Nie mam wiele do powiedzenia. Naprawdę. Cyba tyle,że nie jestem zadowolona z tego rozdziału, a ponadto okazał się być dużo krótszy, niż myślałam, że będzie.
Zostało nam dwa rozdziały , nie licząc poniższego, i epilog. Więc … wiecie.
Chyba pozostaje mi tylko zaprosić do czytania. Jakoś nie czuję się, żeby dawać dedykacje.
Soundtrack :
25 – Farewell To Dobby – Harry Potter and the Deathly Hallows Soundtrack (Alexandre Desplat) watch?v=GhtZB96yWNQ
Rozdział XV
– Ethan? Jesteś pewien, że to w tę stronę? – zapytała Tanya, przy kolejnym skręceniu w inny korytarz. – Bo wiesz, ja naprawdę nie chcę się tutaj zgubić.
– No i się nie zgubisz. Wiem, gdzie idę.
Dziewczyna uniosła ręce w górę.
– Okej! Okej. Ale jeśli zgubimy się tutaj na śmierć, to będę winić tylko i wyłącznie ciebie, i przez cały czas będę ci to wypominać.
– Wiem.
Stanęli przed kolejnym rozgałęzieniem korytarzy. Tanya mogłaby przysiąc, że gdyby nie podnosiła wzroku to otoczenie wyglądałoby jak zwykły hal, przedpokój. Ale za każdym razem, gdy unosiła głowę, widziała zamiast sufitu niebo, albo coś niebo-podobnego. Wiedziała, że podskakiwanie w górę nie ma sensu; nawet Ethan, który był przecież synem Eosa, nie mógł wnieść się tutaj w powietrze. Ale za każdym razem odczuwała taką gwałtowną, trudną do oparcia pokusę, aby jednak wziąć i …
– Nawet o tym nie myśl. – Zimny głos blondyna ściągnął ją na ziemię, dosłownie i w przenośni. – Dobrze wiesz, że jest to całkowicie pozbawione sensu.
Prychnęła.
– Czemu ty musisz być taki…! – Urwała, szukając odpowiedniego słowa. – Zachowujesz się zupełnie inaczej niż Raf.
Natychmiast pożałowała swych słów, gdy tylko dobiegło ją ostre spojrzenie chłopaka.
– Nie wspominaj o Rafindylli.
Na korytarzu panuje absolutna cisza. Słychać tylko czyiś spokojny, równomierny oddech.
Blondyn wpatruje się nieruchomo w białe drzwi sali szpitalnej. Czeka.
W pewnym momencie ciszę przerywają czyjeś pospieszne kroki; zza rogu wyłania się czarnoskóra dziewczyna.
– Co z …?
– Nie wiadomo. Wciąż tam siedzi.
Dziewczyna kiwa głową. Już ma podejść bliżej, gdy nagle szpitalne drzwi otwierają się z hukiem. Z wyjścia wynurza się ciemna postać w kapturze. Przez chwilę panuje cisza.
– Alfa?
Nie reaguje. Dziewczyna zerka niepewnie na blondyna, po czym powoli zbliża się do postaci. W końcu jest tuż przed nią.
– Alfa? Czy Raf…?
Nie kończy pytania, bo zna już odpowiedź. Dziewczyna chce tylko usłyszeć jakieś zaprzeczenie, cień nadziei. Tak, tak, Rafindylla, wasza najlepsza przyjaciółka, została ukąszona przez najgroźniejszą krzyżówkę, ale nie ma co się martwić, wyjdzie z tego.
Ale niczego takiego nie słychać. Czarnoskóra nie wytrzymuje i zrzuca kaptur z głowy Alfy. Ale zamiast błękitnych oczu, do których tak się przyzwyczaiła, widzi zielone, morskie.
– … Alfa…?
Skręcili w kolejny korytarz. Dziewczyna już dawno się zgubiła i może tylko mieć nadzieję, że syn Eosa wie, dokąd zmierza.
Wszyscy Wojownicy wyszli już z Sali, idą powiadomić Chaos’a. Została tylko ich dwójka; czekają na jego wybudzenie. I w końcu powieki chłopaka rozwierają się, i już po chwili patrzy na nich para niebieskich oczu.
– Ethan…? Tanya…? Co wy tu robicie? – Jego głos jest zachrypnięty i tym trudniej jest wytrzymać, słuchając go. Dziewczyna przykłada dłoń do ust chłopaka i kręci głową, uśmiechając się lekko.
– Nie powinieneś teraz mówić. Musisz odpocząć. Udało ci się przeżyć.
W oczach Alfy nie dostrzega tego, czego się spodziewała, ale ignoruje to. Chłopak wyraźnie chce coś powiedzieć, ale ona kręci głową.
– Musisz odpocząć. Potem będziemy odpowiadać na twoje pytania.
Ale on skupia na sobie jej wzrok i patrzy rozpaczliwie. Dziewczyna niechętnie zdejmuje dłoń z jego ust.
– No dobrze. Ale tylko jedno pytanie.
Ethan podchodzi blisko i teraz oboje pochylają się nad chorym, tylko po to, by ten nie musiał nadwyrężać głosu.
– Czy… Czy jest tu, z nami … Raf?
Tanya nie potrzebuje czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią.
– Nie, niestety musiała coś załatwić, ale jak tylko skończy, to…
– Rafindylla nie żyje. – Przerywa jej bezlitośnie Ethan. Tanya obrzuca Wojownika ostrym spojrzeniem pełnym wyrzutu, ale on ją ignoruje. Nie zamierza kłamać, i nie zamierza pozwolić, by jego przyjaciel było okłamywany.
Ale Alfa zdaje się nie na to czekać, i zupełnie go to nie dotyka.
– Ale… Czy jest tu z nami? Czy Raf… jest tu z nami…?
Para wymienia zaniepokojone spojrzenia.
– Nie… Nie ma jej tu.
Nadzieja w oczach chłopaka gaśnie.
– Wiesz… Nie musiałeś się wtedy wtrącać, gdy…
– Gdy kłamałaś?
Tanya zatrzymała się oburzona.
– Wcale nie kłamałam! Chciałam tylko, żeby przez chwilę był szczęśliwy, zanim…
– Zanim co, Tanya? Przecież Alfa wiedział, że Rafindylla nie żyje. On chciał się tylko dowiedzieć, czy on też.
– Nie mów tak.
– Nie mów jak, Tanya? Nie mów jak? – Ethan zatrzymał się. Jednym ruchem ręki obrócił dziewczynę twarzą do siebie i zacisnął dłonie na jej ramionach. – Chciał umrzeć! Podporządkował temu wszystko! Nie mów, że nie pamiętasz.
Z je ust wydobył się tylko cichy szept.
– Pamiętam.
Przez chwilę żadne z nich nic nie mówiło, aż w końcu Tanya niezręcznie wysunęła się z uścisku chłopaka.
– Chodźmy.
Ruszyła przed siebie, ale gdy on pozostał w miejscu, zatrzymała się i machnęła na niego ręką, zniecierpliwiona.
– No co?
– Chyba już jesteśmy.
I nagle, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmieniło. Podłoga osunęła się spod ich stóp, ściany zniknęły, i zaraz zalała ich fala światła.
Spadali.
Gdy w końcu otworzyli oczy, znaleźli się w nicości. Dosłownie. Wszędzie dookoła panowała istna pustka. I tylko jedna, jedna jedyna rzecz, której szukali.
Parę metrów przed nimi, albo może parędziesiąt, unosiło się w górze czarne, opasłe tomisko. Nie miało napisanego autora, czy chociażby tytułu. Całe, nawet stare, poniszczone stronnice, oblane było czernią, która idealnie kontrastowała z bielą otoczenia. Z wnętrza księgi emanowała energia, kusząc by wyciągnąć rękę i spróbować jej dotknąć.
– To tutaj – szepnęła Tanya, próbując zrobić krok do przodu.
– Czekaj.
I jak na zawołanie spod ich stóp wysunęła się biała, niekończąca się podłoga. Zaraz wyrosły z niej cztery ściany, układając się wokół pary w idealny kwadrat. Nigdzie nie było drzwi, ani okien. Byli zamknięci w białym sześcianie.
– To tutaj! To musi być tutaj. Ostatnio też tak było, prawda? Chodźmy!
Dziewczyna pociągnęła mocno za dłoń chłopaka, i wspólnie zrobili krok do przodu. Byli teraz naprzeciw czarnej księgi i żadne z nich nie było do końca pewne, co mają teraz zrobić.
Przez jakiś czas panowała cisza. W oczy biło im oślepiające, białe światło, a nogi uginały się ze strachu. Ale nic nie zrobili. Czekali.
I wtedy zaczęło się. Księga drgnęła. Najpierw trochę w lewo, potem trochę w prawo. Uniosła się o parę cali i opadła. Zaczęła drżeć, mocniej i mocniej, i zaraz cała sala się trzęsła.
A wtedy rozległ się straszliwy wrzask i tomisko otworzyło się.
W parę uderzyła głęboka czerń, która zdawała się wciągać ich i wciągać. Ściany malały i zbliżały się do środka pokoju, robiąc go coraz mniejszym i mniejszym. Białe światło znikało w czeluściach przedmiotu, a dookoła robiło cię coraz zimniej. Aż w końcu, księga wydała z siebie ostatnie tchnienie i wchłonęła całą jasność.
Zapanowała ciemność.
Tanya ścisnęła dłoń Ethana, tylko po to by upewnić, że chłopak wciąż przy niej jest. Uścisk został odwzajemniony.
I wtedy czarne stronnice księgi wrzasnęły. Para odskoczyła do tyłu, a przed nimi uformowały się świetlne znaki, wijąc się w skomplikowane wzory. Cały czas słychać było przeraźliwy krzyk księgi, oddającej swoją wiedzę.
– Tanya, już! Już wiemy, musimy iść!
Ale napisy wciąż biły ich w oczy i zdawały się rosnąć, rosnąć i rosnąć, aż w końcu całkowicie ich pochłonęły.
Gdy otworzyli oczy, znaleźli się znów w bibliotece, na tym samym korytarzu, na którym wcześniej zniknęli. Dookoła panowała absolutna cisza, i dosięgnąć mogło ich już jedynie zimno.
Przez chwilę panowała cisza, ale gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, już wiedzieli.
– Musimy powiedzieć Chaosowi.
Nie czytałam żadnej wcześniejszej części. Ma kilka uwag:
-przed „albo” nie stawia się przecinka (prawdopodobnie to wiesz, ale gdzieś mi mignął na początku taki błąd)
-w jednej części zdania nie może być dwóch czasowników, muszą one być oddzielone przecinkiem (nie wiem, w której jesteś klasie, ale w I klasie gimbazjalnej już powinnaś mieć to wyjaśnione na lekcjach polskiego)
-zmienianie z czasu przeszłego na teraźniejszy i nazod (podejrzewam, że to było specjalnie, aby zbudować napięcie, ale jakoś tego nie lubię i nie wydaje mi się to poprawne. Chociaż zmieniłaś wtedy na kursywę, więc wybaczam Ci ten „błąd” ;))
Co do fabuły to niewiele ogarniam, bo nie czytałam wcześniejszych części (z powodu, że wszyscy mieli kisiel w gaciach na wieść o tym opowiadaniu, a ja nie chciałam się na nim zawieść po takiej „reklamie”. Twój styl pisania jest całkiem całkiem, więc może gdy będę miała czas i chęci przeczytam od początku. To już 15 część, a zapowiadasz jeszcze dwie plus epilog, czyli chyba wezmę i wydrukuję sobie to opowiadanie 😉
Wczoraj pisałam Ci już opinie o tym opku 😉 (mam nadzieję, że dostałaś moją wiadomość 😛 ). W tym opku byłą tylko Tanya i Ethan, więc bardziej przypadło mi do gustu poprzednie i następne opko 😀
Brak słów, serio. świetne, najlepsze.
Brak mi słów. Dosłownie. Zatkało mnie.