To będzie taka jedna rzecz, którą chciałam wysłać na święta. Dedykuję ją chyba wszystkim herosom! Będę pisać w pierwszej osobie ,bo to jest historia o mnie i moim kochanym mężu, przed świętami! Mam nadzieje, że się wam spodoba.
Byłam już naprawdę wkurzona. Wszystkie ciężkie siatki z zakupami, które musiałam nieść przez pół miasta, wrzynały się niemiłosiernie w moje zmarznięte palce. Nie mogłam nawet ubrać rękawiczek ,tak bardzo się śpieszyłam. Nie miałam samochodu, bo oczywiście rodzice uważają, że teraz jest niebezpiecznie na drogach i nie powinnam pod żadnym pozorem wsiadać za kółko. Ha! Jakby to był mój pierwszy raz, kiedy w zimie muszę gdzieś jeździć. Dookoła było dość ohydnie, bo śnieg zaczął topnieć przez tą cholerną odwilż i wszędzie było tylko błoto. Prawie wszędzie, bo tam gdzie ja mieszkam jest nawet zimno więc śnieg jest na swoim miejscu. Mój dziadek ma kilka mieszkań i jedno przypisał mnie. Z racji, że jest ono aktualnie nieużywane, przeprowadziłam się do niego, bo z rodzicami nie mogłam wytrzymać.
W końcu zobaczyłam swoje osiedle i przyspieszyłam kroku. Wejście było zamknięte. Niech to szlag! Prosiłam przecież wszystkich ,co tu mieszkają żeby jej dzisiaj nie zamykali, bo będę miała pełno zakupów. Westchnęłam głęboko i przyłożyłam nos do domofonu. Wystukałam prostą kombinację, czterech cyfr i kopnęłam furtkę. Bojąc się, że jakiś stary sąsiad na mnie wyskoczy z wrzaskiem, szybko pobiegłam do szklanych drzwi budynku i otworzyłam je łokciem. Musiałam wejść jeszcze na drugie piętro, bo tylko tam było największe mieszkanie. Dziękuję dziadku! Marzłam o tym, aby codziennie się wspinać po schodach z dwudziestotonową torbą i siatkami o podobnej wadze. Kiedy w końcu podeszłam pod swoje drzwi ,położyłam delikatnie siatki na podłodze i wyjęłam z kieszeni kurtki, klucz. Otworzyłam nim mieszkanie i wparowałam do środka. Przeklinając wszystkie meble, o które się obiłam, weszłam do kuchni i postawiłam plastikowe torby na stole. Będę miała zapewne niezbyt ładne siniaki na nogach. Wyprostowałam prawie zamarznięte palce, sycząc przy tym z bólu. Te siatki zrobiły parę nieprzyjemnych odcisków.
-Och, dzięki bogom, że już jestem w domu –westchnęłam wracając do przedpokoju. Ściągnęłam z siebie kurtkę, buty i dwie warstwy szalików i rękawiczek. Spojrzałam w górę i łagodny uśmiech zagościł na moich ustach. Nad drzwiami wisiała piękna jemioła, udekorowana czerwoną wstęgą. Zaczęłam chodzić po wszystkich pokojach, ale sprawcy tego uczynku znaleźć nie mogłam. Z rezygnacją wróciłam do kuchni i zaczęłam upychać świąteczne zakupy do lodówki. To prawda, że coraz więcej ludzi kupuje wszystko na ostatnią chwilę. Szczerze? To trochę przerażające, że nie jestem jedyna. Kiedy skończyłam wypakowywać jedzenie udałam się do salonu i usiadłam zmęczona na kanapie. Chciałam zasnąć, ale pech chciał, że ktoś zadzwonił do drzwi. Z jękiem wstałam i podreptałam do przedpokoju, aby otworzyć jakiemuś sąsiadowi, któremu znowu zabrakło soli, pieprzu czy też innej rzeczy. Pociągnęłam za klamkę, ale kiedy spojrzałam na korytarz to nikogo nie było. Pieprzone gówniarze pewnie znowu robią sobie jaja. Mam ich już dość. Zatrzasnęłam z frustracją drzwi i odwróciłam się gwałtownie. Nagle uderzyłam w coś twardego i spojrzałam do góry. Napotkałam wzrok tych cudownych, błękitnych jak niebo oczu, w których lśniły radosne iskierki. Piękne, złote włosy idealnie kręciły się przy końcach i opadały na czoło. Blade usta rozciągały się w łobuzerskim uśmiechu, który tak dobrze znałam. Zapach rosy ogarnął moje zmysły sprawiając, że ponownie dzisiejszego dnia, uśmiechnęłam się. Apollo stał oparty jedną ręką o ścianę, a drugą trzymał na mojej talii.
-No dzień dobry –powiedział odgarniając moje włosy z twarzy, sprawiając, że przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
-Czyli ta jemioła to był twój spisek, tak? –zapytałam błąkając wzrokiem po jego kościach policzkowych, ustach i oczach.
-Wiedziałem, że przypadnie Ci do gustu –mruknął zbliżając swoją twarz jeszcze bliżej mojej. W końcu nie wytrzymałam i wspięłam się na palce, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku. Jego usta były takie miękkie i soczyste, że chciałabym postać tak przez cały czas. Zarzuciłam mu ręce na szyje, a ten jeszcze mocniej objął mnie w talii. Przyparł mnie do drzwi, nie przestając całować i zmysłowo gładzić po plecach. Wplotłam palce w jego gęste włosy, muskając boskie wargi bardziej żarliwie.
-Wesołych świąt ,kochanie –powiedział odrywając się ode mnie na krótką chwilę.
-I wszystkiego dobrego –szepnęłam i nasze usta ponownie złączyły się w cudownym pocałunku pod wielką jemiołą.
Tak, musze uznać, że to najlepsze rozpoczęcie świąt jakie kiedykolwiek miałam.
–
No takie króciutkie, ale chciałam to napisać! To teraz życzę wam udanego sylwestra!~Nyx
@$^@$%^$ nienawidzę świąt, ale jemioła jest super 😀 Chociaż zawsze mi się zdawało, że Apollo to homo, ale mniejsza z tym XD
Słodkie. Bardzo ciekawie napisane 😀
Ja lubię święta, ale jemioły podpalam 😛 Tej jednak nie ruszę 😀
Śliczne. A tak nawiasem to jak można nie lubić świąt? Co w nich nie odpowiada?
Spróbuj co roku dostawać rzeczy, które w najmniejszym stopniu ci się nie podobają i udawaj, że je lubisz, bo inaczej zrobisz przykrość swoim rodzicom. Do tego pilnuj, aby nie było żadnego pyłku kurzu, słuchaj kazań siostry, która chce wywalić twoją MP4 tylko dlatego, że jest na biurku. Usłysz, że nic nie robisz, gdy zapier*alasz od kilku dni, aby był porządek w całym mieszkaniu. Do tego słuchaj na każdym kroku „świątecznych przebojów”, patrz na oczoje*ne choinki i „promocje” w hipermarketach. Na koniec idź wysłuchać „interesujące” kazanie od prehistorycznego proboszcza.
Jakże tu nie kochać świąt?
Oj trochę przesadzasz ;D
Bo szczególnie po takim harowaniu całymi dniami w domu, wysłuchiwaniu tych denerwujących rzeczy itd, to przecież milo jest w końcu usiąść spokojnie przy stole, sprawić, że grawitacja ziemska wokół nas jest większa, uśmiechnąć się do najbliższych i zatrzymać czas by inaczej wrócić do nudnej codzienności …
Bo to w świętach najważniejsze
A wracając do tematu to twoje opowiadanko jest super, mimo, ze moja koleżanka żałuje, że postacie nie zaczęły się pierzyć… Gdzie są ci normalni ludzie? xD
Powiedz koleżance, że chyba jest tutaj cenzura i jakbym dała taki tekst to by mnie wywalili hehe 😉
spoko xD
Eirene, możesz poprosić rodziców o jakiś specjalny prezent na święta, coś co Ci się bardzo podoba, ale nie masz możliwości tego kupić. Siostrę można zignorować nawet jeśli jest starsza, ponieważ nie jest żadnym z Twoich rodziców i nie ma nad Tobą władzy absolutnej. W wersji ostatecznej można wmieszać w to rodziców. Co do „nic nie robienia” to zapytaj się rodziców na początku świąt co masz zrobić, żeby nie powiedzieli, że nic nie robisz. Jeśli natomiast słyszysz to powiedzmy od siostry po prostu nie przejmuj się jej słowami – mówi to tylko po to, by poczuć, że ma nad Tobą władzę (jeśli jest starsza, bo młodsza nie stanowi problemu.). A na choinki i promocje wcale nie musisz patrzeć. Wiem, że rzucają się w oczy, ale możesz założyć okulary przyciemniane – wtedy nie będą oczoje*ne. „Świątecznych przebojów” unikniesz inwestując w słuchawki. Jeśli lecą w wigilję nie ma innego wyboru jak tylko to wytrzymać i przy najbliższej okazji wymknąć się do pokoju, gdzie zapewne masz jakieś lepsze melodie.
Na wszystko da się znaleźć sposób, tylko trzeba trochę pomyśleć (NIE sugeruję przy tym, że nie myślisz!). Nie trzeba nienawidzić świąt.