Dla Meli, Luny Tenebris, AnnabethChase, Chione, Niewidzialnej 22, Pegaza i każdego kto to przeczyta. Niektóre powtórzenia są celowe.
Kochanie… czy wciąż mogę cię tak nazywać? Po tym wszystkim co zrobiłeś? Jak mocno mnie zraniłeś, jak bardzo to bolało, nie zrozumiesz. Nigdy.
Zaczęło się niewinnie, pamiętasz? Byliśmy zwykłymi przyjaciółmi. Lubiłam cię, nic więcej. Jednak gdzieś w głębi czułam, że to właśnie ty jesteś tą osobą, którą chcę kochać. Spotykaliśmy się zawsze w lato, w Obozie. Ja byłam córką Posejdona, Percy wreszcie miał rodzeństwo. Ty byłeś synem Hekate. Pamiętam jak pokazywałeś mi różne sztuczki za pomocą magii. Kiedy moja stopa zniknęła i pojawiła się w moim domku. Szukałeś jej po całym Obozie aż w końcu ja ją znalazłam.
Potem były kolejne wakacje i kolejny wyjazd do miejsca dla półbogów. Na mój widok na twoich polikach pojawiały się rumieńce. Zacząłeś się jąkać. Kiedy było mi zimno, dawałeś mi swoją kurtkę. Kiedy patrzyłam w twoje błękitne jak niebo tęczówki ty wpatrywałeś się moje dopóki nie odwróciłam wzroku. Pocieszałeś mnie. Obejmowałeś ramieniem kiedy było mi smutno. Nie pozwalałeś mną pogardzać, stawałeś w mojej obronie. Zawsze byłeś po mojej strony. Nic nie mogłam na to poradzić, Afrodyta sprawiła, że się zakochałam.
Nie mogłam się powstrzymać. Nie mogłam też zapomnieć tej nocy, w której ty nocowałeś w moim domku. Schowaliśmy cię pod moim łóżkiem, żeby Percy ciebie nie zauważył. Potem sam poszedł do Annabeth, a my zostaliśmy sami. Pocałowałam cię. Ten pierwszy i pamiętny raz był niesamowity. Poprosiłeś mnie, bym została twoją dziewczyną. Powiedz, jak mogłam się nie zgodzić?
Czy teraz tego żałuję? Nie, ja ciebie kochałam, ufałam ci i byłam gotowa oddać za ciebie swoje życie. Wszystko… było jak z bajki. Byliśmy szczęśliwą parą. Obozowicze, nawet Chejron z Panem D. życzyli nam powodzenia w związku.
Parę tygodni było wszystko w porządku, nieprawdaż? Więc czemu to postanowiłeś zniszczyć?
Kiedy zaczynaliśmy się całować, krępowałeś się. Kiedy cię przytulałam, twoje ramiona niechętnie mnie obejmowały. Kiedy rozmawialiśmy, w twoim głosie słychać było zażenowanie i znudzenie. Zaczęłam rozumieć, znudziłam ci się. Pytałam się ciebie, czy mnie jeszcze kochasz. Czy tak trudno było powiedzieć „nie”? Zaoszczędziłbyś mi bólu, sobie również.
Zacząłeś rzadziej się ze mną spotykać. Przestałeś mnie przytulać, całować również. Uznałam, że nie będę cię już informować o ciąży. Czułam, że już nie pałasz do mnie tym samym uczuciem co przedtem. Już nawet nie było ciebie stać na zwykłe „Lubię cię”, zacząłeś nawet przestawać ze mną rozmawiać.
Myślałam, że to już z nami koniec. Płakałam, bo ja cię wciąż kochałam. Nie mogłam znieść widoku twojej twarzy, a jednak wciąż cię kochałam.
Przyszedłeś do mojego domku, chciałeś coś mi powiedzieć. Postanowiłam cię wysłuchać, szkoda, że to był ostatni raz. Powiedziałeś mi całą prawdę. Nie chciałeś ze mną być, durny zakład z chłopakami z domku Hekate. Oznajmiłeś to prosto z mostu, nawet nie patrzyłeś w moje oczy. Ale potem… potem powiedziałeś, że wciąż mnie kochasz. Zaczęłam się zastanawiać. Rozum podpowiadał, żebym cię zostawiła, jednak serce wciąż kochało i rozpaczliwie łkało chcąc z nim być w prawdziwym związku. Na nic jego płacz, rozum zwyciężył. Pamiętasz jeszcze, jak cię pożegnałam?
„Jesteś nic wart, moje życie tak samo. Pojawiłeś się w nim i je zrujnowałeś do końca, chciałabym teraz umrzeć. Ale tego nie zrobię, muszę żyć, dla naszego dziecka…”
Twoja mina? Bezcenna. Wywaliłam cię za drzwi, jednak ty zdążyłeś zadać to pytanie. „Jak to naszego dziecka?”, jednak zanim usłyszałeś odpowiedź to leżałeś na zimnej trawie w deszczu.
Jednak moje życie wciąż trwało, mój brzuch zaczął rosnąć byłam pewna, że urodzę dziewczynkę. Byłam dorosła, nie wracałam po wakacjach do domu. Zostałam w Obozie, tam chciałam urodzić swoje dziecko. Ty też zostałeś, z nadzieją, że uda ci się mnie jeszcze przekonać.
Zaczęłam rodzić. Byłeś przy mnie mimo, że cię nienawidziłam. Pamiętam tylko ból jaki towarzyszył mi podczas porodu i twarz mojego dziecka. Okazało się, że urodził się chłopczyk. Nazwałam go Patrick, kochałam to imię.
Długo się nim nie cieszyłam. Następnego dnia Patrick zmarł. Ktoś w nocy, kiedy spał zakrył jego twarz kocykiem uniemożliwiając mu dopływ powietrza.
Byłam zrozpaczona.
Kiedy to się wydarzyło? Parę dni temu?
Teraz stoję w płonącym domku, pewnie ta karteczka nie przetrwa. Pewnie spali się razem ze mną. Na moim ciele już tańczą płomienie. Siłą woli nie krzyczę, bo wiem, że zaraz to się skończy. Jednak wiedz, że żałuję. Chciałabym być z tobą jeszcze jeden raz. Poczuć twoje usta na moich, być w twoim uścisku i mieć świadomość, że to się nigdy nie wydarzyło. Chcę ci tylko powiedzieć jedno, dziękuję i…
„Jestem nic nie warta, moje życie tak samo. Pojawiłeś się w nim i spowodowałeś, że zrobiło się przez moment piękne. Teraz umieram. Robię to mimo iż mam jeszcze dla kogo żyć.”
Żegnaj…
O jejciu… po co ja to w ogóle wysłałam?!
Jest na serio fajne, tylko w listach piszę sie zwroty do adresata z dużej np. Ci, Cię…..
PS Jak dzisiaj będę miała jakieś oschłe komentarze to dlatego, iż boli mnie brzuch, głowa, nogi i cała reszta
Nie wiem, co powiedzieć. Już tyle razy przy twoich opkach było „woooow” albo „super” czy „cudo”. A ja wciąż nie wiem, co powiedzieć. To takie smutne, że ja nie mogę. I ty nie chciałaś tego wysyłać? To jest świetne! 😛 Sorki, za taki dziwny kom. ale jestem w szoku. Masz pisać więcej! Ale jednego nie rozumiem. On ją kochał, ale jej potem tego nie okazywał? Wytłumacz, proooszę 😀
Extra. Dobrze, że to wysłałaś ^^
Wzruszające… Boże, beczę
to jest …. kurcze też beczę ………..świetne
Nie wiem czego chcesz od tego Stokrotko, jest bardzo ładne xd tylko Hestia ma racje skoro to list to cię obowiązują zasady listu 😀 ale tak to wszytsko cud miód xd
Aż coś człowieka ściska za serce.
Takie… Prawdziwe 😉 hmmm, dawno takiego fajnego opisu nie czytałem… To takie smutne opko, ale takie prawdziwe…
Jakie to smutne, że takie sytuacje na serio się zdarzają… Prawda?;(
Dziękuję za dedykację, to raz *q*
A dwa…. JAKIE TO JEST CHOLERNIE PIĘKNE *.*
I takie smutne Awww
Kochana jest niemal idealnie, jednak muszę się przyczepić do kilku rzeczy, taki los ;):
– Cię, Ciebie, Ty, Twoje, Twoja, Twój, Twego, Twą piszemy z DUŻEJ litery, bo to zwrot grzecznościowy, którego wprost nie może zabraknąć w liście, a ja widzę dużą literę tylko w tytule…
– „Kiedy moja stopa zniknęła i pojawiła się w moim domku. Szukałeś jej po całym Obozie aż w końcu ja ją znalazłam.” – te dwa zdania powinny tworzyć jedno – Kiedy moja stopa zniknęła i pojawiła się w moim domku, szukałeś jej po całym Obozie aż w końcu ja ją znalazłam.
– Od kiedy w słowie „policzkach” pisze się bez „cz” w środku?
– „Zacząłeś się jąkać. Kiedy było mi zimno, dawałeś mi swoją kurtkę. Kiedy patrzyłam w twoje błękitne jak niebo tęczówki ty wpatrywałeś się moje dopóki nie odwróciłam wzroku. Pocieszałeś mnie. Obejmowałeś ramieniem kiedy było mi smutno. Nie pozwalałeś mną pogardzać, stawałeś w mojej obronie. Zawsze byłeś po mojej strony. Nic nie mogłam na to poradzić, Afrodyta sprawiła, że się zakochałam.” – nie powinno być tu „zacząłeś się jąkać, tylko „zaczynałeś się jąkać”, skoro piszesz używając rutyny życiowej, a nie czasu teraźniejszego.
– „Nie mogłam też zapomnieć tej nocy, w której ty nocowałeś w moim domku.” – powinno być spałeś, zamiast nocowałeś – w ten sposoób unikasz powtórzenia.
A tak poza tym: dziewczyno, zwaliłaś mnie z krzesła, tą treścią. Rzadko zdarza mi się czytać coś tak poruszającego…
I thx za dedyczkę ;). Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz za krytykę.
Buziaczki
Chione
Dziękuje za dedykacje przy tym głębokim dziele 😀
świetna robota, nie wiem co Ty chcesz od tego 😉