmiał.
– Chyba ci odbiło. – Jego twarde spojrzenie mówiło mi, że ma asa w rękawie. Ale nie miał rękawa.
– Jeśli tego nie zrobisz zabije ich.
– Ich? Czyli kogo? – Wzruszył ramionami.
– To chyba oczywiste. Obozowiczów. – Herosów?
– I co mi do tego?
– To, że zginą przez ciebie. Znam cię. Może niezbyt dobrze, ale znam. Wiem, że nie poradziłabyś sobie z wyrzutami sumienia. – Ta wypowiedź powiedziała mi więcej niż wszystko inne. Dopieto teraz zwróciłam uwagę na to, że miał puste spojrzenie. Jakby miał depresję. Uważał, że jeśli ja nie pomogę, nikt tego nie zrobi.
Byłam rozdarta. Może do niektórych to nie dotarło, ale nienawidzę Olimpijczyków. Gdybym mogła zamknełabym ich w wielkiej klatce. Jak w zoo.
Z drugiej strony widać było, że stało się coś złego. Albo ma się stać. Nie lubiłam Bogów, ale miałam zamiaru skazywać innych na śmierć. Czy coś tam.
No i przypomniał mi się mój sen.
– Nie.
– Szkoda, bo Chejron im właśnie o tobie opowiada. – Uśmiechnął się złośliwie. – Może chcesz posłuchać?
Stałam obok Zeusa. Za nami był las, a przed nami, przy równiutkich stołach siedzieli Herosi. Przy jednym z nich siedział Dioniozis i Chejron.
Ten drugi stał i mówił. Był wyraźnie zakłopotany.
– No więc oprócz tego chciałbym wam powiedzieć, że Zeus chce umieścić tu dziewczynę, no właściwię heroskę, która będzie, no ten, organizowała wam zadania. Zamieszka w Wielkim Domu. Pan niebios powiedział, że jest córką Hefajstosa… – Mimowolnie zacisnełam pięści.
– Dlaczego w takim razie nie będzie mieszkać z nami? – zapytał jakiś chłopak, prawdopodobnie mój brat.
– Według Zeusa jest, no cóż, dziwna.. I, dość niebezpieczna. – Uśmiechnełam się i odwróciłam tak, bokiem do stołów, by widzieć twarz Zeusa.
– Serio się mnie boisz? – Jeśli do tej pory było cicho, to teraz czułam się jakbym ogłuchła. Wszysce na nas patrzyli.
– Skąd ten wniosek?
– Czyli tak? Nie no, tego się nie spodziewałam. – Chciałam go wyprowadzić z równowagi, ale on znał tą sztuczkę. Westchnął.
(Dlaczego wszyscy tak na mnie reagują? Alergia czy co?)
– Będę wdzięczny jeśli jej nie zabijecie. – Nie powiedział tego do mnie.
– Chwila, ja się wcale nie zgodziłam.
– Nie? – Udawał zdziwionego.
– Nie.
– Hmm. Szkoda miałem nadzieję, iż nie chcesz, aby twój sen się ziścił. – Wściekłam się. Miałam 0chotę wydłubać mu oczy widelcem.
– Jesteś największym egoistą jakiego świat widział na oczy. – No cóż przyznaje, może nie byłam zbyt grzeczna czy miła, ale to u mnie naturalne. Po za tym powiedziałam mu dużo gorszą rzecz niż napisałam.
Zeus jednak nadal uśmiechał się, od ucha do ucha, jak jakiś totalny idiota.
– Życzę wam miłej zabawy. – Po tym zdaniu zniknął.
A ja obróciłam się w stronę gapiących się na mnie herosów.
Super 😀 Jako tako się połapałam i serio, bardzo mi sie podoba 😀
Świetne 😀 Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy
Hmph.
Nie będę udawać, historia jak na razie nie przypadła mi do gustu. Ale opko nawet nie jest złe.
(Bez serca -.-” zawiodłam się na sobie)
Życzę powodzenia w przyszłych opowiadaniach 😉
Pozdrawiam,
Lmimo
Wszysce – Wszyscy
0chotę – ochotę
Jak koleżankę wyżej – nie porwało mnie.
Pozdrawiam
Zerknełam – zerknęłam
Westchnełam – westchnęłam
przeżucana – przerzucana
tą mała. – tą małą.
korenspondencję. – korespondencję
Zeuz – Zeuz, nowy król nieba
– Jeśli tego nie zrobisz zabije ich. – Zabiję
Dopieto teraz – dopiero
zamknełabym – zamknęłabym
dziwna.. – nie rozumiem kultu dwóch kropek. Jedna albo trzy.
zacisnełam – zacisnęłam, jeśli czasownik w bezokoliczniku ma w sobie są (zacisnĄć) to odmiana w czasie przeszłym też będzie miała w sobie ą.
Uśmiechnełam – uśmiechnęłam
Uśmiechnełam się i odwróciłam tak, bokiem do stołów, by widzieć twarz Zeusa. – uśmiechnęłam się tak, by widzieć twarz Zeusa albo Odwróciłam się bokiem do stołów, aby widzieć twarz Zeusa.
Wszysce – wszyscy
0chotę – ochotę
no cóż, przyznaje – przyznaję
Jak dwie koleżanki wyżej. Było, powiem szczerze, nudne. I nienaturalne. Bardzo nienaturalne. Zeus, miły i wesoły Pan Nieba zaprasza JĄ. Jedną, wspaniałą, heroskę i jest o krok od padnięcia na kolana. Błagam, moce bogów są duże i Zeus mógłby ją tam przenieść skinieniem palca.
Ja się jako tako połapałam, ale dziwi mnie jedna rzecz: Zeusek błaga jakoś dziewczynkę? On by chyba bardziej wydał rozkaz niż prosił. To mnie zaskoczyło. Ale jak wiać nie tylko mnie (patrz na koment. Melii). Ale było coś wspomnianego z depresją – on naprawdę musi być załamany jeśli błaga. Ciekawe czemu. Prawdopodobnie wyjaśnienie będzie w następnym opku.
Zrobiłaś dużo błędów z ,,ą” i ,,ę”. Jest taka zasada, że przed ł piszemy właśnie ,,ą;; i ,,ę”.
Opko nie zachwyciło mnie jakoś, ale złe nie było. Opisy były krótkie i przeważnie opierały się na paru słowach. Polecam je urozmaicić np. ,,Wyróżniałam się, cechowały się, natura obdarzyła ją, charakteryzowało się, dało się zauważyć, uwagę przykuwały… itp.”
Trzeba jednak tobie przyznać, że przemyślenia bohaterki były fajne. Czekam, więc na następną część z PIĘKNYMI opisami. Byle z nimi nie przesadź 😉
Oj, naprawdę będzie ciekawie. Czekam na cd, jak głodujący na posiłek 😀
„Nieprzemogniętemy poczuciem winy”? Powinno być nieprzemożonym, a przynajmniej mi się tak wydaje. Inne błędy wymienili moje poprzedniczki. Robisz dużo literówek i błędów ortograficznych. Powinnaś sprawdzić je kilka razy przed wysłaniem lub dać je do sprawdzenia komuś innemu. Poza tym powinno być więcej opisów. Jeśli tak będzie, akcja zwolni, bi teraz leci za szybko.
Teraz plusy: opowiadanie jest oryginalne i jest poczucie humoru, którego zaczyna brakować na blogu. Fajna bohaterka, dobre pomysły, tylko popracuj nad literówkami i ortografią oraz dodaj więcej opisów. Wtedy twoje opowiadania będzie się czytało z wielką przyjemnością.
PS: Jakbyś uważała, że koment był za ostry, to nie bierz tego do siebie, po prostu każdy kto wypisuje błędy, chce ci pomóc.
Dałam radę ogarnąć, więc nie jest jeszcze tak źle 😉 Na razie jak dla mine jest jeszce troszkę za krótkie, bym mogła powiedzieć, że jest ciekawe, czekam, aż akcja trochę bardziej się rozwinie. Poza kilkoma błędami wszystko było ok, ale mogłaś rzeczywiście dodać więcej opisów, bo to bardziej przypomina dialog niż opowiadanie. Kiedy cd?