Jason Grace szedł korytarzem. Wyglądał podobnie do swoich rówieśników. Wysoki, chudy z jasną cerą i blond włosami. Ale na tym podobieństwa się kończyły. Wyróżniały go oczy i charakter a także osobowość. Miał naprawdę piękne niebieskie oczy w których zamiast wesołych czy smutnych ogników (jak to zwykle bywa) można było zobaczyć rygor,poświęcenie i obowiązek. Ale niewiele dzieci w wieku trzech lat zostaje oddane na łaskę wilków, by potem odbyć wyczerpującą wędrówkę do obozu gdzie może zostać niezaakceptowany. Potem całe jego życie to ciężka praca i poświęcenie. Poza tym jako Rzymianin a do tego syn Jupitera miał w oczach rygor od razu. Obowiązek i poświęcenie doszły później. Chłopak zawsze dążył do celu. Nigdy nie umiał się poddać nie ważne jak było to niebezpieczne.
Ubrany w dżinsy, fioletową koszulkę, adidasy i czarną bluzę z plecakiem na ramieniu wyglądał jak zwyczajny uczeń. Gdyby nie to że skrada się nocą ciemnym korytarzem. Bo który 15-latek potrafiłby zakraść się do Rzymskiego archiwum cesarzy?
Doszedł do rozwikłania. Ruszył lewym ciemniejszym korytarzem. Tak podpowiadała mu intuicja. I nagle korytarz rozbłysnął. Pojawiła się kobieta. Miała długie ciemne włosy, białą sukienkę bez rękawów, złoty naszyjnik i diadem we włosach. Za jej plecami migotały kolorowe skrzydła. Patrzyła na Jasona oczami bardzo podobnymi do jego oczu.
-Jazonie Grace!- głos miała potężny i bardzo ładny.
-Tak… pani?
-Nie wiesz kim jestem.- kobieta zamyśliła się.- Od tysiącleci nie byłam w formie którą ty znasz…. Nawet nie wiem czy ty mnie znasz… Ale cóż… A no tak!- kobieta rozbłysła światłem by za chwile znów stać przed nim. Miała teraz złote włosy spływające do ramion, białą togę, sznurowane sandały i podłużną laskę w ręce i srebrny diadem we włosach.
-Jazonie Grace! Czy teraz mnie poznajesz?
-Nie bardzo pani…. zaraz czy ty nie jesteś bóstwem indyjskim?
-Na wszechwidzącego Ra , nie!!! Jestem…. boginią ze wschodu. A teraz choć ze mną.- bogini obróciła się i poleciała dalej korytarzem. Jason podążył za nią. Doszli do okrągłego pokoju. Cały był wyrzeźbiony w dziwne symbole i zawalony zwojami, księgami. Pośrodku stała czarna misa wypełniona czarnym płynem.
-Od dawna znam twoje przeznaczenie. Dopiero jednak za rok zacznie się ono spełniać.- bogini podleciała do misy.- Będziesz ważną postacią.- zaczęła machać powoli rękami nad misą.- Ale nawet Ra nie wie po której stronie staniesz. Co do twojej dzisiejszej misji to zwój dam ci. Jednak nie za darmo. Kiedy nadarzy się okazja pomożesz Maat.- z togi wyjęła złoty zwój.- Ale najpierw przysięgniesz.
-Przysięgam na rzekę Nyks że kiedy nadarzy się okazja pomogę Maat.- chłopak ni wiedział co to Maat ale teraz najważniejszy był zwój.
-Jasonie Grace… odegrasz ważną role w jej życiu powiedziała kobieta rzucając mu zwój w ręce i znikając.
Wtedy zaczęły się kłopoty…
Jason obudził się w swojej kajucie zalany potem. Nadszedł czas wyrównać rachunki pomyślał i w tej chwili do jego kajuty wpadał Piper
-Ktoś chce z tobą pomówić.
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
fajne, pisz następny rozdział
Fajne, ale nie wiem czy to specjalnie czy nie, ale raz pisałaś Jason (poprawnie), a raz Jazon. Raz nie było space. Opko naprawdę fajne i chyba nawet wiem kto był tą boginią. Oczekuję CD ^^
Myślę, że zapowiada się ciekawie: za krótko jednak by powiedzieć coś jeszcze, aczkolwiek to niekoniecznie jeast wadą. Zastanawiam się czy połączych tutaj Sadie i Cartera/
Carmel : Jason tak właściwie jest niepoprawnie. W wersji R.R oryginalnie jest Jazon, a Jason to wymysł tłumacza, takie „unowoczesnienie” A bogini po prostu zwraca się do chłopaka w .starozytnej formie/
Och. Nie wiedziałam. Oddaję honor ^^
Och, już nie mogę się doczekać cd 😀
Zapowiada się dobrze, ale więcej powiem kiedy pojawi się cd 😉
Ciekawe, ciekawe… Ale chyba wpadła, nie wpadał
Ciekawe, ciekawe. Napisz część dalszą.
Zapowiada sie interesująco, ale trudno na razie mi to ocenić ;). Osobiście nie przepadam z Jasonem ale chętnie przeczytam co będzie dalej. Czasami gubisz lub zamieniasz literki. Np. zamiast Styks, piszesz Nyks. Ale to tylko drobiazgi.