Oto kolejna część!! Nie wiem, kiedy kochana Alicja mnie wpuści następnym razem do domu, więc bądźcie cierpliwi
II
Issac
Ok? Nie wiedziałem, co oni mają zamiar ze mną zrobić. Wsadzili mnie do jakiejś czarnej taksówki, gdzie trzy stare babcie przekrzykiwały się i wyrywały sobie nawzajem? OKO! Zakryłem usta dłonią.
– Co jest? Mały Issac?ek ma chorobę lokomocyjną? ? Ten stary, śmierdzący facet przytulił żółtą kaczkę i z uśmiechem powiedział ? E! Wy tam! Do Iris, staruchy!
– Ja ci dam staruchę! Ośle! ? Jedna z nich rzuciła się na tylne siedzenie. ? Stary, śmierdzący? Wiecznie napchany puszkami? TY KUPO GNOJU!
Rzucali się wyzwiskami i przelatywali pomiędzy siedzeniami, gdy dwie pozostałe śmiały się i z zawrotną prędkością jechały przez ulice NY. Robiły takie ostre zakręty, że nie tylko staruchy latały po całym samochodzie, ale też my z Arią. Była bardzo ładna. Bardzo ładna. Może nie nosiła fajnych emociuchów, ale?
– Dojechaliśmy! Słoneczki, wisi się pięć drachm. ? Aria wybałuszyła oczy.
– Jak to! Pięć drachm to wizyta w Europie! ? Staruszka uśmiechnęła się, wystawiając jednego zęba.
– Za rozgardiasz, słoneczko. ? wystawiła kościstą łapę ? pięć drachm.
Aria rzuciła złote monety. Nie wiem dlaczego, ale wyjechaliśmy przed małym sklepikiem z ekologiczną żywnością. Stałem jak słup soli.
– Co jest? ? Dziewczyna dotknęła mojego ramienia, na co odpowiedziałem dreszczem na plecach. ? Byłeś tu kiedyś?
– Nie… ? odpowiedziałem jak megafon ? Nie.
Uderzyła mnie w plecy. Poleciałem jak długi w kałużę. Skąd ja to znam? Oparłem się na łokciu.
– Ojej! Nic ci nie jest?
Bayron przebiegł mi po plecach. Bolało.
– Nie martw się, nic mu nie będzie. ? Pochylił się nade mną ? Stare czasy, co? ? uśmiechnął się szyderczo ? Aria, sprawdzisz, czy możemy jej ufać.
Aria tupnęła nogą i weszła pierwsza do sklepiku. Bayron podał mi rękę. Zawahałem się. A co, jeśli?Nie na pewno nie. Podparłem się na jego dłoni.
– Słuchaj chłopcze. Jesteś z OH. Nie słuchaj swojej matki. Ona jest jak diabelny anioł stróż ? niby pomaga, a wychodzi zło. ? zobaczył moją minię – w każdym razie zostaw to nam.
Pchnął mnie w stronę drzwi. Wleciałem przez nie jak idiota. Jeszcze wpadłem na Arię. Potoczyliśmy się pod jakieś proszki. Wszystkie sypnęły się na nas. No fajnie? Byłem cały różowy? Gorszego nie mogłoby już być w tym sklepie?!
– Na gacie Hadesa!! ? Aria wycelowała palcem w jakąś kolorowłosą kobietę. ? Weź nie gadaj, że to nie zejdzie!
– Po jakiś dwóch tygodniach. Witaj kochanie. ? nie bardzo wiedziałem skąd znam tą kobietę, ale jakieś wspomnienie, dawne uczucie? – Chodź ze mną, przejdziemy się, a twoi przyjaciele zaczekają i zjedzą po różowym batoniku.
Szedłem z Iris po jej szklarniach, gdzie hoduje ekologiczne warzywa.
– Nie mamy zbyt wiele czasu, dlatego nie mogę ci powiedzieć zbyt dużo. Jesteś najważniejszą osobą we wszechświecie.
Spodziewałem się czegoś w stylu ?I?m your mother!?, ale nie tego. Pochyliła się nade mną i poczułem słodki zapach jej perfum.
– Musisz nauczyć się przechwytywać iryfony. To bardzo potężna broń. Daję ci moje błogosławieństwo. Pomścij mnie i moje siostry!
Wszyscy kochamy znaki zapytania…
przepraszamy za znaki ?? ale to jakis blad w podprodukcji
No… znaki zapytania trochę mi namieszały, ale jak pogłówkować to da się je zastąpić czymś logicznym i treść staje się zrozumiała. Mnie się ogólnie opko bardzo podoba i czekam na CD.
Yyyy… Chaos i pytajniki. Tyle tu widzę.
Akcja gna za szybko!
Kompletnie nie ogarniam, o co chodzi w tej części, bo słowa latały mi przed oczami, jak ludzie w taksówce trzech staruszek.
I znów kole mnie w oczy brak ę w tytule…