Emily siedziała przy biurku dopisując kolejne linijki wypracowania na łacinę. Pisała pracę o „Kulcie czczenia wybranych pięciu bogów Olimpijskich”. Nie narzekała. Łacinę wprost uwielbiała i mogłaby pisać takich prac po kilka dziennie. Po dwóch minutach, z ulgą odłożyła długopis. Wtedy usłyszała charakterystyczny dźwięk oznajmiający nową wiadomość na chacie. Otworzyła laptopa i uśmiechnęła się pod nosem. Treść brzmiała:
„Hej! Jak ci idzie wypracowanie?
Will”
Jakby nie wiedziała, że to on. Od czasu przyjęcia ich relacja znacząco się polepszyła. Oboje nie krępowali się już do siebie podejść i porozmawiać. Ogółem większość czasu w szkole przebywali we czwórkę: ona, William, Olivia i Jerome. Okazało się, że wszyscy mają podobne zainteresowania, a co dziwne również talenty. Otóż cała czwórka śpiewała i tańczyła. Emily tłumaczyła to sobie obsesją dyrektora. W końcu odpisała:
„Właśnie skończyłam J. A ty?”
„Z jakieś dwie godziny temu.”
Po chwili dopisał „Myślałaś już o tym co powiedzieli nauczyciele?”
Dziewczyna przymknęła oczy odchylając głowę do tyłu i wzdychając. Myślała. Jak mogła nie myśleć?!
Właśnie mieli matematykę. Cała klasa pogrążona była w ułamkach pod okiem profesora Hoffmana, pięćdziesięcioletniego faceta z imponującym zarostem, o wzroście metr sześćdziesiąt pięć i przenikliwych szarych oczach. Gość uczył również łaciny. Ciszę przerwało pukanie i do sali weszła pani Romero. Nim nauczyciel matematyki oraz łaciny zdążył otworzyć usta, wychowawczyni wypowiedziała cztery nazwiska: Brown, Evans, Clark i Duncan… ze mną proszę, po czym wyszła. Przyjaciele spojrzeli po sobie zdziwieni, spakowali swoje rzeczy i udali się za nauczycielką. Sharon Romero zaprowadziła ich do gabinetu dyrektora, po czym weszła bez pukania. Coraz bardziej zdziwieni nastolatkowie, niepewnie wkroczyli za nią. U dyrektora siedziała już ich nauczycielka muzyki, Natalie Adams. Uśmiechnęła się do nich zachęcająco i wskazała ręką kanapę przy ścianie. Usiedli wedle wskazówki. Dyrektor odchrząknął i zaczął:
– Moi drodzy. Doskonale wiecie jak ważne dla naszej szkoły są talenty uczniów. Pomagamy wam je rozwijać i eee… wspieramy was jak tylko możemy. Przerwał i pogładził się po brodzie, otóż… mam do was wielką prośbę. Dokładnie za miesiąc, przybędzie do naszej szkoły bardzo ważna osobistość. Dyro mówiąc to zrobił bardzo zadowoloną minę. I tego… chciałbym was prosić… eee… żebyście zaprezentowali swoje talenty!
Jerome otworzył szeroko oczy.
– Mam… wywinąć jakiś kawał temu ważnemu gościowi?
Olivia zaśmiała się cicho. Dyrektora widocznie zdezorientowało to pytanie, ponieważ zająknął się i podrapał po głowie. Z pomocą przyszła mu nauczycielka muzyki.
– Oczywiście, że nie. Chcielibyśmy, abyście zaśpiewali i odtańczyli walca. Dyrektor pokiwał głową, a ich wychowawczyni potaknęła.
Emily zatkało. I to dosłownie. Reszta też wyglądała na lekko zszokowanych. Widząc ich twarze panna Adams zaczęła wyjaśniać:
– Wystarczą dwa numery na parę, bo widzicie gimnastyczki otwierają imprezę, potem prezentacja naszej drużyny, przemowa dyrektora, występ chóru…
– Zaraz, zaraz – przerwała jej Olivia, mamy śpiewać w duetach?
– Tak – odpowiedziała pani Romero. Dziewczyny spojrzały na siebie. Oczywiste było, że nie chodzi o duety damskie i męskie, ale… damsko-męskie.
– Jeśli nie macie nic przeciwko już was podzieliłam.
Oburzona Olivia już otworzyła usta żeby powiedzieć, że owszem ma coś przeciwko, ale spojrzenie które posłała jej wychowawczyni powstrzymało ją.
– Więc… Olivia zaśpiewa z Jerome’m, a Emily z Will’em.
Przyjaciele siedzieli oniemiali. Wreszcie dyrektor powiedział:
– Repertuar ustalacie sami, ale pani Adams ma go zatwierdzić.
Nie doczekawszy się wyjścia uczniów dodał:
– To już wszystko, możecie iść.
Pierwsza podniosła się Olivia. Podniósłszy wysoko głowę wyszła z gabinetu. Po niej wstał Jerome, w mniej okazały sposób. Emily i Will byli ostatni. Do końca dnia unikali tego tematu jak ognia. Jakoś nie bardzo chciało im się o tym gadać, a teraz William odważył się rozpocząć dyskusję. Dziewczyna odpisała po kliku minutach.
„Owszem, ale szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć”
„ Ja też”- nadeszła odpowiedź. „Ale zawsze uważałem, że najlepiej się myśli na świeżym powietrzu… Może chciałabyś się przejść? Pogłówkujemy razem”
Emily zarumieniła się i zamrugała nerwowo oczami. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nieuczesane włosy, jakiś malutki pryszcz i pognieciona bluzka. Odchyliła się do tyłu na krześle i utkwiła wzrok w tym jednym zdaniu.
***
Czyżbym za bardzo się pospieszył? Will wpatrywał się w monitor komputera podpierając na rękach brodę. Westchnął i zamknął oczy. Uśmiechnął się na wspomnienie tej nocy. Pamiętał ją dokładnie, jakby była wczoraj… Otworzył oczy, schylił się i otworzył jedną z szuflad biurka. Pod stertą zdjęć, nut i odręcznych zapisków znajdowała się mała, średniej grubości książeczka. Chłopak wyciągnął ją i z utęsknieniem w oczach zaczął gładzić skórzaną okładkę w kolorze wiśniowym. Kartki były leciutko pożółkłe, gdzieniegdzie zagięte albo postrzępione. Świadczyło to o tym, że Will często ją przeglądał. Jeszcze raz zamknął oczy i pozwolił wspomnieniom krążyć po jego głowie. Na dźwięk nowej wiadomości ocknął się z rozmyślań. Na ekranie widniało zdanie:
„Za 15 minut koło lasku… wiesz gdzie”
William uśmiechnął się szeroko i wyłączył komputer.
– Czas zacząć przywracać ci pamięć.
Super, extra. MEGA itp! Nieziemskie jak zwykle! Masz tyle pomysłów, że szok! No i wreszcie William zaczął mówić 😉 Błędów nie ma choć raz zdarzyło się, że zamiast myślnika był przecinek. Błagam pisz dalej!!! Chciałabym zobaczyć co się stanie… .
PS. Buhahaha Pierwsza 😉
fantastyczne 😉 błagam pisz CD
No cóż. Jak dla mnie w myślach Emily powinnaś oddzielić to co mówi dyrektor od jej innych myśli cudzysłowem, żeby się nie pogubić, ale pomijając to naprawdę bardzo mi się podobało. Pisz szybko CD!
Mały, nic nieznaczący błąd w zapisie dialogu. Ale tak, to wspaniałe! I LoVe IT 😀
Genialne!!! Pisz cd;)