To jest chyba moja jedyna wolna sobota, której dawno nie miałam. No więc… kolejne opowiadanie. Zauważyłam, że nie tak dużo ludzi już to czyta no ale ok. Nie mam tego za złe, nie każdy lubi moje opowiadania. Miłego czytanka PS: Posłuchajcie sobie; Kansas –Carry On Wayward Son
Samolot naprawdę wyglądał na bardzo ekskluzywny. Można by było pomyśleć, że matka kupiła jej prywatny odrzutowiec gdyby nie to, że w środku byli jeszcze inni ludzie. Oczywiście nikt nie zauważył bogini i jej ogromnego wilka, który rozłożył się na jednej z sof, przy oknie. Stewardesa podeszła do Fami i zaproponowała jej cos do picia. Dziewczyna odgoniła ją machnięciem ręki i usiadła na swoim miejscu. Kilka godzin wcześniej, kiedy weszła do domu po rzeczy, jej matka była jeszcze bardziej uradowana niż wtedy, kiedy rozmawiała z nią przez telefon. Czuła, że bogini maczała w tym palce, ale nie przeszkadzało jej to. W końcu mogła się wyrwać z tego małego mieszkanka i polecieć do Nowego Jorku. Kiedy wychodziła z domu ,z triumfalnym spojrzeniem popatrzyła na swoją najstarszą siostrę i pokazała jej jedwabny szal, leżący swobodnie w jej torbie. Elli wypowiedziała pół-szeptem te kilka słów ,które znała tak dobrze ,,Tu es un stupid voleur”.
-Famio, wiesz, że nas nie widać –raczej stwierdziła niż zapytała bogini. Dziewczyna spojrzała na nią z podniesionymi brwiami.
-Serio? Znowu? Proszę, nie –szepnęła i pochyliła się nad nią. –Proszę, nie chce przez jakieś siedem godzin udawać, że gadam do siebie!
-Nie mam w co się ubrać, a to co dałaś mi dzisiaj po południu, wyrzuciłam do kosza na śmieci –powiedziała wścibskim głosem i machnęła ręką.
Famia otworzyła lekko usta, ale uświadomiła sobie, że kłócenie się z boginią o takie błahostki jak ubrania, nie są ważne.
-Dlatego nie zabrałam ze sobą wszystkich moich rzeczy, tylko matki –powiedziała i zaczęła szperać w swojej torbie. –Na pewno Ci się spodobają, bo pasują do twojego –tu spojrzała na boginie z podniesioną brwią –em… charakteru? Wejdę teraz do łazienki i położę je pod umywalką, ok?
Bogini westchnęła, ale pokiwała głową. Usta Fami rozciągnęły się w uroczym, szerokim uśmiechu. Wstała z miejsca i weszła do kabiny. Wyciągnęła z wielkiej, skórzanej torby, aksamitną, czarną koszulę i spodnie, a także szpilki od Louboutina z charakterystyczną czerwoną podeszwą. Położyła wszystko na półeczce pod malutka umywalką. Wyjęła jeszcze małą wizytówkę i na jej odwrocie napisała ,, s’il tu plaît ne tu tuez pas dans les chaussures*”. Z uśmiechem na ustach wyszła z łazienki i spojrzała z podniesionym podbródkiem na boginie, która stała oparta o ścianę. Weszła do kabiny zanim drzwi się zamknęły. Famia usłyszała jeszcze jej wkurzony głos, kiedy prawdopodobnie zobaczyła szpilki. Dziewczyna z satysfakcją usiadła na swoim miejscu.
-Co ty jej zrobiłaś? –warknęła Mia. –Już dawno nie czułam u niej takiej złości.
Famia przyłożyła dłoń do ust i zachichotała cicho. Spojrzała wilczycy w oczy i przesłała myśl.
;Zobaczysz.
Nauczyła się tego w drodze na lotnisko, kiedy jej matka mówiła, podekscytowanym głosem o tym, jakie cuda czekają ją u kuzyna. Musiała jakoś porozmawiać z boginią i Mią tak, aby matka nie wzięła ją za jakąś wariatkę, mówiącą samą do siebie. Nagle, drzwi otworzyły się i z kabiny od łazienki wyszła jak nowo narodzona, bogini chytrości. Z wysoko podniesionym podbródkiem, a także jedną brwią, podeszła do kanap Fami i wilka. Strój, jaki wybrała dla niej dziewczyna leżał idealnie. Czarna koszula i spodnie, perfekcyjnie dopasowały się do ciała, a na szpilkach –o dziwo –stała jak modelka. Odrzuciła swoje włosy na plecy i uśmiechnęła się władczo.
-Myślałaś, że zabiłabym się w tych butach? –powiedziała wdzięcznie, brzmiąc jak królowa, okazująca łaskę poddanym. Famia kiwnęła lekko głową, czując jak bardzo się upokorzyła. –Kochana, czy ty wiesz w jakich ja butach musiałam chodzić w Wiktoriańskiej Anglii? Wszyscy myślą, ze tylko fryzury i suknie były wielkie. Ale nie wiedzieli jakie kobiety były malutkie, a jakie miały buty –powiedziała przykładając rękę do ust.
-Tak, pamiętam jak się z nich śmiałaś –warknęła Mia, rozciągając się na sofie i wyglądając przez okno. –Kiedy będziemy startować?
Famia uniosła dłoń z wyprostowanym jednym palcem, jakby zgłaszała się do odpowiedzi w szkole. Na ten znak, stewardesa od razu do niej podbiegła z tym sztucznym uśmiechem na ustach i wysoko podniesionymi brwiami.
-Czym mogę pani służyć? –zapytała a z jej buzi wydobył się obrzydliwy zapach papierosów, na co Famia skrzywiła się lekko.
-Kiedy będziemy startować? –zapytała próbując być obojętną.
-Za jakieś dziesięć minut –powiedziała kobieta patrząc na zegarek zawieszony na jej lewej dłoni. –Proszę już zapiąć pasy.
~*~
W powietrzu unosili się już jakieś cztery godziny, a bogini nawet nie pisnęła słówkiem o tym, jakie próby, Famia ma do zaliczenia. Kiedy przez kilkanaście minut dziewczyna gapiła się prosto w oczy kobiecie, ta westchnęła i uśmiechnęła się słodko.
-Coś chciałaś? –zapytała również przesłodzonym głosem, trzepocząc rzęsami.
-Próby –mruknęła Famia, popierając się ręką i pochylając w stronę bogini. –Wiesz, że czekam aż zaczniesz gadać.
-Więcej szacunku, kochaniutka –oburzyła się i wyprostowała, krzyżując ręce na piersi. Famia westchnęła i pokiwała głową, jak potulny piesek, na co bogini uśmiechnęła się delikatnie. –A więc chcesz wiedzieć o próbach? No dobrze. Zacznijmy. Pierwsza –pokazała na palec wskazujący –była ona dość prosta. Chodziło o usłyszenie głosu w twojej głowie –wskazała na Mie, która wyprostowała się dumnie –udało Ci się. Druga, polegała na tym ,abyś ją zobaczyła, co również Ci się udało. Trzecia –z nią zawsze były problemy, ale Ci się udało –był to dotyk. Udało Ci się, bo Mia najwidoczniej cos namieszała i musiała to naprawić, ale przeżyłaś!
-Ech, dzięki, wielce pocieszające –powiedziała Famia z zdegustowaną miną.
-Nie przerywaj –powiedziała szybko bogini robiąc dziwny ruch ręką, jakby próbowała zamknąć jej usta. –Czwarta i piata próba nie będą już tak bardzo proste. Będą wymagały spokoju ducha, a także twojej łączności i podobieństwa do mnie, a także do Mii. Tak, do Mii, do wilka. Jest to –rozłożyła ręce ,jakby chciała coś zważyć –węch i słuch.
-Czekaj, to znaczy ,że będę musiała coś wyniuchać albo usłyszeć? –powiedziała dziewczyna opadając plecami no fotel.
-Nie, ty głupia –powiedziała bogini potrząsając głową. Gdyby Famia nadal byłaby pochylona, uderzyłaby ją w głowę. –Jakbyś dokładniej zauważyła, praktycznie wszystko jest związane z twoją duszą. Umysł, który łączy się z innymi, wzrok, który może ujrzeć rzeczy niemożliwe dla innych, dotyk, który nie mogą przeżyć niektórzy ludzie. Nie widzisz, że masz coś specjalnego w sobie? Coś co jest w wnętrzu ciebie –dotknęła jej mostka swoim paznokciem. –W twojej duszy, Famio.
Dziewczyna spuściła wzrok i patrzyła na paznokieć bogini. Podniosła dłonie i złączyła je na miejscu gdzie przed chwilą był palec kobiety.
-Kiedyś zimą –powiedziała półszeptem. –Kiedy byłam mała i jechałam z mamą do szkoły, przejeżdżałyśmy przez mały lasek. Nie wiedziałyśmy czy coś w nim żyje, szczerze w to wątpiłyśmy. Ale kiedyś… jechałyśmy przez niego i usłyszałam coś. Byłam strasznie zmęczona i myślałam, że mi się przesłyszało, ale słyszałam. Słyszałam i jednocześnie czułam jakiś ruch. Bicie serca, tak. Uświadomiłam sobie po pewnym czasie, że to było serce. I dotarł do moich uszu dźwięk ugniatających się liści. Coś musiało po nich chodzić. Kiedy tak jechałyśmy z mamą coraz bardziej. Ten dźwięk się nasilał. Powiedziałam ,,mère, stop le voiture**” , oczywiście zrobiła to w ostatniej chwili –wzrok Fami był nieobecny. Jakby cofnęła się do tego momentu, wpatrując się w swoje dłonie –kiedy tylko się zatrzymałyśmy, praktycznie na naszej masce wylądował mały wilk, wyglądał jak pies . Nic mu się nie stało, ale spojrzał w moje oczy, tak… w moje oczy i pobiegł dalej. Do drugiej części lasu.
Dziewczyna podniosła wzrok i popatrzyła prosto w oczy bogini. Teraz wyglądały tak bardzo podobnie ,jak tego biednego zwierzęcia, którego praktycznie zabiły. Szare pomieszane z brązowymi i lśniące ,tak cudownie, że można byłoby się patrzyć na nie godzinami.
-To byłaś ty –powiedziała, a jej głos lekko drżał. –Już wtedy chciałaś mnie przetestować.
-Tak –powiedziała bogini, jakby była z siebie dumna. –To byłam ja, ale nie planowałam Cię wypróbować. To wtedy Cię znalazłam. Dopiero wtedy, zobaczyłam Cie pierwszy raz i wiedziałam ,że jesteś ta odpowiednią osobą, której z Mią szukałyśmy od bardzo dawna.
-Ale do czego? –zapytała Famia, jakby myślała, że bogini da jej na to odpowiedź.
-W swoim czasie kochana –powiedziała dotykając jej dłoni, nadal przyłożonych do mostka. –Wiesz, że tylko wtedy będziesz mogła poznać odpowiedź. Ale brawo. Przeszłaś czwartą próbę.
Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i pogłaskała po głowie Mie, na co ta mruknęła z zadowolenia. Na suficie samolotu zapaliła się czerwona lampka dając sygnał, że lądują. Famia i bogini zapięły pasy i już do końca lotu nie odzywały się do siebie.
~*~
-No chyba żartujesz, że ten rzęch się tutaj zepsuł –westchnęła z determinacją Famia, opadając plecami na fotel w wypożyczonym samochodzie. Bogini siedziała na miejscu pasażera ,ze skupioną miną i patrzyła przez okno.
-Nie, jesteśmy akurat w idealnym miejscu –powiedziała powoli i wysiadła z samochodu.
-No chyba żartujesz! –powtórzyła z oburzeniem dziewczyna ,ale również wyszła z samochodu zatrzaskując drzwiczki. Utknęła na autostradzie w środku lasu ,z boginią, z zaburzeniem orientacji w terenie i wielkim wilkiem na tylnim siedzeniu.
Nagle, zawiał ciepły wiatr, a bogini westchnęła. Uniosły się jej włosy ,a kiedy Famia do niej podeszła, obchodząc naokoło samochód, ujrzała ją w sukni ,którą widziała na początku. Kobieta miała bose stopy, ale unosiła się parę centymetrów nad ziemią. Podpierała się na boki i patrzyła prosto w drzewa, które uginały się trochę pod wpływem wiatru. Famia otworzyła drzwi Mii, która wyskoczyła z samochodu i przytuliła się do boki bogini. Zrobiła z nią kilka kroków, a kiedy wstąpiła na teren lasu ,dziwny impuls rozprzestrzenił się pod stopami dziewczyny.
-No chodź –powiedziała dźwięcznie i wyprostowała się dumnie, unosząc podbródek. Famia podbiegła do niej i obie weszły w ciemny las. Szły dość długą chwilę, a dziewczyna parę razy dostała gałęzią po twarzy i po ciele. Nogi powoli ją zaczynały boleć, od ciągłego podnoszenia ich wysoko do góry. Brzuch też dawał o sobie znać kiedy musiała skulic się po raz enty. Nie wiedziała jak bogini to robi, że cały czas idzie wyprostowana ,a jej sukienka nawet nie jest zgnieciona.
-Daleko jeszcze? –wysapała Famia, trzymając się za brzuch i uciskając go w miejscu, gdzie dostała kolkę.
-Napawaj się zapachem moja droga, musisz dużo rzeczy wyczuć –powiedziała kobieta nawet się nie odwracając . –To należy do części twojej próby, pamiętaj.
-Naprawdę muszę się teraz na tym skupiać? W ogóle to gdzie my zmierzamy –jęknęła ,jak małe dziecko, tupiące nogami, bo nie dostało zabawki.
-Mniej gadania, więcej dreptania –powiedziała Mia przybiegając do bogini. –Miałaś racje, to jest w tym samym miejscu. Idioci ,nawet nie zmienili położenia.
Kobieta zaśmiała się dźwięcznie i zaczęła biec, razem z wilkiem.
-NO CHYBA ŻARTUJECIE! –wrzasnęła po raz trzeci tego dnia, Fmia i puściła się szybkim truchtem za boginią i Mią. Dyszała ciężko już po paru chwilach, ale kiedy zobaczyła, że wilk i jej towarzyszka zatrzymują się, zwolniła trochę i resztę drogi przeszła trzymając się za brzuch. Spojrzała na nie z uniesionymi brwiami i usiadła na ściółce leśnej.
-No? –zapytała próbując złapać oddech. –Po co tu przyszłyśmy?
-Po to –powiedziała bogini uśmiechając się i odwracając do Famii. Jej oczom ukazała się brama, z marmuru. Widniał na niej napis po grecku, ale dziewczyna nie mogła go zrozumieć. Niektóre litery zamieniły się na normalne, ale nadal nie wiedziała o co chodzi. Zmrużyła oczy ,ale to i też nie pomogło.
-Co to jest? –zapytała i wstała, otrzepując sobie spodnie. Spojrzała ze zdziwieniem na bogini i jej tajemniczy uśmiech, który nie wróżył nic dobrego.
-Witaj w obozie herosów, powierniczko.
–
TAK! ZAKOŃCZYŁAM TAK ! Mam nadzieje, że znowu się zrobiło ciekawie ,bo następna część jest częścią ,którą planowałam od wakacji!
Tłumaczenie;
*proszę, nie zabij się w tych butach
**mamo, zatrzymaj samochód
Pozdrawiam ~ Nyx
Nyx! Jesteś niesamowita! Cudownie się czytało! Masz boski styl pisania, do tego potrafisz zaciekawić czytelnika… Oby CD ukazała się jak najszybciej!
Nyx, to jest GENIALNE OPO! KIEDY CD?????
Były błędy interpunkcyjne, ale pieprzyć to. super styl, chociaż dla mnie za krótkie…
Ale widać, ze praca zajęła min, 2 strony, czyli więcej niż większość opowiadań ;/
kurca, zaczynam gadać jak moja polonistka
Nyx kocham cię za to cudo cud nad cudy!
Mogę zapytać tylko o jedno – kiedy CD?
Nyx jesteś wielka. Chcemy więcej!!!
Hmm, zaciekawiło mnie to nawet;) Fajne i miło się czyta <3. ~ Wasz ulubiony syn Apolla;)
Nie, nie, nie – TY powinnaś mieć zabronione pisanie!!!!! Już TERAZ nie mogę się doczekać CD – a TY możesz go napisać dopiero np. za miesiąc!!!!!! A co z Hybris albo Wybranką…?! Dziewczyno ty nie oglądaj tego serialu tylko PISZ i CZYTAJ!!!!! Czy ja żądam tak wiele?