Następny rozdział- krótki, bo najpierw miał być trochę bardziej zwięzły, ale jakoś się rozpisałam i musiał odłączyć ten fragment od pozostałej części. I oto powstało to coś co zaraz przeczytacie XD Dla Hestii, mojej Monisi, Eos i Nozownika7. Wiecie, teraz co drugie opko jest zaopatrzone w jakiś soundtrack… I tak myślałam, czy by nie dodać jakiegoś, ale doszłam do wniosku, że będzie o to trudno… Jednak najbliżej moich wyobrażeń wylądowały 2 piosenki- Powerless i Leave Out All The Reast, Linkin Parku. Nie musicie tego włączać, a nawet nie jestem pewna czy to nie zepsuje całości. Nie żeby piosenki były słabe (kocham je), ale nie wiem, czy pasują do sensu opka. Więc może jak przeczytacie to przesłuchajcie je? Nie wiem. A jak już włączycie, to nie patrzcie na znaczenie, tylko rytm i nastrój w melodii, oki?
To ja już kończę przynudzać (wiem, kochacie te zwięzłe wstępy-,-)
Miłego czytania.
Ps Może wypiszecie jakieś uwagi? Pomysły? Bo nie wiem, czy powinnam coś zmienić. Tylko nie zhejtujcie tego doszczętnie… Z góry dzięki 😀
[Miranda]
Bawiliście się kiedyś w berka? No a może biegaliście po mieście? Albo uciekaliście przed kimś? No albo, chociaż widzieliście filmy o pościgach, co? Jest bohater, którego ktoś goni a on z łatwością ucieka, rozwalając wrogów. Te biegi przez ciasne uliczki, skakanie przez stoiska, krycie się w pierwszych lepszych drzwiach. To muszę was zmartwić, to wcale nie jest takie proste.
Biegliśmy przez to osiedle szarych klocków. Byłam przerażona, bo nie miałam pojęcie, gdzie jestem, ani dlaczego te zaułki się nie kończą. Faktycznie, wyglądało to jak jakiś film, tyle, że bez kryjówek i tu było sto razy ciaśniej.
Ciągnęłam za sobą Jane, która wrzeszczała, że mam ją puścić. Nie miałam głowy, żeby zapewnić ją, że tego nie zrobię i tylko biegłam przed siebie. Kilka razy wpadałam na ścianę, ale ogólnie to nadal żyłam. To już coś, jak na mnie.
Słyszałam tupot stóp za mną. Krzyki Emily, która wołała do Jane, żeby się zatrzymała. Kiedy się odwróciłam widziałam jak Mike i Nathan biegną za Emily, która muszę przyznać nie była zbytnio wolna. Ścisnęłam mocniej rękę Jane i biegłam na oślep.
Huk zbroi.
Szczęk mieczy.
Głuche uderzenia strzał, uderzających w ściany, obok mnie.
Wybiegłam na jakieś skrzyżowanie. Którędy teraz?
Nagle poczułam, że moja siostra wyrywa się z mojego uścisku. Zatrzymałam się i spojrzałam na nią. Stała przede mną i patrzyła się na mnie obcym wzrokiem. Nie wyglądała jak dziewczyna, którą znałam…
Wtedy dobiegła do nas Emily, a za nią Nathan i Mike. Ten pierwszy był blady i przerażony, natomiast mój chłopak miał paskudną ranę na czole. Nathan zatrzymał się przed uliczką, biegnącą w prawo.
-Tędy- powiedział cicho patrząc się na mnie.- Pamiętam, tędy.
-Nie, on nic nie wie!- krzyknęła Emily odchodząc kilka kroków i wskazując na drogę w lewo. –Jak pobiegniemy tędy, to uciekniemy!
Wszystko działo się tak szybko! Oczy wpatrzone we mnie. Strach i szok, chęć utopienia się w betonie. Mike spojrzał się szybko na mnie, po czym podszedł do Nathana, który raz był blady a raz czerwony. Widać, przypomina sobie przeszłość, którą zabrała mu Emily.
Zamarłam. Poczułam jak w moim żołądku zawiązuje się supeł jak kurczą się płuca.
Ona to samo zrobiła teraz z Jane… Zabrała jej wspomnienia, żeby zapomniała mnie. Żeby przestała mnie kochać i znienawidziła. Dlatego przez ten tydzień tak ją nakręcała przeciwko mnie. Ona… zmanipulowała jej pamięć. Stworzyła może również nieistniejące wspomnienia.
Wygnańcy coraz bliżej, nie ma czasu.
-Jane, szybko! Uciekamy!- zawołała do mojej bliźniaczki Emily.
-Nie!- krzyknęłam zrozpaczona.-Nie, Jane, nie ufaj jej! Ona chce nas zabić! Proszę cię, uwierz mi.
Jane stała po środku placu i patrzyła się oniemiała to na mnie, to na Emily.
Widziałam jak się boi. Jak zaciska palce na mieczu i zagryza wargę. Widziałam jak wróg jest coraz bliżej.
Sto metrów od nas.
-Jane, komu ufasz?!- wrzasnęła Emily. Stała i ręką ponaglała dziewczynę.-Mi, czy Mirandzie?
Dziewięćdziesiąt metrów.
-Mi, swojej przyjaciółce, która zawsze była przy tobie, czy jej- osobie, która jest dla ciebie nikim, zawsze lepszej od ciebie i nigdy niepomagającej?
Osiemdziesiąt metrów.
-Co? Nie, ona cię omamiła! Jestem twoją siostrą!
-Ona tylko tak mówi. Chce cię zniszczyć. Oszuka cię i wykorzysta- powiedziała do Jane, głosem pełnym współczucia.
Siedemdziesiąt metrów.
Nie wiedziałam, co robić! Jedno słowo i mogę stracić siostrę. Jedno słowo i mogę ją uwolnić. Jedno słowo, jedna wypowiedź, jeden argument. I znowu pozostaje tylko pytanie: Jakie słowo? Jaka wypowiedź? Jaki argument?
-Jane! Pomyśl o Obozie! O Nike, Atenie, Clarisse, naszym rodzeństwie! Błagam cię, Jane! Otrząśnij się! Emily jest po ich stronie! Tej ZŁEJ, stronie…
Jane stała przerażona, ale jednocześnie zła. Nienawidziła, kiedy nie wiedziała, co robić i wtedy zawsze się wściekała.
Pięćdziesiąt metrów.
-Choć Jane. Ja cię nie zawiodłam. Jestem. Twoją. Przyjaciółką- uśmiechnęła się Emily przykładając szczególną wagę do ostatnich słów.
-Ja spadam- krzyknął Nathan, kiedy strzała walnęła w budynek kilka centymetrów od niego.- Pospieszcie się! Jane, proszę cię!- i pobiegł przed siebie. Moja siostra stała jak zamurowana. Słowa Nathana, wpłynęły na nią, na pewno.
-Jane! Chodź tu natychmiast!- krzyknęła Emily.
Trzydzieści pięć metrów.
-Zawsze byłam przy tobie, nie pamiętasz?- zawołałam zrozpaczona.
-Nie, nie pamiętam…- szepnęła Jane, nie patrząc mi w oczy i pobiegła w stronę Emily.
Ona mnie zostawiła…
Zaczęłam biec za nią, ale nim zdołałam postawić dwa kroki, poczułam jak czyjeś silne ramiona łapią mnie i odciągają w inną stronę. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć.
-Mir, proszę cię!
-Zostaw mnie! Nie! Jane! Nie, proszę cię!- wrzeszczałam dławiąc się powietrzem i łzami. Próbowałam się wyszarpać. Trzymał mnie mocno.- Głuchy jesteś?! Masz mnie puścić! Nie chcę cię znać! J-ja…myślałam, że mnie kochasz, a ty? Myślisz tylko o sobie i o tym, żeby uciec! Jesteś tchórzem!
Dwadzieścia metrów.
Po policzkach płynęły mi łzy. Czułam się tak, jakbym straciła cząstkę siebie. Ważną cząstkę. Taką, bez której jest trudno funkcjonować.
-Mir, błagam cię! Nie uratujesz jej teraz!
-Nie spisuj jej na straty!- powiedziałam i wreszcie uwolniłam się z uścisku. Jednak chłopak szybko złapał mnie za łokieć.
-Nie spisuję! Ale tak nic nie zrobisz. Musisz ochłonąć i to przemyśleć!
-Co przemyśleć?!- krzyknęłam, ale on mnie nie puszczał.
-Jak ją uwolnimy!- wrzasnął na mnie. Przestałam się szarpać i pokiwałam głową. Nadal po policzkach płynęły mi łzy. Wiedziałam, że chłopak ma rację, ale nawet nie wiecie jak trudno jest odejść…
-Nie! Ja ją teraz uwolnię!- powiedziałam pewnie i się odwróciłam. Wtedy Mike, złapał mnie w pasie i unosząc nad ziemią, pobiegł w stronę, którą pokazał nam Nathan.
Krzyczałam na niego, że go nienawidzę, że jak on tak może zostawiać Jane, że już więcej na niego nie spojrzę, nigdy mu tego nie wybaczę i że jest tak okrutny jak Emily. Mike biegł tylko za Nathanem, trzymając mnie już obiema rękoma i zadawał się nie słyszeć tego, jak go wyzywam od kalesonów Pana D.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że krzykami i siłą nic nie zdziałam, przestałam się wierzgać i próbować uciec, ale nie miałam zamiaru stanąć i biec sama. Jak już mnie tak bezczelnie porwał, to teraz ma.
Jednak Jane nie było.
Ona odeszła.
Wybrała drugą stronę. Tą, gdzie nie ma ani mnie, ani nikogo, kto jej dobrze życzy. Nie wiedziałam, jak do tego podejść. Jak na to patrzeć? Uznać, że nic już nie zrobię, czy dalej walczyć? Ale jak walczyć, bez celu, dla którego można dać się zabić. Moim celem, dla którego to robiłam, była Jane. To wszystko… Zawsze dla niej. Jak wyruszyłyśmy na misję, już od początku myślałam, że zwyciężę to dla Jane. Żeby ona, mogła odpocząć i niczym się nie martwić. Już zbyt wiele razy się o coś martwiła. Już zbyt wiele razy płakała, że nic nie jest dla niej. Ja to pamiętam. I ja już dawno sobie obiecałam, że zrobię wszystko, byleby moja siostra była znowu szczęśliwa. Tylko, że teraz ona mnie porzuciła, odbierając mi coś, co było po części moim celem. Odebrała mi samą siebie.
Przy końcówce beczę. Nie masz litości, Brutusie! Jane i Mir… Nie, nie, nie. Muszą ją uwolnić, albo bedą mieć ze mną do czynienia. I Nathan tak po prostu porzucił Jane? Znaczy się wiem, coś powiedział, ale uciekł?
Głupia i po stokroc głupia Emily. Przecież… Buuuuuu
Mam nadzieję, że nie masz skłonności do zabijania bohaterów swoich opowiadań (no ja niestety mam, ale na razie tylko w planach śmierć paru z mojego opka xD), ale jeśli tak to już nie żyjesz ;____;. Nie waż mi się zabić Jane, Emily se zabijaj :P. Tak się zaczytałam, że zauważyłam tylko jak raz źle odmieniłaś i jednego zagubionego przecinka nie było xD (chyba, bo nie zwracałam na to uwagi :D). Pisz to CD!!! Oderwij się od tego komenta i pisz CD !!! ;D
Zabij Emily! Zabij Emily! Zabij Emily! 😀 ta wiedźma zaczyna mi grać nannerwach. Twoje opko jest wciągające i takie… Herosowe. A teraz [ zaciera ręce ze złowieszczym chichotem] wypisanie błędów. Przed a ma być przecinek 😛
I to wyrażenie „huk zbroi”. Tak jakoś dziwnie brzmi. Może zgrzyt zbroi? No, ale nie wiem. Po prsotu to takie trochę dziwne. XD I jeszcze błąd, na mtóry jako pierwsza zwróciła mi uwagę moja (genialna) nauczycielka polskiego: imiesłów czasownikowy traktuje się jak czasownik, czyli oddziela się go od innych czasowników. Np. zamiast : ” krzyknęła Emily odchodząc kilka kroków ” powinno być : ” krzyknęła Emily, odchodząc kilka kroków”. No i zdania w zdaniu złożonym także oddziela się przecinkiem. -,- Poczułam jak w moim żołądku zawiązuje się supeł (PRZECINEK) jak kurczą się płuca.
A z kolei tu :”powiedziała do Jane, głosem pełnym współczucia.” Jest niepotrzebny przecinek. Ale interpunkcja to wróg większości osób na blogu, więc się tym nie przejmuj za bardzo. No ogólnie to opko jest takie ekstra, że nie potrafię tego wyrazić. I jeszcze coś: kolejny kilometrowy komentarz. Jestem zadziwony. 😀
Szczerze to ja mam już plan na zakończenie i mogę Was zapewnić, że będzie to lekka niespodzianka, może rozczarowanie albo szok dla niektórych 😀 Nie liczyłam na aż takie emocje przy czytaniu tego i tak wielki bulwers na Emily XD
NIEEEE!! Nie zabijaj Jane! To znaczy, nie wiem, czy chcesz to zrobić, ale oddaj ją! Ja już postanowiłam, że im się uda i że wrócą szczęśliwie do obozu, Mir będzie z Mikiem a Jane z Nathanem. Nie zabieraj jej ;______;
No, serio chciało mi się płakać, piosenki mega, słuchałam ich z pięć razy non stop :3 Jakoś szczególnie przemówiła do mnie ta kłótnia Mir i Mike i zrobiło mi się tak smutaśnie a jednocześnie wesoło, jak ją porwał z tego skrzyżowania. Co do błędów, to ja nie umiem ich znajdywać, ale są i to na pewno byki przecinkowe, bo ty je zawsze robisz w szkole.
Wiesz, fajnie by było, gdyby to miało kontynuacje. No, nie to, że już znudziło mi się to i chcę, żebyś to zakończyła szybko, tylko mówię, ze mogłabyś napisać to jeeeeeszcze dłuższe :3 Może nawet powstałby jubileusz Bliźniaczek 😛
Dobra, ja nie zatrzymuj- pisz co dalej, bo jak nie uwolnisz Jane, to dopilnuję, żebyś niechcący wpadła do studzienki kanalizacyjnej :3
Hahaha, tak, ty wiesz najlepiej, jak to sie skończy, co? A co do kontynuacji, to ja juz mam poymsła i szybko sie mnie nie pozbędziecie.
To tylko bajka, Jane nic się nie stanie. Tak, to tylko bajka… Cholernie dobra bajka… Dziewczyny się uratują i skopią dupe Emily…I wszyscy będą happy…
Cudowne! Nie dość, że cudne napisane, rozpłakałam się, to jeszcze mega piosenki dobrane do tego. takie nastrojowe :3 Zazdroszczę talenta. Masz mi napisać zaraz cd, bo odnajdę cię i zamknę na strychu ostawiając samą z laptopem i suchym chlebem i wodą >.<
A i jak już skończysz i wydrukuję sobie całość to pierwsza stoję w kolejce po autograf 😀
Piękne! Nie wiem jak ty tak możesz świetnie pisać!! Już więcej pomysłów na komplementy nie mam.