– Oczywiście – kiwnął głową – Nie wyglądasz na, czy ja wiem, zaskoczoną? – oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie.
– Nie jestem zaskoczona. Tylko jakoś zawsze czułam, że to może być prawda – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
Alessio przewrócił oczami. Trudno sie dziwić skoro jego prawie godzinny wykład został skomentowany tylko głupim uśmiechem piętnastolatki. Ale co innego miałam mu powiedzieć. Nie codziennie dowiadujesz się, że bogowie greccy istnieją, mają dzieci ( duużo ) i to właśnie ty jesteś jednym z nich. I wtedy coś mi wpadło do głowy.
– A kto jest moim boskim rodzicem? – spytała odwracając się w jego stronę.
– Masz tatę, prawda? – nie czekając na moją odpowiedź, kontynuował – A co sie stało z twoją matką?
– Nie wiem, tata nie lubi o niej mówić. Jedyne co mi powiedział to, że przy niej czuł się tak szczęśliwy jak nigdy – wzruszyłam ramionami – I uprzedzając twoje kolejne pytanie: nie nigdy jej nie spotkałam.
– Czyli pewnie twoja mama jest boginią, ale nie mam pojęcia którą – rzucił mi przepraszające spojrzenie.
– Nie ma co sie smucić. Ja się cieszę i ty też powinieneś. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo mnie fascynuje starożytna Grecja – rzuciłam rozmarzonym głosem.
Spojrzałam na niego spod zmrużonych powiek i zauważyłam, że coś w jego zachowaniu się zmieniło.
– Co się stało? – spytałam zaniepokojona – Ejj! – uderzyłam go w ramię widząc, że na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech – Wystraszyłeś mnie.
Znowu się do mnie odwrócił, już bez uśmiechu. Ta nagła zmiana nastroju była dziwna. Teraz wyglądał na równocześnie wściekłego i zaskoczonego.
– Co sie przed chwilą stało?- spytał mrużąc oczy.
– To zależy – zaczynam wyliczać – czy mówisz o twoim dziwnym zachowaniu czy o twoich zmianach nastroju?
– Jak to: zmianach nastroju?
– Najpierw posmutniałeś, potem zacząłeś się uśmiechać, a potem…- ogarnęłam go całego dłońmi – to.
– Kazałaś mi sie cieszyć? – powoli kiwnęłam głową zastanawiając sie czy nie wsiadłam przypadkiem do jednego samochodu z psychopatą. – A jeśli….
Nie wiedziałam co chciał powiedzieć bo w całym samochodzie słychać było ‚ Devotion’. Zaczęłam się rozglądać zdziwiona i dopiero po dobrych pięciu sekundach uświadomiłam sobie, że to dzwoni mój telefon. Wzdrygnęłam się i szybko sięgnęłam po niego do torby. Spojrzałam na wyświetlacz :Rose dzwoni – świetnie.
– Słucham – powiedziałam najmilszym głosem na jaki było mnie stać w takiej sytuacji.
– Nie martw się nic mi nie jest – powiedziała naśladując mój głos – Czy naprawdę myślisz, że po takim esemesie nie będę się martwić?!- wykrzyknęła
– Przepraszam, Rose – westchnęłam – Nie bardzo mogę teraz rozmawia….
– Nie możesz..?! Przepraszam, czy ty chciałaś powiedzieć: rozmawiać?! No nie wytrzymam! – prychnęła – Gdzie jesteś? – powiedziała próbując się opanować
– W samochodzie.
– Nie masz samochodu a to znaczy, że albo go ukradłaś albo jesteś tam z kimś – myślała na głos – No więc na co czekasz? Z kim uciekłaś?
Spojrzałam na Alessia, który się śmiał – dokładniej mówiąc ze mnie. Ale co to był za śmiech. Westchnęłam.
– Słyszysz mnie?! – krzyknęła Rose .
– Tak słyszę, nie martw się o mnie. Pa – rozłączyłam się.
Zdenerwowana zaczęłam uporczywie patrzeć na okno. Cały czas słyszałam cichy śmiech Alessia. I przez to czułam się lepiej.
– Kto jest twoim boskim rodzicem? – spytałam sama siebie zaskakując.
Alessio spojrzał na mnie unosząc brew. Zaczął się zastanawiać czy mi powiedzieć.
– Eeem…. – juz miał powiedzieć kiedy zmienił zdanie – Boisz się śmierci, Ariadno? – spytał całkiem poważnie.
– Nie – odpowiedziałam bez zastanowienia. Alessio zaczął się śmiać, śmiechem pozbawionym radości.
– Moim ojcem jest uosobienie śmierci, Tanatos.
To był dla mnie szok. Przecież nie podejdę beztrosko do tego, że obok mnie siedzi syn śmierci. Ale czy to coś zmienia? Rodziny się nie wybiera.
– Nic nie powiesz, Śmieszko? – zapytał
– Czemu Śmieszko?
– Prawie cały czas się uśmiechasz i nie wiem czy zauważyłaś, ale sprawiasz również, że inni się uśmiechają – spojrzał na mnie, a kiedy jeden z kącików jego ust uniósł sie do góry w policzku pojawił się uroczy dołeczek. Zaśmiałam się na ten widok.
– Widzisz? – teraz i on się śmiał.
– Mówiłeś, że do Obozu Herosów trafiają głównie dwunastolatkowie, a ja mam piętnaście.
– I tak nie jesteś w złym wieku, pamiętaj, ze to tylko trzy lata. Jednak zastanawia mnie czemu w waszej szkole nie ma żadnych satyrów.
– Tak ciekawe… A ty ile masz lat? – spytałam ciekawa różnicy wieku
– Siedemnaście.
Uśmiechnęłam się.
– Cieszy cię to? – zapytał rozbawiony.
Zarumieniłam się i nie odpowiedziałam. Zaczęłam się przyglądać znakom drogowym. Zauważyłam, że już prawie wyjechaliśmy z miasta. Wtedy Alessio skręcił w jakąś boczną ulicę która doprowadziła nas pod wzgórze. Tak bardzo chciałam zobaczyć jaki się z niego roznosi widok. Kierowca zaczął chamować i kiedy osiągnął minimalną prędkość bez zastanowienia wyskoczyłam z samochodu. Na szczęście się nie przewróciłam. Dziękując wszystkim bogom za to, że dzisiaj zdecydowałam sie założyć trampki pobiegłam na wzgórze. Nie oglądałam się za siebie, ale i bez tego wiedziałam, ze Alessio biegnie za mną. Zaczęłam sie szaleńczo śmiać. Kiedy dotarłam na szczyt byłam oszołomiona widokiem. W dole były ogromne pola truskawek przy których było kilkanaście domków i jeden wielki dom. Dalej było jezioro i lasy. Westchnęłam i obróciłam się w lewo napotykając spojrzenie złotych oczu. Należących zresztą do smoka. Smoka?! Pilnował czegoś złotego, ale nie chciałam się przyglądać. Pobiegłam w stronę bramy prowadzącej do… Mój wzrok szybko zarejestrował tablicę z napisem OBÓZ HEROSÓW. A więc jestem. Kiedy przekroczyłam bramę odważyłam się spojrzeć za siebie. Alessio stał w bramie i śmiał się nie zwracając uwagi na smoka. Widząc moją minę podbiegł do mnie. Mój wzrok musiał wyrażać wszystko, ponieważ Alessio się zamknął i nic juz nie mówił. Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę domków. Kiedy już doszliśmy do największego z domów stojącego na uboczu wyszedł z niego.
– Powiedz, że to nie jest centaur. Proszę – zaczęłam błagać mojego towarzysza.
– Jest – ścisnął moje palce
Chyba zemdleję. Za to centaur miał inne uczucia widząc mnie. Uśmiechnął sie i podbiegł bliżej.
– Witamy w Obozie Herosów, Ariadno. Jestem Chejron.
– Mam pewne podejrzenia co do jej boskiego rodzica – zaczął bez żadnych wstępów ku mojemu zaskoczeniu, Alessio.
– Proszę, mów – zezwolił Chejron.
– Tyche – Alessio pocałował mnie w czubek głowy.
– Przecież to głupie! – wybuchłam – Niby skąd te podejrzenia. – odsunęłam się od niego i przyjęłam wojowniczą pozę.
– Chejronie, czy jest Pan D. ? – Alessio wyjaśnił mi juz hierarchię obozu, dlatego wiedziałam kim jest Pan D.
– Tak, zwołać? – spytał Chejron nie czekając na odpowiedź.
Spojrzałam na Alessia z wyrzutem.
Z domu wytoczył się otyły, ale niski mężczyzna w hawajskiej koszuli i szortach. Z colą w ręce.
– Czego?! – przywitał się podkreślając te słowa beknięciem.
– Ario, powiedz mu, żeby był szczęśliwy – poprosił Alessio.
Zdziwiona, kiwnęłam głową za znak zgody.
– Panie D. czemu pan jest taki wściekły? Niech pan się rozweseli i chociaż uśmiechnie – poprosiłam.
Na twarzy boga pojawił się grymas, który jeśli się przymruży oczy można uznać za uśmiech.
– Na bogów nie będzie działać tak jak powinno – wytłumaczył Alessio.
– Fascynyjące – mruknął Chejron. Pan D. tracąc zainteresowanie wtoczył sie z powrotem do Wielkiego Domu.
Odwróciłam się do Alessia i kątem oka zauważyłam tłumek tworzący się przed Domem. Chciałam powiedzieć moim rozmówcom, ale oni wcale się na mnie nie patrzyli. Wszyscy wpatrywali si…ę w coś nad moja głową. Podniosłam wzrok i zobaczyłam to co oni. Od razu w mojej głowie pojawił się obraz lekcji pana George’a. Sama czytała ten fragment na historii : ‚ Wizerunki ukazywały Tyche jako dziewczynę z rogiem obfitości lub sterem ( ponieważ struje ludzkim losem) … ‚ Wtedy myślałam, że to głupie. Żeby się upewnić jeszcze raz uniosłam wzrok. Widniał tam ulotny znak.
Przedstawiał ster opleciony koniczyną.
Niemożliwe.
Znak może wydawałby się banalny w opisie, ale patrząc na niego dostrzegasz tylko jego piękno i symetrię.
– Tyche – szepnęłam i straciłam świadomość.
Zemdlałam.
Ojej! To chyba jedno z opowiadań na RR, które lubię najbardziej. Dopiero zaczęłaś, a i tak jestem pod ogromnym wrażeniem! Po prostu… WOW!
Bardzo jestem ciekawa, co będzie z Ariadną! No i ten jej talent! *.*
Zemdlała ze zdziwienia, stresu, niedowierzania. Oto moja diagnoza. Opko genialne. Po prostu – genialne. Jeszcze tego nie było, że ktoś zmusił pana D. do uśmiechu! Pisz szybko!
Opowiadanie jest naprawdę fajne. Acha, jej matka to Tyche. A ja już myślałem, że to Ariadna, żona Dionizosa( no wiecie, po śmierci uczynił ją boginią). Ale Tyceh też pasuje. A jej umiejętności są ekstra. Naprawdę, dobrze to wymyśliłaś. Jedyna moja prośba: więcej opisów. Wiem, że oprócz dialogów, jest kilka dłuższych opisów, ale jeszcze fajniej by było gdybyś wplatała ich więcej w dialog. Wiem, że jestem wymagający, ja też mam z tym problemy. Aha, jeszcze pożarłaś literkę w wyrazie „steruje” , bo napisałaś „struje”. Ale to niewielki błąd.
Podsumowując: opko jest świetne, ale przydałoby się wpleść więcej opisów w dialog i przejrzeć kilka razy opko przed wysłaniem, co wyeliminuje literówki.
PS: Jeśli ten komentarz cię obraził, to po prostu go olej.
Nożownik7
@Nozownik7 nie obraził 😉 Dzięki za rady
Jak to nie wyszedł najlepiej?! Jest super. Dostrzegłam co prawda kilka literówek, ale to nieistotne, bo liczy się treść. A treść jest GENIALNA. Dzięki za dedyczkę i pisz szybko następne rozdziały, bo nie mogę się doczekać 😉
Super napisane! nie spodziewałam się Tyche 😀
Fajne opko :), czekam na CD
Tyche no tego się nie spodziewałam. Genialne opowiadanie. proszę pisz dalej Alessio synem Tanatosa no a jakże przystojny mroczny i te sprawy 😀 czekam na V część Złotej Nici 😀
Piszesz tak lekko i przyjemnie, że człowiek nie może się już doczekać kolejnej części. Świetny pomysł z tym jej darem do rozweselania ludzi
Wspaniałe *-*