I tutaj nasza historia się kończy. To opowiadanie może być trochę smutne, może nie… Na pewno zakończenie nie okaże się najgorsze. Dedykuje je Pallas Atenie, za to, że zawsze mogę na ciebie liczyć jeśli chodzi o czytanie moich opowiadań C: Na ostatniej stronie napiszę coś co wymyśliłam chyba w wakacje. Był to dość ciekawy pomysł i postanowiłam o tym napisać. Na końcu zobaczycie, o co mi chodziło. Miłego czytania. PS; puśćcie sobie Bon Iver- Holocene
Bogini wpatrywała się w oczy swojej starej przyjaciółki, a jej kącik ust lekko drgnął i podniósł się do góry. Uniosła dumnie podbródek, a jej oczy stały się szkliste, jakby miała się zaraz rozpłakać. Wzięła głęboki wdech, a gromadzące się pod powiekami, łzy zniknęły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kobieta spojrzała na Mie, która podeszła do niej i wystawiła swój łeb. Bogini pogłaskała ją delikatnie i zostawiła już na niej swoją rękę. Ile to już chwil, wieków przebywała poza domem. Poza Tartarem i Olimpem. Ile lat, czekała ,aby ponownie zobaczyć innych bogów, swoją rodzinę i przyjaciół. Tyle stuleci tylko ze swoją wieczną siostrą ,Mią. Kobieta przeniosła wzrok z puszystej głowy wilka, na Famię, która stała pośrodku polany, czekając na coś, co zmieni jej życie … na zawsze. Wyciągnęła prawą rękę w jej kierunku i przywołała ją, uprzejmym gestem. Dziewczyna podeszła i położyła swoją dłoń , na wierzchu ręki bogini. Uśmiechnęła się do niej uprzejmie i spojrzała w dół, jakby się speszyła. Przez chwilę stały w napiętej chwili milczenia, patrząc w ściółkę leśną. Z momentu osłupienia, wyrwał je drażliwy warkot Mii. Bogini podniosła głowę i spojrzała wszystkim w oczy. Najpierw wilkowi, następnie Fami. Tu się zatrzymała na chwilę dłużej. Zacisnęła swoją dłoń na jej i popatrzyła na nią z wręcz, matczynym spojrzeniem. Famia wyprostowała się gwałtownie ,ale nie uciekła wzrokiem. Patrzyła się wprost na boginie z odwagą. Była taka pewna siebie, taka uparta… taka podobna do bóstwa.
-Teraz –szepnęła kobieta, odwracając wzrok i zamykając oczy. Poczuła ciepło przechodzące przez jej ciało. Prosto ze stóp, rozlewając się jak fala tsunami, poprzez brzuch, ramiona i głowę. Czuła się ,jak jeden, wielki zbiornik wrzątku, który próbuje zaspokoić zlodowaciałe serce i zamrożoną krew. Bogini usłyszała , jak wiatr wieje coraz mocniej, wyśpiewując pieśni powitalne. Usłyszała go pierwszy raz ,od bardzo starych czasów. Drzewa kłaniały i podnosiły się, jakby chciały pozbyć się swoich korzeni i wyjść, aby zatańczyć razem z wiatrem i innymi nimfami, które radośnie chichotały. Kobieta czuła się wspaniale, widząc i słysząc wszystko co ją otacza, tak, jak za starych dobrych czasów. Odczuwała, jak przepełnia ją energia, która przepływała przez jej krąg. Chciała, aby ten moment trwał wiecznie. Chciała czuć się bezpiecznie i potężnie ,jak kiedyś. Jednak, coś dziwnego i nieprzyjemnego, zaniepokoiło jej tą cudowną chwilę. Poczuła jakby ktoś chciał się na siłę wpakować w jej ciało, ale nie mógł. Otworzyła lekko jedno oko i spojrzała na uśmiechniętą twarz Famii. Najwyraźniej ona też słyszała odgłosy natury i energię, jaką wytwarzała. Bogini podniosła drugą powiekę i jęknęła lekko, z zachwytu. Zobaczyła złoto, które krążyło wokół nich, tworząc piękną mgłę. Widoczne były w niej uśmiechnięte i bez przerwy śmiejące się twarzyczki nimf, które śpiewały i wirowały razem z liśćmi drzew. Bogini otworzyła usta i uśmiechnęła się szeroko. W jej oczach pojawiły się ,dawno nie widziane ,łzy radości, które po chwili znikały, nie mogąc spłynąć po policzkach kobiety. Nagle, poczuła ucisk na swojej dłoni. To Famia ścisnęła ją mocno i wpatrywała się w jej szkliste oczy.
-Już czas –powiedziała cicho, ale bogini i tak bardzo dobrze ją słyszała. Mimo szumu jaki wydawały odgłosy natury, słyszała dziewczynę jakby mówiła jej coś na ucho. Kobieta wyprostowała się i skinęła głową. Podrapała czubek łba wilka, nakazując tym samym, aby podeszła bliżej. Mia wykonała rozkaz i siadła naprzeciwko Famii.
-Famio, moja dobra przyjaciółko –zaczęła bogini tubalnym głosem, wpatrując się w jej oczy. –Nasza podróż zaczęła się bardzo dawno temu i chociaż jej nie pamiętasz, ja znam każdy drobny szczegół. To byłaś ty i to zawsze ty, nie ważne, w którym czasie, czy wieku. Zawsze należałaś do mnie, a ja nie mogę nic innego zrobić, jak cię przyjąć. Przeszłaś wszystkie próby, które były Ci potrzebne, do zjednoczenia się z twoim przeznaczeniem i tym ,co nazywasz przyszłością –bogini podniosła splecioną swoją dłoń, z ręką Famii i przyłożyła ją, do jej czoła. Mia wyciągnęła łeb i dotknęła swoim zimnym nosem, rękę swojej pani i dziewczyny. Kobieta wstrzymała wdech ,ale uświadomiła sobie, że już nie ma powrotu. To co się stało, to się nie odstanie. Wypuściła z siebie powietrze i spojrzała w szaro- brązowe oczy Famii, z poważną miną. Ponownie była pewną siebie boginią, która wie czego chce. –Famio, oficjalnie zatwierdzam, całkowite zjednoczenie się i wypełnienie danej obietnicy sprzed tysięcy lat –kobieta poczuła ,jak opór w jej ręce zmniejsza się ,a ciepło potęgi i siły, jaką dawało życie Famii, powoli wtacza się do jej własnego –Moja przyjaciółko, WITAJ Z POWROTEM W SWOIM JAKŻE POPRAWNYM DOMU, GDZIE BĘDZIESZ MOGŁA BYĆ W ZUPEŁNOŚCI SOBĄ!
Złoty blask, owinął ciało Famii, a ta lekko otworzyła usta w przyjaznym usmiechu. Miała półprzymknięte oczy i wpatrywała się w korony drzew, które zdawały się wymawiać jej imię. Jakby ją dopingowały. Powoli czuła, jak jej energia przepływa gdzie indziej, ale ona sama słabnie. Zaczęły zalewać ją wspomnienia. Ona, w długiej sukni, przechadzająca się po średniowiecznym zamku, o grubych murach i rozmawiająca z jakimś młodym mężczyzną. Obok niej ,stała bogini z poważną miną i wysoko podniesioną głową. Coś się zmieniło. Teraz Famia siedziała na brzegu rzeki, kręcąc palcem kółka w wodzie i uśmiechając się od ucha do ucha. Jej włosy sięgały do miednicy, a urocze loki były spięte z tyłu głowy. Nadal miała na sobie suknie, ale nie aż tak grubą. Renesans, wspaniała epoka. Podniosła wzrok i napotkała spojrzenie mężczyzny, który siedział za wielkim płótnem i malował zawzięcie jej ciało. Obok niego siedziała bogini i patrzyła na obraz, z uśmiechem satysfakcji. Wspomnienie ponownie się zmieniło. Tym razem Famia siedziała przy ogromnym stole, pełnym jedzenia i picia. Wokół niej szaleli ludzie, śmiejąc się i śpiewając. Na krześle obok, siedziała bogini w wytwornej sukni i wspaniałym kapeluszu. Piła herbatę, jakby przebywała u królowej i patrzyła na wszystko z władczą miną. Spojrzała na Famię, a jej kącik ust lekko drgnął. Nakazała jej się wyprostować i kiedy dziewczyna to zrobiła, poczuła wielki ucisk w swojej klatce piersiowej. Spojrzała w dół. Miała na sobie ciasno zawiązany gorset i ledwo co oddychała. Jej włosy były upięte w elegancki kok ,tylko jej kręcone pasma były pozostawione luzem. Ach, tak… Wiktoriańska Anglia. Również wspaniały czas, pełny eleganckich strojów i wytwornych bali. Wspomnienie zgasło ,a inne zaczęły się tak szybko napływać, że w końcu zamieniły się w rozmazaną plamę, kręcąco się wokół własnej osi i tkwiącą w jej głowie. Następnie, nie czuła już nic. Usłyszała tylko dźwięczny głos bogini mówiący dwa słowa.
-Gratulacje, zdałaś.
~*~
Bogini otworzyła oczy i wzięła głęboki wdech. Oparła się na jednym łokciu i uświadomiła sobie, że leży na ziemi, a Mia krąży wokół niej, obwąchując ją przez cały czas. Kobieta nadal czuła w sobie ciepło, jakie dała jej Famia i pogłaskała się po brzuchu. Usiadła i przetarła ręką czoło, wzdychając ciężko. Spojrzała na wilka i z wielkim oporem ,wstała z twardej ziemi. Mia podreptała do niej i pomogła, wpychając jej swój łeb pod ramie kobiety. Bogini uśmiechnęła się do niej i szybkim ruchem oplotła jej szyje ramionami i wtuliła się w jej gęste, miękkie futro. Mia położyła swoją głowę na plecach kobiety i zawyła cicho. Po krótkiej chwili właścicielka odsunęła się od niej i spojrzała w jej szaro-brązowe ,dzikie oczy.
-Udało się –powiedziała z poważną miną. –Po tylu latach ,udało się!
Bogini wstała i poruszyła swoimi palcami u stóp. Poczuła ,jak energia przepływa przez całe jej ciało. Zrobiła krok w przód i stanęła parę centymetrów nad ziemią. Uśmiechnęła się i zakręciła w powietrzu. Czuła jak nimfy ponownie wychodzą ze swoich kryjówek i przyglądają się bogini. Kiedy ta, spojrzała na nie z wysoko uniesionym podbródkiem i władczym spojrzeniem, te dygnęły lekko. Kobieta stanęła na ziemi i podeszła do Mii, która siedziała i patrzyła się na nią ,jak na dziecko, które pierwszy raz w życiu ,zaznało szczęścia.
-A jednak nic a nic się nie zmieniłaś –warknęła lekko i wstała. Podeszła do bogini patrząc na nią podejrzliwie. Widząc to, kobieta podparła się na boki i spojrzała na nią wymownie.
-O co Ci chodzi? –warknęła i odrzuciła swoje długie włosy na plecy, podnosząc wysoko, jedną brew.
-O Famie, a o co innego mogłoby mi chodzić? –zdenerwowała się Mia. –Tylko dzięki niej jesteś ,jaka jesteś! Co się stało z Famią!
Boginie zatkało. Stanęła jak wryta ,z podniesioną ręką do ust i wpatrywała się w wilka z otwartą buzią. Jej oczy zaszły mgłą i zrobiły się szkliste… Nie chciała płakać.. czuła, jakby już wyczerpała swój limit na łzy.
-Chcesz wiedzieć ,tak? –powiedziała półszeptem i odwróciła się w stronę lasu. Wyglądało to, jakby patrzyła gdzieś daleko… nawet za ocean, do Paryża, do rodziny, która kiedyś była jedynymi bliskimi Famii. Jedli obiad, śmiejąc się głośno i nie zdając sobie sprawy ,że ich córka… nie istnieje. Bogini przełknęła ślinę i zaczęła mówić ochrypłym głosem, jakby wszystkie słowa ją bolały. –Chcesz wiedzieć co się stało z Famią? Jest we mnie, dobrze o tym wiesz. Ja ją czuje, a ona czuje mnie. Widzi wszytko moimi oczami ,ale nie odgrywa a w tym żadnej roli –powiedziała odwracając wzrok i patrząc się władczo na Mie. –Jest wszystkiego świadoma, jest… szczęśliwa. Zrozum, że teraz jest jej lepiej. Śpi i przypomina sobie każdą chwile jej życia. Jest mną, ale nadal to ja będę boginią… Nie ona.
-Ale, co z jej rodziną? Przyjaciółmi? –mruknęła Mia, spuszczając wzrok. Wyglądała teraz jak zbity szczeniak, który zrobił coś źle i żałuje swojego czynu. –Nie jest Ci ich żal, za to, że zabrałaś im kogoś bliskiego? Ona miała całe życie przed sobą.
-Och, Mia, Mia, Mia –bogini pokręciła głową, przykładając sobie rękę do czoła i przy okazji zasłaniając tym sobie oczy. Czuła jak ją pieką , ale wyraz twarzy miała nadal taki sam. Poważny i zimny. –Zrozum kochanie… Zrozum, że Famia nigdy nie istniała. Jej rodzice nigdy nie mieli trzeciego dziecka, jej siostry nigdy nie miały innej, oprócz siebie. Wszystkie zdjęcia Famii są puste, zastąpione kimś innym. W umysłach tych ludzi jest pustka, która wypełniła miejsce ,po najmłodszej dziewczynie w jej rodzinie. Przyjaciele nigdy nie poznali kogoś takiego, jak Famia, nie wiedzą kto to, czy może raczej –co to. Jej przyszłość była tylko i wyłącznie związana ze mną. Ale jednak ktoś nie zapomniał ,o jakże walecznej i dzielnej dziewczynie. I już nigdy nie zapomni.
-Kto? –powiedziała ,jakby zaspanym głosem Mia. Spojrzała w oczy bogini, w których szalały iskierki dumy i przebiegłości. Kobieta wyciągnęła lewą rękę i pokazała jej wierzch. Na przegubie bogini widniał jeden, mały symbol, wyglądał ,jak permanentnym tatuaż. Była to litera ,,F” ,która wyglądała ,jakby narysował ją wielki artysta. Linie były cienkie i eleganckie, z zawinięciem przy końcach. Wilk spojrzał to na rękę bogini, to w jej oczy.
-Czyli to oznacza…
Kobieta podeszła do niej i wskoczyła na grzbiet Mii. Jej ciało idealnie dostosowało się do pozycji ,w jakiej stało zwierze. Bogini westchnęła z zadowolenia i ścisnęła lekko łydkami. Tak bardzo brakowało jej dzikich przejażdżek na wilku. Mia ruszyła spokojnym krokiem. Wydawałoby się, że bogini i zwierzę są perfekcyjnie dla siebie stworzone. Przypominało to klocki, albo puzzle. Dopasowywały się do siebie tak ,jakby od tysięcy lat powtarzały jedną rzecz.
-Tak, to oznacza, że mam imię –szepnęła z uśmiechem bogini i wyprostowała się, dumnie unosząc podbródek. Kaskada włosów opadła na jej plecy niczym łagodna fala, a kręcone włosy z przodu ,jeszcze bardziej dodawały jej uroku niż zwykle. –Dalej Mia, musimy przekazać wspaniałą wiadomość, że bogini Famia, w końcu dotarła do domu.
KONIEC
–
No i tak się kończy moja historia. Wzruszyłam się. Naprawdę wczułam się w to, co pisałam przez te dwa, czy tam trzy miesiące. I teraz tą ciekawostką, którą chciałam wam zdradzić jest to, że opowiadanie miało być właśnie o bogini C: W wakacje pomyślałam sobie. Co by było, gdybym to ja była boginią. Wymyśliłam Famię –boginie chytrości, niezależności i nieprzewidywalności. Myślę ,że te trzy cechy najlepiej do mnie pasują. Chciałam właśnie napisać o tym, jak ważne mieć kogoś takiego jak powierniczka, Famia, która gotowa jest oddać swoją własną duszę i energię, aby wypełniło się to, co zaczęto dawno ,dawno temu. Naprawdę chciałam to napisać. Chciałam przedstawić historię o siebie, jako bogini. Myślę ,że przedstawiłam to całkiem dobrze, jak na mnie. A wy? Jaką boginią lub bogiem moglibyście być? Pozdrawiam ~Nyx
Cudowne zakończenie jakze pięknej opowieści. Zakochałam sie w tym opowiadaniu od początku. Francja, francuski, Famia i Twoj geniusz. Miałas na prawde świetny pomysł, ktorego mogę Ci tylko pozazdrościć (tak jak 9 lat nauki francuskiego *.*)! Jestes wspaniała pisarka i mam nadzieje ze niedługo oswiecisz mnie kolejnym dziełem.
Było dość sporo nadprogramowych przecinków, ale walić to. Puściłam sobie „Holocene” i to pierwszy raz, gdy piosenka współgra z opowiadaniem. Naprawdę niesamowicie się czytało. Większość powinna brać z Ciebie przykład, jeśli chodzi o pisanie opowiadań.
Piękny ten epilog… Taki smutny i romantyczny… Tki pełen odwagi i poświęcenia…
Mam nadzieję, ze poświęcenie Famii nie pójdzie na marne
Nyx, masz wielki talent twórczy. To opowiadania było boskie, takie wzruszające. Żywię wielką nadzieję, że wciąż będziesz pisać tak bajecznie.
O rany, mnie, mnie… mnie zatkało. O.O Dosłownie! Sama nie wiem, co napisać w tym komentarzu… Stworzyłaś naprawdę wspaniałą i mądrą historię, Nyx. Nie jest to pisane „od tak”, byle tylko było, ale widać, że wkładałaś w to mnóstwo pracy i serca. I dzięki temu jakie są efekty! Przyjemny styl, okropnie ciekawa fabuła, dużo powiązań. Wszystkie zagadki, które nurtowały mnie w dzień i noc, bardzo umiejętnie wyjaśniłaś w epilogu. No, ogólnie kocham Famię i chyba zawsze będę wspominać to opowiadanie jako jedno z moich ulubionych. Naprawdę, jesteś genialna. Też chciałabym tworzyć takie dzieła.
Ech, aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy przeczytałam słowo „koniec”. ;<
Oraz dziekuję straszliwie za dedyczkę! Czytanie Famii było dla mnie wręcz ukojeniem po ohydnie ciężkim dniu w krematorium… och, przepraszam, szkole. 😀
…Error…
…
…
…Ok, już dobrze…
…
Nie, jednak nie…
…
…
to jest… jest…
…GENIALNE…
…<3…
Ale…
moment…
KONIEC?!
…
NIE!!!
[przeklina]
Przecinki! Niewłaściwie użyte słowa! Zjedzone literki i alty! DLACZEGO?! DLACZEGO W TAK CUDOWNYM OPOWIADANIU MUSZĄ WYSTĘPOWAĆ BANALNE BŁĘDY?!
[umiera]
No bardzo fajnie się czyta, na interpunkcje nie da się zwracać uwagi przy czytaniu tego cuda;)