Mała dziewczynka siedziała na ławce w parku. Wyglądała normalnie. Szare buty, niebieskie spodnie, fioletowa bluzka i pomarańczowa opaska na włosach. Miała czarne włosy, które opadały spiralami na ramiona. Jej zielone oczy, zwrócone za horyzont były zamglone. Jakby taka mała miała powody do zastanawiania się. Czerwone usta rozciągnęły się w uśmiechu. Była taka nieświadoma.
Nie wiedziała, że jej ojciec jest martwy. A ja tak. W końcu jego krew była na moich rękach. Matka wydała mi polecenie, nie mogłam odmówić.
Dzisiaj rano podeszłam do jej bloku. Zobaczyłam jak wychodzi do szkoły. Obserwowałam ją przez tygodnie zawsze szła sama. Poczekałam aż minie róg i weszłam do jej klatki. Drzwi nie były nawet zamykane na klucz. Mieszkańcy byli zbyt ufni. Cóż, już od dziś nie są. Jednym machnięciem ręki zmieniłam swój wygląd. Zadbane, rude loki zamieniły się w proste, czarne zniszczone włosy. Fioletowa, letnia sukienka w marynarkę i eleganckie spodnie. Soczewki w okulary. Zapukałam do mieszkania numer 3. Otworzył mi wysoki mężczyzna w poplamionym szlafroku.
-Dzień dobry, zajmę panu tylko chwilkę- powiedziałam i wślizgnęłam się do mieszkania.
-Ale…- próbował się opierać.
-Naprawdę, tylko chwilkę.
Rozejrzałam się po salonie. Był niezadbany. Na kredensie leżało parę zdjęć. Mała wpatrywała się w ojca z miłością. Nie wierzyłam w to co zrobię. 1..2…3…
-Zabiorę panu córkę -powiedziałam szybko.
-Nie, nie zgadzam się. O co pani chodzi?- nagle przez jego twarz przeszedł błysk zrozumienia.- Wysłali cię tamci z obozu? Jasne, jak mogłem być taki głupi… Musieli mnie znaleźć. Nie mnie, ale nas… Córecz…
Nie zdążył dokończyć słowa. Podeszłam do niego i zrobiłam jeden płynny ruch sztyletem. Padł, ale nie martwy. Ale krew zaczęła sie wypływać szybko, za szybko jak na śmiertelnika. Uśmiechnęłam się pod nosem. Niby małe nacięcie na nadgarstku, ale nasącone magią Hekate daje więcej, o wiele więcej. Wyszłam z mieszkania już w swojej postaci. Ruszyłam w stronę parku. Aby zaczekać na małą.
Potrząsnęłam głową, ja taka nie jestem. To nie mój sposób zabijania. Podeszłam do mężczyzny i dotknęłam go ręką.
-Będziesz tu stał. Nie będziesz krzyczał. Jeśli przeżyjesz zapomnisz, ale to jest pało prawdopodobne. Niestety.
Wypowiedziałam zaklęcie. Wszystko dookoła zapłonęło. Wyszłam ze spuszczoną głową. Poddałam się woli bogini. Spanikowałam i mam na rękach krew ojca najbardziej niewinnej istoty na świecie. Jestem żałosna.
Cały czas zastanawiałam się czy dobrze robię. Aż nagle nadszedł odpowiedzi moment. Mała siedziała na ławce. Wstałam i zamarłam w pół kroku. Dziewczynka rozejrzała się dookoła i machnęła ręką. Wszystkie kwiaty w jej pobliżu poderwały się w górę. Zaklnęłam głośno. Mała spojrzała na mnie ze strachem. Uniosłam ręce w geście pokoju.
-Spokojnie, wiem o wszystkim.
Dziewczynka rozszerzyła oczy.
-Ty wiesz? Skąd?
-Mam swoje sekrety. Chcesz je poznać?- zapytałam.
-Jasne, że chcę.
Podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Dobrze, ale najpierw zabiorę cię do pewnego miejsca. Zgoda?
-A co z tatusiem?
Tausiem? Musiała używać zdrobnien? Będzie jeszcze trudniej…
-Twój tatuś poszedł spotkać się z twoim wujkiem, ale już nie wróci. Może kiedyś go spotkasz. Tylko nie wiem kiedy.
W jej oczach zaczęły się zbierać łzy.
-Nie wiesz kiedy?
-Spokojnie malutka. Dowiemy się w swoim czasie. Chcesz poznać moją rodzinę?
-Tak, ale najpierw chcę wiedzieć jak masz na imię.
-Mów mi Clarion… siostrzyczko.
„Ale krew zaczęła się wypływać szybko.” – po co to „się”?
„Niby małe nacięcie na nadgarstku, ale nasącone magią Hekate daje więcej” – 1. Nasączone, 2. Nie jestem pewna czy nacięcie nasączone magią, czy chodziło ci, że sztylet był i przez to się tatusiek szybciej wykrwawia.
„ale to jest pało prawdopodobne” – mało
„Spanikowałam i mam na rękach” – chyba iż, ale nie mam pewności.
To była jednoczęściówa czy prolog, bo nie ogarnęłam?
Mogłaś bardziej opisać uczucia. Zabiła człowieka i nie ma przemyśleń? Dlaczego matka jej kazała? Opisać bardziej rozpacz Małej, bo na pewno się tak szybko nie pogodziła z utratą rodzica. To nienaturalne itd.
Pozdrawiam
Jednoczęściówka. I przepraszam za błędy, i brak uczuć małej.
Ale też mała myślała, że ojcec jest u wujka. Nie wiedziałą, że on nie żyje.
„-Twój tatuś poszedł spotkać się z twoim wujkiem, ale już nie wróci. Może kiedyś go spotkasz.”
Clarion powiedziała jej, że najprawdopodobniej już go nie zobaczy, więc mała powinna coś czuć, skoro bardzo kochała ojca.
Napisałam „z utratą rodzica”. Nie mówiłam, że umarł ani, że odszedł. Jestem mistrzynią wymijających odpowiedzi, dlatego nikt nie lubi grać ze mną w kalambury 😀
Ale, jak mówi również Pass i Mel, EMOCJE to podstawa – tak czy siak.
Małe dzieci nie są nigdy do końca świadome wszystkiego, choć mogłaś lepiej opisać smutek. Morderczyni powinna mieć więcej zastrzeżeń, odczuć, bo wyszła na rasową morderczynie, a przecież nie chciała tego robić. Ogólnie dobre, ale dopracuj odczucia bohaterki.
„Tausiem?” – Tatusiem?
Leona wypisała resztę błędów, więc nie będę pisała dwa razy tego samego.
Zgadzam się z dziewczynami, że powinnaś bardziej opisać odczucia bohaterki i całą resztę oczywiście, bo tego mi brakowało. Nie potrafiłam się w to wczuć. Jestem pewna, że skoro Clarion zabiła człowieka, to na pewno coś przy tym czuła. Chyba, że była „rasową morderczynią”, jak to carmel napisała, ale nawet wtedy mogłabyś opisać pustkę która w niej była.
Przy końcówce chyba się nie namęczyłaś. Do dialogów mogłaś dodać coś więcej, przecież wyżej tak zrobiłaś.
Nanana, moje odczucia? Nie mam żadnych. Opowiadanie mnie nie urzekło, ale nie powiem też, że mi się nie podobało.
Nie ma przecinków – to jeden.
Cóż, już od dziś nie są – po co to już? Psuje całe zdanie.
Reakcja ojca – zero zdziwienia. Zabiorę panu córkę – nie. Obrabuję panu mieszkanie – nie. Zrobię obiad z pańskiego psa – nie. Brakuje mi czegoś w stylu „COOO?!” xD
Zaklnęłam głośno. – zaklęłam, nie zaklnęłam.
Musiała używać zdrobnien – zdrobnień, albo zdrobnienia.
Twój tatuś poszedł spotkać się z twoim wujkiem – twój twój.
Moje uczucia są takie same, co Pass. Nie wczułam się, nie wiem, co bohaterka czuła, co inni czuli, czy gestykulowali, czy ojciec objął córkę, niczego nie wiemy, tylko dialogi.
Nie urzekło mnie, szczerze mówiąc, ale nie jest złe. Musisz tylko popracować.
Właśnie, mało emocji. Wszystko dzieje się tak szybko… za mało przemyśleń. Nie wczułam się, ale też nie jest fatalnie.
…i znowu morderczyni. Myślałam, że będę oryginalna z moim niedopracowanym opkim gnijącym na dysku, a tu coraz więcej krwi na blogu 😀
Och… Kolejny dzień smutnych opek? Chyba wpadnę przez was w depresje…
Co do opowiadania, to bardzo przyjemnie się czyta, miło, lekko napisane. Oby tak dalej.
Zgadzam się z Pass, Melią i Eurydyką, choć reszta też ma rację. Mało uczuć, przez co reakcje bohaterów, na niektóre zdarzenia są nienaturalne i sztuczne. Ale plusem opowiadania, gdybyś je kontynuowała byłoby to, że skończyłaś w ciekawym momencie i dalsza część mogłaby być lepsza i bardziej dopracowana Ale naprawdę oprócz tych uczuć, to nie było źle.