Gdy się budzę, widzę tylko ciemność. Czuję dziwny zapach. Powietrze, które mnie otacza ma z milion stopni. Wyciągam rękę i szybko ją cofam.
Ogień.
Płonę.
-Co się dzieje?! – krzyczę. -Garrett?! Pomocy!
-Spokojnie. – słyszę jego kojący głos. – Jestem tutaj.
-Co się dzieje?! – powtarzam. Biorę wdech i coś nagle rozdziera moje płuca. Krztuszę się.
-To tylko ogień. Nic ci nie grozi. – mówi. – Jest małe ryzyko, że spłoniesz żywcem, prędzej się udusisz.
-Pocieszająca… – atak kaszlu. – …myśl. Czemu nic nie widzę?
-Gdybyś widziała mogłabyś uciec.
-No i?
-Postanowiłem, że wypalę ci oczy.
Czyli teraz nawet gdy odzyskam wolność będę ślepa? Czyli już nigdy nie zobaczę słońca?
-Dobrze się spisałeś Garrecie. – poznaje ten głos. To głos Andy’ego. Jest tylko odrobinę zniekształcony. Niczego już nie rozumiem. Jeszcze niedawno Andy chciał zabić Garretta.
-To był spisek? – szepczę.
-A myślałaś, że co? – Garrett podnosi mój podbródek, najwyraźniej ogień mu w niczym nie przeszkadza. – Nigdy, ale to nigdy nie ufaj swoim wrogom. – mówi prosto do mojego ucha. – A jeszcze bardziej nie ufaj osobom, którym zaufałaś. – dotyka mojego policzka. Napawa się moją klęską.
-Zostaw ją! – krzyczy dziewczyna. Kojarzę ten głos.
Ręka Garretta sztywnieje.
Tracę przytomność.
***
-Nie otwieraj oczu. – mówi dziewczyna. – Jeszcze jakieś piętnaście minut, dobrze?
-I tak jestem ślepa. Po co mam otwierać oczy? – pytam. Nie widzę w tym wszystkim żadnego sensu.
-Spokojnie. Jeszcze zobaczysz dużo rzeczy. Ale to w swoim czasie. – dziewczyna wsmarowuje jakiś płyn w oparzone fragmenty mojej skóry. Przez ból, który teraz odczuwam cieszę się, że jestem ślepa. Nie chciałabym zobaczyć siebie w takim stanie, w jakim jestem teraz. – Na razie muszę usunąć pozostałości twoich starych oczu. Potem zamontuję ci nową parę, dobrze?
-A mam jakiś wybór?
-Być ślepa do końca twojego życia.
-To rób co musisz. – po chwili zastanowienia pytam. – Kim jesteś?
-Zajmuję się tobą przez tak długi czas, a ty wciąż nie pamiętasz?
-Gabriela?
-Przynajmniej pamiętasz moje imię.
-Jakiego koloru są teraz twoje włosy?
-Brązowe. Teraz są brązowe.
-I co w tym niezwykłego? Zawsze były kolorowe, a teraz są…
-Zwykłe. – kończy. – Nie wszystko musi być niezwykłe, aby być ładne. To mój naturalny kolor.
-Jaki mają odcień?
-Taki jak… jak czekolada. Mleczna. – polewa jakąś ranę płynem. Zaczynam krzyczeć.
-A więc… – ból sprawia, że ledwo co mówię. – … o co chodzi z… – piszczę, kiedy dziewczyna nalewa na moją rękę więcej płynu. – …z tymi nowymi oczami? – udaje mi się dokończyć zdanie, choć kosztuje mnie ono całą energię, która mi pozostała.
-O nic. – mówi krótko. – Tak sobie tylko gadam. – słyszę, że kłamie.
-O co chodzi? – nie dam jej wygrać.
-Twoje oczy zostały wypalone… – zaczyna.
-To już wiem. – stwierdzam.
-Jedno jest kompletnie niesprawne, drugie przeżyje, ale musi się… naprawić. – bierze oddech.
-A co z tym bez użytku? – pytam.
-Pozbędziemy się go i wstawimy szklane. – kiedy słyszę te słowa zastanawiam się, czy Gabriela nie jest psychiczna.
-A to…? – ktoś mi przerywa wchodząc do pomieszczenia.
-I co z nią? – pyta jakiś chłopak.
-Ta ona ma imię… – syczę.
-Och. Przepraszam bardzo. – mówi to z nutką cynizmu. – A jak owa ona się nazywa?
-Avalon – Nico. Nico – Avalon. – mówi Gabriela. – Postarajcie się nie pozabijać.
-Ależ ja nie chcę jej zabijać. – mówi Nico. – Jeszcze brakuje mi tylko jej na co dzień.
-Opanuj się albo stąd wyjdziesz. – Gabriela oznajmia to chłopakowi. Po chwili słyszę jak chłopak opuszcza pokój. – Czasami jest nieznośny, ale jak kogoś kochasz to tolerujesz jego wady nie? – mówi to bardziej do siebie niż do mnie. Wie, że nie wiem o co jej chodzi. – Jutro będzie już po wszystkim. – stwierdza. – Przygotuj się tylko na… – wbija mi coś w rękę i zasypiam.
***
Kiedy się budzę widzę pochylając ą się nade mną Gabrielę. Moment. Albo to moja wyobraźnia, albo…
-Ja widzę? – pytam. – Ty naprawdę masz takie włosy? – świat wydaje się taki dziwny.
-Mogą być inne. – mówi i zmienia włosy na turkus. Dosłownie. Dobra mi się to śni. – Nie bój się. Tak już mam i tyle. Przespałaś tydzień. W tym czasie znalazłam dla ciebie miejsce. Dosyć fajne. To tylko w jednej setnej przypomina psychiatryk. Jest naprawdę bezpieczne i…
-Nie mam zamiaru wracać do psychiatryka. – oznajmiam. – Czuję się już dobrze.
-Odeślij ją do Obozu. – nalega Nico, ale Gabriela piorunuje go wzrokiem.
-Wiesz dobrze, że Obóz nie jest dla niej. – syczy Gabriela. – Może i Artemida tego chce, ale inni wolą drugą opcję. Chodź pogadamy. – Gabriela wyciąga go na siłę z pokoju.
Kiedy tylko znikają podbiegam bliżej i zaczynam słuchać. Udaje mi się zrozumieć tylko część.
-Dlaczego po prostu jej nie wykończysz? – pyta szeptem Nico.
-Wiesz dobrze, … oni chcą … nie mogę… – Gabriela mówi wszystko strasznie niewyraźnie. Tylko strzępki jej wypowiedzi udaje mi się usłyszeć.
-A po co im ona? – chłopak celowo mówi głośniej niż ona. On CHCE, żebym go usłyszała. – Tak bardzo chcesz, aby wymęczyli ją tak jak wymęczyli innych, którzy w tym uczestniczyli? – pyta. – Po tych trzech latach opiekowania się tą dziewczyną oddasz ją do nich? Przyjmiesz za to nagrodę, a potem będziesz patrzyła jak umiera? Czym ona zasłużyła? Tak bardzo zależy ci na nagrodzie?
-Skoro tak o mnie myślisz, to co tutaj jeszcze robisz? – to mówi już głośniej. – Najpierw powtarzasz, że jestem dla ciebie ważna, a teraz? – słyszę, że dziewczyna płacze. – Przez to, że we mnie płynie krew potwora myślisz, że nim jestem? Wynoś się stąd! – krzyczy.
-Bez niej nie idę. – oznajmia chłopak.
-No to tutaj kończy się twoja droga skarbie. – słyszę jakiś dziwny trzask.
Wyglądam zza drzwi. Gabriela naciera na chłopaka, ale on bez problemu odparowuje cios. Dziewczyna wyraźnie zdenerwowana niepowodzeniem zaczyna robić coś zdecydowanie dziwnego. Jej nogi zastępuje długi ogon węża. Syczy na chłopaka, a ten mimowolnie się cofa. Zauważa mnie i bezgłośnie mówi „uciekaj”. Postanawiam usłuchać, głównie przez strach i niewiedzę. Mogłabym tylko przeszkodzić.
-W moich żyłach płynie krew samej Echidny. Może czas w końcu się pożywić. – to mówiąc rzuca się na chłopaka.
Nico unosi miecz, ale ona bez problemu wytrąca go ogonem. Chłopak zostaje sam. Bez broni. Zdany tylko na siebie. A co najlepsze to wszystko przeze mnie. Nie zostawię go tutaj. Biorę nóż i nagle padam ugodzona ostrzem między żebra.
No nareszcie! Ile można czekać?! 😛
Kocham to! Jedno z najlepszych opowiadań na blogu moim zdaniem! Czyta się cudownie, szybko i przyejmnie, do tego wartka akcja i interesująca fabuła jeszcze bardziej uatrakcyjniają to opko. A końcówka…
DAWAJ CD MILION RAZY SZYBCIEJ NIŻ TO!
Wspaniale opko! Pisz szybko CD, bo jak nie…
To opko było… było cudowne :D.
Mam wrażenie, iż poprzednie części były nieco lepsze [chyba bardziej dramatyczne :P], ale to też mi się spodobało ;). Garsteczka powtórzeń, choć przy tej genialnej fabule idzie to się bujać :).
długo sie naczekałam zeby przeczytać to cudo ! Zdecydowanie nie jestem zawiedziona ! To jest przezajebiste !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chce następną czesć !
ŚWIETNE, PO PROSTU WWSPANIAŁE!
NIE MAM SŁÓW, ALBO DWA ______- DAWAJ CD!
ttttaaaaak Najlepsze albo jedne z najlepszych =)
To jest po prostu wspaniałe. Jak wszystkie Twoje opka
Nareszcie kolejna część! I jak zawsze świetna