Przepraszam tych wszystkich ludzi, którzy głosowali na imię Arwen, ale jednak wole Thea. Wybaczcie ;__; Mam nadzieje, że moje nowe opowiadanie przypadnie wam do gustu. Jest trochę… inne. Z dedykacja dla Eir! MIŁEGO CZYTANIA!
-Thea, gasimy światła –powiedziała surowym głosem pielęgniarka przechodząca obok pokoju, w którym siedziała młoda dziewczyna. Słysząc swoje imię, podniosła głowę i spojrzała na kobietę zmęczonym wzrokiem. Przekręciła swoje ciało w bok, a twarde, metalowe łóżko, zaskrzypiało przyprawiając dziewczynę o dreszcze.
-Mogę jeszcze pięć minut? –zachrypiała, spoglądając z nadzieją na zapaloną żarówkę, swobodnie zwisającą z sufitu. –Czuje, że ON dzisiaj przyjdzie.
Pielęgniarka popatrzyła na nią karcąco i podeszła do drzwi z kratkami. Zacisnęła na nich swoje malutkie piąstki i spróbowała uśmiechnąć się przyjaźnie.
-Wzięłaś dzisiaj swoje lekarstwa, kochanie? –wycedziła przez zęby, na co dziewczyna zbladła i bez słowa położyła się na twardym materacu, plecami do kobiety. Spojrzała błagalnie na promienie sztucznego światła, ale kiedy usłyszała przyspieszony, świszczący oddech pielęgniarki, zgasiła je szybko.
-Dziękuje i dobranoc, Thea –powiedziała wyraźnie kobieta i poszła dalej korytarzem, każąc gasić po kolei wszystkie światła w pokojach jej sąsiadów.
Thea wgramoliła się pod zimną kołdrę i podciągnęła ją pod brodę, patrząc z przerażeniem we wszystkie strony, ciemnego pokoju. Pamiętała, aby jej plecy pozostały odkryte ponieważ lekarstwo, które miało wyleczyć paskudne oparzenia, jeszcze nie wchłonęło. Jej wzrok obejmował najdrobniejszy szczegół, chociaż zgasiła światło kilka sekund wcześniej. Zamknęła mocno powieki i zaczęła głośno i chrapliwie oddychać. Echo jej wydechów roznosiło się po korytarzu i co chwila było słychać niezadowolone krzyki ludzi z pokojów obok.
-Thea, do cholery jasnej! –krzyknął mężczyzna z naprzeciwka. Dziewczyna podniosła się i spojrzała na jego poharataną twarz, wykrzywiającą grymas złości. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco, ale po chwili zdała sobie sprawę, że tego nie widzi, więc podeszła do kratek w drzwiach i wyszeptała.
-Przepraszam Barry, ale nie wzięłam moich leków uspokajających i trochę się denerwuje. Wiesz , jak mam przed snem –odgarnęła parę niesfornych, kruczoczarnych kosmyków z twarzy, które na powrót wróciły w to samo miejsce.
-Daj mi je –powiedział z głodem w oczach mężczyzna, wyciągając przez kraty swoją jedną, owłosioną rękę. No tak, Barry trafił tutaj bo lubi sobie przedawkować. Thea pokręciła z niesmakiem głową i odwróciła się na pięcie w stronę łóżka. W jednej sekundzie zamarła, patrząc się prosto przed siebie. Jej oddech przyspieszył niemiłosiernie, tak jak puls. Przycisnęła jedną rękę do ust ,a drugą zacisnęła swoją talię, jakby chciała tym uchronić swoje ciało. Cofnęła się i uderzyła plecami o drzwi. Ostry ból przeszył jej plecy, jakby ktoś ponownie rozpalił na nich ogień.
-Co tam się dzieje? –powiedział ze złością Barry, próbując wyszukać wzrokiem dziewczyny, która siedziała na ziemi, opierając się o drzwi. Thea tarła swoje oczy i powtarzała cichutko ,,Nie ma cię tutaj, nie ma cię tutaj”. Próbowała wstać i przejść do swojego łóżka z mocno zaciśniętymi powiekami, ale nogi miała jak z waty. Nie mogła nic zrobić, tylko siedzieć na zimnej podłodze i czekając na poranek, który sprawi, że stojąca przed nią kreatura, zniknie. Zaczęła głęboko oddychać i nucić pod nosem kołysankę, która zawsze ją uspokajała. Otworzyła jedno oko, ale po sekundzie ponownie je zamknęła. Kreatura siedziała na jej łóżku, podparta jedną ręką o brodę i patrzyła na nią wyczekująco.
-Wiesz, że to nic nie pomoże –powiedział, na co Thea gwałtownie podniosła głowę. Oparła ręce na kolanach i odważyła się otworzyć oczy. Nigdy nie patrzyła na kreaturę zbyt długo, więc nie mogła określić jej wyglądu. Nigdy też nie słyszała, jak coś mówiła więc ta zmiana jeszcze bardziej ją zaniepokoiła i zaskoczyła. Na łóżku siedział mężczyzna w średnim wieku. Miał proste, mysie włosy, opadające częściowo na czoło i niebieskie oczy, które świdrowały ją na wylot. Thea, przetarła oczy i uświadomiła sobie, że chociaż wokół panuje ciemność, może określić jego wszystkie szczegóły.
-Kim jesteś ?–szepnęła najciszej, jak się dało. –Co tutaj robisz? Czemu ja mogę Cię widzieć, a inni nie? Czemu przychodzisz tutaj od chwili, w której mnie zamknęli? Czemu widzę Cię teraz, a nie mogłam dostrzec wcześniej?
Dziewczyna już otwierała usta aby zadać następne pytanie, kiedy mężczyzna uniósł dłoń na znak ,aby zamilkła. Thea zamknęła swoje usta i spojrzała na niego wyczekująco. Mężczyzna wstał i podszedł do niej z wyciągniętą ręką, aby pomóc jej ,podnieść się z podłogi, ale dziewczyna jeszcze bardziej zawinęła się w kłębek. Przywarła swoim ciałem do drzwi, sprawiając ,że facet pokręcił z niedowierzeniem głową i usiadł naprzeciwko jej.
-Wiem co zrobiłaś, dlatego tutaj przybyłem –powiedział pewnym siebie głosem, patrząc prosto w oczy dziewczynie. Thea wzdrygnęła się i opuściła wzrok. Czuła się poniżona i niezmiernie winna ,za to, co zrobiła. Od razu zapiekły ją plecy, kiedy tylko sobie przypomniała tą straszną chwilę. –Nazywam się Hermes.
Dziewczynie odpłynęła krew z twarzy. Hermes? Czy to nie przypadkiem ten posłaniec bogów? Nie, przecież to niemożliwe. No tak, nie wzięła swoich leków, to na pewno musi być jej wyobraźnia. On nie istnieje. Jest postacią w mitologii, która nie jest prawdą. Thea jeszcze raz spojrzała na mężczyznę przed sobą i machnęła ręką, jakby chciała, aby iluzja rozpłynęła się we mgle. Niestety, postać nadal siedziała przed nią i patrzyła, jakby rzeczywiście była wariatką.
-Ja istnieje –powiedział z pół uśmiechem i potarł swoje czoło. –Ech, to będzie trudniejsze niż mi się wydawało. Słuchaj Thea, wiem co zrobiłaś i to nie było nic złego.
-Nic złego? –pisnęła dziewczyna, patrząc z niedowierzeniem na mężczyznę. –Zabiłam dwie osoby, w tym jedna była moim rodzicem!
Jej głos poniósł się echem po pustym korytarzu. Przycisnęła sobie rękę do ust i spojrzała po bokach ze strachem w oczach. Mężczyzna pokręcił głową i położył na jej ramieniu swoją dłoń, sprawiając, że Thea ponownie pisnęła. Na szczęście jej głos był zagłuszony przez rękę, którą tak kurczowo przyciskała do swoich ust.
-Posłuchaj, nie musisz tutaj być –powiedział, próbując ją uspokoić. Spojrzał jej głęboko w oczy i patrzył się tak, dopóki nie wyczuł, że puls dziewczyny, powoli powraca do normalności. –Zabiorę Cię gdzieś, gdzie będziesz bezpieczna, rozumiesz? Nie będziesz musiała brać leków, nikt nie będzie Cię brać za wariatkę. Wystarczy ,że się zgodzisz, a w sekundę opuścimy to miejsce.
Thea spojrzała na niego niepewnie. Podniosła swoją rękę i delikatnie odepchnęła od siebie mężczyznę. Chwytając się jedną dłonią kratki w drzwiach, wstała, z trudem powstrzymując jęk niezadowolenia. Poczłapała do swojego łóżka i opadła na materac, który ugiął się pod jej ciężarem. Czarne plamki zatańczyły przed jej oczami. Spróbowała podnieść rękę, ale ta zatrzymała się w połowie drogi i upadła na materac.
-Co jest? –zachrypiała Thea, sprawiając nagły atak kaszlu. Coraz więcej czarnych plamek oblało jej oczy. Spróbowała potrząsnąć głową, ale nie mogła się ruszać. Po chwili nic nie widziała, ani nie czuła. Słyszała tylko, jak mężczyzna podchodzi do niej i szepcze na ucho.
-Nie dałaś mi wyboru –powiedział z żalem. –Nie chciałaś podjąć decyzji, więc ja zrobiłem to za ciebie. Spokojnie, odpręż się. Za niedługo wszystko powróci do normy.
Thea chciała wstać, ale nie mogła. Czarne plamy rozlały się, sięgając do wnętrza jej mózgu i zalewając go falą otumanienia. Leżała na łóżku, jakby była martwa i tylko spokojny oddech wskazywał na to, że żyła. Chciała walczyć, podnieść się, ale silna fala ponownie zalała jej umysł. Powoli znikała jej świadomość i chęć do jakiegokolwiek działania. Pozwoliła ,aby wszystko się rozluźniło ,a ona sama odpłynęła w nieświadomy sen, który miał się skończyć ,kiedy będzie już bardzo daleko od swojego twardego łóżka w zakładzie dla psychicznie chorych.
–
I jak? Podobało się? Nie wiem co mnie naszło na ten psychiatryk, ale po oglądnięciu dwustu horrorów z takimi sytuacjami, mój mózg pracuje trochę inaczej He, He. Od razu mówię, że nie wiem, kiedy będzie CD bo mam trzynastego wywiadówkę ( ale się złożyło) i chyba sami rozumiecie. No, ale zrobię co w mojej mocy! ~Nyx
Dziewczyno! Ty to masz talent! Super opowiadanie ale końcówka mnie rozwaliła . Zakład dla psychicznie chorych?! hahhah . Pisz dalej bo jak nie to… będę zua !
Superowe! Ogólnie barzo fajne! CZO to ża faciu??? Boskie dziewczyno! ARWEN w psychiatryku Może Thea bardziej głębokie ale Arwen takie… waleczne
Mi się bardzo podoba i opko i imię Thea. Nie wiadomo dlaczego przecinki dziwnie się przemieszczają… . Pisz następną część opko super, extra i dopisz sobie wszystkie pozytywne wyrazy!
heuhue dzięki za dedykację ;p Mi się to skojarzyło z początkiem pierwszych odcinków Supernatural 😉 W niektórych miejscach przecinki uciekły i pojawiły się gdzieś tam niepotrzebnie, ale mniejsza z tym, bo i tak ciekawy pomysł
Hmmm, no fajne, taki inny niż zwykle początek;) ciekawe o czym to będzie…
Wyślij do psychiatryka przecinki, bo im szajbi!
Ja tam na przecinki nie zwróciłam uwagi. Jak dla mnie było kilka powtórzeń (Thea jest dziewczyną, więc jak wiadomo, że to o niej mowa możesz zastąpić jej imię wyrazem „dziewczyna” ), ale jak dla mnie pomysł super i mogę po prostu powiedzieć, że czekam na CD.
Masz bardzo fajny styl. Zapowiada się ciekawie.
O mamuniu, ale to boskie było. *-* Uwielbiam Twoje opowiadania, każde ma w sobie ten niepowtarzalny klimat, który tak kocham… A to… od tego to ja się oderwać nie mogłam! Naprawdę genialne! Czekam na CD! 😉
I dobrze, że oglądałaś te wszystkie horrory, bo ten pomysł z psychiatrykiem jest świetny 😀 Nie mogę się doczekać cd!
super xD pzreczytam z chęcią CD