Króciutka jednoczęściówka. Jedyny efekt kończących się już ferii, ale zawsze jakiś efekt. Dla każdej osoby, która potrafi znaleźć w sobie herosa
Podchodzę na palcach do kryształowego lustra, wiszącego na białej ścianie. Jest sterylnie czysta. Jak wszystko w tym domu. Prawie.
Osoba, którą widzę ma starannie uczesane i ułożone brązowe włosy. Idealnie wyprasowaną koszulę i ładne spodnie. Jednak pod tymi warstwami kryje się zło. Jestem dwunastolatką, a dokonał już więcej złego niż wszyscy herosi razem. Ale zacznę od początku.
Już jako sześciolatka byłam okropna. Półbogowie, albo a) uciekali z domu, albo b) ktoś ich znajdywał. Ja byłam raczej typem B, ale nie do końca. Może i przyszedł po mnie satyr, może i znalazł mnie zanim uciekłam. Jednak odszukał mnie po czasie. Bawiłam się w tamtym momencie lalką, a obok mnie leżały ciała rodziców i młodszej siostry. Ktoś z góry pomógł i zatuszował całą sprawę, a ja udawałam, że nie wiem kto ich zabił. Jednak jest inaczej. To byłam ja. Wtedy niby bezbronna sześciolatka. Mama nakrzyczała na mnie za to, że kłóciłam się z siostrą. Dostałam jakąś małą karę, ale jednak jakąś. Nadal nie żałuję tego co zrobiłam. Wiem jednak, że byłam całkowicie świadoma. Że celowo chwyiłam małymi rączkami nóż leżący na stole. Że śmiałam się gdy oni umierali. Dopiero później zrozumiałam, że to przez moją prawdziwą matkę. Nemezis.
W ciąg mojego pobytu na obozie zmieniłam się. Ale nie na lepsze. Wszyscy mnie unikali, rozmowy to była rzadkość. Cały czas ćwiczyłam i trenowałam. Walkę i spostrzegawczość. Nie byłam wredna, ja tylko się mściłam. Córka Afrodyty mnie obraziła, następnego dnia nikt nie mógł jej znaleść. Podejrzenia padły na mnie. Na szczęście zdołałam się obronić. Jednak dziewczyny nie znaleziono. Po pewnym czsie zaczęłam być zła i na bogów. Kłóciłam się z sobą, czy aby na pewno nic mi kiedyś nie zrobili. Jednak nie mogłam znaleść powodu. Powodu do zemsty. Pewnego dnia sam się znalazł. Jedyna osoba rozumiejąca mnie wyruszyła na misję, z której nigdy nie powróciła. Wystarczyło. Miałam regularny kontak z wszelaką ciemnością. Pomagałam ukształtować potworom myśli. Tysiące razy widziałąm jak zabijają herosów. I Greckich, i Rzymskich. Jednak tytani pomogli najbardziej. Dostanie się na Olimp było moim zadaniem. I udało się. Obaliliśmy bogów.
Lepiej niż kiedyś było przez jakiś czas. Potem potwory zabrały się za ludzi. A ja przecież do śmiertelników nic nie miałam. Oni nie zawinili. Nie udało mi się ubłagać zła. Jednak ja zostałam księżniczką ciemności. Robiłam co chciałam. Miałam pałac w Hadesie. Podziemia były moim domem, a Erynie sługami. Taaak, wredne, nieokrzesane Erynie. Po pewnym czasie wszystko mi się znudziło. Szukłam z wszystkimy zwady, ale tytani nie pozwolili mi zginąć. Jasne, we mnie są zamknięci bogowie. Jeśli umrę śmiercią naturalną mieszkańcy Olimpu też, ale samobójstwo… Ono uwalniało bogów i zabierało tytanów.
Teraz idę stanąć przed obliczem Japeta. Sala tronowa jest wykonana ze złota, złota z domieszką srebra.
-Królu, mój panie, wzywałeś mnie – mówię cichym głosem. Nie chcę aby wyczuł złość.
-Ach, tak. Jaki raport?
Raport. Ten głupek wzywał mnie tylko po to, abym zdała raport. O nie, po moim trupie będzie rządził kolejne lata.
-Panie, u mnie w Hadesie wszystko w idealnym porządku. A teraz mogę iść?
-Odejdź, odejdź.
Idę do kuchni. Mam na sobie czarną suknię z długimi rękawami. Włosy upięłam w kok i lekko się umalowałam. Idealny wygląd na pogrzeb. Biorę do ręki długi, ostry nóż i zmierzam do ogrodu Persefony. Rosną tu najrózniejsze rośliny, owoce… Szkoda, że nie będę mogła z nich już korzystać. Staję nad żródłem i modlę się do Hadesa, proszę go o Elizjum. Nie czuję strachu, jedynie zadowolenia, jak zawsze. Jak zawsze kiedy ma polać się krew.
-Matko, proszę wybacz- szepczę i podnoszę nóż. Ale nie do gardła. Nie mogę pozwolić, aby takie wielkie zło szybko zginęło. Wbijam nóż w brzuch.
Krew powoli cieknie, powoli ucieka ze mnie życie, powoli pojawiają się bogowie. Zeus i inni. W końcu moja matka. Podchodzi do mnie.
-Córcia, jestem taka dumna. Elizjum jak nic. Prawda Hadesie?
-Tak, tak- mówi mój wujek.
-Ale…- mówię i łapię się z brzuch. Krew to jedye co widzę.
-Żegnaj moja mała herosko, dzisiaj nawet ja dzięki tobie jestem miła.
Super jednoczęściówka Idealna do czytania na informatyce
hehe, dokladnie Monie 😀 tak przyjemnie sie czyta, lekko napisana
Ok. Przerażające. Ale fajnie napisane. 😀
Fajnie się czyta, tak szybko, nie ciągnie się. No ogólnie spoko 😉
chwyiłam – chwyciłam
ciąg – ciągu
widziałąm – widziałam
Opko bardzo fajne. Przyjemnie się czyta i odpowiednia długość. Możesz pisać więcej takich jednoczęściówek.
Dzięki. Miło mi, że się podobało
Aaaa przepraszam, że tak późno to komentuje, ale myślałam, że to z piątku xD. Jednoczęściówka jest cudowna :3, długość, styl, temat *.* Jedyny błąd, który zwrócił moją uwagę to :
I Greckich, i Rzymskich- nazwy mieszkańców kraju( np. Grek) i samego kraju (np. Grecja)pisze się z dużej, ale przymiotnik utworzone od tej nazwy (np.grecki) pisze się z małej ;). To tyle z krytyki i pisz więcej jednoczęściówek *.*