Dla Pallas Ateny i fali1. Może Wam się spodoba. Przepraszam, że przeskoczyłam z czasu przeszłego na teraźniejszy, ale tak lepiej wyraża mi się tę sytuację. Do końca serii raczej tak zostanie.
Chione
I wtedy w morze wypływam,
Tonę cała we łzach.
Smutek ukrywam
W moim zamku ze szkła…
Tu nikt nie znajdzie mnie, nie zobaczy nikt!
Tutaj mój cały żal zmyją z oczu łzy,
Bo na powierzchni tych wód,
Płakać mi wstyd…
Ewa Farna – Zamek ze szkła
Ewa
Gdzie jestem? W pierwszej chwili nie mogę otworzyć oczu. Moje rzęsy są zlepione. Muszę dużo się natrudzić, aby chociaż trochę rozewrzeć powieki. Wokół siebie czuję ciepło kołdry. Przewracam się z boku na bok. Wiercę na poduszce. Coś nie daje mi spokoju. Jest mi tak błogo… Mam chęć zostać w tym łóżku na zawsze… Przesuwam ręką po włosach. Są splątane i brudne; lepią się od potu. Zwykle nie budzę się z takimi.
I nagle pamięć wraca. Przyjemność pryska, niczym bańka mydlana. Już nie jestem miłą, beztroską dwunastoletnią dziewczynką, która biega wesoła po podwórku. Jestem przyszłą morderczynią. Daniel mnie uśpił i tu przysłał. Do Obozu Herosów. Żebym zabiła jego brata bliźniaka.
Rozwieram szeroko źrenice. Ktoś siedzi obok mnie. Ktoś trzyma mnie za rękę. Wpadam w panikę. Zaczynam się miotać i wyrywam dłoń z uścisku. Odsuwam się na przeciwległy kraniec łóżka i dopiero wtedy podnoszę wzrok. To on.
– Co się stało, kochanie? – pyta łagodnie.
– Idź! – krzyczę przerażona. On musi uciekać! Inaczej go zabiję…
– Skarbie, już wszystko dobrze. To ja, Christian. Nie Dan! – szepcze.
– Musisz uciekać, rozumiesz?! Błagam, idź stąd! Idź! Z dala ode mnie! Proszę… – teraz niemal już płaczę.
Chłopak chwyta mój nadgarstek i przerażony dotyka czoła. Nie wiem, jaką mam temperaturę. Zapewne grubo przekraczającą czterdziestkę.
– Ja ci nic nie zrobię, Ewa… Uspokój się. Idę po Willa. Siedź tu! – wybiega z pomieszczenia.
Siadam na podłodze i kulę się. Cała drżę, po policzkach spływają mi lodowate łzy. Kolejny szloch wstrząsa mym ciałem. Do pokoju wchodzi Chris trzymając kurczowo za rękę syna Apolla. Jest blady, jak duch.
– Pomóż jej, Will! Pomóż… To jedyna tak bliska osoba, która mi jeszcze została. Nie mogę jej stracić, nie mogę! – w jego głosie pobrzmiewa delikatna nuta szaleństwa.
Uzdrowiciel klęka na podłodze i wyciąga do mnie powoli ręce, jakby chciał zbliżyć się do przerażonego zwierzęcia. Jasne loki opadają mu na wyjątkowo ładną twarz. Błękitne oczy patrzą ze zdumieniem.
Cofam się, unikając jego palców.
W głowie mam tylko jedno: muszę zostać odciągnięta od Christiana, bo czar, który na mnie rzucono w połączeniu z przysięgą, zmuszą zastraszoną Ewę do popełnienia zabójstwa.
– Zostaw mnie! – piszczę.
W końcu syn boga sztuki chwyta moje dłonie i miotającą się kładzie na rozłożonym na podłodze kocu. Szepcze jakieś zaklęcie i nagle tracę możliwość ruszania się. Jednak jestem w stanie mówić.
– Zabierz stąd Chrisa, błagam Cię – mówię do Willa, z nadzieją, iż ten okaże się wyrozumiały.
– Zrobił Ci coś? – pyta w odpowiedzi.
– Nie.
– Pokłóciłaś się z nim?
– Nie.
– Więc w czym problem? – blondyn marszczy brwi.
– Zabierz go stąd! Zabierz… – zaklęcie pęka i znów się ruszam.
Wpadam w amok. Zrywam się z ciepłego koca i rzucam przed siebie. Naciskam klamkę i wypadam za drzwi. Zbiegam po schodach Wielkiego Domu, popycham szklane dwuskrzydłówki i podążam na dwór. Z tyłu, za sobą, słyszę odgłosy świadczące o tym, że chłopcy czynią to samo, co ja przed chwilą.
Nie panuję nad tym, gdzie niosą mnie nogi. Po chwili jestem w kryjówce między krzewami pod domkiem Hekate. Chyba nie będą mnie tu szukać, prawda…?
Stąpam cichutko, starając się nie stanąć na żadnej gałązce. Nagle wpada mi do głowy świetny pomysł. Pomysł, jak odciągnąć męczarnie umysłu. To chora myśl. Trudno. Dotykam swojej kieszeni, niepewna czy rzecz, której potrzebuję się tam znajduje. Jest! Zapomniano zabrać mi noża. Wiem, że to straszne, ale… Nie dbam o to! Klękam na ziemi i wbijam sobie ostrze w rękę. I jeszcze raz. I jeszcze. Ból przyjemnie wypełnia całą moją głowę. Skupiam się tylko i wyłącznie na nim. Zaciskam dłoń. Czerwona posoka spływa mi po pięści, plami ubranie. Nie przejmuję się tym. Pamięć o tym co mam zrobić, mija. Kładę się na ziemi i ponownie tnę. Krwi jest coraz więcej, rany są coraz głębsze… Robię się senna. Tracę pewność, czy jest noc, czy dzień. Nie wiem, ile czasu już tak leżę. Jednak nadal żyję. A to jest najgorsze. Nagle ktoś rozgarnia gałęzie, po czym wchodzi do miejsca, w którym się ukryłam…
Christian
– Zaczekaj tu, dobrze? – proszę Willa. – Wiem, gdzie ona jest. Wiem, dokąd uciekła. Chcę do niej pójść i dowiedzieć się, co się stało.
– Dobrze – chłopak kiwa głową.
Pędzę do maleńkiej łączki, za domkiem Hekate. W końcu docieram tam i przeciskam się między krzakami. Jest. Leży skulona na ziemi, a wokół niej trawa zroszona jest krwią. Zapomniałem wziąć jej sztyletu… Doskakuję do niej i to co widzę zapiera mi dech w piersi. Moja dziewczyna się okaleczyła. Na ramionach ma pięć otwartych, głębokich ran. W ręku ściska sztylet. Jest przytomna.
– Ewa, co on Ci zrobił? Co on Ci powiedział? – pytam. Oczywiście nie odpowiada. Kiedy przestała mi ufać?
Przerażony kładę ręce na ranach chcąc je uleczyć, ale ona mnie odpycha.
Podnosi się z ziemi.
– Proszę, zostaw mnie. Kocham Cię, ale zostaw mnie – mówi załamującym się głosem. – Idź, jak najdalej stąd, nie zbliżaj się.
– Ale dlaczego? Dlaczego? Co Ci zrobił Daniel? Co?
– On… – nie kończy zdania. Wybucha płaczem.
Powoli podchodzę bliżej, nie chcąc jej wystraszyć, po czym tulę ją opiekuńczo do siebie.
– Powiedz przynajmniej, czemu zrobiłaś sobie krzywdę? – proszę ją.
– Nie mogę sobie z tym poradzić. Nie mogę, rozumiesz! A ból łagodzi to wszystko! Te myśli… To moja ucieczka od tego wszystkiego… A teraz idź! Idź zanim będzie za późno… – szloch przeradza się w krzyk.
Jej krew spływa mi na koszulę. Przez chwilę widzę tylko czerwień, biel i rude loki. Cała drży. Chcę to zatrzymać. Chcę by znów była tą wystraszoną szesnastoletnią dziewczynką, która zapukała do moich drzwi, prosząc bym poszedł z nią na misję. Chcę cofnąć czas. Wiem, że to niemożliwe, ale kocham ją… Zrobiłbym dla niej dokładnie wszystko.
– Spójrz mi w oczy – mówię nagle.
Ignoruje mnie, pogrążona w swoim własnym świecie. Świecie cierpienia. Nie wiem, co jej zrobiono. Ale chcę się dowiedzieć!
Brutalnie chwytam jej brodę i zmuszam do spojrzenia na mnie. Cała stalowa szarość zniknęła. Źrenice połknęły wszystko. Przypomina mi uwięzione w klatce zwierzę. Jest przerażona.
Wytrzymuje spojrzenie, ale z drugiej strony nie daję jej wyboru.
– Uspokój się. Założę na Ciebie zaklęcie wyciszające, a później Cię opatrzę – proponuję. Nie domyśla się, że kłamię.
Kiwa delikatnie głową.
Dotykam dłonią jej czoła. Jest rozpalona. Niemal się parzę. W zetknięciu z moimi chłodnymi palcami, skóra skwierczy. To nie naturalna gorączka…
Nagle przez moją głowę przebiegają wizje. Wszystko trwa kilka sekund, ale czuję się jakby to była wieczność. To co widzę jest straszne. Już wiem, co złego uczynił jej mój brat bliźniak. Torturował psychicznie. Na końcu przegalopowuje mi przed oczami ostatni obraz: potworny ból, który czuję jakbym tam był, dziewczyna wijąca się na podłodze i przysięga na Styks. Przysięga, że zostanę zabity.
Wypuszczam powietrze. Nie mogę dać po sobie poznać, iż zrobiłem sobie wycieczkę po tak bolesnych i głęboko skrywanych wspomnieniach. Delikatnie zakładam zaklęcie na uspokojenie, wymawiając kojące słowa. W myślach obiecuję sobie, że przy najbliższej okazji zamorduję Daniela…
Dziewczyna upada nieprzytomna w moje ramiona. Najwyraźniej dawka wyciszenia działa na nią, aż za dobrze. Niosę ją do swojego domku, kładę na kanapie i przykrywam kocem. Jej oddech powoli się wyrównuje, skóra odzyskuje opalony kolor; Ewa nie wygląda już jak wampir, tylko jak wyczerpana nastolatka.
Kładę jej na głowie zimny kompres i biegnę po Chejrona. Gdzieś w połowie drogi Will podbiega i łapie mnie za rękę.
– I co z nią? – pyta wystraszony.
– Nie teraz. Chodź ze mną do Wielkiego Domu. Muszę pogadać z Chejronem.
Ciągnę go za ramię w stronę niebieskiego budynku. Trawa pod moimi stopami usycha. Moja rozpacz niszczy wszystko. Popycham drzwi, przez które tak niedawno uciekła córka Ateny. Centaur już czeka w hallu. Jego twarz ściąga głęboki smutek. Domyśla się, że stało się coś bardzo złego.
– Ja… – urywam. Nie mogę mówić. Po raz pierwszy zapominam, jak używa się języka. – Ja… – wreszcie się przełamuję. – Ewa jest na schyłku choroby psychicznej. Wpędził ją w taki stan mój brat.
Opiekun obozu smutno kiwa głową.
– I… Jeszcze jedno. Przysięgła na Styks, iż mnie zabije… Daniel ją do tego zmusił – szepcę.
– Co? – Chejron spogląda na mnie z niedowierzaniem.
Nie może pojąć tego, co właśnie usłyszał. Jest wyraźnie zdenerwowany… – Zaprowadź mnie do niej, szybko! Jest pewien sposób, żeby przebłagać Styks o zniesienie przysięgi… Chodźcie! – Wciąga mnie i Willa na swój grzbiet.
Galopuje z nami aż do domku Hekate. Tam, zanim zdąży wyhamować, zeskakuję z niego i pędzę do środka. Mam bardzo złe przeczucia. I wiecie co? Nie mylę się. Nie ma jej tam. Koc jest zrzucony na ziemię, kompres całuje posadzkę. Jeden z moich zeszytów do historii, wykładanej na obozie leży niedbale na biurku. Wyrwano z niego ostatnią czystą kartkę. Rozglądam się w jej poszukiwaniu. Jest! Została położona na szafce. Podbiegam i czytam treść. Nie zważam na to, że Chejron i Will weszli do środka, bo to czego się dowiaduję niemal pozbawia mnie życia:
„Drogi Christianie,
Zawiodłeś się na mnie. Ufałeś mi, a ja Cię zdradziłam. Nie wiem, czy będziesz w stanie mi wybaczyć, ale… mimo to chcę przeprosić za to, że tyle ze mną wytrzymałeś. Za to, że zawsze mi pomagałeś; wspierałeś mnie we wszystkim. Byłeś moją pierwszą prawdziwą i równocześnie ostatnią miłością. Jeszcze nie wiesz, co się stało? Nie wiesz, co znaczyło to moje zachowanie, gdy chciałam od Ciebie uciec? Nie wiem, czy chcesz znać prawdę. Dałam się złamać. Dałam się złamać Twojemu bratu, który… który Cię nienawidzi. On pragnie Twej śmierci, wiesz? Ja miałam mu posłużyć, jako morderczyni. Pewnie, jeśli czytasz te słowa, jesteś wściekły – Daniel niemal dopiął swego, przez… przeze mnie! To wszystko moja wina! Najpierw torturował mnie strasznymi wizjami, a później… sprawiał, że czułam ból, którego jeszcze nigdy nie doznałam. Nie w taki sposób! On mnie rozsadzał. Nie mogłam tego znieść. I dałam się… złożyłam przysięgę na Styks, że… że Cię zabiję. Dodatkowo rzucił zaklęcie, które miało w odpowiedniej chwili mną pokierować, tak żebym włożyła Ci sztylet w serce. I przed chwilą poczułam… iż coś próbuje przejąć nade mną władzę. Chcę jakoś temu zapobiec. Nie wiem czy mi się uda! Skoro to czytasz, ja pewnie już nie żyję. Bo taki jest mój plan – zabić się i nie dopuścić do Twojej śmierci. Nie zniosłabym tego. Przepraszam, że muszę Cię porzucić.
Buziaczki
Ewa Holt”
List jest mokry od łez i krwi. Niektóre litery są rozmyte. Upewniam się w jednym – muszę ją znaleźć. Muszę ją znaleźć i albo zdjąć z niej przysięgę razem z zaklęciem, albo dać się zabić. Pewne jest, że nigdy jej nie zostawię.
– Zwołajcie wszystkich obozowiczów – odwracam się do syna Apolla i Chejrona z kamienną twarzą. – Niech szukają Ewy! Natychmiast! A ja zrobię to teraz – na własna rękę.
Wiem, mniej makabrycznie już nie mogłam xD. Nie bijcie. A tak na marginesie – jestem z siebie dumna. Udało mi się napisać to opko, pomimo nawału pracy, który mam w tej chwili, mimo kończącego się semestru. Wy też bądźcie ze mnie dumni.
Buziaczki
Chione
Kabric Macabric jak to kiedyś ujęłaś. XD Jestem z ciebie dumny. Ech, nie wiem co napisać. To jest genialne. A więc pozostaje zapytać: Kiedy CD? i Kiedy pierwsza książka? muszę jąŌ kupić. 😀
Kończenie listu samobójcy słowem „Buziaczki” wydaje mi się lekko przerażające, ale w sumie pasuje do Ewy. Napisz fajne cd przez ferie.
PS Jestem pewna, że Ewa albo przeżyje, albo zostanie wskrzeszona. 😀
Nie będę miała dostępu do netu w ferie – jadę na obóz fotograficzny.
A nie możesz na kartce, a potem przepiszesz?
Niezbyt będę miała kiedy… Na tym obozie zajęcia trwają cały dzień, a później są równie wyczerpujące eventy…
Mówi się trudno miłego pobytu na obozie 😉
Super jak zawsze! Tylko proszę (robi słodkie oczy) nie zabijaj Ewy ani Christiana
Musisz coś wymyślić, żeby nie zabijać Christina ani Ewy !!! Opko super jak zawsze. (muszą ci się nudzić te wieczne pochwały XD). Mam nadzieję, że po teście szóstoklasisty twoje. prace będą ukazywać się prawie codziennie na blogu 😉 Czekam na cd z niecierpliwością 😀
No, więc Chio, kochana jestem z ciebie dumna. Wiesz kiedy mogłabym być z ciebie jeszcze dumniejsza? Jakbyś szybko wysłała kolejne opko. Te jak zwykle jest wspaniałe. Ile jeszcze będzie części tej serii?
ERROR…
ERROR…
ERROR…
…
…
…
Dobra już dochodzę do siebie. TO BYŁO CUDOWNE! Miałaś rację mniej makabrycznie już nie mogło być. Na błędy nie zwracałam uwagi, bo byłam zbyt zajęta wychwalaniem twojego geniuszu 😀 Mam nadzieję, że CD ukaże się w najbliższym czasie.
Ps. Czym zasłużyłam sobie na dedykację?
Pss. Kiedy wychodzi twoja książka, bo nie usłyszałam dobrze? Mam nadzieję na autograf na pierwszej stronie 😀
Nie no, po przeczytaniu tego padłam. Nigdy nie będę pisać tak dobrze jak Ty. To najlepsze co kiedykolwiek przeczytałam na tym blogu. Błagam pisz szybko CD, bo inaczej nie wytrzymam nerwowo. Ah właśnie jeszcze jedno: kiedy wychodzi Twoja książka? Mam chęć by ją nabyć.
No dobra, JESTEM Z CIEBIE DUMNA! Kobieto, jak ty to robisz?!
Chyba już wiesz(a jak nie wiesz to się właśnie dowiesz ;p) , że wolę opka w wersji czasu przeszłego, ale nic to nie zmienia, bo piszesz świetnie! Nie dziwię się, że długo pisałaś, gdyż pewnie wyszukiwałaś najmniejszych błędów, I CHAŁWA CI ZA TO, pozdrawiam, Neptunia :* .
OMG OMG OMG. takiego pełnego krwi opka autorstwa Chione jeszcze nie było XD Podoba mi się, szczególnie opisy uczuć! 😀 Chcemy więcej!
Jezus ale cudowne …… jestem pewna że na spr 6 będziesz autorką najlepszego opka w histori tych durnych egzaminów 😉 czekam na CD z noecierpliwością
Dokładnie, kalipso, ci sprawdzający pewno spadną z krzeseł, gdy przeczytają wypracowanie Chio. XD Jeszcze sobie na ścianie powieszą. 😀
Ach, po prostu mogłabym rozkoszować się geniuszem tej części chyba przez cały dzień. <3 Gdybyś tylko widziała moją minę, jak czytałam list Ewy! 😀 Shok i łaknienie więcej tekstu. XD Normalnie rewelacja – chcę CD!