Kolejna jednoczęściówka. Napisana pod natchnieniem w ciągu kilku minut, za to z takim trudem, że chyba zrobię krótką przerwę w pisaniu. Dobra, żartowałam;) Z dedyką dla każdego, komu coś ważnego nie wyszło w tym tygodniu…
W mojej głowie panuje chaos.
Plątanina myśli nie pozwala mi słyszeć nerwowych szeptów dookoła mnie.
Nagle ktoś dmie w róg.
Przez krótki moment wszystko zamiera w oczekiwaniu.
Ciszy nie przerywa najmniejszy szmer.
Jako pierwszy otrząsuję się z dziwnego przeczucia, nie pozwalającego mi wykonać żadnego ruchu.
Ruszam do ataku.
Słyszę swój wątły krzyk.
Chwilę później mój krzyk stapia się z setkami innych, wróżących wrogowi śmierć.
Uderzam w szeregi nieprzyjaciela.
I czuję sztylet wbijający się w mój brzuch.
Padam na ziemię, nie zadając żadnego ciosu w wojnie, z której chciałem wrócić jako bohater.
Ból sprawia, że uderzenia serca zagłuszają odgłosy walki.
Słyszę dźwięk ścierającej się ze sobą broni, uderzenia stali o stal, wrzawę bitwy, jęki rannych, ale jakby z oddali. Widzę swoich przyjaciół, złączonych z przeciwnikiem w śmiertelnym tańcu.
Mój oddech jest coraz płytszy.
Wydaje mi się, że jestem gdzie indziej.
Za chwilę będę gdzie indziej.
Gwar bitwy jest coraz cichszy, walczący zamieniają się niewyraźne cienie.
Wszystko rozmywa mi się przed oczami, ustępując miejsca nieskończonej bieli.
Słyszę głos, niewyraźny i prawie niedosłyszalny, mówiący:
– Nie żyje.
Niby krótkie, ale jednak piękne. Bardzo oryginalne, bo rzadko kiedy główny bohater ponosi klęskę. Uwielbiam Twoje opowiadania.
Wielkie dzięki, Pallas 😀 Cieszę się, że ci się podobało.
PS Eirene, wiem, że nie lubisz takich krótkich linijkowców (wzbogaciłaś też moje słownictwo), ale nie mogłam się powstrzymać przed wysłaniem, więc nie zabij mnie za to opko, ok?
Wow naprawdę ŚWIETNE! Choć następnym razem mam nadzieję na dłuższe dzieło 😉
Cudo… Takie romantyczne i smutne… Ale i tak śliczne
słowa z ust mi wyjęło, bomba i skoro taka dedykacja to dziękuje za nią 😉
Jest przepiękny taki smutny dziękuje za dedyczkę 😀
Fajne xD
Wiem, ze to miało być głębokie i w ogl, ale ta kwestia „-nie żyję” śmiesznie brzmi bez czytania reszty ^^
Agness: Ostatnia kwesta to „Nie żyje” -e. To są ostatnie słowa które słyszy w życiu! Ale opowiadanie jest tak genialne że słów brak
Chrzanić, że krótkie. Chrzanić, że to „linijkowiec”. I tak sprawia, że człowieka trzeba reanimować! Następnym razem dołącz do maila defibrylator!
Jestem jedną z tych osób, które wolą krótkie teksty od tych wszystkich tasiemców.
Świetne.
Ja też nie lubię strasznie długich tekstów. One aż odstraszają.
Bardzo ładnie napisane, Mari :).
Nie lubię linijkowców. Naprawdę tak ciężko posiedzieć dłużej nad opowiadaniem? Nie wiadomo kto jest narratorem, gdzie dzieje się akcja, o co się biją, kto się bije. Po prostu kilka zdań na temat jak ktoś umiera. No sorry, ale więcej wyczytam w nekrologu. Moim zdaniem lepsze są już „tasiemce”, bo wiadomo, że autor ma przynajmniej jakiś pomysł i naprawdę chęci, by pisać. Rozumiem, że czasem przychodzi po prostu wena i nie da się tego powstrzymać, ale bez przesady, że większość opowiadań, które są teraz wysyłane na bloga to takie linijkowce. Na palcach u ręki potrafię wymienić użytkowników, którzy nie wysyłają takich krótkich tekstów. Są to Nyx, Świerszczu, Arachne, Fedra. Może kogoś zapomniałam. I moim zdaniem ich prace są wiele razy lepsze, nie dlatego że są dobrymi pisarzami, ale dlatego, że naprawdę przykładają się do swoich opowiadań. Długie teksty nie odstraszają jak są ciekawie napisane, a rzadko kiedy długie opowiadanie na blogu jest nudne. Według mnie nudne są opowiadania, które są napisane na jedną kartkę A4, a każde zdanie jest napisane od nowej linijki. W sumie prawie wszystkie tyczą się albo „tajemniczego” herosa albo „tragicznej śmierci”. Więc jakoś wątpię, by za dwa czy trzy tygodnie ktoś pamiętał o tym opowiadaniu. Lepiej mieć jeden pomysł i go zrealizować w pełni, dbając najmniejszy szczegół, niż tysiące innych, pisanych na odczep.