Tą jednoczęściówkę dedykuję użytkownikom Thaliabeth Ultor, Mila i Chione za wspaniałe opka. Chcę też przeprosić za to, że długo nie wysyłam nowych części opowiadań ale kiedy się zabieram zaraz muszę kończyć, a jeszcze ta szkoła. W każdym razie mam nadzieję, że się wam spodoba!
P.S. przepraszam za błędy.
Czekam.
A on się nie pojawia.
Peter nigdy się nie spóźniał.
Chyba, że coś się stało.
Minęło dwadzieścia minut od umówionej godziny spotkania.
Więc wchodzę w ciemny zaułek.
I wzywam pegaza.
Szarlotka jak zwykle na służbie.
– Zabierz mnie do Obozu – szepcze jej do ucha.
Na miejscu pytałam się wszystkich czy mają od niego wieści.
Ale nikt nie miał.
Odchodzę smutna.
W kierunku mojego domku.
Domku Apolla.
Wtedy wchodzi on.
Uśmiechnięty jak zawsze.
Syn Hermesa.
Zarzucam mu ramiona na szyję.
Chłopak tłumaczy spóźnienie.
Ale ja nie słucham.
Zabiera mnie na spacer.
Poza Obóz.
Jesteśmy tacy szczęśliwi.
Ale najwyraźniej za szczęśliwi.
Zza krzaków wyskakuje piekelny ogar.
Mój ukochany dobył miecza.
Ale było już za późno.
Ogar zadał mu cios, a on osunął się na trawę.
Wyciągnęłam łuk i strzały.
Potwór rozsypał się w pył zraniony moją strzałą.
Podbiegłam do niego.
Umierał.
Ale się uśmiechnął.
– Kocham cię, Vanesso.
– Ja ciebie też, Peter.
Jestem za bardzo zrozpaczona by wydusić coś więcej.
Mój chłopak skonał.
Zabrałam jego ciało do Obozu Herosów.
Po ceremonii pożegnalnej odeszłam do lasu.
Wyciągnęłam sztylet.
Nie chciałam żyć.
Samobójstwo.
Wiem nie najlepszy pomysł.
Jednak to zrobiłam.
Poczułam ból i znalazłam się w Krainie Cieni.
W Elizjum.
Połączona z miłością życia.
Gdyby było dłuższe byłoby naprawdę ślicznie, a tak to człowiek trochę nie ma czasu żeby poczuć jakąś emocje. Ale mimo to podobało mi się
odkupujesz mi klawiaturę (bo jak się rozpłakałam to wszystko na klawiaturę poleciało)! a moje opo wcalne nie jest takie dobre jak Twoje, anabeth!
Coś Wy teraz macie z tą śmiercią zakochanych i samobójstwami. ;D Ale opowiadanie – trzeba przyznać – bardzo fajnie wyszło.
Noo… popieram Pallas Atene- wszędzie zakochani, który umierają.
Opko cudowne. Błędów nie widziałam w ogóle. Masz talent. Ja natomiast mam nadzieję że niedługo napiszesz coś jeszcze i równie wspaniałego 😀 Obiecaj mi to, okej? 😀
Heh. Bardzo fajnie napisane. Faktycznie wszystkie blogowiczki coś maszło na nieszczęśliwą miłość. Ale cóż poradzić… Piszmy to na co mamy wenę 😉 .
Ja też się zgadzam z Pallas Ateną… No i serio, zabiła się? No i poszła do Elizjum, myślałam, że tam idą ci, co umarli śmiercią herosa… Ale w sumie ona pewnie była herosem przez całe życie 😉
Ogólnie to fajne, choć krótkie. Pisz dalej
postaram się niedługo coś wysłać
Super. Nie mogę się doczekać 😀
Eee… może bohaterka jest w szoku, ale… to wydaje mi się płaskie. Takie… bez emocji. Wiem, że osiągnęłaś zamierzony efekt i mam świadomość, że to też styl, lecz nadal nie mogę się dogadać z tą rzeszą enterów. Nie i już.
Przepraszam.
Żeby nie było, że piszę nie na temat: To opowiadanie przypomina streszczenie „Romea i Julii” w wersji herosowej. Nieszczęśliwa miłość dwojga nastolatków. Zgadzam się z Arachne – Płaskie takie i, co najważniejsze, mało herosowe!
Ale do rzeczy:
WRÓCIŁEM!!!
CZEŚĆ, TO JA, VOYT I PRZED CHWILĄ SKOŃCZYŁEM 18 LAT!!! PRZECZYTAŁEM „MARK OF ATHENA”, STĘSKNIŁEM SIĘ ZA HEROSAMI, A W GŁOWIE KIEŁKUJE MI POMYSŁ NA NOWE OPOWIADANIE!!!
Ostatnio te wszystkie jednoczesciowki o zakochanych sa do siebie strasznie podobne. W dodatku zgadzam sie z Arachne i Voytem – nie oddałas tu żadnych uczuć. Nastepnym razem napisz troche dłuższe opowiadanie.
VOYT WRACA?! ILE NA TO CZEKAŁAM ^^
niezłe, ujdzie w tłumie, dla mnie za krótkie… Ale dzięks za dedykację i pozdrawiam, szkoda że ja nie mam prawie żadnych pomysłow i rzeczywiśxie za dużo tu zakochanych i śmierci [ja też pisze o zakochaanych]
srki za błędy w komentarzu
To opowiadanie podobało mi się o wiele bardziej, niż Twoje poprzednie. Zdarzało Ci się tu przeskoczyć z czasu teraźniejszego na przeszły oraz zrobić parę powtórzeń, ale chrzanię to, bo treść bardzo fajna, tylko troszkę za mało emocji w tekście…
PS. Thx za dedykację :*