Drogi Nożowniku!
Dziś 21 grudnia, czyli… Tak, zgadliście! Urodziny Pana Od Noży i koniec świata! Ale jak mawia, moja koleżanka – „Koniec świata, to święto ruchome”, więc nie ma się co martwić . Majowie pozwolą nam żyć jeszcze jakieś kilka milionów lat.
Z okazji 13 urodzin, życzymy Ci wszystkiego najlepszego! Dużo szczęścia, dużo słońca, choć ja przede wszystkim śniegu życzę, kochających rodziców, fajnych prezentów, wielu sukcesów w życiu i żebyś jeszcze długie lata pozostał na naszym blogu! Mam nadzieję, że to wszystko się spełni, a teraz… świeczki na torcie dmuchaj i swój „prezent” przeczytaj! Aha i opko pisałam pod natchnieniem grudnia, piosenki „Remember December”, końcówki filmu „Kevin w Nowym Jorku” i śniegu za oknem. Wyrzuciłam wszelakie torty, świeczki, imprezy urodzinowe i życzenia. Postanowiłam być oryginalna.
Buziaczki
Chione
I feel a separation coming on,
‚Cause I know you want to be moving on.
I wish it would snow tonight,
You’d pull me in, avoid a fight,
‚Cause I feel a separation coming on…
A just prove that there is nothing left to try,
‚Cause the truth I’d rather we just both deny.
You kissed me with those open eyes,
It says so much, it’s no surprise to you,
But I’ve got something left inside…
Don’t surrender, surrender, surrender!
Please remember, remember December!
We were so in love back then,
Now you’re listening to what they say, don’t go that way
Remember, remember December,
Please remember, don’t surrender!
Demi Lovato – Remember December
Staś stał na ulicy. Wokół niego hulał potężny wiatr, wdzierając się do gardła, nosa, powodując kaszel i ostre pieczenie w gardle. Czuł się samotny, jak nigdy wcześniej. Trwały właśnie przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.
Forever alone… – Pomyślał z goryczą.
Przed nim rozciągała się w całej swojej okazałości, jedna z najsławniejszych dzielnic Nowego Jorku – Manhattan. Wokoło panowała cisza, tylko Boreasz dmuchał i chuchał na świat, pomagając Chione w rozsiewaniu zimna.
Na jego rękawie spoczęła gwiazdka śniegu. Strząsnął ją. Wróciło wspomnienie. Znajdował się wtedy w tym samym miejscu. Ale ona była z nim. Śmiali się. Żartowali. Czy mógł przypuszczać, iż dokładnie rok później znów tu będzie? Czy mógł wiedzieć, że będzie patrzył na udekorowaną jaskrawymi kolorami choinkę w centrum dzielnicy, tak jak wtedy? Dziś dwudziesty-pierwszy grudnia. Deja vu… Jego urodziny. Po raz pierwszy od sześciu lat nie spędzał ich z nią.
Dlaczego? Bo odeszła. Mówiła, że to nic takiego. Że znika, bo ma problemy w swoim śmiertelnym domu, ze swoją śmiertelną rodziną.
Kłamała. Ale jej kłamstwa, były niczym w porównaniu z tym, co zobaczył. Zdradziła go i zdradziła Obóz Herosów. Zachowała się okrutnie. Złamała jego serce. Wbiła mu nóż w plecy…
Dziś uciekł z tego miejsca. Nie mógł wytrzymać przebywania tam. Każde źdźbło trawy, każdy skrawek ziemi, przypominał mu o niej.
Zadrżał. Temperatura wynosiła mniej więcej minus dwadzieścia stopni Celsjusza. Coraz więcej płatków śniegu spoczywało na jego ramionach, głowie i nogach. Był cienko ubrany. Lekka narciarska kurtka, pod spodem T-shirt z Adele i dżinsy. Czapki nie miał. Co powiedziałaby ona?
Wybuchłaby śmiechem, zdjęła własną czapkę i włożyłaby mu na głowę.
Zaśmiał się, po czym zamrugał. Choinka stojąca na głównym placu Manhattanu rozjarzyła się setkami kolorów. Gwiazda na jej szczycie stała się złota. Patrzył, jakby widział ubrane drzewko po raz pierwszy. Ale nie to najbardziej go zdziwiło. Zaniemówił. Nie mógł uwierzyć temu, co widział. Przecierał oczy, myśląc, iż śni. Ale wcale nie spał.
Zobaczył ją. Światełko oblały złotawym blaskiem dziewczynę średniego wzrostu. Była ubrana w czarny płaszcz i ciemnozielone spodnie-rurki. Blond loki spływały kaskadami na ramiona. Szare oczy błyszczały spod jasnej grzywki. Blada cera, niegdyś dość ciemna, niemal zlewała się z bielą śniegu wokoło. Delikatnie zarumienione na mrozie policzki zapłonęły czerwienią, gdy go ujrzała. Pewna, że jeszcze jej nie dostrzegł, cofnęła się do tyłu. Kozaki na wysokim obcasie zaskrzypiały w śniegu. Zdążyła się już skryć w cieniu, kiedy Staś wreszcie się przełamał. Bał się owszem. Jednak nie miał zamiaru znów jej stracić. Nie dziś. Bo dziś było jego święto.
– Zaczekaj! – zawołał.
Odwróciła się błyskawicznie. W jej ślicznych oczach zaszkliły się łzy. Czy one też były kłamstwem?
– Masz dzisiaj urodziny. – wyszeptała.
Skinął głową. Nie wiedział, po co to powiedziała. Oboje doskonale znali tę datę.
– Nie będę Ci ich psuć. Przyszłam tu… żeby jeszcze raz zobaczyć Manhattan w ten dzień. Nadal pamiętam tą magię, która otacza to miejsce. I wszystkiego najlepszego. Żegnaj! – krzyknęła płaczliwie w pustkę. – Muszę iść.
– Nie! Nigdzie nie pójdziesz! – powiedział z przekonaniem. – Są moje urodziny. – dodał po chwili.
Przeskoczył dzielące ich metry i złapał ją za rękę. – Co się stało?
– Uciekłam. Chcieli mnie zabić… – wyrzuciła z siebie jednym tchem, dławiąc się własnymi łzami. – Oni byli… okrutni. Zmusili mnie do tego wszystkiego… Grozili, że Cię zabiją! Dlatego Was porzuciłam… Ale ja nie chciałam… Naprawdę! Bałam się o Ciebie… – ukryła twarz w dłoniach.
Stasiowi zabrakło słów. Nie przypuszczał… Ona ZAWSZE miała bardzo silną wolę… Nie podejrzewałby…
– Spokojnie nie płacz już. Jestem tutaj… – powiedział, przerażony, że znów ucieknie.
Podeszła do niego i rzuciła mu się na szyję. Nie wiedział ile czasu tak spędzili. W tym momencie liczyła się tylko płacząca dziewczyna i żal, który wylewała z siebie, niczym fontanna.
– Wszystkiego najlepszego, Stasiu… – Szepnęła.
– Dziękuję, Dario. – Odparł i przytulił ją jeszcze mocniej.
Stali tak, i stali, nie zwracając uwagi na świat dokoła, nie bacząc na zimno. Ludzie patrzyli na nich zdumieni, ale oni nic sobie z tego nie robili, a ranek wyglądał już zza horyzontu…
Powrót Darii był dla niego najlepszym prezentem.
Sto lat, Nożowniku, sto lat! I wchodź częściej na czat, albo ściągniesz na siebie gniew wszystkich bogów greckich, bez wyjątku!
Buziaczki
Chione
Wszystkiego najlepszego braciszku, :).
Buziaczki
Chione
Najlepszego!
Niech szczęście ci sprzyja 😀
Chione – śliczne, wzruszające opko
Dziękuję :).
Sto lat, Sto lat! Niech żyje, żyje nam… . Wszystkiego najlepszego Nożowniku7! Zdrowia, szczęścia i Wszystkiego naaaj!
Super opko Chine… . Pasuje do nastroju;-) Tylko raz była za długa spacja… .
Dziękuję! Brak słów. O matko! Jak ja ci dziękuję! Opowiadanie jest piękne. Głębokie, świetne, boskie! Jedno z najlepszych twoich. Mogę poprawić tylko przedostatnie zdanie.Wszystkim wam dziękuję. Ale mam banana na twarzy! Kocham ten blog! Dzięki Chione, świetne opko.
Chione śliczne jak zawsze Nozowniku happy i duuuużo weny twórcczej i duuuużo komentowania innych opek 😀
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! A kto? Nożownik! ^^
Wszyściutkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, zero pechu, spełnienia marzeń, wieeeelkich prezentów, samych piątek i szóstek w szkole oraz przede wszystkim WENY!
A opowiadanie wielce mnie wzruszyło. Rzeczywiście oryginalne, do tego przepięknie napisane… Ale w końcu to CHIO, więc czego innego niby miałam się spodziewać? 😛
Jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJ!
Najlepszego.
Chione to jest super :*
Wszystkiego najlepszego NOŻOWNIK7
Nożwowniku kochany!
Wszytskiego najnajnajlepszego, zdrowia, szczęścia, pomyślności, radośći, uśmiechu na twarzy, spełnienia marzeń itd.
Wszystkiego najlepszego od
Niewi :*
Sto lat!!! Samych 6 w szkole, zastępstw, za lekcje, których nie lubisz, dużo radości, bogatego Mikołaja na święta i spełnienia marzeń
Wszystkiego Najlepszego! Sto lat i jeden dzień dłużej
Trochę późno, ale lepiej późno niż później 😉 Tak więc Panie Od Noży życzę Ci oczywiście 1234567890 szalonych lat życia, pełnych szczęścia, zdrowia i no i pieniędzy 😀 Weny, wspaniałych przyjaciół, weny, miłości (to wbrew pozorom też się przydaje xD) Jednym słowek wszystkiego naj naj naj… lepszego!
Oj powtórzyła wenę… Ale co tam 😉 Weny nigdy nie za wiele