Na to opowiadanie wpadłam po oglądnięciu tego filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=LmokzlrsH3s wiem, że nie ma zupełnie nic do opowiadania, ale to on mnie natchnął.Dedykuje to wszystkim ludziom, którzy zamiast siedzieć w domu przed kompem robią coś niesamowitego xD
Leżałam w łóżku, spod przymrużonych powiek widziałam blask lamp ulicznych, wdzierających się przez nie zasłonięte roletą okno. Widziałam barwy, cienie, śmigające samochody i spacerujące alejkami pary. Widok nie był fascynujący, lecz o niebo lepszy od niż widok mojej brudnej poduszki i szarej ściany. Miałam ochotę tam wyjść stanąć na środku ulicy i oznajmić że „Szczęście jest kluczem do prawdziwego życia” wiem, że uznaliby mnie za wariatkę, lecz to przecież nic nowego. Ten status w internacie nie opuszcza mnie od wielu lat. Postanowiłam jednak, że wstanę i wyjdę się przespacerować po tym sielankowym krajobrazie. Ubrałam granatowy polar na koszule od piżamy a jej spodnie zamieniłam na sprane jeansy. Na wierzch założyłam czarny płaszcz, a na nogi stare trampki. Wydostała, się na powietrze, a moje stopy od razu zanurzyły się po kostki w świeżym puchu . I wtedy go zobaczyłam. Wrócił. Zawsze wracał. Stał pod ścianą w świetle latarni i jak zwykle poczułam fale ciepła. Instynktownie zaczęłam szukać jego cienia. Popatrzyłam na niezarobaczywionym błyszczące płomienie czające się w jego oczach. Zamrugałam, jak zwykle żadnego cienia nie było, oprócz krzaku róży rzucającego ciemne refleksy na ścianę budynku. Dziś wyglądał inaczej niż zwykle. Zamiast długiego czarnego płaszcza i równie czarnych glanów miała na sobie skórzaną kurtkę i śniegowce robiące czarne ślady przypominające sadze zaraz po zgaśnięciu ognia, na śniegu. W tej samej chwili zobaczyłam cień. Nie jego cień. On był wysoki i szczupły, przewyższał mnie o co najmniej dwie głowy. Ten cień przypominał kobietę jeżdżącą na gąsienicach od czołgu z wijącą się jak węże fryzurą. Co dziwniejsze cień samodzielnie się poruszał. Bez właściciela. Spojrzałam na chłopaka. Widząc przerażenie w jego oczach, zdałam sobie sprawę, że mnie też zaczyna ogarniać panika. Czołgo, kobieto, cień, przybliżała się do mnie z zawrotną prendkością. Stałam jak skamieniała nie mogąc uczynić ruchu w żądną strone. Z odrętwienia wyrwał mnie mocny cios w plecy, który powalił mnie na betonowy chodnik. Patrzyłam na niego. Ciął mieczem powietrze. Ciął mieczem cień kobieto, czołgu. Wzrok znów przekierowałam na niego. Przez kilka następnych, dłużących się w nieskończoność sekund miałam wrażenie jakby………stanął w ogniu. Chłopak płonął jasnymi czerwono, pomarańczowymi językami ognia. Zamrugałam dwukrotnie. Kiedy otworzyłam oczy wbiłam wzrok w ziemię przed sobą, lecz coś było nie tak. Pośród bielusieńkiego śniegu zobaczyłam parę znoszonych czarnych butów, zostawiających ciemne ślady, niczym z sadzy, na sniegu. Podniosłam wzrok na jego przystojna twarz o smutnych rysach. Nigdzie nie było cienia, żadnego, oprócz cienia płomieni w jego oczach.
No, no… . To było… . No nie wiem co powiedzieć! Przyznaję się! xD. No to może tak… opko fajne i dość oryginalne. Mogłabyś jednak dać parę akapitów, bo przy dłuższym tekście bez nich oczy bolą. Plus za opisy ^^
Ares? Mi się wydaje, że to on. Opko fajne 😉
na koszule od piżamy – rozumiem, że nosiła ich minimum 30? xD
poczułam fale ciepła – 30 fal?
prendkością – prędkością
żądną – żądaną albo żadną
Ciął mieczem cień kobieto – kobiety
jakby………stanął w ogniu – mamy uzupełnić wyraz, że aż tyle kropek?
sniegu – śniegu
przystojna – przystojną
Brakowało mi od groma przecinków i akapitów. Też nie wiem co powiedzieć, jest raczej dobre, ale go nie rozumiem, przyznaję 😀
Oczy bolą od tak zbitego tekstu. Naprawdę dobry pomysł.
Pozdrawiam 😀
Melia jak zwykle wyprzedziła mnie z wypisaniem błędów, więc mogę tylko powiedzieć, że co do opowiadania to zgadzam się z jej opinią Ciekawa jestem co będzie dalej
śmigające samochody – to nie błąd, jednak może lepiej by brzmiało „pędzące samochody”
lepszy od niż widok mojej brudnej poduszki – „od” albo „niż”, nie oba naraz
Wydostała, – Wydostałam, machnął Ci się przecinek zamiast M
kobieto, czołgu – kobieto-czołgu, ale tu nie jestem pewna, spytaj jakiegoś eksperta
Nanana, powinnaś podzielić na akapity, żeby ładniej wyglądało i lepiej się czytało. Oryginalność? Chyba raczej tak, nie spotkałam jeszcze podobnego, ale ja mało czytałam opowiadań stąd. Jednak trochę za krótkie, ale rozumiem, że chciałaś napisać coś tak po prostu… bez główkowania i zastanawiania się nad fabułą. Dobrze myślę? I chyba ciągu dalszego nie będzie, nie wspomniałaś o tym. Nic więcej nie mogę dodać.
Niech Wielka Panda nad Tobą czuwa.