Obudziłem się o poranku. Słońce grzało mi skórę, ale nic więcej się z nią nie działo. To nie było moje ciało. Nie jestem tak umięśniony. Przypomniałem sobie, co się wydarzyło poprzedniej nocy. Przywołam miecz. Idealnie trzymał się w mojej ręce. Dotknąłem ostrza. Była śmiertelnie ostre. Dziwię się, że sam się nie przeciąłem. Mam to samo ubranie, co wczoraj, ale czyste i ładnie pachnące. Leżałem na kamienistym piasku. Przede mną było piękne jeziora, a za mną cudowna łąka. Jakieś 100 metrów ode mnie znajdował się namiot. Odwołałem miecz. Wiedziałem, że Magos nie jest oszustem. Dzięki niemu stałem się bogiem, który skończy tyranie Zeusa. Namiot był niebieski, zanim jednak zdążyłem do niego dojść ze środka wyszedł Magos.
Już się bałem że się nie obudzisz!-Krzyknął do mnie uradowany.
-Czemu nie zaniosłeś mnie do namiotu-Spytałem lekko poirytowany. On spał w luksusowym namiocie, a mnie ledwo żywego zostawił na polu.
-Byłem strasznie zmęczony i do tego bałem się, że jak się obudzisz to przeszyjesz mnie miecze!-Nawet teraz miałem ochotę to uczynić, ale co był z tego miał? Nic.- Jak się czujesz, jako bóg?
-Dobrze! Mogę wychodzić na słońce!
-Widzę! Tego najbardziej się bałem, że po tej operacji dalej będziesz miał z tym problem. Wyobraź sobie, że musielibyśmy walczyć w nocy. To by była kompletna masakra!
-Czyli będzie wojna? Kto będzie z nami?
-Tego jeszcze nie wiem! Pierwsze, co musimy zrobić, a dokładnie ty, to musimy uwolnić Zorena.
-Gdzie go uwięzili?
-Na wyspie, a dokładnie na tej, co się właśnie znajdujemy!
-To pewnie duża ta wyspa, skoro ma jezioro tak wielkie.
-Właśnie to jest to więzienie. W wodzie. Musisz płynąc głęboko, bardzo głęboko. Na samym dole znajduje się bariera. Powinieneś przepłynąć rpzez nią bez problemów. Musisz uważać nas trażników.
-A, co ty będziesz robił w tym czasie?
– Pójdę werbować sojuszników. Może ktoś jeszcze nas wesprze.
-Od, kogo zaczniesz?
-Od Hefajstosa. Najbardziej nam pomógł, później do Ateny i Aresa. Po drodze będę pytał też słabszych bogów. Na końcu wstąpię do Posejdona. Mówią, że od jakiegoś czasu kłoci się z Zeusem. Może się do nas przyłączy, pewnie nie ale warto spróbować.
-Przecież jak się nie zgodzą to od razu pójdą do Zeusa.
-Na początek rozmowy zaproponuje zaklęte picie. Jak się nie zgodzą to zostaną sparaliżowani na kilka lat! Dobra idź już, bo nie ma czasu. Szybko!
Ruszyłem w stronę jeziora. Nigdy nie uczyłem się pływać, i chyba nie umiem. Gdy byłem zamoczony po kostki, Magos zaczął coś do mnie krzyczeć.
-Co ty mówisz, bo nie słyszę?
-Powiedz Zorenowi że działamy według planu Gentun
Opko ciekawe, fajnie się czyta:-)
Czytam to opowiadanie z autentyczną ciekawością… i równie autentyczną wściekłością reaguję na „rpzez”, postawione za wcześnie spacje i naćpane przecinki.
Chłopie, fabuła wywala z butów (tak, nawet z glanów), ale proszę Cię, przestań głupie błędy robić, bo coś kogoś zaraz trafi…
Świetna treść ale dość dużo błędów. Nie chcę cię urazić ani zniechęcać ale postaraj się robić mniej błędów. Geniusz ten, kto wymyślił to opko 😉