OD AUTORKI: TEN ROZDZIAŁ JEST GORSZY NIŻ INNE, JESTEM TEGO ŚWIADOMA. ALE OBY TEŻ SIĘ PODOBAŁ. WYSYŁAM GO Z INNEJ POCZTY
Z NADZIEJĄ, ŻE TO COŚ POMOŻE W SPRAWIE ZNAKÓW ZAPYTANIA. TO CHYBA WSZYSTKO. MIŁEGO CZYTANIA 😉
OH. ZAPOMNIAŁABYM. DEDYK DLA FARBENA, NEMEZIS, DELFII.
Siedzę na łóżku z tym głupim adresem w rękach i nie wiem co robić.
Spiżowy sztylet leży zawinięty w chustkę pod moją poduszką.
Nie zależy mi na tym, żeby był w jakimś tajnym ukryciu.
W sumie, jeśli o mnie chodzi, to niech go cholera weźmie.
Może mi tam pomogą? – myślę, wpatrując się w litery.
Jasne, może jeszcze zanieś modły na Olimp? – odpowiada głos z tyłu mojej głowy.
Racja. Nie potrzebuję ich pomocy.
Mam Sforę.
Usłyszałam szelest i obejrzałam się przez ramię.
Stanley przewrócił się z boku na bok, więc teraz widziałam jego twarz.
Anioł.
Chciałabym się nim chwalić. Słyszeć piski innych dziewcząt, widzących jak mnie całuje. Żeby mi zazdrościły.
Chciałabym obronić go przed uzależnieniem. On nie może wpaść.
Może… może mogłabym coś zrobić?
W ciągu kilku sekund, plan po prostu sam się stworzył.
Wybiegłam z pokoju.
-Po co Ci to? – pyta Lacy.
-Muszę się czegoś dowiedzieć. – odpowiadam, kartkując książkę.
-A czego dokładnie szukasz? – powiedziała, odwracając wzrok od lustra, na które właśnie spojrzałam.
Byłam aż zadziwiona tym, co widziałam. Bo.. moje oczy całe się świeciły.
Tak niesamowicie świeciły, że nie mogłam oderwać wzroku.
-Mitu o tym kolesiu, który czymś się zasłużył i stał się bogiem.
-Kojarzę, kojarzę. A po co Ci ten mit?
Sedno sprawy.
-On nie może wpaść w nałóg. Może jak się czymś zasłuży, to zrobią z niego boga i tak jak u mnie, narkotyki nie będą działały uzależniająco? – powiedziałam i czułam moc w moim głosie. Wierzyłam w to.
-Okeeej. – odpowiedziała Lacy i po prostu wyszła, jak to ona.
Czym można się zasłużyć, żeby zostać bogiem na Olimpie?
Od dwóch dni to durne pytanie wierci mi dziurę w mózgu. Już nawet przestałam brać, żeby jaśniej myśleć. Stanley się cieszy, widzi dla mnie przyszłość.
A co z nim?
Zamknęłam oczy i potarłam skronie. Za dużo myślenia, za mało odlotu.
Wstałam z łóżka i coś zakuło mnie w udo. Sięgnęłam do kieszeni i znalazłam karteczkę.
Zdziwiona, rozwinęłam papierek.
„Sara Lanley.
Proszę, przyjedź. – Obóz Herosów, Long Island, NY.”
Boże. Nie wiem co jest z tym liścikiem, ale nawet jeśli go spalę – wraca do mnie po dniu w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie.
Chyba jest zaklęty.
Co jeśli oni wiedzą co robić, by zrobili Cię bogiem?
To serio irytująca myśl.
-Drużyna! – wołam wszystkich ze Sfory, wchodząc do salonu i siadając z mapą przy dużym stole.
Po kilku minutach wszyscy już siedzieli naokoło, z lekko zdziwionymi minami. Nigdy tak naprawdę nie widzieli mnie z mapą.
Patrzę na Tripa i Mansona i wybucham śmiechem. Oboje mają bluzki „Jestem z idiotą” ze strzałkami na siebie nawzajem.
Lacy rzuca zaciekawione spojrzenie na mapę, a potem na mnie. Poznała adres. Long Island.
Jesteś pewna? – pyta bezgłośnie.
A mam inne wyjście? – odpowiadam.
Próbuję się uśmiechnąć szczęśliwie, i o dziwo, udaje mi się.
Biorę Stanley’ a za rękę i wiem, że to nie może się nie udać. Uśmiecha się do mnie, a rozkoszne ciepło rozlewa się po moim ciele.
Jeśli będę z nim, wszystko się uda.
Wdycham zimne powietrze i rzucam niby od niechcenia:
-Co wy na odwiedzenie starego, dobrego Long Island?
CDN.
Jest fajne pracuj nad stylem 😀
Pisz da;ej, błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mogę się doczekać!
Genialne! <3 Super piszesz. Hm… Chodzi o Heraklesa? Chcę się tego dowiedzieć! Pisz CD!
Nie lubię się powtarzać, ale ty znasz już mą opinię.
Ps. Co z dedykacją dla Stasia?? 😀
Znam znam 😀
Dla niego jest całe opko, dedykacja jawna przy każdym rozdziale jest chyba zbędna 😀
Chełbia modra, jeśli to jest „gorsze”… stuknij ty się może, co?
No, jest 😀
Nie chcę być tu hejterem i w ogóle.
Ale tak potwierdzę to co napisałaś, rozdział gorszy od poprzednich.
Chociaż mi się podoba, nie zawsze wszystko musi lśnić, żeby było piękne.
PS.
Podzielam Adiego w jego PS. ;3
I TAK JESTEŚ 😀
Powiem szczerze: patrząc na wytłuszczony tekst, który został zmaltretowany CapsLockiem, spodziewałam się opowiadania pokroju klaudynki.blogspot.com. Dzięki Bogu, myliłam się. Moja osłabiona psychika by tego nie przeżyła. Moim zdaniem ta część jest lepsza od wcześniejszej.
Budową to opowiadanie przypomina mi linijkowca, ale to jest niebo lepsze od niego. Dodanie więcej opisów nie zaszkodziłoby.
Bogowie, co to się wyrabia, Eirene wzięła i skomentowała moje prace O_O.
Piszę linijkami, bo łatwiej oddawać mi to co myślę. Piszę tak notatki, wiersze [ na blebleble*. BLOGSPOT.com ] , dosłownie wszystko, więc trudno się odzwyczaić.
Zastosuję się do rady.
* – to nie jest rzeczywista nazwa 😀
no ciekawie się rozwija