Hej, to znowu ja. Miałam dziś natchnienie, więc postanowiłam napisać taki sobie prolog J. Jeśli mi się uda to napisze kolejne części ( oczywiście, jeśli chcecie ;)). Jak ktoś jest ciekawy to opowiadanie Sol i jej przygoda (4) jest prawie gotowa i trochę dłuższa od pozostałych. Od razu chciałabym przeprosić jeżeli ktoś już napisał podobne opko. Jestem nowa, więc nie znam większości twórczości blogowiczów, tyczy się to tego i każdego innego mojego opowiadania. Zapraszam do czytania
PS Radzę czytać to przy jakiejś smutnej piosence np. Talon Haynes – Say/ Avril Lavigne – Innocence / Taylor Swift – Safe and Sound/ Evanescence – Missing / czy jakiej tam chcecie 😉
Była to mroźna i ciemna noc, kiedy Angela Evans podjęła być może najważniejszą decyzję w jej życiu. Bała się. Naprawdę się bała. Każdy bystry obserwator zauważyłby to po wielu wyraźnych znakach. Palce zbielały jej od kurczowego trzymania wytartej torby podróżnej i bardzo niskiej temperatury. Brązowe oczy napełnione były smutkiem, strachem i tęsknotą. Jej jasnokasztanowe włosy dawno nie widziały szczotki ani grzebienie. Lekko poszarpany i niemodny beżowy płaszcz powiewał na wietrze. Słabe światło latarni pozwalało dostrzec jaka wychudzona i blada jest. Szła nie patrząc za siebie. Pozostawiała za sobą wszystko co znała – wszystko o czym chciała zapomnieć. Chciał, ale nie mogła. Całe to życie herosa nigdy nie było łatwe, a co dopiero przyjemne. Odmieniec, dyslektyk i jeszcze raz odmieniec. Walka z potworami, ratowanie bogów, a raczej całego świata ze wszystkich opresji przez całe życie. Były też plusy – pomyślała, ale od razu skarciła się w duchu za taką myśl. Muszę o nich, o nim zapomnieć. To była tylko iluzja. Nic nie było i nic nie będzie pomiędzy nami.-
Śpiący strażnik zaczął bełkotać coś i wskazał na peron. Dziewczyna spojrzała na ogromny zegar wisząc w punkcie centralnym peronu. Za dwie minuty pociąg przyjeżdża. Rozejrzała się dookoła. Nikogo oprócz niej i zasypiającego strażnika nie było. Mogę nareszcie to zrobić –wyciągnęła z głębokiej kieszeni, w której znajdowało się bardzo dużo ,,przydatnych” rzeczy trzy pomięte i bardzo stare zdjęcia. Na jednym była ona i on. Na następnym jej śmiertelni rodzice, a na ostatnim cały obóz herosów. Angela podniosła wzrok i zaczęła się zastanawiać. Po chwili podeszła bardzo blisko torów i rzuciła tam zdjęcia, następnie jednym ruchem ręki zerwała z szyi złoty naszyjnik. Nie zdążyła go wyrzucić, gdyż pociąg ze stukotem wtoczył się na stację. Przeklinając siebie w myślach podbiegła do niego i w ostatniej chwili wsiadła. Zajęła miejsce w opustoszałym przedziale i przyjrzała się medalionowi. Wygrawerowano na nim litery. Po jednej stronie: AE , a po drugiej : TH. Zaczęła obracać w długich palcach złote serce, kiedy coś z niego wypadło. Pożółkła kartka, na której napisana była krótka notka
,,Za każdym razem, kiedy poczujesz się samotna i nie będziesz wiedziała, w którą stronę iść. Zatrzymaj się na chwilę i wsłuchaj się w szept twojego serca. Trudno będzie go usłyszeć, ale jeśli zatkasz uszy i nie postąpisz tak jak każe ci ktoś inny. Będzie to na pewno twoja decyzja. Całuję Mama.”
W jej oczach pojawiły się łzy.
– Powiedzieć jest tak łatwo. Co jeśli ja nie chcę wybrać? – wyszeptała do siebie. Po minucie jej ciałem wstrząsały dreszcze. Nie. Nie mogę się poddać. W tedy oni wygrają. Ja się nie dam tak łatwo. Postanowiła dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się łzy
– Czemu ciebie tutaj nie ma? Obiecałeś, że zawsze będziesz- rzuciła słowa w pustkę, a po jej policzku spłynęła jedna łza, żłobiąc wąski tunel w warstwie brudu, która osiadła na jej twarzy. Spojrzała w okno. Nocny krajobraz był piękny. Wysokie drzewa oświetlane przez uliczne latarnie i ginące w mroku ulice. Żadnego auta, żadnego przechodnia. Pustka i cisza. Angeli wydawało się, że jest jedyną żywą istotą i gdyby nie to, że żarówka od czasu, do czasu gasła i zapalała się na nowo, mogłoby okazać się, że jest to prawda. Czekała ją długa noc pełna płaczu łez i zażaleń do całego świata. Wiedziała o tym, lecz nie próbowała przed tym uciec.
Kolejny raz będę sama stawiała czoło światu. Jak zawsze. – nie myliła się w prawdzie, ale też nie miała racji. Nie mogła wiedzieć co czeka ją za zakrętem, więc nawet nie zgadywała. W jej życiu było wiele trudów, ale ona nie należała do tchórzy. Nie każdy, a nawet nie wiele zmian sprawiało, że człowiek mógł spojrzeć na życie przez różowe okulary, ale zawsze zjawiała się nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro.
Smutną muzykę włączyłam. Trzeba przyznać, że przy Avril wzruszyłam się gdy to czytałam. Aż zrobiło mi się szkoda kiedy to się skończyło. Nie wiem czy były tu jakieś błędy. Nie zwróciłam na nie po prostu uwagi. Proszę cię napisz CD. To było świetne. Oraz jak najszybciej wyślij Sol. Nie wiem czego nie mogę się bardziej doczekać 😉
Dzięki nie spodziewałem się
*spodziewałam
Świetne, naprawdę. Pisz szybko CD
„Angela Evans podjęła być może najważniejszą decyzję w jej życiu”- w SWOIM życiu. A przynajmniej tak mi się wydaje.
„[…]włosy dawno nie widziały szczotki ani grzebienie”- odnoszę wrażenie, że prędzej „grzebienia”.
„[…] wszystko o czym chciała zapomnieć. Chciał, ale nie mogła.”- ona to on?! 0.o Jeśli nie, to prawdopodobnie zjadłaś „a”.
„Śpiący strażnik zaczął bełkotać coś i wskazał na peron. Dziewczyna spojrzała na ogromny zegar wisząc w punkcie centralnym peronu.”- powtórzenie („peron”x2) oraz coś, o co chcę Cię zapytać: wskazywałaś coś kiedyś przez sen? Bo mi osobiście się nie zdarzyło (ale to nie znaczy, że innym również, wiec chcę się upewnić).
W liście od matki zdania są dziwnie podzielone. Mam wrażenie, że w miejscu przecinków wstawiłaś kropki… Ale to tylko moja opinia.
„W tedy oni wygrają.”- „wtedy” się razem pisze.
„uliczne latarnie i ginące w mroku ulice.”- powtórzenie („uliczne” i „ulice”). Znowu.
Poza tym czasem było za dużo spacji (dwie lub trzy zamiast jednej), a raz z kosmosu przyleciał jakiś myślnik (koniec pierwszego akapitu opowiadania).
Narąbałaś strasznie dużo głupawych błędów. Głupawych, bo bardzo łatwych do wyeliminowania. Ale wiesz co? Nie potrafię się na Ciebie gniewać- opowiadanie za bardzo mi się podobało, bym mogła Ci nawrzucać.
ALE JEŚLI JESZCZE RAZ ZOBACZĘ TAKIE POMYŁKI W TAK ZA***ISTYM OPOWIADANIU, TO OSTRZEGAM: CHEŁBIE MODRE ZNAJDĄ TWÓJ DOM!!!
Mam ustawiony durny słowniczek, który zapamiętuje najczęściej używane formy danego wyrazu, więc mogłam wszystkich błędów nie wyłapać ;). Postaram się wykopać powtórzenia i literówki w kolejnej części.
parę literówek, ale mimo to extra ;P
Błędy wymieniła już Arachne, więc nie będę się powtarzać. Opko jest świetne i nie mogę się doczekać co bd dalej TH? Travis Hood? Nie wiem, ale to pierwsze co przyszło mi namyśl.
No zgadujcie, zgadujcie ;). Może macie racje, może nie, pomęczę was trochę (parę rozdziałów).
Uuuu… Zapowiada się ciekawie *.* Ach ten dreszczyk i tajemnica. Uwielbiam takie opowiadania 😀
No to kiedy wydajesz książke?:D
Świetne, świetne:3