Podziękujcie Chione za rozkazanie mi złożenia przysięgi na Styks, że tuż po olimpiadzie z angielskiego napiszę jakieś opowiadanie. -.- No więc proszę – bardzo, ale to BARDZO króciutka jednoczęściówka na półtora strony w Wordzie. Nie wiem, czy się spodoba. Cóż, zobaczymy.
Below my soul
I feel an engine
Collapsing as it sees the pain
If I could only shut it out…
I’ve come too far
To see the end now
Even if my way is wrong
I keep pushing on and on and on and on
There’s nothing left to say now,
There’s nothing left to say now
I’m giving up!
Imagine Dragons – Nothing left to say
Uśmiechnięte twarze.
Rozmierzwione włosy.
Buchające radością i optymizmem oczy.
Są tutaj wszyscy.
Obserwują mnie z wesołością, ciesząc się, że mnie widzą.
Zabici.
Kryję twarz w dłoniach, chcąc jak najprędzej odciągnąć wzrok od wiszących przede mną fotografii. Wprawdzie zadanie zostało wykonane. Za chwilę cała nasza trójka – ja, Mark i Melissa – wróci z powrotem do obozu, przywitana gorącymi oklaskami i wiwatami, ochrzczona mianem bohaterów i prawdziwych herosów. Wniosą nas na rękach do pawilonu, gdzie przygotują dla nas specjalne miejsca i zaczną prosić o dokładne przedstawienie całego przebiegu misji. Wysłuchamy pochlebiających słów Chejrona o tym, jak bardzo jest z nas dumny, że spisaliśmy się na medal. Ale co z tego? Co z tego, jeśli straciłam wszystko, co było dla mnie najważniejsze w życiu? Czy naprawdę nikt nie widzi, jak cierpię? Jak bardzo nienawidzę sukcesu, jaki odnieśliśmy?
– Jane? – Podskakuję lekko, gdy przytłaczającą ciszę w pokoju przerywa cichy, niepewny głos Melissy. – Jesteśmy już spakowani. Możemy ruszać w drogę. Idziesz?
– Zaraz – mówię krótko, wciąż jeszcze nie do końca przytomna. – Poczekajcie chwilę.
Córka Eos w ramach odpowiedzi kiwa porozumiewawczo głową, po czym opuszcza pomieszczenie, ponownie zostawiając mnie samą z zakurzonymi półkami zapełnionymi najróżniejszymi pamiątkami z dzieciństwa, starym łóżkiem na sprężynach, drewnianą, skrzypiącą szafą i małym okienkiem z widokiem na całą nowojorską ulicę.
Jest tu tak… pusto. Dziwnie czuć się w ten sposób we własnym domu. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilka miesięcy temu kwitło tu prawdziwe życie. Tata przeglądający najnowsze wiadomości w gazecie, przybrana, lecz opiekuńcza i kochająca mama pozbywająca się ostatnich kurzów z parapetu, pięcioletni brat bawiący się kolorowymi samochodzikami i ja. Niska, nieco otyła, po raz kolejny czytająca swoją ulubioną książkę o starożytnej Grecji. Któżby przypuszczał, że już niedługo spotka ją jedna z najokropniejszych rzeczy, jakie tylko istnieją? I że te wszystkie osoby, które ją w tej chwili otaczały, znikną na zawsze? Raczej nikt.
A teraz wszystko rozsypało się na drobne kawałeczki, które wbiły się w jej skórę, pozostawiając bolesne blizny.
Czy naprawdę byłam tak okrutna, by na to zasłużyć?
– Jane! Idziesz czy nie? – Tym razem to Mark przypomina mi o mojej obietnicy. Wzdycham ciężko. Jeszcze raz spoglądam na zdjęcia najukochańszych przeze mnie osób na świecie i dopiero teraz zauważam na nich pojedyncze, czerwone krople. Ach, no tak. Pamiątki po ostatnim wydarzeniu.
Ostatnią czynnością, jaka odbywa się w tym pokoju, jest ociężałe podniesienie się z wersalki, uchylenie obdrapanych drzwi i zamknięcie ich na klucz.
Widać emocje.
Nie, Ella, nie popłaczesz się….
Fajne. Dobrze opisane emocje i tekst jest świetny, więc nie ukatrupię ciebie za długość. Możesz pisać takie częściej.
Czytam, czytam, skończyłam i sobie myślę „Woow, to było całkiem fajne, kiedy następna część?” 😀 Taki ze mnie geniusz, ale wracamy do opka ; bardzo fajne, bardzo uczuciowe, takie całe opko na pozytywne bardzo 😀
Płakać się chce. Piękne (zrobiłabym emotikonę ze smutny uśmiechem, ale takiej chyba nawet nie ma) Napisz coś jeszcze, proszę. 😀
Mam tylko jedną uwagę:
Przeskoczyłaś w tym zdaniu na trzecią osobę liczby pojedynczej ;). „A teraz wszystko rozsypało się na drobne kawałeczki, które wbiły się w jej skórę, pozostawiając bolesne blizny.” – powinno być „które wbiły mi się w skórę”. Ale to szczegół, czepiam się :D.
Jestem dumna: spisałaś się na medal! Chyba wymogę na Tobie kolejną przysięgę na Styks, żebyś napisała kolejne opko! Widzę Twojego esemesa, którego mi właśnie napisałaś i się z nim nie zgadzam, jakby co ;). Nie, nie potrzebuję grobu. A właściwie tak – bo padłam martwa z wrażenia.
A więc: MASZ PRZYSIĄC NA STYKS, ŻE NAPISZESZ KOLEJNE OPKO, BO JAK NIE… 😀
To Chione osobiście złoży Ci wizytę i przymrozi do komputera, ogarniasz?! I zostawi Cię tak, dopóki nie powstanie dwadzieścia takich cud!
Buziaczki
Chione 😛
O matko, ale ze mnie gapa! Dzięki Chio, że chociaż Ty ten błąd zauważyłaś. xD W oryginale już poprawiam!
Cieszę się, że ogólnie Ci się podoba. Ale tym razem przysięgi nie składam. xD Nie wyrobiłabym się z tak szybkim pisaniem. T.T
Jeszcze raz dziękuję!
Proszę ;). Ale to mały błędzik. Ja zrobiłam większy z moimi latami (7 rocznica śmierci, później 10 rocznica śmierci, a na końcu 17 rocznica śmierci -.-]. MASZ NAPISAĆ! Proooszę *.*
[jamnicze oczy]
Jak Chio pisała pisz więcej… błagam :(. Opko aż chce się płakać i te emocje… ja Ciebie proszę miej czas, żeby napisać inne jedno/ wielo częściówki …. [błaga na kolanach]