HEJ!To znów ja, Stokrotka! 😀 Dobra, dobra… wariatka ze mnie, wiem to. Postanowiłam napisać kolejne opko (moje drugie:D), mam nadzieję, że niektórym się spodoba. Ostrzegam, że to jednoczęściówka* i na pewno nie napiszę kolejnej części. Tekst pisany pochyłymi literami to wspomnienia.
Pozdrawiam Was,
Stokrotka
P.S. Czy jest tu ktoś z was w klasie 4-6 podstawówki? (chce wiedzieć, czy jestem sama)
*-Pisane pod wpływem piosenki One Direction-Little Things
Leżę na swoim łóżku. Wpatruję się w sufit myśląc jaki jest w ogóle sens tego życia. W dodatku minął już rok i siedem miesięcy odkąd ona nie żyła.
Sięgnąłem pamięcią do owego dnia, kiedy do mojego pokoju z ponurą miną weszła jej siostra. Oznajmiła, że moja Jasmine została zamordowana. A potem wyszła, jak gdyby nigdy nic. Nawet nie mogłem pójść na jej pogrzeb. Mówili, że nie powinienem bo stworzę sobie przez to więcej bólu. Płakałem jak dziecko dniami i nocami. Wszyscy zaczęli obwiniać mnie o jej śmierć, a z czasem ja zacząłem przyznawać im rację.
Może gdybym nie puścił ją tego letniego wieczora samej do domu… żyłaby. I było by jak dawniej, przekomarzała by się ze mną. Ja bym jej prawił komplementy, a ona mnie za to opierniczała. Oglądalibyśmy jak dawniej „Zmierzch”, a ja bym przysypiał w jej ramionach już po pierwszej minucie. Uczyłaby mnie gotować i śmiać się ze mnie, kiedy zrobiłbym coś naprawdę głupiego.
W tym momencie bym jej się oświadczał. W nasze ukochane święto, w Sylwestra. Mielibyśmy ogromne weselisko, a potem kaca, który powinien zostać wpisane do księgi Rekordów Guinessa. Gromadkę dzieci, potem wnuków, bylibyśmy dziadkami. Dożyli wieku, w którym śmierć jest normalnością. I dopiero wtedy mogłaby umrzeć, z masą wspomnień. A ja razem z nią.
Przed oczami stoi twarz mojej anielicy. Jej długie, falowane, białe włosy. Pełne usta, prosty nosek. Oczy tryskające zielenią. Zaledwie sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu. Na jej twarzy gości uśmiech, słyszę jej śmiech. Staram się wstrzymać łzy gromadzące się w oczach. Na marne.
Ona zawsze będzie w moim sercu. W głowie zawsze będę słyszał jej chichot i głos. Zawsze będę pamiętał, jak nie podobał jej się naturalny kolor włosów. Kiedy przyszła do mnie w białych włosach zamiast swoich jasnych blond.
Śmieję się.
Naszą pierwszą lekcję gotowania, próbowała mnie nauczyć piec ciasto. Kazała mi wyłączyć mikser, a potem umyć i odstawić na miejsce. Ja zrobiłem prawie tak samo jak mi poleciła. Tyle, że zapomniałem wyłączyć mikser. Cała kuchnia była w kremie. Jasmine podeszła do mnie i starła z mojego policzka śmietankę. A następnie pocałowała mnie. Wciąż pamiętam smak jej wiśniowego błyszczyka i jej usta na moich.
Mój młodszy brat był w szpitalu, na pocieszenie przebraliśmy się za pszczółkę Maję i Gucia. Mam wciąż zdjęcie na którym przytulamy się na koniec całego przedstawienia.
Próbowała mnie przerobić na modela, zabrała na zakupy i kupiła dużo drogich ciuchów dla mnie. Potem kazała mi wejść do jej pokoju. Usiadłem na krześle i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem miałem na swoich czarnych włosach papiloty, srebrne oczy podkreślone kredką, a na ustach czerwoną szminkę. Potem wcisnęła mnie w obcisłe rurki i podkoszulek. Leżała na podłodze i zwijała się ze śmiechu.
Nienawidziła swojego brzucha i ud, uważała, że jest za gruba. Dla mnie była idealna. To nie była jej wina, że uwielbiała meksykańskie jedzenie. Była łakomczuchem, a ważyła zaledwie czterdzieści kilogramów.
Uwielbiała trzymać mnie za dłoń. Mówiła, że jestem księciem na białym rumaku, a ona księżniczką w opałach. Potem się śmiała, a ja razem z nią.
Płaczę, jak małe dziecko nie potrafię powstrzymać łez. Spływają po moich polikach, a następnie lądują na zielonym T-shirt’cie. Wycieram je, jednak to nic nie daje.
– Uspokój się, debilu, zaraz się z nią spotkasz!- Krzyczę do siebie.
Wstaję z dwuosobowego łóżka. Podchodzę do lustra i biorę grzebień próbując uczesać włosy. Spojrzałem na swoje odbicie po raz ostatni.
Przydługie, czarne włosy opadają na podkrążone ślepia. Oliwkowa cera traci swój kolor i przybiera barwę bieli. W srebrnych oczach kryje się strach przed tym co zaraz się wydarzy.
Wdech i wydech.
Podchodzę do okna, moje serce bije jak oszalałe. Jakby chciało wyrwać się z piersi. Boję się ale i cieszę, bo wreszcie się z nią spotkam. Znów będę głaskał jej burze białych włosów i patrzył w zielone oczęta.
Kolejny wdech i wydech.
Otwieram okno. Zimny wiatr mierzwi moje włosy. Do pokoju wpada mroźne powietrze. Temperatura momentalnie zaczyna spadać. Z moich ust leci para. Wychylam głowę za okiennicę i rozglądam się po zgromadzeniu. Wszyscy mają w ręku kieliszek z szampanem. Niektórzy patrzą na zegarek i wyczekują północy.
A ja czekam na odliczanie.
Błądzę oczyma po tłumie i przyglądam się zadowolonym ludziom i zakochanym parom. Zatrzymuję się na niskiej i chudej dziewczynie. Jest uderzająco podobna do Jasmine. Stoi do mnie bokiem. Wpatruje się spokojnie w Statuę Wolności oddaloną od niej cały kilometr.
Ubrana jest w za dużą na siebie białą koszulę przez którą prześwituje czarny top. Szare legginsy podkreślają jej chude nogi. Czerwone martensy zadziwiająco czyste muszą być nowe i po raz pierwszy zakładane. Ma na sobie jeszcze rozpiętą parkę, a dłonie chowa do kieszeni.
Mrugam oczyma i odrywam od niej wzrok. Patrzę na zegarek, za minutę północ. Nie bardzo się zastanawiając nad tym co robię, wychodzę na schody przeciwpożarowe. Stawiam nogę przez barierkę, z drugą robię to samo.
I czekam na odliczanie.
Słyszę uradowany głos dziecka:
– Jedenaście!- Krzyczy, a ja biorę głęboki wdech.
Dziesięć.- Słyszę śmiech Jasmine
Dziewięć.- Zaraz się z nią spotkam.
Osiem.- Niedługo ją przytulę.
Siedem.- Ale najpierw skoczę…
Sześć.- Zamykam oczy.
Pięć.- Widzę jej uśmiech.
Cztery.- Czuję jej usta na swoich.
Trzy.- Przypominam sobie każdą spędzoną z nią chwilę,
Dwa.- jej dotyk.
Jeden.- „Jesteś tego pewny?”
Zero.- „Za późno”- mówię… i skaczę.
Lecę ku ziemi. Słyszę huk fajerwerek, krzyki ludzi i piski kobiet. Próbuję otworzyć oczy ale nie mogę. Jedyne co mi pozostaje to czekać na śmierć. Przychodzi szybciej niż się spodziewam. Czuję niemiłosierny ból, uderzam całym ciałem o ziemię.
[Jasmine]
Krzyczę. Simon uderza o beton, jego ciało jest całe zakrwawione. Po moich policzkach spływają łzy.
– NIE!- Drę się i podbiegam do ledwo przytomnego ciała. Przewracam go na plecy, słyszę jęk. Klatka piersiowa unosi się z trudem. Jego bladą twarz oblewa czerwona ciecz. Kładę go sobie na kolanach, otwiera oczy i zaczyna się rozglądać dookoła. Jego wzrok zatrzymuje się na mojej postaci.
– Jasmine…- Szepcze słabo. Przytulam go do siebie.
-Ćśśś…- „Uspokajam” go i głaszczę po czarnych włosach zlepionych szkarłatną posoką.
W okół nas kwitnie kałuża krwi.
– Jestem tu…- Mówię przełykając łzy.
– Czy ja umarłem?- Pyta z nadzieją w głosie, a ja czuję jak całe moje życie traci sens.
– Nie… jeszcze.- Odpowiadam cicho.
Patrzę na jego zmęczoną twarz. Gładzę go po włosach. Nie, to nie może się tak skończyć!
– T-ty… ty żyjesz?- Jęknął rozpaczliwie.
– Ja… przepraszam cię, Simon. Zrozum, musieliśmy to zrobić… dla twojego bezpieczeństwa. George, on… powiedział ,że jeśli tego nie zrobię to cie zabije. Musiałam to zrobić, proszę, wybacz…
– … wybaczam.- Mówi i zamyka powoli oczy.
– Nie, nie, nie zamykaj oczu!- Wrzeszczę w niebo głosy.
Simon otwiera je z trudem i patrzy się na mnie po raz ostatni.
– Obiecaj, że nie zrobisz tego co ja,że się nie zabijesz…- Mówi i zamyka ślepia. Przestaje oddychać, dotykam miejsca w którym leży serce. Przestaje bić, kiedyś biło dla mnie.Przytulam mocno martwe ciało i zalewam się łzami.
– Obiecuję…- Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
O Boże! Płaczę drugi raz tego dnia ale wspaniałe 😉
Ja jestem z 6 klasy 😀
O mój boziu :3 świetne, uczucia, opisy, nie spodobało mi się tylko „drę się” bo drzeć można np. papier. lepiej pasowałoby chyba „krzyczę” czy coś 😛 ja jestem z 6 😀
Jest cudowne !!! Ja też jestem z 6. Ppisz więcej opek 😉
Znalazłam kilka błędów. Wydaje mi się, że „by” z czasownikami pisze się razem np. zrobiłaby, ale nie jestem pewna.
Bardzo podobał mi się moment odliczania.
Też jestem z 6! Opko jest dobre. I jednak zawsze jest na początku linii, a nie na końcu. Zrobiłaby pisze się razem Eurydyka (jest od tego jakiś skrót?). Opko fajne. Też jesteś z 6 czy młodszej?
Ja jestem z piątej
też jestem z 5, a ryczę jak bóbr!
Łał. Dziewczyno, wyciągnęłas wnioski z krytyki! Już za drugim opkiem! Rzadko udaje się komukolwiek coś takiego! Mogę spokojnie stwierdzić, że byłoby ono niemal idelane gdyby nie garść zaginionych w akcji przecinków i dwóch czy trzech powtórzeń ;). A tak poza tym jest boskie! 😛
lubię tą piosenkę, która sie inspirowałaś… Nie wiem czemu, ale wielbię opis, gdzie kończy sie coś śmiercią zakochanych albo jednego z nich albo kogoś kogo sie kochali. Tylko nie myślcie, ze jestem psychiczna. Po prostu wtedy wszystko staje sie takie głębokie, opisy uczuć są piękne a spojrzenie na świat wygląda inaczej. Świetnie to napisałaś.
PS. Ja jestem z 1 gimnazjum i jestem na poziomie swoich znajomych ze szkoły ale roczniko jestem z 6 klasy 😉
Ja też jestem z piątej. Opko genialne!!! Bardzo ciekawe, kreatywne i orginalne. SSSUUUUPPPEEERRR!!!!!!
Ps. Jedzie ktoś na Obóz Herosów? A jeśli tak to na który turnus?
Dupek. Sam nie umiał tego znieść, a oczekuje tego od dziewczyny.
No no, nie powiem wzruszające to napewno.
Bardzo podobały mi się wspomnienia, takie niby zwyaczjne a jednak niesamowite.
Chociaż ja na jego miejscu jakbym zobaczyła kogoś uderzająco podobnego to bym to sprawdziła. Można to jednak zrozumiec bo długo pozostawał w smutku i cieprieniu, nie chciał sobie robić zbędnych nadziei.
Naprawdę mi sie podobało, tylko może teraz napisz coś radosnego dla odmiany xd Tak dla porównania 😀
Ty talencie, właśnie się popłakałam -,-‚