Znów, tylko Jane. Dla Hestii, anabeth999, Elli, Arachne oraz Moniki.m. Wasze komętarze, dają mi motywację do pisania. Dziękuję.
Annabeth24 😀
[Jane]
Wiedziałam ciemność.
Ciemność.
Widziałam ciemność i słyszałam głosy.
-Mike, o bogowie, ona nie żyje!
Usłyszałam szloch. Głośny, pełen boleści i żalu.
-Nie, oddycha. Po prostu zemdlała.
Nie znałam tego głosu. Podniosłam rękę i położyłam sobie na czole.
-Żyje!- wrzasnęła Miranda-Jane, nic ci nie jest?
-Nic mi nie jest, naprawdę. Tylko cholernie boli mnie głowa, przed chwilą chciał mnie pożreć jakiś kundel a teraz ty, drzesz mi się ucha.
-Jest zdrowa- stwierdził Mike i pokiwał ironicznie głową.- Skoro tak gada, to wróciła do siebie.
-Dzięki –warknęłam.
-A nie mówiłem?- spytał ale na wszelki wypadek odsunął się. I dobrze zrobił, bo nie miałam nastroju i mogłam mu przyłożyć…
-Na pewno, wszystko w porządku?
Usiadłam i odwróciłam głowę. Na ziemi, tuż przy mnie siedziała obca dziewczyna. Na oko była w naszym wieku- prawie 16 lat. Miała pocieniowane brązowe włosy i brązowe oczy. Gdzieniegdzie była podrapana i brudna ale i tak była cudna.
-Następna bogini? Bez obrazy, ale mam już dość tych całych spotkań- mruknęłam. Dziewczyna zachichotała.
-Nie, jestem tylko człowiekiem. Możesz wstać?
Pokiwałam głową. Wstałam, ale zachwiałam się. Mike, złapał mnie w ostatniej chwili.
-Jestem Emily.
-Jane- uścisnęłam delikatnie jej wyciągniętą rękę.
– Emily uratowała cię- powiedział Mike a ona tylko machnęła ręką.
-To nie ja. Kiedy usłyszałam ryk tego czegoś, zaczęliśmy biec w tą stronę, ale jak doszliśmy na miejsce, on leżał już martwy. Widziałam jak w tamtą stronę, biegnie kila wilków i dziewczyn w srebrnych kurtkach.
-Doszliśmy? Nie jesteś sama?
Emily się uśmiechnęła i wygładziła swoją sukienkę nad kolano, która kolorem idealnie pasowała do jej niebieskich bransoletek na rękach.
-Nie, jest ze mną mój przyjaciel Nathan.
-Nathan, poszedł po drewno na ognisko. Te, które znaleźliśmy, nie starczy- powiedziała Miri. Cały czas uważnie przyglądała się nowej. Też się jej przyjrzałam. Była wychudzona, nogi miała pełne małych i dużych ran i ranek a sukienka, była lekko podarta na dole i brudna. Mike, posadził mnie na kłodzie i zaczął próbować rozpalić ognisko. Obok mnie usiadła Emily, a Miri poszła pomóc, swojemu chłopakowi.
-Co robicie tutaj?- spytałam.
-Chodzi ci, co robimy w tej części kraju? Nastolatkowi bez opieki dorosłych?
-Aha- pokiwałam głową. Spojrzałam na drzewa, które otaczały polane. Były takie przerażające a jednak piękne. Pełne tajemnic. Nad nimi migotały gwiazdy. Czułam się jak w bajce.
-No więc, jakieś kilka lat temu odkryliśmy, że jesteśmy ciut inni niż reszta ludzi i od tej pory, próbujemy przeżyć- uśmiechnęła się.-A wy?- spytała a w jej oczach zamigotały ogniki.
Spojrzałam na Miri. Moja siostra, patrzyła mi się w oczy, jakby chciała mi powiedzieć, żebym nie mówiła, co my tu robimy. Czemu mam się jej słuchać. To niemej sprawa, komu chcę mówić. Kierowała mną złość i chęć udowodnienia jej, że nie musze robić wszystkiego, co ona mi mówi, abym zrobiła.
-Wiesz co to obóz herosów?- spytałam.
-Nie…- odparła. Spuściła głowę i zaczęła skubać nitki, wystające z jej bransoletek.
-To miejsce, gdzie wszyscy heros są bezpieczni. Jak pewnie zauważyłaś, jesteśmy inni. To dlatego, że któreś z naszych starych jest bogiem.
-Bogiem? Jestem jak Jezus?
-Nie, jesteś herosem greckim. Moim i Mirandy ojcem jest Hermes, naszą matką była córka Ateny, a ojcem Mike jest Apollo.
Emily wytrzeszczyła oczy. Zapadła cisza. Słychać było tylko szum liści poruszanych przez wiatr. Nagle, dziewczyna zaczęła się śmiać.
-No co?- spytałam.
-Jaja sobie ze mnie robisz.
-Nie! To coś co chciało mnie zabić, to też były jaja?
-No, chyba nie- przestała się śmiać.
-Jesteś zapewne dzieckiem z ADHD i dyslektykiem, bo jesteś ‘zaprogramowana na grekę i łacinę’.
Dziewczyna pokiwała głową.
-No, widzisz.
Spróbowałam wstać. Tym razem mi się udało.
-Jane, dokąd idziecie?- spytała, wstając razem ze mną.
-Kojarzysz mitologię grecką?
Pokiwała głową.
-No więc była tak wojna tytanów: bogowie olimpijscy kontra Kronos i jego sprzymierzeńcy, nie? Podczas tej afery, niektórzy herosi, przeszli na stronę Kronosa i porzucili rodziców i przyjaciół. A my teraz musimy, biegać, przez pół Ameryki by ich odnaleźć i nie dać się zabić. Jeszcze dostaliśmy przepowiednię, że jedna z nas umrze, a tylko razem możemy przeszkodzić im powstać.
Emily stała spokojnie. Uśmiechała się lekko. Jejciu, ja jej mówię takie nowiny, a ona tak spokojnie to odbiera. Niezła jest. Ja już powoli warjuję, a ona wygląda tak, jakby te informacje nie zrobiły na niej żadnego wrażenia.
Wtedy usłyszałam, że ktoś zbliża się. Odwróciłam się i zauważyłam, ze jakiś chłopak, pewnym siebie krokiem idzie w naszą stronę.
-O, Nathan przyszedł- powiedziała Emily.- Choć przedstawię ci go.
Kiedy, chłopak podszedł, mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był wysoki, szczupły. Miał czarne włosy, trochę mniej rozczochrane niż Mike, ale równie ładne. Twarz miał bladą i taką… Bez wyrazu. Zero emocji, uczuć. Muszę przyznać- był naprawdę ładny i przystojny.
Podszedł do moich przyjaciół, którzy nadal rozpalali to ognisko i położył obok nich kilka kawałków drewna. Otrzepał swoją ciemną bluzę z kawałków kory i suchych liści i podszedł do mnie i Emily
-Jane, to jest Nathan. Nathan, to jest Jane- uśmiechnęła się Emily
Nathan stał prosto i przyglądał mi się badawczo. Uśmiechnął się lekko. Było to całkiem miłe, że ktoś wreszcie zwrócił na mnie uwagę. Powoli wyciągnął w moją stronę rękę.
-Cześć. Miło mi cię poznać- powiedział i zmarszczył delikatnie brwi.-Czy my się już kiedyś nie widzieliśmy?
-Nie przypominam sobie- uścisnęłam jego rękę.
-Wybaczcie, ale może pomogę przy ognisku?
-Tak, idź im pomóc- uśmiechnęła się do niego Emily.
Nathan skinął głową i jego twarz znów zmieniła się w kamień- bez emocji, uśmiechu. Odwrócił się i ukląkł przy ognisku, aby wesprzeć moich towarzyszy. Miri właśnie gasiła skrawek pomarańczowej bluzki Mike, który się przez nieuwagę zapalił. Spojrzałam się na Emily.
-Ile się znacie?
-Ja i Nathan? Hmm… Jakieś trzy lata?- zmarszczyła brwi i popatrzyła się w gwieździste niebo, jakby tam była odpowiedź na moje pytanie.-Tak, chyba trzy lata. A co?
-No bo Nathan, się ciebie cały czas słucha i pyta o wszystko.
-Nie, no co ty- zaśmiała się nerwowo.-Jesteśmy przyjaciółmi i przez te kilka lat musieliśmy polegać tylko na sobie. Razem podejmować decyzje.
-Jesteście parą?- wypaliłam, przerywając jej. No co? Nie może człowiek takich rzeczy wiedzieć?
Emily popatrzyła się na mnie i uniosła znacząco brwi.
-Co? Nie, nie oto to chodzi- zaczęłam się bronić.- Tak przez ciekawość. Tylko i wyłącznie przez ciekawość. Nic więcej.
-Acha- jasne- uśmiechnęła się promiennie i poklepała mnie po plecach.
-Dziewczyny, może przestaniecie plotkować tylko zaczniecie wyjmować jakieś koce z plecaków?- spytał Mike.
-To, to my możemy z wami zostać?- spytała Emily. Dziewczyna popatrzyła się na Mika ze zdziwieniem i jednocześnie z wielką radością. Potem zwróciła swoje oczy na mnie.
-No, co za pytanie- prychnęłam.- Oczywiście, że tak! Przecież, nie macie gdzie iść, co jeść ani nic do przebrania się. To było by podłe, nie pomóc wam.
Emily popatrzyła się na mnie, na Mika i na Mirandę, która starała nie patrzeć się jej w oczy. Dziewczyna przygryzła wargi a z jej brązowych oczu, zaczęły cieknąć łzy.
-Bogowie, dziękuję wam! Naprawdę jesteście wspaniali! Obiecuję, że nie będziemy sprawiać dużych kłopotów- szepnęła wzruszono i strasznie mocno mnie przytuliła.
Nie wiedziałam, że taka drobna istota może mieć tyle siły. No, ja też jestem dość drobna i jestem macho, ale ja przynajmniej wyglądam jak taki człowiek- czarne glany, czarne, postrzępione rurki i czarne bluzki lub bluzy. A ona? Niebieska sukieneczka, bransoletki i cieniutki srebrny sweterek. No przynajmniej na nogach miała trampki, a nie pantofle. Emily, wyściskała mnie i podeszła do Miri, która co prawda- poklepała ją po plecach, kiedy ta ją dusiła w uścisku, ale nie wyglądała na zadowoloną. Potem podbiegła do Mike, który wyciągnął do niej rękę, jednak ta zaskoczyła go i przytuliła się, cały czas powtarzając ‘dziękuję’, ‘dziękuję’. Popatrzyłam na Miri. Stała dwa metry dalej, a płomienie ogniska oświetlały jej twarz. Skrzyżowała ręce na piersi i uniosła głowę lekko do góry. Spojrzałam znów na Emily, która nie odklejała się od Mika. Ten, najpierw się uśmiechnął do niej i powiedział, że nie ma sprawy, ale po kilku sekundach przestał klepać ją po plecach i uniósł ręce do góry. Wiedziałam, że Miri, zaraz wybuchnie, a nie miałam ochoty się z nią znów kłócić, więc odchrząknęłam i delikatnie odciągnęłam naszą nową koleżankę od Mika, który spojrzał na mnie z wdzięcznością.
-Wiesz Emi- popatrzyłam na nią-Mogę na ciebie mówić Emi, co nie?
Pokiwała głową.
-Choć rozpakować te śpiwory.
-Obra, obra.
-Kobieto mówisz tak jak ja.
-Wiesz, niektórzy są do siebie z charakteru podobni- uśmiechnęła się.-Fajne glany, tak w ogóle.
-Dzięki mój najnowszy zakup-uśmiechnęłam się. Ta dziewczyna jest naprawdę fajna, choć znam ją od dwudziestu minut. Poszłyśmy rozpakować plecaki, kiedy nagle Emily odwróciła się.
-Miło był przystojniaku, mam nadzieję, że to się jeszcze kiedyś powtórzy- powiedziała do Mike uśmiechając się słodko. Za słodko.
Mike, stanął jak wryty i patrzył się to na mnie, to na Emi. Ja też stanęłam, ale nie dlatego, że nie wiedziałam co powiedzieć tylko dlatego, że mnie zamurowało. Po pierwsze identycznie zachowałam się kiedyś na kolonii, a po drugie nie dotarło do mnie jeszcze dobrze to co się przed chwilą zdarzyło. Spojrzałam na Miri, która trzymała w ręku akurat dość ciężką kłodę a w drugiej wydarte strony z czasopisma, które zabraliśmy z kawiarni, i które miało posłużyć jej na podpałkę do ogniska. Klęczała przy stosiku drewna, obok Nathana a jej twarz wyglądała inaczej. Nie widać było na niej tej radości, tego szelmowskiego uśmiechu ani ogników w oczach. Patrzyła się tępo w naszą stronę po czym odłożyła rzeczy, które miała w swoich dłoniach. Powiedziała do Nathana ‘Zaraz wracam, poczekaj chwilę’. Uśmiechnęła się do niego sztucznie, próbując zakamuflować złość i żądzę mordu na twarzy. Chłopak nie przejął się tym za bardzo i nadal usiłował rozpalić ognisko. Miri wstała i ruszyła w naszą stronę.
-Czy coś się stało?- spytała Emily, z twarzą niewiniątka. Dobra jest… Zjawiła się w samą porę. Wreszcie coś złego przydarzy się mojej kochanej siostruni a nie mi. Miri podeszła do niej i popatrzyła się jej w oczy. Emily uśmiechnęła się do niej. Zobaczyłam, że w oczach Mirandy pojawiają się łzy i moja siostra szybkim krokiem ruszyła w stronę lasu.
Informacja dodatkowa:
Jeżeli teraz ją napadnie jakiś psychopatyczny czworonóg z ząbkami wielkości mojej ręki, to nie wiem, co ją uratuje, bo ja chwilowo jej nienawidzę po naszej ostatniej rozmowie…
Niewiele rozumiem, pod koniec trochę się pogubiłam, ale nie czytałam poprzednich części. Sądzę jednak, że warto Nie tylko po to, by mieć jakiekolwiek pojęcie o twoim opowiadaniu, ale także dlatego, że piszesz lekko i przyjemnie. O ile trudno zadowolić mnie wierszem, o tyle opowiadaniem bardzo łatwo XD
Wyłapałam kilka literówek (szepnęła wzruszonA), ale już nie pamiętam gdzie dokładnie one były xP Wybacz mi.
Ale literówki to nie są poważne błędy – zdarzają się każdemu.
Brakuje mi jednak opisów, bo są one bardzo ubogie :C A szkoda, wielka szkoda, bo zaczynasz je bardzo dobrze (jak choćby to o drzewach i niebie). Szczerze mówiąc, im więcej tekstów tu czytam, coraz bardziej boję się coś publikować, bo jak walnę tasiemca… XD
Pozdrawiam!
Dziękuję, za tak pochlebną opinię
Mało błędów wypaczałam. Większość to literówki. A czy ta dedykacja była dla mnie?? Bo chyba znów mój nick przekręciłaś. Pisz szybko CD, bo jak nie…
Tak to znowu była dedyczka dla ciebie… Bardzo, bardzo, bardzo przeprasza, że po raz setny ją przekręcam
Dzięki za dedyczkę 😀 Znalazłam parę przecinków, które przeniosły sie z miejsca na miejsce – w niektórych miejscach było ich za dużo, w niektórych za mało ale fajnie sie czytało, tylko nie kumam, czemu Miri jej nie przyłożyła 😛 ja bym tak zrobiła, mimo paru błędów super Ci wyszło!
Większość osób by tak zrobiła, ale Miri po części jest wzorowana na mnie (choć Jane, też ma moje cechy) a ja bym nie przywaliła. Ona jest, trochę inna… Ale mam nadzieję, że fajna
Jasne, że fajna!
Awww to moja pierwsza dedykacja (jeśłli to o mnie chodzi XD) Bogowie jakim cudem to mogło się przytrafić mi? Pisz następną część prooossszzzzęęęe.
PS nie było jakiś przecinków, a innych nie wyłapałam XD
PSS Pissssssszzzzzz !!!!!!!!!!!!!!!!!
Cieszę się, że się cieszysz
*uwierzyć
Spożyłaś literkę. Walnęłaś literówkę i intera. A właściwie kilka literówek i kilkanaście interów [strzela]. I co ja mam, ku***, zrobić, skoro z powodu zaj***stości opowiadania nie jestem nawet w stanie odpowiednio się na Ciebie wkurzyć?!
Jejciu, jak mi miło, że tak uważasz, bo uwielbiam twoje opaka i taką pochwalę dostać, to jest coś ^^
Uwielbiam twoje opowiadania. Dziewczyno ty się po prostu na tej stronie marnujesz! Jesteś boska, a postać Jane, którą stworzyłaś – genialna.