Dla Fedry95 za genialny „Fallen”. Chociaż jestem trochę zazdrosna o Bellę to i tak jest super .
Dla asi_48, że zmotywowała mnie bym dalej napisała ;D Genialna z ciebie adminkż strony ;*
BUM! Rzucam zwinięte projekty na stół w piwnicy. Zaczynam mówić do Camerona, ale ten dziwnie patrzy na moje ubranie.
-Czy coś jest nie tak?-pytam
-Czemu masz to na sobie?
Spoglądam w dół i dopiero spostrzegam co ubrałam. Mam na sobie kremowy T-shirt (już nie taki kremowy) i czarne rurki na szelkach. Zastanawiam się dlaczego ubrałam się tak jak dziadek na zdjęciach.
-Szczerze powiedziawszy w tym domku nie ma luster, a ja, wstając o 6 nie myślę co wyciągam z szafy. Ale możemy wrócić do tematu?-mówię przewracając oczami
-Em… Tak. To co to jest?
-To są stare projekty domku Hadesa i takie opierające się wyłącznie a dachu, o które „uprzejmie” poprosiłam…-tutaj jest chwileczka w której wspominam moją uprzejmość- Masz rzeczy o które cie poprosiłam?
-Tak. Znaczy prawie….-mówi zakłopotany.
-Co znaczy prawie?
-No wiesz. Poprosiłaś mnie o duży towar. Pewnie teraz jest gdzieś na Ukrainie, a poza tym dzisiaj jest ważne ognisko. Ponoć jest jakaś misja!
***
Wszyscy siedzą w ciszy. No prawie wszyscy. Nie wytrzymuję i co chwila pytam Camerona co wie o tej misji. W końcu moje szepty przerywa chrząknięcie Chejrona. Obok niego stoi jakaś starsza pani w niebieskich spodniach umazanych w farbie, pomarańczowym żakiecie i pendzlem za uchem.
-Johano, to jest pani Rachel. Jest naszą wyrocznią, chociaż sądzę, że nadchodzi czas zmiany- Mówi Chejron, a w tym momencie owa Rachel wysyła mu groźne spojrzenie.
Chejron ręką pokazuje jej, że może mówić. W tym momencie zrywa się mocny wiatr, Rachel zamyka na chwile oczy, a gdy się otwiera są neonowo zielone. Obraca się wokół własnej osi i zatrzymuje się na mnie. Wskazuje pacem, a moje serce bije o wiele szybciej.
-Ty. Potomku boga ognistego i kobiety o krwi pół włoskiej i pół hiszpańskiej!
Ty, wybierzesz na wyprawę na Olimp dwóch.
Wy, będziecie na chwile bogami
Wy, będziecie mieć świat we własnych rękach.
Dopiero wtedy okażecie swoje zatęty i wady
Wtedy okaże się jak na prawde sobie radzicie z życiem!
Znowu zrywa się wiatr, a ja ciężko siadam. Brakuje mi powietrza, a wszyscy się na mnie patrzą. Jedni z ulgą, drudzy ze współczuciem inni ze złością, chyba, że to nie oni. Ci ostatni to w większości dzieci Aresa. Chejron podchodzi do mnie i łapie lekko za ramię. Wstaję i idziemy na stronę.
-To na pewno szok dla ciebie, ale nie będzie, aż tak źle! – mówi z otuchą
-Nie będzie?
-Nie. Ale najpierw musisz wybrać dwóch toważyszy swojej wyprawy.
Odwracam się i moje oczy wyszukują mi dwóch najbardziej znajomych tu osobników. Pokazuję Chejronowi, że dokonałam już wyboru i głośno, acz niepewnie mówię.
-C.. Cameron Shey i Fabian Goth!
Ich wzrok od razu kieruje się na mnie Camerona jest wystraszony, a Fabiana-życzący śmierci.
Chejron odsyła mnie do domku bym się spakowała i wyspała
***
Przed sobą widzę mężczyznę. Nie znam go, ale najwidoczniej on zna mnie. Ma długi nos i szare włosy. Swoimi żółtymi oczami z czarną obręczą wokół tenczówki dociera do moich najgłębszych myśli. Upuszczam wzrok, ale niżej też nie spotyka mnie nic lepszego. Mężczyzna ubrany jest w wojskowe spodnie i buty oraz czarną skórzaną kurtkę, a w ręku trzyma nóż. Za nim dostrzegam kawałek twarzy innego mężczyzny. Zanim wydobywam z siebie jakikolwiek głos czuję przeszywający mnie ból. Jest dziesięć razy mocniejszy niż przecięcie ramienia. Padam na kolana i opieram się trzęsącymi się rękoma. To nóż. W moim brzuchu. Plama krwi leje się po skale na której stoimy. Dostrzegam, że rugi mężczyzna ma na sobie garnitur.
-Spokojnie Jastrzębiu. Nie długo zajmiesz się wszystkimi na tej planecie – mówi któryś z nich.
Widzę jak drugi podchodzi do mnie, ale padam.
Krzyk. Wydobywam go z siebie na cały domek. Widzę jak moje rodzeństwo się na mnie patrzy. Oddycham szybko. Powoli wstaję okrywając się kocem. To był tylko sen! Okropny sen, który namącił mi w głowie.Wychodzę na dwór. Raz odwracam się by zamknąć drzwi. Drugi – by iść, ale coś mnie zatrzymuję. Wręcz przestaję na chwilę oddychać gdy dostrzegam Fabiana. Chcę się przywitać, ale on łapie mnie za rękę. W następnej chwili jesteśmy w lesie pod skałą. Siadam i łapię się za ramię. Rana zaczęła strasznie boleć, a mi kręcić się w głowie.
-Dlaczego?- pyta się stojąc trochę dalej ode mnie tyłem
-Co dlaczego?- pytam przez zęby bo rana dalej piecze
Fabian odwraca się i podchodzi
-Dlaczego mnie wybrałaś bym z wami jechał? Oni mnie nie chcą. Widzisz. Nawet nie zasługuję na własny domek. Nikt nie chce syna Hadesa.
Wstaję do niego.
-Ale czy to właśnie nie jest okazja by pokazać, że jesteś czegoś wart?!-pytam lekko oburzona
-Nie słyszałaś przepowiedni? Przez chwilę będę musiał znosić wzrok bogów, którzy mnie nienawidzą, podejmować jakieś trudne decyzje, pokazać, że mam więcej wad niż zalet przed jedną z niewielu osób, które mnie szanują…- w tym momencie umilkł i popatrzył mi prosto w oczy jak mężczyzna w moim śnie.
Zaraz potem pozostała po nim tylko czarna chmura. Stoję w miejscu i patrzę na dym. Wymieniam widoki z mojego snu z tym zdarzeniem. Może to Jastrząb to miałam być ja, ale stałam w roli Fabiana?
Kręcę głową by odrzucić od siebie tę myśl i zaczynam się zastanawiać jak wrócić do mieszkalnej części obozu.
***
Stoję z torbą obok Fabiana. Ja czekam, na Camerona, aż pożegna się z rodzeństwem, a syn Hadesa, czeka na niego bo jakieś dzieci zaczęły go kopać. Widzę jak łapie za rękojeść miecza, ale trącam go. Gdy na mnie patrzy pokazuję mu, by tego nie robił. Staje po mojej drugiej stroni, a ja zatrzymuję biegnące za nim dzieciaki. W końcu Cameron podchodzi do nas. Chejron i Rachel składają nam ostatnie życzenia i prośby o pozdrowienia. Chłopacy ruszają, ale nie w stronę wyjścia z obozu, a ku stajniom, z której wychodzi chłopak z dwoma pegazami.
-My mamy na tym dotrzeć pod Empire State? Ja nigdy na konia nie wsiadałam, a co dopiero takiego ze skrzydłami.- mówię.
-Spokojnie. I tak są dwa. Możesz usiąść ze mną.
Podchodzimy do stworzeń. Fabian i Cameron siadają. Syna Hermesa podaje mi rękę. Przyjmuję pomoc. Wznosimy się w powietrze. Jestem lekko przerażona. Rozglądam się. Tak. Tylko ja jestem przerażona. Fabian siedzi na koniu prawie jak na leżaku trzymając lejce tylko jedną ręką. Cameron jest bardziej wyprostowany i gotowy do nagłych zakrętów itp. Obejmuję go w pasie i zamykam oczy. Nigdy więcej!
W końcu lądujemy w ciemnej uliczce. Podchodzimy do windy. Fabian wyciąga lekko miecz i mówi:
-Piętro sześćsetne
Dalsza procedura została przeze mnie mało zrozumiała, ale gdy w końcu drzwi otwierają się, a ja widzę wielki Olimp, zamiast „wooooooow”, wydaję z siebie :
-Ja… Nie chcę!
Fajne! I długość odpowiednia.
Super opko. Tylko czemu skończyłaś w tak fajnym momencie??
To moje ulubione zadanie. By trzymac w niepewnosci 😀
jest super 😀
[wyklina literówki] Dlaczego liczba drobnych błędów w tym opowiadaniu musi dorównywać liczbie kryjących się w nim tajemnic?! Masz może autokorektę? Bo ona by przynajmniej niektóre poprawiała, oszczędzając Ci wkurzających komentarzy Arachne… A może chcesz, żebym się Ciebie czepiała, co?
😉
No nie chcę xD
Ale mam nowego lapka i na Wordpadzie piszę. I tam nie ma autokorekty
Fajne 😀 Parę literówek i niezrozumiałych dla mnie rzeczy (znaczy się zrozumiałam dopiro po domyśleniu)
Super ^^
Ech dzięki <3 Nie myślałam, ze ''Fallen'' przypadnie komukolwiek do gustu. Jesteś kochana
Co do opka pięknie napisane. Wartka akcja, wspaniali bohaterowie, wszystko to, co jest potrzebne. Jakieś tam drobne błędy są, ale rzucają się w oczy aż tak bardzo 😉
No to… Czepliwa i wredna ja ma niezwykłą ochotę przywalić autorce w głowę słownikiem ortograficznym -,- Towarzysze, nie toważysze! I inne literówki! I interpunkcyjne błędy!
Czemu w tym cudzie musi być jakieś „ale”?! To jest świetne! Trzyma w napięciu, niebanalni bohaterowie, super pomysł… Już lecę czytać CD!