Kolejna moja jednoczęściówka przybyła, by bezużytecznie zaśmiecać tą stronę! Przygotujcie się na przybycie całej masy moich smutnych, nudnych jednoczęściówek!
Dobra, chyba aż tak źle nie jest…
Z dedyczką dla Elli za fantastyczne wiersze i nie tylko 😉
Myślę, że czegoś się nauczyłam przez te stulecia, jakie tu siedzę…
Nauczyłam się, że miłość jest okrutna.
A czasem niemożliwa – wtedy najlepiej o niej zapomnieć.
Bo skończy się tak jak ja.
W Tartarze.
Umierając, powtarzając śmierć po wielokroć.
Mogło być gorzej, mówię sobie. Mogłam codziennie umierać z głodu i pragnienia, jak Tantal.
Mogłam.
Ale zamiast tego codziennie ginę, skacząc w przepaść.
Wbrew własnej woli.
Zmuszają mnie, żebym wspinała się na urwisko. Żebym stawała na jego krawędzi.
Nie zmuszają mnie, żebym skakała.
Sama to robię.
Zawsze marzyłam o lataniu. By poczuć wiatr na ciele, by widzieć zbliżającą się ziemię, tuż nad nią poderwać się w powietrze, i tak w kółko i w kółko.
Zamiast tego skaczę, czuję wiatr na ciele, widzę zbliżającą się ziemię…
I upadam. Uderzam twardo o skały, oszołomiona, czuję swoją ciepłą krew, rozlewającą się wokół mnie niczym szkarłatna aureola.
A potem jest już tylko ból.
Myślicie, że znacie ból?
Ból? Być może. Ale nie znacie prawdziwego bólu.
On mnie oślepia, ogłusza, nie słyszę swoich wrzasków. Nie widzę swoich dłoni, bezskutecznie próbujących zatamować krew. Nie czuję ani zimnych skał, ani łagodnej bryzy, ani nawet pulsujących w głowie słów:
Zasłużyłaś na to.
Konam w męczarniach, w bólu. Leżę tam godzinami, które są dla mnie jak lata.
A później ból znika, w jednej chwili jest, w następnej już nie.
I wtedy znów każą mi iść ku czeluści, by przez wieczność powtarzać ten jakże straszny rytuał.
To kara za zdradę. Zdradziłam moją rodzinę.
Jak?
Pokochałam kogoś z drugiej strony barykady. Pokochałam wroga. Wroga, który też mnie pokochał.
A później…
A później go zabiłam.
Zabiłam go w walce.
Miał na sobie zbroję, hełm…
Gdybym tylko wiedziała, że to on!
Ale nie wiedziałam.
Hełm zsunął się z jego głowy, gdy umierał.
Wtedy zobaczyłam, kogo zabiłam.
Płakałam długo, zanim wreszcie sama zginęłam.
Naprawdę długo.
To bez sensu.
Jestem w Tartarze za zabicie jednej osoby.
Inni, którzy zabili setki, są w Elizjum.
Tyle, że ja zabiłam swoją miłość.
Afrodyta na pewno się postarała, żeby mnie tu zesłać.
Bogowie są okrutni.
Chyba zaczynam bredzić.
Kiedyś byłam córką bogini. To było dawno, dawno temu.
Nie pamiętam jej imienia.
Ani swojego.
Ale najbardziej boli mnie, że nie pamiętam jego imienia.
Takie myśli krążą dookoła mnie, gdy po raz kolejny zmierzam do przepaści.
Gdy robię pierwszy krok ku otchłani, mam przed oczami jego twarz.
Gdy robię drugi, słyszę jego śmiech.
Gdy robię trzeci, widzę tamten moment, ten przeklęty, zakrwawiony miecz.
Mój miecz.
Zabiliście kiedyś kogoś, kogo kochaliście?
Ja tak.
Wtedy skaczę.
Jestem okrutnym potworem.
Nie, ja byłam potworem. Teraz jestem martwa.
Ale i tak będę codziennie umierać.
Cóż za ironia.
Śmierć po śmierci.
Niesamowite!!!!!!!! Jak Ty to robisz ????
*O*
Biedna dziewczyna… Popieram, bogowie to skończeni debile! (przepraszam za wyrażenie) Cudownie piszesz… Czekam na więcej Twych wspaniałych dzieł. ;3
Super opko!
Uwielbiam takie tematy. I te rymy. Trochę mi szkoda tej bohaterki. Szkoda że to jednoczęściowka . Afrodyta to zuoo.
Opowiadanie zapiera dech w piersiach, cudo
Pisz dalej takie arcydzieła [porawka, już piszesz]
Dzięki za dedykację 😉
Napisałam już kilka opowiadań w podobnym stylu („historia syreny”, „pa, to koniec…”), może tamte też ci się spodobają. Na razie pracuję nad piątą częścią „Pokonać Śmierć”, ale jako ‚przerywniki’ lubię sobie czasem napisać coś krótszego. Stworzyłam już coś takiego – opko z punktu widzenia potwora, oklepany temat, ale może wymyślę coś nowego – ostatnie poprawki i będzie gotowe do wysłania!
[ERROR] Synapsy mi się usmażyły! Jeśli ta praca „bezużytecznie zaśmieca tą stronę”, to moje badziewia w ogóle nie maja prawa tu być! Weź Ty się może trochę zastanów, bo głupoty gadasz!!!
Świetne, cudowne, genialne. Napisz szybko jeszcze coś takiego, błagam!
😀
WOW>>>>>>>>>WOW
Och.
Niesamowite.
Jest w stylu, który kocham.
Samokrytyka.
Pustka i pełność.
Piękne.
ja uśmiercam moje postacie, ale to jest…… takie okrutne, że aż pięęęęęęękne!