Szalony eksperyment: piszę o moim kochanym, zabawnym Leo, ale pewnie zepsuje wam jego wizerunek. Możecie nie czytać.
CAŁE opowiadanie jest dedykowane Moore (za rysunki, opowiadanie, fp na Facebooku, rozmowy na GG, plany na przepłynięcie Wisły, poznawanie swoich koleżanek, kochanie Leo itd) i wszystkim żonom Leo <3
PROLOG.
Dziewczyna ubrana w czarny płaszcz z kapturem stała przed szóstką herosów i jednym satyrem. Każdy z nich miał przy sobie broń, z wyjątkiem czarnowłosego chłopaka, którego nieznajoma przed chwilą obezwładniła i prawie zabiła.
Półbogini miała czerwone włosy w kolorze ognia, brązowe oczy i różowe usta. Była wysoka, szczupła i wyglądała na wysportowaną i świetnie wyszkolona w walce. W dłoni ściskała sztylet ze Stygijskiego Żelaza, który emanował dziwnym czerwonym blaskiem, a na jej szyi wisiało mnóstwo talizmanów i malutkich buteleczek z substancjami o różnej barwie.
Dziewczyna nie spuszczała wzroku z najbliżej stojącego blondyna, który mierzył w nią ostrzem miecza. Znała ich imiona, zdolności i dokonania, mimo, że nigdy nie zamieniła z nimi nawet słowa. Tak na prawdę to dopiero dziś ich spotkała, ale wiedziała kto jest kim. Chłopak, którego zaatakowała nazywał się Leo Valdez. Oczywiście nie przez przypadek to właśnie na niego się rzuciła. To on znał magie ognia, który ją od dziecka zachwycał. Blondynem był Jason Grace, pretor Rzymian.
Nieznajoma wyglądała jakby się świetnie bawiła, dlatego gdy się roześmiała wszystkich przeszedł dreszcz. Jak na nieproszonego gościa zachowywała się nadzwyczaj swobodnie, co dodatkowo niepokoiło herosów. Obdarzyła wszystkich zimnym wzrokiem, aż w końcu padł on na Leona.
-Chce rozmawiać z kapitanem tego statku. – oznajmiła pewnym tonem.
Jason i reszta wymieniła zaniepokojone spojrzenia, a dziewczyna uniosła oczy ku niebu. Nie zważając na wymierzone w nią ostrza podeszła do bezbronnego syna Hefajstosa.
-Spokojnie, nie zabije go. Przyrzekam na Styks. – położyła dłoń do serca, a w oddali dało się słyszeć grzmot. – Chodź Leonie Valdezie.
Zaprowadziła chłopaka na rufę „Argo II” i rzuciła swój sztylet w morze, jednak ten w połowie drogi do wody zniknął. Leo zmarszczył brwi i nerwowo przeskakując z nogi na nogę spytał:
-Skąd wiesz jak się nazywam?
-To nieistotne. – mruknęła i spojrzała na niego. – Porozmawiajmy o konkretach.
Po tych słowach zamilkła jakby wiedziała, że kapitan ma więcej pytań i postanowiła zaczekać, aż padną.
-Kim jesteś?
Nieznajoma znów się roześmiała i usiadła na deskach pokładu. Przez chwile bawiła się amuletami i rozmyślała nad czymś.
-Podoba mi się. – mruknęła. – „Kim jesteś?”. Dobre pytanie. A czy ty byś umiał na nie odpowiedzieć? Wiesz kim jesteś, Leonie?
Leo zmarszczył brwi i usiadł koło czerwonowłosej. Chwile patrzył na jej włosy porównując je do ognia, którym lubił się bawić. Westchnął i pokręcił głową.
-Tak myślałam. Ale skoro już musisz wiedzieć to nazywam się Riva.
Chłopak uniósł brwi, ale nie dociekał skąd dziewczyna ma takie dziwne imię. Postanowił jednak skupić się na czymś ważniejszym.
-Po co przybyłaś?
Riva spojrzała mu w oczy, żeby miał pewność, że powie prawdę.
-Wiem jak ocalić Obóz Herosów.
Ciekawe opowiadanie.
Zgadzam się z J.J
Ciekawe…
więc pisz szybko CD Asiuniu droga!
Subcio 😀 pisz szybko CD
Fajne. Pisz dalej.
Hahaha, dziękuję za dedykację! :3
Kocham to opowiadanie! 😀 To dopiero Prolog, a ja już czuję się jakbym czytała kolejną książkę Riordana. Napiszcie coś razem 😛 No to ten, Riva jest wspaniała – taka tajemnicza i zadziorna, odrobinę filozoficzna… No dziewoja ci się udała! ^^
Co do Leo, to sama nie wyobraziłabym go sobie lepiej! 😀
Chociaż strasznie go mało. No to ten, chciałam jeszcze uroczyscie oswiadczyc, że ZABIJĘ CIĘ JEŻELI ZROBISZ COKOLWIEK LEO ALBO RIVIE! INNYCH SOBIE ZABIJAJ, KALECZ I TORTURUJ, ALE MOICH ULUBIONYCH BOHATERÓW ANI TKNIJ! O! BO PRZYJADĘ Z APOLLEM I TYLE CIĘ BĘDZIE. TAK – TO JEST GROŹBA! XDD
Ale i tak cię kocham XD
Zgadzam się z Moore ‚m_ – dorwę cię jak zabijesz Rive. Dziewczyna mi przypomina taką jedną osobę więc nie waż mi się jej tknąć!!!
Opko is great. Pisz dalej!!
Extra się zapowiada
„Półbogini miała czerwone włosy w kolorze ognia, brązowe oczy i różowe usta. Była wysoka, szczupła i wyglądała na wysportowaną i świetnie wyszkolona w walce. W dłoni ściskała sztylet ze Stygijskiego Żelaza, który emanował dziwnym czerwonym blaskiem, a na jej szyi wisiało mnóstwo talizmanów i malutkich buteleczek z substancjami o różnej barwie.”
Rachel?