Nareszcie wróciłam do domu po Świętach Mam nadzieje, że ostatnie kilka dni, były dla was miłymi dniami, które będziecie wspominać w=z uśmiechem na ustach.
Kolejny rozdział, kolejne linijki pełne błędów, których nigdy nie przestanę robić i po raz kolejny dedyka dla tych, którzy to czytają 😀
Pozdrawiam, Annabeth24
[Jane]
-Ciociu, zjadłam dziewięć ciastek, które były większe od mojej dłoni i wypiłam już trzy szklanek tego czegoś, co pływa w tej wazie. Właśnie, co to takiego?- powiedziałam wkładając sobie do ust następny kawałek ciasteczka.
– To jest kompot z cebuli- powiedziała Nike, urażona brakiem rozpoznania jej talentu kulinarnego. Mike, który właśnie pił swój, chyba, siódmy kubek kompociku, zbladł i powoli odstawił szklankę na stół.
-Z cebuli? To taki się da?
-Bogowie mogą wszystko. A teraz nie marudź i jedz. Jutro idziecie na ważną misję. Musicie dotrzeć do Nowego Orleanu.
-Aż tam?- spytała Miranda, dokładając sobie następne ciastko. Gdzie ona to w sobie mieści?!
-Tak, ale potem pewnie powędrujecie jeszcze dalej.
-Super, taki spacerek dobrze nam zrobi, nie?- szturchnęłam łokciem Mike, który nadal blady pokiwał głową.
-Bardzo śmieszne. Skoro się już tak najadłaś to marsz do łazienki, myć się.
-Umyłam się już.
-Kiedy?
-Po rozmowie z moją ‘babcią’.
-A zęby? Bo na dentystę pójdzie z twoich oszczędności.
-Już idę, idę.
-Tylko ty. Wszyscy sio, na górę!
-Ale ja jeszcze jem!- pisnęła Miri z pełną buzią, ale nikt jej nie słuchał. Spojrzenie, które posłała nam Ciocia Wiktoria mówiło wyraźnie „Albo za 3 sekundy nie usłyszę, jak myjecie zęby na piętrze, albo, wasze wnętrzności, znajdą się w tym kompocie” Nie, może trochę przesadziłam. Zerwaliśmy się z krzesła i pobiegliśmy na gór. Miri po drodze bulwersowała się z buzią pełną ciasta, ale chyba jej przeszło, gdy zobaczyła, jakie piżamy naszykowała nam Nike.
-To jakiś żart?- powiedziała patrząc się na kufer, stojący przed łazienką.
Na kufrze leżały idealnie złożone w kosteczkę trzy piżamy. Dwie dziewczęce- jedna cała w różowe misie, na błękitnym tle, a druga w jednorożce na białym materiale, oraz jedna chłopięca- czerwona w zielone króliczki.
-Gustowne, te piżamki- mruknął Mike.
-Ja biorę tą w jednorożce!- krzyknęłam i podbiegłam do kufra, po czym szybko wlazłam do toalet się przebrać.
Kiedy wyszłam, Mike, mył się na dole w toalecie, a Miri pomagała Nike ścielić kanapę w salonie dla syna Apolla, bo Atena wyraźnie zaznaczyła, że z Miri mają spać na różnych piętrach. Współczuję chłopakowi, bo Nike, zawsze wieczorem siada w salonie i robi na drutach. Więc, prawdopodobnie będzie mu nawijać o swoim życiorysie przez cały wieczór. Ma chłopak szczęście.
Zeszłam na dół do mojej siostry i bogini zwycięstwa. Akurat kłóciła się, że naszemu koledze wygodniej będzie się spało w pościeli w różowe gwiazdki a nie zwykłej- białej.
-Mirando, uważam, że ta pościel jest ładniejsza. Michael’owi spodoba się ta- powiedziała Nike wymachując mojej siostrze przed nosem poszewką.
-Widzę, że u bogów, zamiana imion jest rodzinna- odparła Miri krzyżując ręce.- Ciociu, w Obozie Herosów jest zwykła pościel.
– domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta. Skoro takiej nie mamy to weźmy tą.
Podeszłam do nich i wzięłam pościel od Nike.
-No weź, ta będzie mu do piżamki pasować- powiedziałam i popatrzyłam się na bliźniaczkę z politowaniem. Nike energicznie pokiwała głową.- Poza tym, już chyba wystarczająco dużo atrakcji go spotkało i nie będzie go obchodziła jakaś poszewka.
-No dobra, spotkanie z naszą rodzinką, to i tak już duże przeżycie- powiedziała zrezygnowana, Miranda i wrzuciła swój materiał do szuflady. –Idę się umyć.
Usłyszałam kroki na schodach.
-Jane, idź już spać.
-Nie chcę, ciociu- powiedziałam i wzięłam ciastko ze stołu. Choć byłam najedzona nie mogłam się powstrzymać. Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie miałam
-Musisz. Jutro będziesz nieprzytomna i niczego się nie nauczysz.
-Nie chodzę do szkoły.
-Życie uczy lepiej niż szkoła.
Uśmiechnęłam się.
-Dobrze, już idę. Ale daj też się wyspać innym.
-Oczywiście- uśmiechnęła się pogodnie. –Przecież wiem, że musicie się wyspać. A teraz pokaż czy umyłaś ząbki.
-Babciuuu…-powiedziałam.- To znaczy- ciociuuuu… Jestem już duża. Dobranoc.
Nike pocałowała mnie w policzek i zmierzwiła włosy. Weszłam na górę.
Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i wgramoliłam się pod kołdrę. Miło było poleżeć w swoim łóżku, w swoim pokoju, w swoim domu. Tęskniłam za tym.
Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam. A teraz pytanie za sto punktów: Co mi się mogło przyśnić?
-Ona cię chce. Potrzebuje cię.
-O nie- znowu ty…
Tak zgadliście. Mój senny przyjaciel, znów się pojawił! Ale się cieszę…
-Ona każe mi ci to pokazywać.
-Robisz się nudny.
Wszędzie ciemność. Pustka. Nic nie widzę. Tylko czuję, wyczuwam ten cień.
-O bogowie, nie- szepnęłam, kiedy wszystko jeszcze bardziej się zaciemniło. Nie pytajcie, jak to możliwe, ale tak już było.
Znów widziałam małą dziewczynę, miała dziesięć lat. Właśnie siedziała u dyrektorki. Pamiętam, jak się bałam. Wcześniej nigdy tam nie byłam. Jednak w końcu musiałam tam się dostać. Trafiłam tam, bo nie wytrzymałam i oddałam chłopakowi, który ośmieszał mnie przed całą szkołą.
-Jane, nie mogłaś tego załatwić inaczej?- spytała dyrektorka.
-Ale… On od trzech lat się nade mną znęca!
-Ale mogłaś to zgłosić nauczycielowi?
-Zgłaszałam.
-Widocznie, nie. Jesteś niegrzeczna- powiedziała do mnie dyrektorka.- Naprawdę, nie wiem, co z ciebie będzie jak będziesz się zachowywać w ten sposób a potem jeszcze kłamać. Wstydź się!
Łzy. Miałam je w oczach i na policzkach. Te słowa złamały coś we mnie. Zmieniły coś we mnie. Przez nie, stałam się taką Jane, jaką jestem teraz- wredną, pyskatą, upartą, zapatrzoną w siebie. Nie chciałam, żebym ktoś krzyczał na mnie, bo zrobiłam coś, co inni robią non stop. Zaczęłam się inaczej ubierać zachowywać, oddawałam tym, którzy mnie gnębili i nie okazywałam uczuć. Przynajmniej trochę.
-Przestań!- wrzasnęłam. Nie mała ja, tylko ta prawdziwa ja.
Obraz zamigotał. Znowu widziałam pustkę i ciemność.
-Kim jesteś?- spytałam. Zaczęłam iść w kierunku cienia.
-Nie podchodź.
-Kim jesteś?!- spytałam głośniej.
-Nie podchodź.
Stanęłam i popatrzyłam się przed siebie. Cień stał się wyraźniejszy. Sylwetka, przypominała bardziej chłopaka, niż dziewczynę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy.
-Ona cię potrzebuje- powtórzył.
-A ja potrzebuję się wyspać. Pogadamy jutro dobra?- z całej siły wbiłam sobie paznokcie w rękę.
Obudziłam się. Byłam cała mokra, serce waliło mi w piersi szybko. Odsunęłam swoją dłoń od ręki, na której widniały teraz krwawe ślady po moich paznokciach. Zamknęłam oczy. Na szczęście zasnęłam bez problemu, a przez całą noc nie przyśnił mi się już ten dziwny Cień Chłopaka.
[Miranda]
Wyspałam się. Dziwne, bo prawie cały czas, odkąd zostałam herosem, śniły mi się koszmary. A tu dzisiaj nagle- nic. Nie ma koszmarnych wizji.
Usiadłam na łóżku. Przez cienkie firanki wpadały promienie słońca. Spojrzałam na zegar. Była ósma rano.
-Ludzie, przecież jest środek nocy- jęknęłam, ale wstałam i ubrałam się w szorty i luźną koszulę w niebiesko-zieloną kratkę, którą rozpięłam tak, aby widać było niebieską bluzkę na ramiączka. Koszule związałam na supeł przy pasie i podwinęłam rękawy. Na głowie, przewiązałam sobie zwiniętą bandankę i zaplotłam luźny warkocz. Podeszłam do biurka. Od wczoraj, leżały tam trzy wisiorki, piórka. Powoli je podniosłam. Chciałam je wypróbować, jednak bałam się. Nie wiem, dlaczego, ale czułam lęk przed oderwaniem jednych z piór. Założyłam wisiory i wzięłam ze stołu swój sztylet z tym śmiesznym pokrowcem na udo.
Zeszłam na duł, do kuchni. Przy stole, siedziała już Jane, Nike, w postaci młodej kobiety i Mike. Dyskutowali o czymś i jedli jajecznicę.
-O, nasza śpiąca królewna wstała- uśmiechnął się Mike. –Nie mogłaś już znieść braku mnie przy tobie i postanowiłaś się obudzić, prawda?
-Acha- pokiwałam głową, siadając przy stole, obok siostry. Ta szturchnęła mnie łokciem i szepnęła:
-Mike, przeżył opowieści Nike. Jest wytrzymały, więc może babunia, go wreszcie polubi.
Popatrzyłam się na nią ze złością. Jane uniosła brwi znacząco i wepchała sobie do buzi następny widelec jajecznicy.
-Słyszałam- powiedziała bogini.
-Obra, obra, przepraszam- już nie będę- odpowiedziała Jane, wycierając buzię w serwetkę.
-Nie kłóćmy się. Ktoś wie, dokąd mamy iść dalej?- spytałam.
-Mówiłam już chyba komuś wczoraj, że teraz idźcie do Nowego Orleanu- powiedział ciocia.
-Tak daleko…?- Westchnął Mike.- Czyli musimy już powoli wyruszać, nie? Podróż zajmie nam jakieś kilka tygodni, bo przecież to około1880 km.
-Oj, trochę nam to zajmie.
-Nie bójcie się o nic. Wasz ojciec, jest bogiem podróżników, więc wam na pewno pomoże, a ojciec waszego przyjaciela, co dzień jeździ swoim rydwanem, czy samochodem, to zależy od jego nastroju, po widnokręgu. Macie za sobą potężnych bogów.
-Czyli nasza wyprawa zapewnia wam, tam na Olimpie rozrywkę, tak?
Jedni są nam pomocni, inni wolą się nie mieszać?- spytała Jane.
-Nie do końca. Idziecie po synów i córki bogów. Oni, choć tego nie pokazują, troszczą się o swoje dzieci.
-Mówisz to tak, jakby nie było tam twoich dzieci- zauważyłam.
-Ja nie mam już dzieci. Dzieci zwycięstwa, mają ciężko, bo nie potrafią znieść porażki, załamują się i szybko umierają. Nie chcę, aby taki los, przytrafiał się herosom.
Zamilkliśmy. Miała rację.
-Dlatego, od razu zgodziłam się zająć Oliwią, gdy Atena, mnie o to poprosiła- uśmiechnęła się i poczochrała Jane włosy, która skrzywiła się i zaczęła je wygładzać. –Przez te kilka wieków, patrzyłam jak inni bogowie na Olimpie, przechwalają się, które z ich dzieci, co zrobiło. Jak na razie, największy spór trwa pomiędzy Ateną i Posejdonem. Kłócą się, o dwójkę herosów.
-Percy i Ann?- spytał Mike.
-A jak inaczej. Atena zarzuca Panu mórz, że jego syn, nie zrobiłby nic, bez jej córki, a Posejdon, twierdzi, że Percy, poradziłby sobie sam. Widzicie sami- nie masz sławnego dziecka, to się nie liczysz. Jak wasza matka urodziła, pokochałam was jak własne córki, a raczej wnuczki.
-Miło to słyszeć od bogini zwycięstwa- mruknęła Jane.- My też ciebie bardzo kochamy, prawda Miranda?
-No oczywiście! Zawsze będziemy cię kochać.
Ciocia Wiktoria uśmiechnęła się, zaczęła szybko mrugać hamując łzy.
-Zapakowałam wam ubrania na zmianę, kanapki, koce, ciasteczka i szczotki do zębów. Każdy z was, dostał po 20 złotych drachm i 100 dolarów.
-Aż tyle?- spytałam.- Fajnie, starczy na bilety lotnicze.
-Wasze zaległe kieszonkowe, a dla syna Apolla, za to, że z wami wytrzymuje- uśmiechnęła się do Mike, który właśnie oparł się o oparcie krzesła. Trochę zbyt mocno, bo wywalił się na ziemię razem z krzesłem.
-To chyba my, powinnyśmy dostać następne sto dolców, że z nim, wytrzymujemy- zauważyła Jane.
Kiedy już zjedliśmy, wzięliśmy plecaki i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nike, szła obok nas, w srebrnej, greckiej tunice i wieńcem na głowie. Była olśniewająco piękna.
-Żegnajcie, moje małe. Dacie sobie radę- uśmiechnęła się blado. Ona też wiedziała, jak nasza misja się skończy. Wiedziała coś, o czym wie Atena.
-Zobaczymy się jeszcze, prawda?- spytałam.
-Mam nadzieję- szepnęła i przytuliła kolejno, mnie, Jane i Mika.-Muszę udać się na Olimp a później załatwić niezwykle ważne sprawy ze swoją mamą. Powodzenia…
Opowiadanie jest naprawdę fajne i w ogóle super, ale jest właściwie jednym, wielkim dialogiem. Więcej opisów!
Dziękuję za radę Postaram się dodać więcej opisów w następnych rozdziałach.
1.”trzy szklanek’ chyba trzy szklanki
2. „-Tylko ty? Wszyscy sio, na górę!” zapomniałaś znaku zapytania
3. „pobiegliśmy na górE” zapomniałaś o E
4. na dUł piszę się przez dÓł ale nie jestem pewna, nie znam się na ortografi
5. Wiesz, że uwielbiam twoje opka
6. Ta mi się bardzo, bardzo, bardzo podobało
7. Dzięki za dedyke (przynajmniej uważam, że po części jest dla mnie :3)
8. Jesteś świetną pisarką, kocham twój styl 😀
9 Ha! Byłam pierwsza !
a nie, nie byłam pierwsza 😉
Dzięki, Moniś. Miło, że tak sądzisz 😀
Jak zawsze subcio! Jedna z moich ulubionych serii 😉
Szalenie mi miło XD Dzięki 😉
Ciocia Nike… . Nie no ciągle się do siebie szczerzę! Nikt jej nigdy tak jeszcze nie przedstawiał! Natomiast kompot z cebuli – Bleeee. Monia już wszystko wypisała choć raz po ,,-” zaczęłaś zdanie z małej litery… . I tak Moniś dół pisze się przez kreskowane 😉
Przedstawiłam tak Nike, bo wszyscy prawie cały czas myślą, że zwycięstwo to tylko na wojnie, podczas rywalizacji, a tak na prawdę można nim nazwać wiele innych dziedzin z życia! Np. Wychowanie dzieci ;
trzy szklanek tego- trzy szklanki
powiedziałam wkładając sobie do ust następny kawałek ciasteczka- powiedziałam, wkładając sobie do ust następny kawałek ciasteczka
szturchnęłam łokciem Mike- Mike’a!
Mike, który właśnie pił swój, chyba, siódmy kubek kompociku, zbladł i powoli odstawił szklankę na stół.-Mike, który właśnie pił swój chyba już siódmy kubek kompociku, zbladł i odstawił szklankę na stół
„Albo za 3 sekundy nie usłyszę, jak myjecie zęby na piętrze, albo, wasze wnętrzności, znajdą się w tym kompocie”-„Albo za trzy sekundy usłyszę jak myjecie zęby na piętrze albo wasze wnętrzności znajdą się w tym kompocie”
powiedziała patrząc się na kufer, stojący przed łazienką- powiedział, patrząc na kufer stojący przed łazienką
Gustowne, te piżamki- Gustowne te pidżamki
wlazłam do toalet się przebrać- wlazłam do toalety się przebrać
Kiedy wyszłam, Mike, mył się na dole w toalecie, a Miri pomagała Nike ścielić kanapę w salonie dla syna Apolla, bo Atena wyraźnie zaznaczyła, że z Miri mają spać na różnych piętrach-Kiedy wyszłam, Mike mył się na dole w toalecie, a Miri pomagała Nike ścielić kanapę w salonie dla syna Apolla. Atena wyraźnie zaznaczyła, że z Miri mają spać na różnych piętrach.
powiedziała Nike wymachując mojej siostrze przed nosem poszewką- powiedziała Nike, wymachując mojej siostrze przed nosem poszewką
domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta.- W domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta
powiedziała zrezygnowana, Miranda i wrzuciła swój materiał do szuflady- powiedziała zrezygnowana Miranda i wrzuciła swój materiał do szuflady
Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie miałam- Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie trzymałam w ręce/ miałam w dłoni
Przez nie, stałam się taką Jane, jaką jestem teraz- wredną, pyskatą, upartą, zapatrzoną w siebie- Przez nie stałam się taką Jane jaką jestem teraz: wredną, pyskatą, upartą, zapatrzoną w siebie.
Zaczęłam się inaczej ubierać zachowywać, oddawałam tym, którzy mnie gnębili i nie okazywałam uczuć.- Zaczęłam się inaczej ubierać, zachowywać, oddawałam tym, którzy mnie gnębili i nie okazywałam uczuć.
Dziwne, bo prawie cały czas, odkąd zostałam herosem, śniły mi się koszmary.- Dziwne, bo prawie cały czas odkąd jestem herosem, śniły mi się koszmary.
zaczęła szybko mrugać hamując łzy.- zaczęła szybko mrugać, hamując łzy
-To chyba my, powinnyśmy dostać następne sto dolców, że z nim, wytrzymujemy- zauważyła Jane.
-To chyba my powinnyśmy dostać następne sto dolców za to, że z nim wytrzymujemy- zauważyła Jane,
Nike, szła obok nas, w srebrnej, greckiej tunice i wieńcem na głowie.- Nike szła obok na w srebrnej, greckiej tunice i wieńcem na głowie.
przytuliła kolejno, mnie, Jane i Mika- przytuliła kolejno mnie, Jane i Mike’a
Muszę udać się na Olimp a później załatwić niezwykle ważne sprawy ze swoją mamą- Muszę udać się na Olimp, a później załatwić niezwykle ważne sprawy ze swoją mamą.
Błędów może było więcej, ale ich nie wyłapałam. Do tego za dużo tu dialogu i nie bardzo wiem, kto do kogo mówi.
Mimo że tekst jest w miarę długi, to akcja ogranicza się do zjedzenia ciastek, umyciu zębów, kłótni o pościel, tajemniczym śnie i pójściu na misję. Ogólnie brakuje mi opisów. Jednak w porównaniu z innymi opowiadaniami, to opowiadanie jest całkiem dobre.
trzy szklanek tego- trzy szklanki
powiedziałam wkładając sobie do ust następny kawałek ciasteczka- powiedziałam, wkładając sobie do ust następny kawałek ciasteczka
szturchnęłam łokciem Mike- Mike’a!
Mike, który właśnie pił swój, chyba, siódmy kubek kompociku, zbladł i powoli odstawił szklankę na stół.-Mike, który właśnie pił swój chyba już siódmy kubek kompociku, zbladł i odstawił szklankę na stół
„Albo za 3 sekundy nie usłyszę, jak myjecie zęby na piętrze, albo, wasze wnętrzności, znajdą się w tym kompocie”-”Albo za trzy sekundy usłyszę jak myjecie zęby na piętrze albo wasze wnętrzności znajdą się w tym kompocie”
powiedziała patrząc się na kufer, stojący przed łazienką- powiedział, patrząc na kufer stojący przed łazienką
Gustowne, te piżamki- Gustowne te pidżamki
wlazłam do toalet się przebrać- wlazłam do toalety się przebrać
Kiedy wyszłam, Mike, mył się na dole w toalecie, a Miri pomagała Nike ścielić kanapę w salonie dla syna Apolla, bo Atena wyraźnie zaznaczyła, że z Miri mają spać na różnych piętrach-Kiedy wyszłam, Mike mył się na dole w toalecie, a Miri pomagała Nike ścielić kanapę w salonie dla syna Apolla. Atena wyraźnie zaznaczyła, że z Miri mają spać na różnych piętrach.
powiedziała Nike wymachując mojej siostrze przed nosem poszewką- powiedziała Nike, wymachując mojej siostrze przed nosem poszewką
domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta.- W domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta
powiedziała zrezygnowana, Miranda i wrzuciła swój materiał do szuflady- powiedziała zrezygnowana Miranda i wrzuciła swój materiał do szuflady
Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie miałam- Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie trzymałam w ręce/ miałam w dłoni
Przez nie, stałam się taką Jane, jaką jestem teraz- wredną, pyskatą, upartą, zapatrzoną w siebie- Przez nie stałam się taką Jane jaką jestem teraz: wredną, pyskatą, upartą, zapatrzoną w siebie.
Zaczęłam się inaczej ubierać zachowywać, oddawałam tym, którzy mnie gnębili i nie okazywałam uczuć.- Zaczęłam się inaczej ubierać, zachowywać, oddawałam tym, którzy mnie gnębili i nie okazywałam uczuć.
Dziwne, bo prawie cały czas, odkąd zostałam herosem, śniły mi się koszmary.- Dziwne, bo prawie cały czas odkąd jestem herosem, śniły mi się koszmary.
zaczęła szybko mrugać hamując łzy.- zaczęła szybko mrugać, hamując łzy
-To chyba my, powinnyśmy dostać następne sto dolców, że z nim, wytrzymujemy- zauważyła Jane.
-To chyba my powinnyśmy dostać następne sto dolców za to, że z nim wytrzymujemy- zauważyła Jane,
Nike, szła obok nas, w srebrnej, greckiej tunice i wieńcem na głowie.- Nike szła obok na w srebrnej, greckiej tunice i wieńcem na głowie.
przytuliła kolejno, mnie, Jane i Mika- przytuliła kolejno mnie, Jane i Mike’a
Muszę udać się na Olimp a później załatwić niezwykle ważne sprawy ze swoją mamą- Muszę udać się na Olimp, a później załatwić niezwykle ważne sprawy ze swoją mamą.
Błędów może było więcej, ale ich nie wyłapałam. Do tego za dużo tu dialogu i nie bardzo wiem, kto do kogo mówi.
Mimo że tekst jest w miarę długi, to akcja ogranicza się do zjedzenia ciastek, umyciu zębów, kłótni o pościel, tajemniczym śnie i pójściu na misję. Ogólnie brakuje mi opisów. Jednak w porównaniu z innymi opowiadaniami, to opowiadanie jest całkiem dobre.
„-domku, gdzie mieszka twój kolega jest żółta.” Chyba zjadłaś jakąś literkę.
„Nike podeszła i zabrała mi ciastko, które właśnie miałam” Zjadłaś tym razem cały wyraz. Musiałaś być bardzo głodna, bo tym razem nie wystarczyła Ci jedna literka.
Generalnie opko bardzo fajne, choć rzeczywiście ciut mało opisów. Czekam na CD!
PS Moniko, tak na marginesie dół wymienia się na doły, dlatego piszemy ó zamknięte.
Dziękuję 😉
Napisałam już co jest źle, ale mój komentarz czeka na moderację -.- A tak ładnie wypisałam wszystkie błędy
Super jak zawsze. Było tylko trochę literówek.
1. Kiedy przeczytałem duł, to na początku pomyslalem „Co ro duł?”, ale po kilku sekundach, kiedy uświadomiłem sobie ten błąd, to mnie wręcz sparaliżowało. Serio tak było!
2. Przy każdym „ciocia Nike”, w mojej głowie głos głupoty myślał – „ciocia but sportowy”. Jeśli Cię uraziłem, to sorry.
3. Ale długie i interesujące opisy umieściłaś tutaj w tym opku. :d
Zauważyłam, że:
-jest bałagan z przecinkami,
-zjadasz litery i walisz głupie błędy, np. „duł” [drgawki],
-brakuje opisów, wyrazów wprowadzających („powiedział” itd.) oraz komentarzy.
Możesz coś na to poradzić? Bo opowiadanie jest zaj***ste, zaczyna się jazda bez trzymanki, a tu, ku***, „duł” 0.o
Zrób z tym coś, PROOOOOOOOOOOOSZĘ!
Łaaaaaaa… Przepraszam za ten nieszczęsny ‚duł’. Straaaasznie mi głupio XD aż chce mi się z siebie śmiać… Żeby zrobić tak durny błąd…
Tak czy siak dzięki że to dostrzegliście, bo to oznacza, że moje wymysły są jednak czytane 😉
No, wreszciemam czas żeby to skomentować. 😀 To tak: coś się stało z interpunkcją, bo przecinki migrują wszędzie! Poza tym i dołem błędów nie znalazłam. Opko bardzo mi się podobało, bo bardzo przyjemni się je czytało.
Pozdrawiam,
Annabeth1999. 😀