Wielu ludzi dziękuje admince.. ja dziękuje za to że bez ciebie my nienarodzeni herosi czujemy się jak Percy Jackson, Jazon Grace czy też Carter Kane… Długo pisałam to opowiadanko i udało się!!
Z perspektywy Piper:
-Ktoś chce z tobą pogadać- powiedziałam ze zdenerwowaniem. Bo w końcu od miesiąca nie mieliśmy żadnych przygód nie mówiąc o ciemnych boginiach które żądają spotkania z Jasonem.
Chłopak bez słowa założył dżinsy, koszulkę po czym wziął gladius w rękę i wyszedł. To było dziwaczne. Zwykle brał mnie a rękę albo mówił że wszystko będzie dobrze. Coś musiało się zmienić. Tylko co?
Zamiast iść na górę wyciągnęła z pochwy Katropis. Nie wyciągałam go od kilku miesięcy. Ale teraz coś mówiło mi że w nim znajdę odpowiedź. Na srebrnym ostrzu zauważyłam dziewczynę. Miała około 16 lat, karmelowe włosy, nie całkiem jasne ale też i nie brązowe, czerwone pasemko po prawej stronie głowy, jasną cerę i niesamowicie niebieskie oczy. Po chwili stałam OBOK niej! Dziewczyna opierała się o jasną ścianę wielkiej sali. Na sobie miała ciemną koszulę i spodnie tego samego koloru, a także czarne martensy. Przez ramię przewiesiła dziwaczną brązową torbę. Po chwili do sali weszli chłopak i mężczyzna. Nie widziałam jak wyglądają ponieważ stali poza zasięgiem światła który wydobywał się z świecy stojącej przy tronie.
-Nareszcie.- dziewczyna podeszła do mężczyzn.
Tymczasem perspektywa Leo:
Jeden spokojny dzień czy to tak wiele?! Najwyraźniej tak. Kiedy Piper poszła po Jasona jasnowłosa bogini i zaczęła mruczeć coś po niezrozumiałym dla mnie języku. Jason wpadł ( dlaczego sam?) na pokład jego niebieskie oczy otworzyły się bardzo szeroko.
-Ty…- wyszeptał.
-Ja.- kobieta podfrunęła do niego.- Pamiętasz co obiecałeś. Teraz czas tego dotrzymać.
-Teraz nie mogę! Kiedy skończę ratować świat to zrobię co będziesz chciała.
-Nie. Najpierw przywrócicie Maat. Inaczej wasi przyjaciele zginą a Gaja opanuje cały świat.
-Co? Skąd ty wiesz gdzie są nasi przyjaciele.- przerwała Piper.- I co to jest Maat.
-Na te pytania opowiedz znajdziecie tylko jeśli dotrzecie do Egipt a dokładniej lotniska w Kairze.- kobieta otworzyła dłoń i wypłynęło z niej niebieskie światełko.- Posłuchajcie mnie ja też nie chce żeby Gaja opanowała cały świat. Ale bez pomocy bogów ze Wchodu nie za wiele zdziałacie. A ty Leonie Valdezie- zwróciła się do mnie.- Będziesz mediatorem. Tylko ciebie wysłuchają ze względu na twoje dziedzictwo. – bogini zniknęła tak nagle jak się pojawiła.
-Ufacie mi?- zapytałem.
-Tak.- powiedział Frank.
-Jasne.-dodała Hazel.
-Wiem o czym myślisz. I zgadzam się. Przynajmniej spróbujmy.- Jason podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
Niebieskie światełko wpłynęło do głowy Festusa. Smok za zionął niebieskim ogniem i przed nami pojawiły ciemne drzwi przez które nawet Argo II mogło się spokojnie zmieścić. Powoli płynęliśmy w powietrzu kiedy nagle przeszliśmy przez drzwi i… ciemność…
Perspektywa Jasona:
Kiedy się obudziłem, leżałem w swoim łóżku w pokoju. Piper nigdzie nie było. Wstałem i pobiegłem na górny pokład. Siedzieli już tam wszyscy. Piper rozmawiała z Hazel a Frank i Leo patrzyli na lotnisko. Nie było to jednak normalne lotnisko jak w Ameryce. Tu było gorąco, słonecznie i egzotycznie. Podszedłem do chłopaków. Rozmawiali o tej kobiecie.
-To to lotnisko?
-Tak. – Leo odpowiedział na moje pytanie.
-A jak tam się dostaniemy?
-Trener Hedge zostanie na pokładzie. Podwiezie nas tam i zostawi. Jeśli coś pójdzie nie tak zawiadomię go i przyjedzie. Wszyscy gotowi do starcia?
Nikt nic nie powiedział. Ja patrzyłem na swoje stopy. Czułem wzrok Piper na sobie. Jakoś bałem spojrzeć jej w oczy. Tak jakby ta misja wymogła na mnie bym nic nie robił z Piper.
15 minut później…. perspektywa Leo:
Weszliśmy na lotnisko. Wyglądało normalnie z masą ludzi biegnących od bramek do bramek, goniąc za rozwrzeszczanymi dziećmi. Ja jednak poczułem się dziwacznie. Czułem na sobie czyiś wzrok. Ale to racja piątka dzieciaków z bronią nawet dla śmiertelników wyglądało dziwacznie. Do tego wszyscy mieliśmy na sobie dżinsy i bluzy a do tego ciepłe buty a na dworze temperatura przekraczała 30 stopni. Nagle zauważyłem coś dziwnego. Koło drzwi dla personelu stał chłopak. Miał ciemną rozwichrzoną czuprynę, oliwkową cerę. Ubrany był w jasne spodnie i koszulę. Nie były to jednak dżinsy czy innego rodzaju spodnie. Były utkane z dziwnego materiału którego nie rozpoznawałem. Na nogach miał czerwone trampki a przy pasie miał… miecz. Zakrzywiony mieczy który dziwne błyszczał. Trąciłem ręką Franka który stał obok mnie i wskazałem głową na chłopaka. Powoli niby od niechcenia poszedłem z Jasonem a Frank, Hazel i Piper poszli drugą stroną. Chłopak zauważył nas. Spojrzał mi prosto w oczy. Podszedłem tam z Jasonem. Z bliska zauważyłem że ma zielone oczy.
-Kim…-zaczął Jason. Trójka naszych przyjaciół stała za chłopakiem.
-To teraz nieważne.- chłopak wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył drzwi. Wszedł za nie a ja poszedłem prosto za nim. Ostatni szedł Jason który zamknął drzwi. Tajemniczy chłopak dotknął drzwi do schowka i wypowiedział dziwne słowo które brzmiało jak sehedż. Obraz schowka zniknął i pojawiły się kamienne schody wiodące na dół.
-Chodźcie za mną. I niczego nie dotykać.-chłopak wszedł na schody i szybko zszedł na dół. Przejście było małe i niewygodne. Musieliśmy się schylać aby przechodzić.
20 minut później…
Kiedy ten cholerny tunel w końcu się skończył staliśmy na brzegu otchłani. Przerzucony był na nią most z pojedynczej deski. Na przeciwległym brzegu dwaj granitowi wojownicy o głowach psów strzegących drzwi, zasłaniając wejście skrzyżowanymi włóczniami.
-Niby co mamy zrobić?- zapytał Jason.
-To jest wejście do pierwszego nomu.
-Powiedziałeś pierwszego gnomu?- zapytałem.- Nie lubię gnomów.
-N-O-M. Później będzie czas na wyjaśnienia. Słuchajcie ja mogę was zaprowadzić tylko tutaj. Dalej Per Anch podaje was próbie. Każdy będzie miał inną. To kto pierwszy?
-Ja.- Jason wszedł na kładkę i powoli przeszedł gdy nagle….
No wiesz, to złośliwcze! Taki moment? -.-
-Zamiast iść na górę wyciągnęła z pochwy Katropis – inny tryb 😛
-Zapominasz o przecinkach.
-Jason wpadł ( dlaczego sam?) na pokład jego niebieskie oczy otworzyły się bardzo szeroko. – Brakuje kropki przed „jego”, bo w tym przypadku to nie ma sensu. Można też użyć przecinka, w każdym razie trzeba je jakoś „odgrodzić” 😉
–Co? Skąd ty wiesz gdzie są nasi przyjaciele.- przerwała Piper.- I co to jest Maat. – a gdzie są znaki zapytania? 😀
-brakuje mi trochę normalnego zachowania – bogini nagle się pojawia, każe im zmienić kierunek wyprawy, a oni „ok, wszystko pasuje, możemy zginąć, ale okej” 😀 Brakuje mi szoku!
-Hazel i Piper poszli – poszły 😉
-podaje – poddaje 😀
-Źle zapisujesz dialogi, jeśli robisz coś w stylu : -To teraz nieważne.- chłopak – po kropce powinna być duża litera.
A opko jest ciekawe, zainteresowało mnie. Pisz szybciutko i nie przejmuj się błędami, stopniowo będzie ich coraz mniej 😉
No wiesz co?! Zrób dla mnie chociaż to i napisz szybko kolejne opo. Na serio szybko, bo ja się tu specjalnie zalogowałam i napisałam dla ciebie koma!!!!!
Opko super , tylko mam kilka zastrzeżeń numen uno -malo opisów i uwać ze strony tych co opowiadają , w sensie przemyśleń , dwa- Te rozdzielanie strasznie na poczatku rozkojarze o co chodzi z tymi : z perspektywy kogostam można zajażyć dopiero około ” 15 minut później…. perspektywa Leo , no przynajmniej ja” a po trzece jak już mówisz , ze bzrmiało jak to nie będzie to słowo nie bedzie brzmiało dokładnie lub zblizenie tak samo ( chodzi mi o to sehedż ) tylko to bedzie inne słowo które bedzie wymowa przypominało fonetycznie owo słowo ( tu mogłaś użyć o żesz ) taa to by yło na tyle co do mojej krytyki … a pozatym super pisz pisz bo ja nienawidze długo czekać na cd …