Dedykuję tę część Córki magii Persephonell i oczywiście Chione, żeby nie smutała, że nikt jej nie dał dedyczki :* .
Lyra (niezwykła część)
III
Nazajutrz dzień był jak burza w moim mózgu. Cały czas zastanawiałam się jak moja niedaleka kuzynka nie wspomniała ani słówkiem o Obozie. Po śniadaniu postanowiłam wypytać Chejrona o to
gdzie znajduje się teraz Annabeth.
-Wie pan gdzie ona teraz jest?-zapytałam.
-Oj, nie jestem pewny. Ale sądzę ,że ciągle przesiaduje w Bunkrze 9. To na końcu lasu. Zawiozę cię tam.
-Eee,nie trzeba. Sama sobie poradzę.-powiedziałam u skraju nerwów.
Czy jest ktoś na tym świecie kto mówi każdemu prawdę? Zaczynam wątpić w tą teorię! A myślałam ,że ludzie są dobrzy. Po zaatakowaniu mnie przez tuzin skorpionów, dotarłam do Bunkra
9.Był to wysoki budynek BEZ drzwi. Nagle z niewiadomo skąd pojawił się ogień w ścianie budowli. Wtedy z Bunkra wyszedł Leo.
-Leo, cześć, słuchaj…ja chciałam przeprosić…wiesz..no…
-Yyy…Słuchaj, to ja powinienem był przeprosić. Zachowałem się jak Afrodyta…
Spojrzeliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy dzikim śmiechem.
Przerwałam na chwilę, by się dowiedzieć czegoś o mojej siostrze.
-A wiesz może , gdzie jest Annabeth?-zapytałam.- Szukam jej.
-Ah!-westchnął chłopiec.-Przesiaduje tu całymi dniami I nocami!Ślęczy nad nami I ciągle pogania. Wprawdzie zaginął jej chłopak, to się nie dziwię. W sumie architektura ze statkiem mało
się wiąże, ale ona dużo czyta.I trochę nam pomaga…
-Wiem! Dzięki.-odpowiedziałam rozzłoszczona.
-Uuu!Melisy na uspokojenie?-zażartował.
Dałam mu ostrego kuksańca w rękę.
-Auć!-wykrzyknął.
-Przepraszam , nie wiedziałam że jesteś ranny. Pokaż.
Chłopiec odwinął bandaż na ramieniu. Skóra była rozcięta, ale nic poza tym.
-Oj,chłopie! Umierasz!-zaczęłam śmiać się jak nigdy dotąd.
-Pff!Nie wiesz jak boli!-zachichotał.
-Czemu tego nie uleczysz nektarem czy ambrozją?
-Nie wolno nadużywać lekarstw od bogów. Zbyt duża ilość ambrozji może spalić. Rada na przyszłość. Dobra, uwijam się. Po młotki czas ruszać!-zaśmiał się, po czym pomachał na
pożegnanie.
Poszedł w stronę lasu I zginął poza moim wzrokiem. Dobra ,a teraz Lyro Ratt, wyczaruj ogień. Wystawiłam różdżkę w stronę cementowego muru. Ogień, pomyślałam.Nie za duży, nie za mały,
taki w sam raz. Skupiłam całą energię na różdżkę. Poczułam mrowienie zaczynające się na brzuchu , przechodząc po moim ramieniu i ręce, a potem w kierunku różdżki. Kula ognia
poszybowała ku murze. Następnie, gdy przejście się otworzyło, weszłam do środka. W całym budynku było może z pięć pieców hutniczych. Były małe , niedbałe, źle zbudowane. Od razu się
domyśliłam, że obozowicze chcą je potem rozkręcić. Po prawej stronie stały… taśmociągi? Nieruchome w każdym bądź razie. Po ścianach wywieszone były tablice, a na nich rysunki i
różne obliczenia. W samym centrum bunkra wyłaniała się część statku.Nie było jeszcze żagli, masztu czy steru. Prace herosów skupiały się teraz na projektowaniu kajut i innych
pomieszczeń. Tłumy herosów nonstop coś broiły, sprzątały, skręcały. Aż w głowie mi się poplątało.Zaczęłam szukać wzrokiem Annabeth. Skierowałam moje oczy ku głowie smoka na
przedzie statku. Na górze siedziała jasnowłosa dziewczyna.Serce podskoczyło mi do gardła. Dziewczyna płakała. Chociaż nie wiedziałam z jakiego powodu, zrobiło mi się jej żal.Tak, to była
moja siostra. Domyśliłam się, z jakiego powodu pałcze, ale nie chciałam jej zapeszać. Niespodziewanie mnie zauważyła, robiąc przy tym ogrooooomne oczy.
-Lyra?!-wykrzyknęła.
Obróciłam się na pięcie I wybiegłam z Bunkra wraz z jakimś wychodzącym chłopcem. Zdenerwowana zaczęłam biec. Co chwilę oglądałam się za siebie, lecz nie widziałam kuzynki. Tak szybko I
nieostrożnie biegłam ,że nie zauważyłam Leona niosącego garść młotków i opakowań gwoździ na rękach. Przypadkowo zderzyłam się z nim. Wszelka broń znajdowała się teraz na ziemi ,a
mnie za plecy trzymał syn Hefajstosa. Byliśmy bardzo blisko siebie, aż czułam jego oddech na swoich policzkach. Wpatrywałam się w niego , a on we mnie.Chciałam zadać mu dziesiątki pytań,
lecz czułam, że w tej chwili słowa nie są potrzebne. Nasze serca łomotały. Usta były coraz bliżej, aż wkońcu to się stało. Rozkoszne dotknięcia warg sprawiały, że chciałam zostać z
nim w lesie już na zawsze. Jego ręka gładziła co chwilę moje włosy. Ja natomiast swoją dłonią wyczuwałam jego ucho, i ciepło pochodzące z wnętrza chłopca. Wydawało mi się , że ta
chwila trwała parę godzin. Jednostajne pocałunki co chwilę gościły na moich ustach.Byłam w siódmym niebie. Nie ukrywam , wiedziałam że coś do mnie czuł lecz nie miał odwagi tego okazać.
Wkońcu, chociaż to było przykre, oderwaliśmy swoje usta od siebie. Spojrzał na mnie,a ja na niego. Wiedziałam, że jest wrażliwy, a jednak silny. To mi się w nim podobało.
-Le…-nie dokończyłam, gdyż syn Hefajstosa przesunął palec na moje wargi, blokując mi mowę.
-Ciiii…-musnął moje wargi , a następnie znowu mnie pocałował. Krótko, ale z czułością.
Chłopiec schylił głowę, spojrzał mi prosto w oczy i pogładził ręką mój prawy policzek.
-Kocham cię-wyznał.
Byłam mile zaskoczona. Ja też go kochałam i nie chciałam tego ukrywać. Z radością w oczach szybko przybliżyłam moją twarz do jego i pocałowałam. Ale nie tak krótko, jak on to przed
chwilą zrobił. Moje wargi łączyły się z wargami Leona. Namiętny pocałunek stawał się dla nas coraz bardziej rozkoszny. Zajęta całowaniem się z chłopcem, zapomniałam o swojej regule.
Miałam się nie zakochiwać! Za późno… ja już się nie odkocham. Moje usta odcięły więź z wargami Leona.
-Przepraszam…-wyszeptałam patrząc w pobłębione w rozpaczy brązowe oczy.
Moje ręce wykręciły się spod silnych i umięśnionych ramion syna Hefajstosa. Ciałem uciekałam przez las, w stronę mojego domku, umysłem zaś nadal byłam przy Leonie. Kocham go! Ale nie
mogę, nie mogę doprowadzić do tego stanu rzeczy co… Nieważne. Co chwilę tarłam moje oczy, wycierając przy tym strumień łez. Dopiero co się pogodziłam z chłopakiem, a już od niego
uciekam. Jestem naprawdę dziwna, ale nie miałam ochoty na dłuższe rozmyślenia na ten temat. Otworzyłam drewniane drzwi z witrażem w małym okienku do mojego domku numer 15. Od razu doznałam
szoku.
-O Matko…
W MOIM POKOJU BYŁ HURAGAN!A może to ja… I to i to było tym samym więc…
Po tym stwierdzeniu postanowiłam jednak posprzątać w pokoju. Oczywiście, nie chciało mi się ,więc zrobiłam to w sposób magiczny. Domku posprzątaj się! Poczułam mocne mrowienie na ręce i
nagle magia zrobiła swoje.Natychmiast ubrania z podłogi wróciły na półki w szafie. Książki z biurka powędrowały na regały.Dosłownie! Kwiatki zostały podlane. Ręczniki z kaloryferów
były na wieszakach. Wszystko dwoma słowami się posprzątało. Położyłam się na łóżku I zaczęłam rozmyślać o matce. No, no tato. Niezły masz gust . Mama jest naprawdę piękna. Ciekawa
jestem tylko, jak się poznali. Chwila, chwila. Czy Hekate to nie rzymska odpowiedniczka Artemidy? A czy Artemida nie była zobowiązana na wieczne dziewictwo? Czy Hekate też złożyła taką
przysięgę? O co tu chodzi? Zmylona rozmyśleniami zajrzałam do szuflady w nocnej szafce przy łóżku. Znajdowała się tam tylko jedna rzecz:srebrny kompas.
-Zupełnie o nim zapomniałam.-wymamrotałam.
Otwierając ozdobną , lśniącą pokrywę zobaczyłam dziwny mechanizm narządu nawigacyjnego. Na miejscu gdzie powinny być litery oznaczające strony świata były cztery znaki żywiołów.Był to
ogień-na zachódzie, Woda-na północy, Ziemia-na południu I Wiatr-na wschodzie.Nie wiedziałam jednak do czego ten kompas może służyć.Gdy nie będziesz wiedziała co robić, on wskaże ci
drogę-brzmiał w głowie głos mojej matki.Taa, fajnie że jest tu igła kompasowa(nie było jej). No dobra, nie będę nad tym główkować. Odłożyłam kompas na półkę. Nagle ktoś zapukał do
drzwi. Otworzyłam, a przede mną stała moja siostra cioteczna Annabeth Chase. Była chyba mocno zdenerwowana.
-Cześć.-powitałam ją.
-Cześć? Co ty tu robisz?!
-Spokojnie…
Annabeth wytarła oczy od łez.
-Wiesz jak ja się zamartwiałam jak wujek zadzwonił do mnie że zaginęłaś?!-krzyczała.
W tym czasie całej naszej kłótni przyglądała się mała grupka obozowiczów.
-Może wejdźmy do środka.-zaproponowałam.
-Nie!Nie chcę wchodzić do środka!-krzyknęła.
-Nie krzycz na mnie! Nie dokładaj mi kolejnych problemów i smutków!
-Mam powody!-kłóciła się ze mną moja siostra.
-A to że nie powiedziałaś mi o obozie to nie jest powód żeby się do ciebie nie odzywać? A to że nawet nie wspomniałaś mi o tym co się dzieje ze mną I z moim ojcem? Nawet nie dzwoniłaś!
Obiecałaś! A ja tak ci ufałam! Wierzyłam w te twoje naiwne obietnice, a ty oczywiście wolałaś spędzać czas tutaj , zamiast chociaż mi pomóc!Ja z ojcem ciężko harujemy , żeby mieć dach
nad głową, a ty żyjesz w prawdziwych luksusach!-wygarnęłam.
-Nie mów tak!
-Będę, bo mam powody!
Nie chciałam dalej słuchać Annabeth, zamknęłam jej drzwi przed nosem i położyłam się ze szlochem na łóżko.
O coraz dłuższe te rozdziały 😀
Szczerze to nawet fajne 😀
Ej dobra… Nie jarzę taj dziewczyny „miałam się nie zakochiwać..” Niby czemu? Fajne… ale… Ona widzi Leona po raz 2 w życiu i się całują?! Może najpierw by się łapali za rękę, chodzili na spacery itp? Dobra ogólnie fajne ale naduzylas entera…. i no mówię ci że wypowiedzi twoich bohaterów się niczym nie różnią… Może weź zrób żeby Isabell nadużywała metafor a Leon ŻARTU.
Tylko uwaggi małe^^ ale rób jak chcesz… I jeszcze coś… ŻARTY niekrytykuję ale czemu oni wybuchają śmiechem na myśl o melisie??? 😀
I jeszcze coś jakim cudem… skoro wdłg cb Hekate to rzymska odpowiedniczka Artemis to czemu ona jest w greckim obozie?! Wyjaśnij to jakoś pls
No więc tak, nie czytałaś moich poprawionych opek, a ona wczesniej „tłumaczyła” że się nie może zakochiwać, po 2 żarty żartami, a to że widzą się 2 raz, to nieważne, ten związek ogólnie bd dziwny, o to chodzi xd, ale thx za niekrytą krytykę xd
a enter tu jest nwm czemu, ja w wordzie mam dobrze
Opko wogóle jest super. Kocham magię, różdżki, Hekate itp. Jest tylko jedna taka rzecz: ona ma 12 lat, tak? A on ma 15 lat.
NO wiesz osby w takim wiekju raczej nie tworzą par. No chyba, że ma więcej. Ale poza tym to jest bardzo fajnie. 😀
Znam dziewczynkę, która ma dziewięć lat i zerwała już z sześcioma chłopakami, a teraz męczy siódmego.
Nadal pamiętam, co powiedziała, gdy miała siedem lat:
„Zerwał ze mną pod tym samym drzewem, pod którym się całowaliśmy!”
😀
Fajne 😉 tylko najpierw napisałaś, ze Lyra ni wie, czemu Ann płacze, w chwile pózniej, ze się domyśla xD ale i tak extra, tylko zrób coś żeby była z Leonem
Domyśla się, bo jej Leo o tym powiedział 😉
Ale dziękuję wszystkim,
Czemu, czemu ty kończysz w takich momentach?! Ja się rozkręcam i BUM!!!Koniec! Pisz szybko dalszą część, bo chyba zwariuję!!
Popieram poprzedniczkę. 😛
Leona też kocham tak poza tym. I bardzo dziękuję za dedyczkę, kochana :).
CUDOWNE!!! Kocham to , jest świetne