Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Pod niosłem się szybko, ale pożałowałem tego. Wszystko mi się przed oczami zamazała. Musiałem się o coś oprzeć bym nie upadł. Gdy się już przyzwyczaiłem, spostrzegłem, że matka miała racja. Byłem zamknięty w busie. Wszystko mi zabrali. Dobrze, chociaż że spełniła obietnice. Drzwi były uchylone. Ściany były srebrne, nie było żadnego okna w stronę kierowcy. W aucie nie było nic, nawet nie dali mi żadnej pościeli czy koca na którym miał bym spać. Cicho otworzyłem drzwi na oścież. Była noc, ale nie wiedziałem czy ta sama. Nie miałem pojęcia ile spałem. A wolałem nie pytać kierowcy. Jechaliśmy bardzo szybko, byliśmy już jakiś dobry kilometr za lasem. Skoczyłem. Zrobiłem fikołka przy ziemi. Na szczęście nic mi się nie stało. Tylko wbiło mi się coś w miednice. Okazało się, że to był kompas. Czemu mi go nie zabrali? Pewnie uznali, że nie mogę nim zaszkodzić, albo go nie było wcześniej. Obróciłem się za pojazdem. Kierowca się nie skapnął ze mu pasażer uciekł, bo już znikł za zakrętem. Znajdowałem się na środku drogi na jakiejś łące. Skierowałem się na południe, czyli w kierunku lasu. Szedłem powoli, nie miałem siły biec, ale nawet jakbym miał to, po co? I tak nie wiem gdzie szukać tej jaskini. A nawet gdybym znalazł to i tak okradanie grobowców nie jest w moim stylu. Jeszcze ten sen. Kim byli ci ludzi? Najemnicy. Łapali herosów z obozu, ale, po co? Nie pamiętam czy mówili. Możne znajdę ich w lesie. Tylko że oni mieli przewagę. Droga w lesie skręciła trochę w prawo, więc musiałem z niej zejść i zagłębić się w las. Wpatrywałem się w każdą górkę i każda obchodziłem dwa razy by mieć pewnośc ze nie opuściłem grobowca. Musiałem jeszcze uważać by nie nadepnąć na pułapkę, co było trudniejsze od szukanie groty.
-Czego szukasz miły?-Usłyszałem kobiecy głos. Odruchowo chwyciłem po miecz, ale jego nie byłem. Poczułem strach, co zrobię, gdy mnie zaatakuje?. Z drzew wyłoniła się piękna kobieta z czarnymi włosami i dużymi niebieskimi oczami. Miała na sobie piękną, zwiewną zieloną sukienke, bez rękawów. Była młoda, miała może dwadzieścia pięć lat, tak na oko. Uśmiechała się do mnie, nie wyglądała na taka która może mnie zaatakować i zabić. Może to jadna z tych driad czy nimf.- Zgubiłeś coś? Czy może sam się zgubiłeś?- zaśmiała się
-Właściwie to szukam,,,-ale czy powinienem jej mówić. Jeśli służy tym ludziom. Nie, na pewno nie. Jest taka piękna i dobra, Na pewno chce mi pomóc w misji, i odpowiedziałem pewny że robie dobrze- szukam grobowca w którym znajduje się mój brat
-Tak mi przykro! Straciłeś brata. Pewnie ciężko ci z tym!
-Nie, nie. To nie tak. On umarł dawno temu, ale ja musze odwiedzić jego grób- czułem, że nie powinienem mówić powodu. Jeszcze bym ją odstraszę, albo uznała, by mnie za jakiegoś złodzieja, którym w końcu nie jestem.
-I nie wiesz gdzie jest on pochowany?
-No nie wiem !- popatrzyła na mnie smutnymi oczami, ale w pewnym momencie zobaczyłem że zaczyna się uśmiechać
-Chyba wiem gdzie to jest. Choć!- Pobiegła jeszcze bardziej w głąb lasu. Biegłem za nią. Była ode mnie szybsza. Już myślałem, że ją zgubie.
-Tutaj!-Krzyknęła. Zacząłem ją szukać. Zajęło mi to trochę, ale w końcu znalazłem ją przy jaskini. To nie była ta jaskinia z wizji, ale nie chciałem robić jej przykrości, więc się uśmiechnąłem i wszedłem do środka. Na środku jaskini płonęło wielki ognisko. A po lewej stronie było wejście do mniejszej części groty. Z ciekawości zajrzałem tam ale był tam sam korytarz prowadzący penie do dalszej części jaskini. Wolałem z tą wyjść szybko bo na pewno ognisko nie zapaliło się samo.
-Przykro mi to mówić ,ale to nie ta jaskinia.
-Wiem, mój herosie-Przybliżyła się do mnie. Byliśmy głowa przy głowie- Przyprowadziłam cię bo nie chce byś samotna- Na początku było przyjemnie, ale po chwili poczułem smak krwi w ostach. Chciałem przerwać całowanie, ale nie dałem rady. Byłem sparaliżowany, a krew z mojego ciała cały czas uciekała. Próbowałem krzyknąć ,ale te nerwy też zostały zablokowane, ale co by to dało, przecież tu nikogo nie ma. Gdy nagle z korytarza jaskini wyszła dziewczyna z łukiem. Miała czarne włosy i punkowe ubranie. Przyklękła na jedno kolano i wycelowała prosto w serce potwora. Bestia zamieniła się w pył. Na szczęście wszystko zaczęło u mnie funkcjonować normalnie, ale i tak się głupio czułem. Pierwszy raz mnie dziewczyna pocałowała tylko po to by mi krew wyssać. Nie jest to jakieś najlepsze doświadczenie ,ale w końcu jest.
-Dzięki-Popatrzyłem na nią z wdzięcznością ,ale i trochę ze wstydem.
-Nie ma, za co. Piekielna Mormolyke. Nikt jej nie widział od kilku stuleci, a ona musiała akurat porywać od nas herosów. Co jej odbiło ? przecież wiedziała że ja w końcu zabijemy!
-To oni tu są. Ta porwana szóstka?
-To ty jesteś penie Peter, syn Nyks? Tak są wszyscy, co dziwne żywi. Percy i Clarise też tu są. Misja skończona, wracamy do domu, a tak właściwie to jestem Thalia/
_przykro mi Thalia, ale to nie koniec!
-Czemu?
I opowiedziałem jej o mojej wizji. Cześć przepowiedni się spełniła, ta pierwsza o bestii,ale bitwa i jakiś turniej jeszcze przed nami. Myślę że jeszcze trochę minie nim będziemy bezpieczni
Całość super ale bardzo dużo błędów. Czasami(przynajmniej jak dla mnie) brakuje zdań. Opowiadanie było bardzo fajne i genialny pomysł. Pisz szybko cd, bo nie mogę się doczekać co dalej ;DDD
Niektóre zdania są jakoś dziwnie zbudowane, ale się poprawiłeś trzeba ci to przyznać! 😀 Piszesz naprawdę dobrze! Jeszcze troszkę pracy, a możesz stać się jednym z lepszych na blogu 😀 Masz fajne pomysły serioserioserio! 😀