-Dlaczego użyłaś magii na śmiertelniku?- pyta się prawie sycząc.
-Bałam się, nie wiesz co czułam- mówię.
-Może i nie wiem. Ale pytam dlaczego to zrobiłaś?- jej głos jest zimny, a twarz wydaje się wykonana z marmuru. Podobnie jak jej serce. Zmieniłam zdanie. Jednak jest wyrodna.
-To był impuls powodowany przez strach- szepczę.
-Ach tak. A więc impuls- mówi.- Za ten impuls stracisz moc na tydzień, albo dwa. Rozumiemy się- syczy i zamienia się w obłok pary.
-Ale mamo…
Czuję jak ulatuje ze mnie magia. Staję się słaba jak każdy śmiertelnik. Bezbronna. Padam na łóżko.
-Nikki, ty idiotko. Sprowokoał cię śmiertelnik- mówię do siebie.
Słyszę,że w pokoju obok budzi się tata. Skrzypi kanapa, a ojciec woła:
-Nikki, a gdzie obiad!
Nie ruszam się. Wiem, że gdy to zrobię oberwę. Nie zwracam uwagi na szamotanie klamki i idę spać.
Znjduję się w obozie. Jestem szczęśliwa. Wiatr plącze moje rude włosy, a obok mnie stoi Kris. Mój Kris z szelmowskim uśmiechem i o ciepłych, brąowych oczach. Moje sere wariuje gdy bierze mnie za rękę i muska palcami moje włosy. Patrzy na mnie tak jak nikt inny. Tylko on wywołuje u mnie pewne uczucie, Ale wszystko przerywa uporczywe pukanie w drzwi. Mój książe znika, a zamiast niego pojawia się straszna codzienność i strach pred nadchodzącym dniem, bez mocy byle głupi mnie pokona. Wstaję i otwieram drzwi. Gdy widzę postać stojącą przedemną wariuję i skaczę po pokoju. Ale nie ze strachu, tylko ze szczęścia.
-Uspokuj się Nikki – mówi i łapie mnie za rękę.
-Kris. Co ty tu robisz?- pytam.
-Pozwolili mi przyjechać- mói, ale zawsze wiem kiedy kłamie.
-Uciekłeś. Ale dlaczego?- pytam.
Sadza mnie na łóżku i patrzy opiekuńczym wzrokiem. Jest pełen troski, martwi się.
-Wczoraj wieczorem do obozu przybyła Hekate. Powiedziała, że pokaże jak wygląda słabełusz…- zawiesza głos.
-Acha.- Już wiem co pokazała.- To byłam ja?
-Tak. Jak gonił cię ten chłopak, a ty użyłaś mocy. Potem pokazała jak cię ukarała, a ja wiedziałem, że potrzebujesz pomocy. Więc jestem. Razem zmienimy to miejsce na lepsze. Ale mam jeden warunek.
-Jaki?- pytam. Wie,że spełnię każdy, byleby on tylko został.
-Po szkole przeprowadzisz się gdzie indzej.
Nie pozwala mi zprotestować. Pochyla się i mnie całuje.
***
Wracamy ze szkoły. Dzisiaj wyjątkowo nikt mnie nie zaczepiał, a ja czułam sie bezpiecznie przy Krisie.
-Tak jest zawsze?- pyta się mnie gdy idziemy w nieznanym kierunku.
-No tak. Mitzy nie da się zmienić. Ale może inni? W każdym jest trohę dobra. Tylko szkoda, że zmieniliśmy nauczycielkę geografii. Panna Iza nie wytrzymała presji. Albo uciekła.
-Miła była? – pyta Kris z zaciekawieniem.
-Tak- mówię i czuję jak łzy napływają mi do oczu na myśl miłej panny Izy.- Ale zmieńmy temat. Gdzie idziemy?
-Do domu. Do nowego domu – mówi i pokazuje mały domek z dala od szarego miasteczka.
Jest otoczony ogrodem i zbudowany w dawnym stylu.
-Śliczny. Do kogo należy?
-Do ciebie. Podoba ci się?
-Tak ale jakim cudem do mnie?- mówię głosem drżącym ze szczęścia.
-Należał do matki- mówi i bierze moją torbę. Widzę że nie chce o tym rozmawiać
Podchodzę do Krisa i łapię go za rękę.
-Dziękuję- mówię i całuję go w policzek.-Naprawdę.
Nagle dociera do mnie oczywisty fakt.
-Kris, mój ojciec nie pozwoli zamieszkać tu dwojgu siedemnastolatków.
-Ale czy on kiedykolwiek o tobie myśli.-Zatrzymuje się i patrzy mi w oczy.
Wacham się
-Nooo… tak.
-Kiedy?
-Kiedy mam ugtować obiad.
-Właśnie. Jesteś wykorzystywana. Już przekupiłem radę miasta. To było proste- mówi jakby tu było nic.
-Co zrobiłeś? To nielegalne- mówię i kręcę głową, ale naprawdę jestem szczęśliwa.
-Nie szkodzi. Raz się.
Śmieję się i biegnę w stronę domku.
-Złap mnie- krzyczę przez ramie.
Dogania mnie przed furką i obejmuje w pasie. Śmiejemy się, a ja w sercu myślę o tym, że gdyby go nie było mój dzień byłby gorszy, o wiele wiele gorszy.
-Idziemy?- pyta się Kris i pobrzdękuje kluczami.
Podchodzi do drzwi i otwiera je. Domek jest od środka ładniejszy i bardziej tajemniczy niż na zewnątrz…
Dzięki za dedykację.
Czasami urywasz zdania – na przykład w tym: „-Nie szkodzi. Raz się.” – raz się co? Takie małe błędy naprawdę utrudniają czytanie, a przecież można je zlikwidować! 😉 Ach, i „wahać się” piszemy przez h.
Poza tym opowiadanie bardzo mi się podobało. Ładnie posługujesz się czasem teraźniejszym, a fabuła jest interesująca. Unikaj tylko literówek i urywania zdań, a Latarnię śmiało zaliczę do moich ulubionych opek. 😉
PS.: Chyba powinna być część trzecia. 😉
Ta miało być ,, Raz się żyje”. Miło mi, że się podobało. Ta ,, latarnia’ ‚bez numerka to miał być prolog, ale miałam głowę w chmurach i nie dopisałam. Taki głupi błąd.
Świetne Nie mogę się doczekać CD
Jejciu, to jest świetne 😀 nie mogę się doczekać co będzie dalej :3
Wspaniałe. Szybko dawaj następną część!
Opowiadanie to prawoe sam dialog! Więcej opisów! A tak poza tym to : podoba mi się!
„Słabełusz” i „trohę”?! To się pisze „słabeusz” i „trochę”! Dziewczyno, ortografia się kłania. Takie błędy są niedopuszczalne! No i pytam się po raz enty na tym blogu: komputer nie podkreśla błędów? Można włączyć taką opcję, żeby Ci podkreślał. Ale tak ogólnie, to to opko jest jednym z moich ulubionych, więc pisz dalej, tylko BŁAGAM, włącz opcję podkreślania błędów.
PS: Sorry jeśli Cię uraziłam, ale łagodnie mówiąc mam obsesje na punkcie ortografii.
Bardzo dobra ale faktycznie uważaj na błędy ortograficzne i literówki 😀
Postaram się uważać na błędy.
Na literówki. One mnie NAJBARDZIEJ drażnią. Taka dobra rada: zanim wyślesz opo, to przeczytaj je. Ja nawet swoje komentarze, zanim go wyślę, czytam dwa razy żebym nie daj Boże bzdur nie powypisywał. I, tak jak pisze Gosia – włącz tryb anty-błędów. 😛
Głodujesz? Nie? To czemu literki zjadasz?! [szlag ją trafia i rzuca kompem o ścianę, bo nie może znieść tak durnowatych błędów w tak zaj***stym opowiadaniu]
Dziękuję i moim postanowieniem noworocznym będzie nie zjadanie literek. Ok?
Bardzo dobry pomysł.
To jesteśmy umówione.
Dobre postanowienie wzięłaś Annabeth2000! Ale dodaj też do tego nie zjadanie całych wyrazów 😉
Zgoda. Umowa stoi.