Wiem, że długa przerwa i nie jestem pewna czy coś pamiętacie, ale liczę, że tak. I wiem, wiem za długość można zabić
Wysiedliśmy z taksówki i przed nami pojawił się piękny biały zamek. Okna były wykonane jakby z lodu. Obok nas znajdowało się jezioro. Na jego zamarzniętej tafli coś lśniło. Mogłabym tu zamieszkać.
-Kto puka?- zapytał przerażony Percy.
-Pękasz? To tylko mała, rozkapryszona księżniczka.- zakpiła Annabeth.
-Leo już mi coś o niej opowiadał. Nie proszę o szybką śmierć.
-Idiota- mruknęłam i chciałam zapukać sama.
-Jesteś pewna?- zapytał Will.
-Kotek, co ta księżniczka pozbawiona mocy mi zrobi? Nic.
Drzwi nagle otworzyły się z hukiem.
-Witaj Agnieszko- powiedziała piękna dziewczyna z czarnymi włosami. Miała na sobie białą suknię sięgającą kostek, a głowę zdobiła diamentowa korona.- Myślisz, że coś wyciągniesz? Za informacje słono się płaci złotko.
-Jak to? Nie chcesz wstawiennictwa u bogów?- zapytałam przebiegle. Wiedziałam, że chce uciec z tego więzienia
Bogini spojrzała się znacząco na Ann, Willa i Percy’ego. Zrozumiałam.
-A może byście rozejrzeli się po mieście? Przynieście pamiątki.
I poszli. Will obejrzał się za siebie, ale ponagliłam go ruchem ręki.
-Zadowolona?
-Tak. A teraz wejdź.
Zrobiłam jak mi rozkazała i ruszyłam za nią. Mijałam komnaty, ale do ich nie zaglądałam. Nie chciałam wiedzieć. Słyszałam ryki.
-Pewnie jesteś ciekawa co tam jest?- zapytała i wybuchła perlistym śmiechem, nie pasującym do jej charakteru..
-Nie, nie jestem- warknęłam.
-Uuuu… bo się boję. Wejdź- powiedziała i wskazała komnatę.
Na środku stał mały stół otoczony czterema krzesłami. Usiadłam na jednym z nich.
-A więc łakniesz informacji? Czego oczekujesz?
-Informacji o rodzinie.
-Jasne, ale nic ci nie powiem- mówiła z chytrym uśmiechem.
-Co? Tyle leciałam, a ty…- mój głos podnosił się do krzyku.
-Stój. Napiszę ci. Podejdź do okna.
Znowu zrobiłam co kazała. Czułam się upokorzona.
-Widzisz zamarznięte jezioro.
-Tak.
-A tą lśniącą kartkę.
-Też.
-Tam jest informacja.
-Dobra.
Czułam się wspaniale. Idealnie. Mam to czego szukam. Nagle pałac się rozmył i byłam na zewnątrz. Zmierzałam w stronę jeziorka. Gdy podeszłam zobaczyłam, że lód jest cienki, a kartka leży na środku. Lekko postawiłam stopę, a potem drugą. Starałam się nie ruszać za bardzo, ale drżałam. Nagle dotarłam do kartki i sięgnęłam po nią. Wracałam i nagle lód pękł. Woda była lodowata, zabierała mi siły. Pętała mnie. Chciałam płynąć ale się nie udało. Nie mogłam nawet oddychać. Dusiłam się, tonęłam. Powoli traciłam świadomość. Dotknęłam dna. Woda była dla mnie jak kwas. Wżerała się, ale nie niszczyła ubrań. Zamknęłam oczy i czekałam na śmierć. Zmysły przestawały działać, ale nadal trzymałam kartkę. W pewnym momencie poczułam chwytającą mnie dłoń i opadłam w ciemność.
Owszem, można zabić 😀 a jeśli CD nie będzie dłuższe, to wiesz…
Całkiem całkiem, ale zwolnij. Trochę więcej opisów, a Chione powinna raczej być bardzie wygadana. Fajnie byłoby też dowiedzieć się jak czuła się bohaterka kiedy dreptała po tym lodzie. Przecież musiała mieć niezłego pietra, co nie? To byłaby chwila pełna napięcia. Czekam na cd
Zabiję, bo za krótkie. Pisz dłuższe!!!!