Zemsta Gai
Cz.2
Zaginiony Trójząb(2)
Z dedykacją dla Boginki, mam nadzieję, że ci się spodoba i poprawi trochę humor, bo wiem, że masz dużo nauki;)
Dedykacja również dla Eireny, o tak za to że jest moją przyjaciółką ;D
~&~
Graliśmy w pokera ze dwie godziny, z dziećmi Apolla naprawdę miło spędza się czas, zawsze ktoś rozśmieszy towarzystwo, wywinie jakiś kawał osobie obok… Komuś podpalili buty, trzeba było widzieć tego kolesia jak przerażony pobiegł w stronę strumyka, oczywiście nic mu się nie stało, ale mimo to Chejron wypowiedział się na temat zachowania niektórych herosów. Skończyło się na tym, że domek Apolla miał zakaz gry w karty na tydzień i zarekwirowane wszystkie zapalniczki i zapałki, które tam znaleziono, a na pewno nie znaleziono wszystkich.
Usiadłem na trawie, obok miejsca gdzie strumień Zefir wpadał do Long Island. Kojący szum uspokajał mnie i pozwalał się skupić, uwielbiam przebywać na łonie natury, w ciszy i spokoju przemyśleć wszystko. Najczęściej rozmyślałem tu o moich snach i tym, co mogą oznaczać, tym razem też nie było inaczej. Co może oznaczać ta wyspa? Chejron mówił nam o tym jak rozpoznać, co oznacza sen na podstawie scen, które w nim widzieliśmy, ale nigdy nie mówił nic o wyspie…, więc to musi być sen podobny do tych, które zsyłała mi siostra Johna, gdy była uwięziona przez Giganta. Ktoś celowo pokazuje mi te sny…. Otworzyłem oczy, fale Long Island zaczęły mocniej obijać o brzeg, strumień przyspieszył i zamiast łagodnego szumu, zdawało się, że stoję obok wodospadu. Po kilkunastu sekundach wszystko ucichło i usłyszałem głos:
Synu, potrzebuję twojej pomocy, mój trójząb traci moc w najmniej spodziewanym momencie.
-Ale co ja mogę w tej sprawie zrobić?- Spytałem
-Na szczęście jest jeszcze drugi, ukryty tysiące lat temu na pewnej wyspie…
–Wyspie z mojego snu?- Zapytałem.
Tak, właśnie tam. Wybacz, że nie przyszedłem osobiście z Tobą porozmawiać, ale Olimp jest zamknięty, nie możemy ukazywać się śmiertelnikom ani herosom- Powiedział ze smutkiem.
–Więc, gdzie znajdę ten trójząb? Jak mam Tam trafić?- Spytałem.
Zacznij na plaży Pensacola, dasz sobie radę, powodzenia- Powiedział.
–Czekaj ale…
Wszystko wróciło do normy, strumień zwolnił, zatoka była już spokojna. Wstałem, otrzepałem ziemię ze spodni i pobiegłem w stronę Dużego Domu.
~&~
Teraz nie miałem już przeczucia, miałem pewność, że czeka mnie kolejna misja, bardzo, bardzo ważna misja.
-Chejronie!- Krzyknąłem wpadając do Dużego Domu.
Zastałem go na korytarzu, patrzył na mnie zdziwiony.
-Coś się stało chłopcze?- Zapytał spokojnie.
Opowiedziałem mu o wyspie z mojego snu, o świątyni Posejdona, w której były sceny z życia mojego ojca. W końcu dotarłem do momentu rozmowy z panem mórz, cel misji wydawał się jasny, znaleźć trójząb mojego ojca i dostarczyć mu go.
-Chejronie, powiem Charlott i Johnowi, jutro wyruszymy.
-Dobrze, ale pamiętaj, że nikt oprócz waszej trójki nie może się dowiedzieć, że Posejdon jest w tej chwili osłabiony, to mogłoby… No mogłoby doprowadzić do niemiłej sytuacji z przed kilku lat.- Zamilkł jakby przypominając sobie, co wtedy zaszło.- Najlepiej będzie, jeśli przyniesiesz trójząb przed Dniami Apolla, wtedy wszyscy Bogowie spotykają się w jednej Sali by popatrzeć, co przygotowali herosi. Mogliby wyczuć ze aura twojego ojca jest słabsza… To by było niewskazane. – Położył mi rękę na ramieniu- Dobrze idź już spakuj się i wybierz dwie osoby do pomocy.
-Ok.- Odpowiedziałem i wyszedłem.
~&~
W drodze do domku Apolla zastanawiałem się czy nie pakuję się w kolejne bagno, w którym mogę stracić przyjaciół lub życie, ale przypomniałem sobie jedną z lekcji Chejrona „ Nie ważne, kto zleci wam misję, nie ważne, że powie, że jest prosta, nie ważne, co wam obieca, zawsze pamiętajcie, że najważniejsze to zachować rozsądek, dbać o drużynę i swoje życie”.
Puk puk.
-Właź- powiedział ktoś z wewnątrz.
Poszedłem w stronę łóżka Johna, nie zwracając uwagi na chłopaków zapraszających do gry w pokera.
Tym razem nad szafką mojego kumpla wisiał plakat Linkin Parku, a on sam siedział na łóżku czytając Igrzyska Śmierci.
-Siemka. -Powiedziałem.
-No hej- Odpowiedział odkładając książkę-, co tam?
-Chodź ze mną po Charlottę, po drodze wszystko ci wyjaśnię.- Oznajmiłem.
W drodze do domku Ateny opowiedziałem mu wszystko o misji, i rozmowie z Posejdonem, gdy dotarłem do momentu o tym, że Bóg mórz jest w tej chwili osłabiony John zatrzymał się.
-Ej stary, twój ojciec jest osłabiony, a my idziemy po pomoc do córki Ateny?- Wyszeptał.
-A, co w tym dziwnego? Porachunki Posejdona i Ateny to ich prywatna sprawa, nie dotyczy to ich dzieci, ani mnie, ani Charlotty.- Oznajmiłem.
-Tak tylko pytałem.- Powiedział i poszliśmy dalej.
Bez pukania otworzyliśmy drzwi, w końcu jesteśmy już tam znani i lubiani, jeśli można to tak określić.
-Nie nauczyli was pukać?!- Zapytała wkurzona Grace, stojąc przed nami tylko w ręczniku.
-Sorki- powiedziałem speszony- Jest Charlotta?
-No jest, zaraz ją zawołam , wynocha mi stąd!- Wrzasnęła.
-Pa.-mruknąłem.
Stanęliśmy za drzwiami czekając na mądralę. Patrzyłem w dal, na czubki drzew w lesie gdzie zawsze rozgrywana jest bitwa o sztandar. Powiało morską bryzą….
-Hej- krzyknął ktoś machając do mnie z daleka.
Spojrzałem na niego, był to grecki hoplita, taki… zwyczajny hoplita z ciemnoczerwoną peleryną, mieczem przy boku i włócznią na plecach, miał czarną, krótko przyciętą brodę i włosy tego samego koloru, z daleka wydawał się być uśmiechnięty.
Podszedłem do niego.
-Kim jesteś?- Zapytałem.
-Ja? Panie, przecież dobrze mnie znacie, Charles do usług.- Pokłonił się lekko.
-A ja, kim jestem?- Spytałem ponownie.
Dziwnie na mnie spojrzał.
-Herman zgłupiałeś? Jesteś strategiem Dowodzisz wojskami na ….
-Max głąbie, żyjesz?!- Krzyknął ktoś w mojej głowie wytrącając mnie ze złudzenia.
Spojrzałem na potrząsająca mną Charlottę.
-Herman?
-Co powiedziałeś?- Zapytała.
-A nie nic, czemu mną potrząsałaś?
-Patrzyłeś się w dal i nie reagowałeś na wołanie, myślałam, że coś się stało..
-Aha… serio?- Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
-Serio…- Popatrzyła na mnie zdenerwowana.- Co było takie ważne? Właśnie pracowałam nad nowym programem graficznym, który umiałby odtworzyć dokładny obraz bitwy pod… a zresztą, widzę że was to nie interesuje.
-A, mam do ciebie sprawę, ważną… chodź pogadamy.-Oznajmiłem.
Cała nasza trójka udała się w stronę Dużego Domu. Charlotta wypytywała o wszystkie szczegóły misji, musiałem jej dokładnie opowiedzieć każdy sen, łącznie z tym, co zobaczyłem przed chwilą.
Opowiadałem jej wszystkie zdarzenia pomijając wiadomość o słabości mojego ojca… Po chwili przerwałem.
-Charlotta? Mogę ci zaufać?
-No pewnie.- Odpowiedziała- Jesteśmy przyjaciółmi.
-Serio pytam, bo to, co chcę ci teraz powiedzieć jest tajemnicą, nikomu nie możesz o tym powiedzieć.- Oznajmiłem.
-Ja serio odpowiadam, no mów wreszcie, przecież nikomu nie wygadam.- Powiedziała.
-Bo w tych wszystkich snach, o których ci mówiłem chodzi o Zaginiony Trójząb, znaczy… Jakby ci to powiedzieć- Rozejrzałem się czy nikogo nie ma w pobliżu- Trójząb mojego ojca zaczął szwankować w najmniej spodziewanym momencie, na szczęście jest jeszcze drugi, ukryty gdzieś… mam, no my mamy sześć dni żeby go znaleźć i dostarczyć Posejdonowi.- Wyjaśniłem.
-To znaczy, że Posejdon…
-To znaczy, że nikomu nie możesz o tym mówić- przerwałem jej.
-Dobra, możesz mi zaufać- Odpowiedziała.
***
Cała nasza trójka weszła do Dużego Domu. W pokoju przy stoliku siedział Chejron, spojrzał na nas i dał znak abyśmy usiedli.
-No, więc?- Zapytał.
-Już wszystko im wyjaśniłem, ruszamy jutro z rana, weźmiemy Pegazy i…
-Niestety Max, pegazy są… chwilowo niedostępne, nie mogą wbić się w powietrze, to chyba jakaś choroba, – Oznajmił spokojnie.
-Ale..-Powiedziałem.
-Nimfy się nimi zajmują, za kilka dni powinny być zdrowe.-Wyjaśnił.
-Ale, jak my mamy…
-Nie wiem Max, jak masz zamiar udać się do celu swojej misji, ale tym razem musicie liczyć na wasze umiejętności i autostopy.- Powiedział.
-A nie możesz nas podrzucić?- Zapytała błagalnym głosem Charlotta.
-Dostawa truskawek wyruszyła wczoraj, niestety nie jestem w stanie wam pomóc…
Trochę zakłopotani opuściliśmy mieszkanie Chejrona, nie ma pegazów, nie ma samochodów dostawczych, mamy liczyć na autostopy? Zwariował? Nikt nie podrzuci trójki dzieciaków pałętających się w tę i powrotem. Życie herosa nie jest usłane fiołkami, nie mówiąc już o różach… no chyba, że samymi kolcami róż. Bogowie pomagają nam w najmniej spodziewanych momentach, i właśnie akurat teraz przydałaby mi się ich pomoc. Popatrzyłem na niebo, nie rozciął go żaden piorun, z chmur nie wyfrunął żaden rydwan, nie pojawił się również zastęp pegazów… Chyba lubią nas wystawiać na próby.
Rozeszliśmy się do swoich domków, przekraczając próg pomyślałem „Gdyby Percy tu był, nie mi przypadłaby ta misja„. Po chwili zastanowienia zwaliłem winę na przeznaczenie i zacząłem się pakować. Koszulka obozu herosów… albo nawet dwie, szalik, czapka, rękawiczki, Atlant leżał w kieszeni, jak zwykle, cztery batoniki Nektar&Ambrozja, Sztylet Mirandy…, Co?! Co on tu robi? Rozejrzałem się po pokoju, ale mojej przyjaciółki od Afrodyty nie było widać, czasem niespodziewanie przychodziła ze mną pogadać, ale nie tym razem, położyłem sztylecik na szafce „Oddam jej go później„. No, więc czego jeszcze nie wziąłem… a pieniądze, na szczęście tym razem mam pięć dych, Hmmm.. Gdzie ja położyłem drachmy? Dostrzegłem mały skurzany woreczek po łóżkiem, ahh tu są. Zapałki, zapalniczka, dobrze zabezpieczona fiolka z greckim ogniem… Mój szczęśliwy naszyjnik, właśnie, jeszcze wam o nim nie mówiłem, jakiś czas temu znalazłem go wracając w nocy z plaży, połyskiwał w świetle księżyca, to jest zwykłe złote kółko zawieszone za sznureczku… A szczęśliwy, dlatego że następnego dnia, gdy miałem go na szyi wygrałem pojedynek szermierki z dobrze wyszkoloną Annabeth, drugą rundę już przegrałem, ale i tak jest szczęśliwy.
Położyłem plecak na łóżku, wziąłem sztylet Mirandy i pobiegłem w stronę domku Afrodyty….
Ta cześć, przynajmniej w niektórych momentach jest tak na moje oko troszkę nieudana… W sumie mam nadzieję że wam się spodobała;)
Po ostatnich dość wkurzających i przeszkadzających w czytaniu pytajnikach zamiast cudzysłowia postanowiłem ograniczać do minimum używanie cudzysłowia.
By Świerszczu
Świetny rozdział^^
To trójzęby mogą tracić moc…? 😀
Artefakty mogą, Bogowie nie;)
Wiecie co? Podziękujcie Świerszczowi! Chciałem tylko przeczytać posty i olać komentowanie. Ale zobaczyłem Zaginiony Trójząb i pomyślałem ” No, to dzieło muszę skomentować. Pewnie będzie bardzo dobre! ” . Nie pomyliłem się. 6- ( niestety wypatrzyłem jakieś błędy ) .
Dzięki za dedykację
Jak Cię spotkam, to pierwsze co zrobię, to nauczę Cię poprawnie zapisywać dialog. Dopiero potem się z Tobą przywitam. A jak dalej będziesz źle zapisywał dialog, to nie dostaniesz zupki chińskiej z Radomia.
Opowiadanie bardzo mi się podoba, choć faktycznie w niektórych momentach brakowało czegoś. Niemniej jednak czekam na kolejną część, która mam nadzieję, że ukaże się jeszcze w tym roku.
Po pierwsze: Litości! To jest WIELKI Dom, a nie Duży! (przed chwilą sprawdziłam w książce )
Po drugie: Jak dla mnie budujesz za długie zdania. Chodzi mi o to, że tam gdzie powinna być kropka wstawiasz przecinek i zdania są nie spójne: jedno zdanie mówi o dwóch różnych rzeczach. Poza tym przecinek ma mniejszą moc niż kropka, więc robi się mimowolnie krótszą przerwę, przez co opko gna na łeb na szyję o jakieś dziesięć razy za szybko. Przeczytaj to sobie jeszcze raz robiąc w miejscu kropki ogromną przerwę, a w miejscu przecinka króciótką.
Po trzecie: BARDZO mi się podoba.
Czekam na CD, w którym będzie WIELKI, a nie Duży Dom.
No w końcu!!! Juz myślałam ,ze tego nigdy nie wyslesz!
Fajnie sie zaczyna. Nowa przygoda itp, ale do jednego mam zastrzeżenie; jak piszesz dialog i jest jakaś nowa sytuacja to nie kończ jej od razu, tylko trochę bardziej rozwin, ok? Bo tak to sie ktos nakręca na jakaś sytuacje a tu odpowiedz ,,Aha” i kropka. Koniec.
Czekam na CD
Oj, wiedziałem że tę część zawaliłem(pod względem.gramatyki i ortografii i trochę spójności) ale nie wiedziałem że AŻ tak…. Jejku no trudno, poprawię sb ten rozdział, no i napiszę następny;)
Uważam że opko super a Wielki Dom zawsze można zmienić na Duży czekam na CD
Jak chciałeś przeczytałam i… jest to pierwsze opowiadanie, które komentuję! Umrzesz jako człowiek szczęśliwy 😀
A co do opka: mam to samo zastrzeżenie co Gosia_l do zdań – niektóre niepotrzebnie przedłużasz wstawiając zamiast kropki przecinek. Oprócz tego wyłapałam parę powtórzeń, ale opowiadanie jest ciekawe. Fajnie napisałeś scenkę pakowania i ” drugą rundę już przegrałem, ale i tak jest szczęśliwy.” heheh, rozwaliło mnie to ;P
Dzięki :* Poprawię usterki w następnym rozdziale 😉