Dla Nożownika i Świerszcza. Może się Wam spodoba.
Chione
You shot the bullet – You shot the bullet that killed me.
(Wystrzeliłeś kulę – Wystrzeliłeś kulę która mnie zabiła.)
Not feeling my heartbeat – And now we’re dying.
(Nie czuję bicia mojego serca – a teraz umieramy.)
I’ve been through it – I-I been through all the agony.
(Przeszłam przez to – Przeszłam przez całą tą agonię.)
And now my eyes are drying – Trying – No more crying – Lying’s just a game.
(A teraz moje oczy wysychają – Próbują – Dość płaczu – Kłamanie to tylko gra.)
So disaster strikes and I’m alright cause my love’s on his way…
(Więc nieszczęścia i ja czujemy się dobrze, bo moja miłość jest na swojej drodze…)
JoJo – Disaster
Przedzieram się przez gęsty las. Ostre gałęzie uderzają moją twarz, chcąc mnie zatrzymać. Jestem pewna, iż to sprawka Ateny. O nie, mamusiu! Nie powstrzymasz mnie! W garści ściskam swój nóż. On dodaje mi odwagi. Niewidzialna siła próbuje podporządkować sobie moje ciało. W końcu jej się to uda. Ale jeszcze nie teraz! Teraz mam czas by naprawić swoje grzechy…
Wiem, że Christian będzie mnie szukał. Najpierw muszę uciec najdalej jak się da od Obozu Herosów… A później… A później ze sobą skończyć.
To smutne, wiem. Ale wolę martwą siebie, niż największą miłość mego życia.
Jest! Dobiegam do autostrady. Teraz mogę być już spokojna. Nie znajdą mnie. Przechodzę przez nią, bo i tak nie przejeżdża żaden samochód, po czym zaszywam się w zaroślach.
Postanawiam przeżyć jeszcze godzinę życia. Siadam na mokrych liściach i ukrywam twarz w dłoniach. Jest mi zimno. Drżę. Słone łzy spływają mi po policzkach, mieszają się z brudem i krwią z zadrapań na mojej twarzy. Dlaczego świat jest taki okrutny? A przede wszystkim: dlaczego jest tak okrutny, akurat dla mnie?
Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie. Nigdy jej nie znajdę. Świat już po prostu taki jest…
Zrywam bandaże z rąk. Rozdrapuję zakrzepłe rany.
Czerwona posoka zalewa mi dłonie. Niech płynie! Rzewniej! Mocniej! Dłużej! Niech nie przestaje… Niech mnie karze. Ból rozjaśnia mi umysł, oczyszcza pamięć ze złych wspomnień. Czuję się coraz słabsza. Tracę coraz więcej krwi. Dziwne, że wola Daniela jeszcze mnie nie zaatakowała. A może nie dziwne. Może on czeka na dogodny moment?
Siedzę tak jeszcze długi czas. I nagle czuję rękę na ramieniu…
Nie wiele myśląc odskakuję do tyłu. Nie muszę patrzeć, żeby wiedzieć kto to.
– H-hej… – duka Christian.
Jest czerwony na twarzy, dyszy z wysiłku. Krople potu zlepiają jego czarne włosy, zalewają twarz. Wpatruje się we mnie z przerażeniem.
– Nic ci nie jest? – pyta. – Ewuniu, skoro musisz, to zabij mnie.
Zapada cisza. Martwa, wypełniająca cały las, straszna cisza.
Nie, nie zabiję go. Nie chcę!
Chłopak wyciąga do mnie dłoń ze swoim mieczem, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Jest to fałszywość – on wysoko ceni sobie życie, a ja doskonale o tym wiem. Kręcę głową z rezygnacją. Muszę go zmylić. Zbyt późno ociągałam się ze swoją śmiercią. Udaję, że mam zamiar złapać broń. To mój własny podstęp.
Już moje palce mają złapać czubek ostrze… Już mam poczuć zimny dotyk klingi w dłoniach.
Rzucam się do biegu, popychając Chrisa na ziemię.
– Stój! – wrzeszczy za mną.
Jestem słaba. Czuję ból w całym ciele. Każdy mięsień chce mnie posłać do diabła, za to że nie daję mu spokoju. Owiewa mnie zimny wiatr. Nade mną zbierają się szare, burzowe chmury. Nagle pękają i zaczyna padać z nich deszcz. Zapowiada się potężna ulewa. Mimo to biegnę. Za sobą słyszę odgłosy pogoni. Zielone liście chłostają mnie po twarzy. Gałęzie potężnie ranią skórę. Boję się. Boję się tego, co za chwilę mogę zrobić.
Moja noga zaczepia o korzeń. Upadam. Próbuję się podnieść, ale… czuję dziwną niemoc.
Wpada na mnie Christian i przyciska do ziemi.
– Nie ruszaj się, rozumiesz? Masz mnie zabić!
Przyciska sobie nóż do szyi i zaciska moje palce wokół rękojeści. Puszcza. Sztylet wypada z mojej bezwładnej dłoni i uderza o ziemię. Patrzę na to pustym, szklanym wzrokiem.
– Co jest z Tobą?
Łapie mnie za ramiona i mocno potrząsa.
– Nic – syczę. – Odwal się i uciekaj! I daj mi w spokoju popełnić samobójstwo.
Po policzkach spływają mi lodowate łzy. Chcę żeby to wszystko się w końcu skończyło!
– Przestań! – wrzeszczy. – Nie chcę żeby stała ci się jakakolwiek krzywda, rozumiesz?! Nie tylko Ty masz uczucia! Ja też mam prawo walczyć o ludzi, których kocham!
Nic nie mówię.
Syn Hekate nie daje mi wyboru: przyciska nóż do swojej krtani i przytrzymuje na nim moją rękę.
– A więc sobie poczekamy, aż przysięga zadziała. Wtedy nie będziesz mieć oporów, by wbić mi broń w gardło – mówi z goryczą.
Nasza pozycja jest beznadziejna. Ja leżę na ziemi, przyciśnięta przez Chrisa, z ostrzem przy jego tchawicy, a on leży na mnie. Na Atenę Sowiooką, niech to już się stanie! Nie chcę patrzeć w te pełne cierpienia oczy…
Nagle słyszę trzask gałęzi. Ze strachu tulę się do Christiana, jednak szybko odskakuję. Osoba, która wyłania się w mroku przeraża mnie. Jest jak najbardziej skrywany koszmar. To lustrzane odbicie osoby, którą zaraz mam zabić…
– Ty plugawy oszuście… – syczy Chris wkładając w to taką dawkę jadu, jakby mówił do znienawidzonego narodu, a nie jednego człowieka.
Nie kończy jednak zdania. Czuję nacisk w głowie. Coraz większy, coraz usilniej starający się przejąć nade mną kontrolę.
Moje oczy stają się szkliste, nie panuję nad tym co robię. Wyrywam sztylet ukochanemu i unoszę nad nim broń. Zamykam oczy. Moje ręce, kierowane przez jego brata, uderzają prosto w serce.
Czas się zatrzymuje.
Cudza wola opuszcza moje ciało.
Czuję się jakbym unosiła się na wodzie. Wszystko wokół mnie niby jest, ale tak naprawdę tego nie ma. A mój ciemiężyciel patrzy na mnie.
Upadam na ziemię, obok martwego ciała. Nie mogę na nie patrzeć. Zamiast tego delikatnie, odwracając wzrok wysuwam nóż z piersi zamordowanego.
Już!
Daniel dostrzega co chcę zrobić i kopniakiem wybija mi broń z ręki.
– Nie! – mówi stanowczo, lecz głos mu drży. – Nie pozwalam… Musisz żyć.
Z mojego gardła wyrywa się zwierzęcy krzyk.
– Ja nie mogę żyć bez niego! Rozumiesz?! Rozumiesz, co to miłość?! Na pewno nie! Ty nigdy jej nie zaznałeś! Widać to po tym, co uczyniłeś swemu rodzonemu bratu… Nie chciałeś mieć rąk uwalanych jego krwią. Wykorzystałeś do tego osobę, którą on kochał. Mnie… Żeby został zraniony jeszcze bardziej! Ty nie jesteś człowiekiem… Człowiek jest w stanie kochać, a Ty nie. Jesteś potworem!
Daniel drży. Trzęsą mu się ręce.
Podchodzi do mnie wściekły.
– Mylisz się – szepcze.
– Słucham? – mówię, przełykając słone łzy.
– Mylisz się – powtarza. – Kocham Ciebie.
Wybucha we mnie granat. Jak śmiał powiedzieć, to co powiedział?! Odebrał mi Chrisa, a teraz opowiada śmieszne takie bujdy?!
– Osobie, którą darzy się uczuciem, nie robi się takich rzeczy! – wrzeszczę na całe gardło. – Nie każe się jej zabijać, nie skazuje się jej na tortury!
– Masz rację – odpowiada sucho. – Najwyraźniej tylko się zauroczyłem.
Podchodzi blisko mnie i… w boku czuję ból.
Krzyczę.
Tak. To strzykawka. Kolejna… Świat zapada się w sobie, zmienia, przekształca, roztapia. Aż w końcu…
Przede mną stoi niebieskoskóry potwór. Ma na twarzy szeroki uśmiech. Z uszu bucha mu para. Cofam się o krok. Drzewo obok mnie płonie.
Zza gąszczu wypadają ogromne trolle z jakimiś dziwnymi wygiętymi patykami w dłoniach. Wyrzucają je w powietrze. Jeden z nich trafia niebieskoskórego w środek piersi. Wylewa się z niego zielona krew, która dotykając ziemi zamienia się w stokrotki.
Potwór gulgocze coś niezrozumiałego i pada martwy.
Trolle podbiegają do mnie. Chwytają za ręce, dotykają twarzy. Są straszne, lecz najwyraźniej nie chcą mnie skrzywdzić.
Mówią coś, jednak ja nie jestem w stanie czytać tylko z ruchu warg, a nie słyszę ich.
W końcu z wyczerpania mdleję.
Podobało się wam? Oby tak ^^
Buziaczki
Chione
Phi, pytanie. Jasne, że tak !!! Znów z niecierpliwością czekam na CD 😉
Podobało 😀 beczę… Jak mogłaś go (chlip,chlip) zabić???
Jak mogłaś???? Jak????? Zabić Chrisa!!!!!!!!! To niedopuszczalne!!!!!!!! Dobra… już się uspokajam 😀 Ale oddawaj mi syna Hekate!!!!!! Bierz sobie Daniela ale oddawaj Chrisa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ps. opko świetne, z niecierpliwością czekam na CD !!!!!!!!!!! 😀
Jeszcze pytasz?! To jest świetne! Szkoda Chrisa i proszę cię zrób coś, żeby żył. Opko świetne! Szybko pisz następne!
Jestem na Ciebie Zła, bardzo, bardzo Zła. Poproszę Chrisa z powrotem. I to migiem. Kocham Twoje opowiadania, ale… No jak Ty mogłaś? Jak?
Najwyraźniej mogłam. A to co z nim zrobię, to tylko i wyłącznie moja sprawa ;).
Weeeź, to jest straszne! ;___; Jak mogłaś nam to zrobić?! No jak?! Buuu, niedobra jesteś. XD Chcę Chrisa back!
A tak na marginesie, to piszesz rewelacyjnie. 😀 Ale oddaj Chrisa!
Dzieki za dedykację. Jak nie masz w planach powrotu Chrisa to tego nie rób, pisarz kieruje się intiucją, swoim sercem, a nie ządaniami czytelników. No ale Dana to mogłaś jednak uśmiercić. W. Bardzo. Bolesny. Sposób. 😀
A tak co do opka krytycznie to muszę ci wytknać błędy:
-swoim geniuszem wprowadzasz wielu ludzi w depresje,
-za dobrze opisane emocje, ludzie nie chca byc torurowani!
Oczywiście to żart. 😉 Piszesz Chionistycznie!
Przecież go uśmierciłam! 😀
Daniel ma zginąć. Szybo, ale porządnie, najlepiej po jakimś mocnym psychicznym ciosie. Ewa za dużo już przeszła, żeby jeszcze zabierać jej Chrisa. Ta zniewaga krwi wymaga.
Czekam na cd ze zniecierpliwieniem godnym przymierającego głodem patrzącym na kelnera niosącego jego ulubione danie. 😀
ŻE WHAT?! No Ona się jeszcze nas pyta czy się podoba! Jest cudowne i koniec kropka! 😀 Ale… jak Chrisa zabić mogłaś?! No nie… proszę, wymyśl coś, nie wiem, czary mary BUM! i Chris żyje! Cokolwiek, żeby tylko kurde żył! A opko superowe! 😀
O to, że uśmierciłaś Chrisa już się na Cb wydarlam, więc teraz odpuszczę 😉 Za to teraz czeka Cię kara za zabicie mojego ego i wprowadzenie mnie w depresje… Oj tak, młoda damo…! BARDZO nie ładnie! 😀