Następnego dnia, po cudownej nocy bez koszmarów, musiałam zgłosić się u dyrektora Obozu w sprawie misji. Siedziałam na kanapie popijając gorącą czekoladę.
-Lyro-powiedział Chejron.-idź teraz na te wzgórze za domkami, do jaskini Wyroczni. Gdy będziesz już znała swoją przepowiednię,wróć tutaj I opowiedz nam ją. Dobrze?
-Tak.-wymamrotałam.
Wyszłam I skierowałąm się w stronę jaskini. Wyrocznia? Ale że jak? Chwila,czy ta dziewczyna, ta z rudymi włosami, czy ona…nie. To było zbyt przerażające. Zapukałam do drewnianych drzwi. Po chwili, otworzyła mi je rudowłosa panna, z armią piegów wokół nosa i wesołym wyrazem twarzy.
-Cześć!Ty pewnie jesteś Lyra.Ja nazywam się Reachel Elizabeth Dare. Przyszłaś po przepowiednię, zapraszam.-wskazała ręką w głąb jaskini.Skąd do jasnej, yy…syreny, znała moje imię i wiedziała po co przyszłam?!Ona jest dziwna! Zresztą, przecież sama też jestem dziwna. Ehh…
W środku były miło I przytulnie. W całym lokum Wyroczni wyróżniał się styl indyjski. Na podłodze leżały poduszki ,a przy ścianie skalnej stało łóżko z baldachimem.Światło zastąpiły świece,natomiast okna były zwieńczone fioletowymi zasłonami.
-Rozgość się.-powiedziała.
Usiadłam więc, na jednej z poduszek na podłodze. Dziewczyna usiadła naprzeciw, wpatrując mi się głęboko w oczy.
-Matka Hekate. Ojciec heros. No, no.-powiedziała.
Zakrztusiłam się. Że co ona powiedziała?!
-Chyba ci się coś pomyliło, mój tata nie jest herosem.
-Ja nigdy się nie mylę. Najwyraźniej czegoś ci nie powiedział.Przejdźmy do tematu. Przepowiednia do misji. No dobrze. Jeżeli coś “nieodpowiedniego” zacznie się dziać, nie ma powodów do paniki. To normalne.-oznajmiła Wyrocznia.
Ta, normalne, tylko wycieknie ci zielona ślina i zaczniesz do mnie gadać jak chora psychicznie, spoko.
Po chwili miała wyciągnięte ręce ku mnie ,a z ust wylatywała jej szmaragdowa smuga mgły.
–Strzeż się tego, komu najbardziej ufasz,
Kobiety, która cię oszuka,
Życie ocalisz,
Gdy wszelkie zło obalisz.
Reachel skończyła mówić przepowiednię, a ja nie wiedziałam jak zareagować, bo w ciągu paru minut dowiedziałam się więcej ,niż w całym moim życiu. Mój tata jest herosem, ja mam się strzec komu ufam najbardziej, jakaś kobieta mnie oszuka ,a gdy obalę zło, będę mogła nadal żyć. Ha,ha…śmieszne. Po chwili uzmysłowiłam sobie
,że nadal jestem w jaskini i postanowiłam wrócić do swojej świadomości.
-Dobrze się czujesz?-zapytała mnie dziewczyna.
-Yhym, tak.
-Zaparzę ci herbatę z ziół, poczujesz się lepiej.-zaproponowała.
-Nie, dziękuję. I tak muszę już iść. Yy… dzięki, pa.-powiedziałam.
-Cześć, Lyra.
O bogowie, chrońcie mnie jak najdalej od tej wariatki! Brhrrr!
Po moich odwiedzinach u Wyroczni miałam przekazać przepowiednię Chejronowi. Wróciłam więc, drogą ku Wielkiego Domu.
-Strzeż się tego, komu najbardziej ufasz-mówiłam.-Kobiety,która cię oszuka,Życie ocalisz , Gdy wszelkie zło obalisz.Koniec.
-Hmm…to daje do myślenia.-oznajmił centaur.
-Zdecydowanie.-odezwał się Pan D.
Usiadłam na pobliskim krześle.
Byłam trochę zmęczona bieganiem w te i we w te, ale przecież na misji będzie gorzej.
-Panno Ratt, czy zechciałabyś zabrać ze sobą dwóch towarzyszy na misję?-zapytał Chejron.
-A jest taka możliwość?-zapytałam.
-Naturalnie. Powinnaś się zastanowić nad wyborem kolejnych uczestników.Zawsze są większe szanse na powodzenie misji.
-Yhym. Pomyślę nad tym. Przepraszam, ale muszę już iść. Ktoś chyba na mnie czeka.-pewnie ,że było to moje kolejne kłamstwo.-Przepraszam.
Centaur przyjrzał mi się uważnie, po czym kiwnął głową na zgodę.
-Dowidzenia.
Gdy wychodziłam , zatrzymały mnie słowa obozowego.
-Aha! Panno Lyro! Ktoś chciałby z panią pokorespondować przez internet. Tam na prawo I prosto. Fioletowe drzwi.Masz parę minut z uwagi na to, że wszelkie komunikacje przez sprzęt AGD przyciągają potwory.Miłego pisania!
Tia, miłego… Poszłam we wskazany kierunek.
Skręciłam i od razu zauważyłam rzucające się w oczy fioletowe drzwi. Pokój komputerowy.
Weszłam do środka. Całe pomieszczenie było przytulne, lecz nie chciałabym mieszkać w takim pokoju. Przy oknie , na biurku stał komputer. Usiadłam. Od razu zauważyłam już wyświetlające się okno rozmowy a w nim “ Cześć Lyra, to ja tata”. No więc, odpisałam.
-Tata?Dlaczego dopiero teraz piszesz?
-Musiałem to przemyśleć. Pewnie już wiesz.
-O czym? O tym że jestem herosem? Tak. O tym że ty jesteś herosem? Owszem. Że moja matka to bogini Hekate? Tak, wiem. Ile jeszcze niespodzianek przygotowałeś?
-Och Lyra…chciałem ci powiedzieć,ale…
-Ale co?
-Ale to wszystko mnie przerosło. Myślałem że odganiając potwory I maskując cię będziesz bezpieczna. Chciałem obejść się bez obozu. Przepraszam.
-Tato , przecież tu jest fajnie. Mam kolegów, nawet przyjaciółkę! Spędzam tu świetnie czas! Dostałam jeszcze misję. Od własnej matki!I wiesz co jeszcze?Dała mi prezent,kompas.
-Tak się cieszę, że wkońcu ją poznałaś.
-Ja też. Szkoda tylko, że mi niczego nie powiedziałeś.
Odpowiedzi już nie ujrzałam,gdyż wyłączyłam okno czatu. Przez chwilę siedziałam w bezruchu, gdy nagle zaciekawiło mnie jedno zdjęcie. Ciemnowłosy chłopiec o morskich oczach obejmował dziewczynę,którą znałam.Miała blond włosy i szare oczy. Jej usta dodawały twarzy uroku, piękności i bystrości. Rozpoznałam ją . Była to Annabeth Chase, moja siostra cioteczna.
haha o rany nie wiem czy były jakiekolwiek błędy ja na to uwagi nie zwracam 😉 ale cudnie piszesz dziecko herosa fajne czekam na upragniony CD 😉
super, ale:
– Do widzenia osobno
– przy oknie, na biurku, stał komuter (przecinek)
– przed przecinkiem nie ma spacji
– za to po przecinku jest
– z kropką podobnie
– i z wykrzyknikiem
Chyba powklejalo ci się za dużo enterów 😀
Sorry za krytykę, ale przy takim fajnym opku błędy rażą w oczy
Z Ann to mnie zaskoczyłaś. Tak z czystej ciekawości, które to opko?
Faaaajne… Trochę ta przepowiednia ZA przejrzysta… Taka krótka… 😉 Wiesz co, ta cała historia tak bez urazy, jest spoko ale ja uważam że nie powinno mieszać się w historiach Riordana, bo to tylko my piszemy w jego świecie i…. Annabeth jest ZUPEŁNIE inna. I nie chodzi o to że ona traktuje ją jak „siostrę” (później oczywiście)… Tylko Annabeth się u ciebie zrobiła taka mdła i straciła swój urok. Poprostu, w Twoim opowiadaniu Annabeth to nie Annabeth. Weź stwórz Isabell i Ann jakąś OSOBOWOŚĆ.
PS: Heros i bogini to trochę dla mnie obrzydliwe ale…
(to dziwny związek to co innego niż śmiertelnik)
PSS: Napisz czyim dzieckiem jest jej ojciec pliiiis. Bo powinien zrobić Hekate awanturę za to że romansowała z jej/jego synem. 😉 Kto nie byłby wściekły ja pierpraszam?!
OMG!! Ann to jej siostra cioteczna?!? Tym to mnie zaskoczyłaś. Pisz dalej, szybko!! Nie wytrzymam z ciekawości co bd dalej!!!!
Wybaczcie , że tak późno piszę, po prostu miałam taką „przerwę” przez mamę :p
A tak co do mojej książki, droga Siostro :*
O ile wiesz, jeszcze nie zaczęłam się rozpisywać co do Ann, więc na razie musiało być tyle,mała dawka na koniec, dopiero później opiszę ją bardziej :). I tak musiałam wysyłać 2 raz opko(poprawione) , bo oczywiście zapomniałam o pewnej rzeczy…
Ale na razie, nie ujawnię kto jest boskim rodzicem taty Lyry, to moja mandarynkowa (gdyż niezbyt mam ochotę na słodycze ^^) tajemnica.