Autorka says: JESTEM W STU PROCENTACH ŚWIADOMA TEGO, ŻE PISZĘ ZA KRÓTKO I KOŃCZĘ W NIEDOGODNYCH DLA WAS MOMENTACH. 😉
Jego blond włosy łaskotały mnie po oczach, policzkach i ustach.
Czułam jego zapach. Był silny, upojny, ale nie mogłam go w żaden sposób zidentyfikować.
Dotknął ustami mojego nosa i pocałował go lekko. Zmarszczyłam się, a on się uśmiechnął.
-Jesteś chyba najsłodszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. ? mówi i mnie całuje.
Jest piękny.
Słońce pada na jego głowę, tworząc świetlistą aureolę. Bóg. Jedyne co mi przychodzi na myśl.
Jesteśmy na plaży. Z jego mokrych włosów woda skapuje na mój ciepły obojczyk. Tuli się do mnie.
Cudownie.
Obok jest Lacy, Trip, Manson i Even. Odpoczywają.
Motocykle stoją metr dalej, Słońce zachodzi.
Wyciągam się i wdycham powietrze, mamy chyba sobotę.
Weekend mógłby trwać w nieskończoność.
Nie potrzebuję szkoły do życia. Mam Sforę.
Dzisiaj moja dawka była tak mała, że ledwo ją poczułam.
Boję się, że wrócę do mitologii.
Zaczynam czuć, ale Stanley na razie to wszystko przyćmiewa.
Miłość. Tak to chyba się nazywa.
Chciałabym mieć z nim dzieci.
Śliczne blond szkraby biegające po podwórku naszego domu.
Naszego domu.
Chłopca i dziewczynkę.
Mówiłby o mnie „moja żona”.
Mówiłby o nich „moje dzieci”.
Mówiłby „Kocham moją żonę i moje dzieci, które wydała na świat”.
Przeniósłby mnie przez drzwi Naszego Domu dzień po ślubie.
Tuliłby mnie, kiedykolwiek nadażyłaby się okazja.
Kiedy powiedziałabym mu, że jestem w ciąży, podniósłby mnie,
przytulił i okręcił nas wokół własnej osi, śmiejąc się ze szczęścia.
Całowałby mój wypukły brzuch i mówił, że wyglądam chudo.
Nasz dom byłby bezpieczny. Zero bogów greckich. Zero nadnaturalności.
Nawet jeśli potwory istniałyby, chroniłabym moje dzieci przed nimi.
Co ja gadam. Ledwo umiem obronić sama siebie.
Wracając do rzeczywistości.
Przewróciłam się na plecy, kiedy Stanley poszedł się wykąpać i zobaczyłam coś, czego nie powinnam dzisiaj zobaczyć.
Erynia.
Nie wiem co ona tam do cholery robi, ale najwyraźniej narkotyk już nie kryje mojego zapachu.
Mam teraz dwie opcje.
Spuścić wzrok, jakbym nic nie widziała i udawać, że ja to nie ja.
Albo.
Uciekać.
W takich momentach jestem zła, że nie ćpam więcej i że nie mam przy sobie jakichś magicznych broni.
Powoli wstaję i zakładam na siebie koc.
-Coś nie tak? – pyta Lacy.
Lacy jest niewysoką blondynką, z włosami przefarbowanymi na niebiesko. Jako jedyna wie, kim jestem, no, z genetycznego punktu widzenia.
Nie powiem jej przecież, że widzę Erynię na środku plaży.
-Mam mój mały kłopot. ? odpowiadam.
To taki nasz tajny kod. W chwili kiedy Manson, Trip i Even usłyszeli co powiedziałam, pomyśleli o miesiączce.
Cóż.
Jeśli miałabym wybrać miesiączka kontra Erynia.
Chyba znacie odpowiedź.
Erynia ruszyła w moją stronę, cholera wie jak rozpoznając mnie, kiedy nagle w piersi utknęły jej trzy strzały.
Centralnie w serce.
Auć.
Stworzenie upadło i zmieniło się w proch.
Rozejrzałam się i zobaczyłam jakąś dziewczynę z łukiem i wtedy pierwszy raz zauważyłam, że mam obstawę.
Ruszyłam w jej kierunku. Miała czarne włosy i duże oczy.
Stanęłam jednak przy mojej torbie, wahając się.
Czy na pewno tego chcę?
– Nie. ? powiedziałam do siebie i sięgnęłam po strzykawkę z działką.
Dziewczyna rozszerzyła głęboko oczy ze zdziwienia, kiedy wbijałam igłę w nadgarstek.
Uśmiechnęłam się, kiedy łuk zniknął mi z oczu.
Usiadłam na kocu i wrzuciłam strzykawkę spowrotem do torby.
Haj wrócił.
Czarnowłosa wybawicielka podbiegła i zaczęła mną potrząsać.
-To tak ich unikasz?! Dajesz sobie w żyłę? Bogowie, musisz przestać! Nie po to wypruwam sobie flaki na och… ?krzyczała, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Możesz się odpieprzyć? ? powiedziałam i odepchnęłam jej rękę.
-Jest jakiś problem, Saro? ? usłyszałam zza plec głos Tripa.
Trip był napakowany i pełnił z Mansonem rolę ochroniarzy w naszej Sforze. Mieli większość ciała w tatuażach, brody, bandany na głowach i nosili skórę.
-Eee, nie ma żadnego problemu, już sobie idę. ? odpowiedziała za mnie dziewczyna i rzucając mi zaniepokojone spojrzenie, wycofała się.
Spojrzeliśmy na siebie z Tripem i wybuchliśmy śmiechem.
Reszta dnia minęła bez udziału mitologicznych stworzeń z czego czerpałam ogromną przyjemność.
Wieczór należał do objazdu po mieście, a potem mieliśmy przespać się u Even. Even ma duży dom, jej rodzice wyjechali na jakąś delegację. Każdy z nas będzie miał pokój dla siebie. Ja oczywiście dziele mój z Stanley? em.
-Muszę się dzisiaj upić. ? powiedziałam, gdy zostałam sama z Lacy.
-Co widziałaś na plaży? ? spytała cicho.
-Erynię.
Dziewczyna przytuliła mnie.
-Nie upijaj się, Stanley chciał dzisiaj z tobą pogadać. To raczej coś ważnego, słyszałam jak mówił Mansonowi. ? powiedziała i podeszła do motoru swojego chłopaka. ? Ah, zapomniałabym. Znalazłam to na twoim kocu. ? wróciła do mnie i podała mi jakąś paczkę.
-Dzięki. – odpowiedziałam.
Dla zaspokojenia waszej ciekawości, rzucę od niechcenia, że Lacy i Mason są razem.
Rozpakowałam paczkę i znalazłam liścik.
?Sara Lanley.
Proszę, przyjedź. ? Obóz Herosów, Long Island, NY.?
W paczce znajdowało się również COŚ zawinięte w szmatkę.
Rozwinęłam ową rzecz i dopiero po kilku sekundach zrozumiałam co trzymam w rękach.
Wspominałam, że narkotyk już nie działał?
Och zabiję cie dawaj CD!!!!!!!!! Znarkotyzowany heros!!!!!!!!
Hmm… Tak Saro, Twoja skromność jest po prostu zaskakująca. Jakże to oryginalne nazwać bohaterkę swoim imieniem… A opko świetne, takie… oryginalne. Nic tylko czekasz na następną część 😀
Ps : Nie kochasz go już, że mu nie zadedykowałaś kolejnego opka?? 😛
Nadal go kocham, ale dedyk, tak samo jak ten dla Ciebie, jest magicznie niewidzialny (co nie znaczy, że nie istnieje) 😀
[Przeklina]!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zrób porządek z tymi pytajnikami, bo coś mnie trafia! I pisz dłuższe, do cholery!
To nie ja je robię.
Coś z blogiem albo moją pocztą, bo kiedy wysyłam opko, to wszystko jest OK.
Btw, Arachne, jeśli coś Ci się nie podoba to po co czytasz! Jak na razie ani jednego komplementu na temat opowiadania nie przeczytałam, tylko widzę narzekanie o znakach zapytania i długości!
PROSTE.
NIE PODOBA CI SIĘ = NIE CZYTAJ.
Im lepsze opowiadanie, tym bardziej czepiam się głupot 😛
A jeśli to nie Twoja wina, to przepraszam (Ale i tak coś z tym zrób 😛 Albo o to Adminkę poproś).
Powiedzmy, że mi to pochlebia? ;D
Sprawdzę czy to zależy od tego, że wklejam z Worda do okienka wiadomości, a potem spróbuję coś z tym zrobić 😉
Dobra, to nie daje mi spokoju i sprawia, ze am straszne wyrzuty sumienia, więc piszę:
Przepraszam!
Zachowałam się trochę (bardzo) nie na miejscu- nie pochwaliłam, a powinnam była, bo naprawdę jest za co. Zamiast tego tylko się czepiałam.
Mega wielkie SORRY. Nie chciałam taka być. Przepraszam.
Kocham to! 😀 Piszesz świetnie, do tego opowiadanie jest bardzo interesujące i oryginalne. A końcówka?!
Dajesz CD!
Jak widzę Twoja miłość rozkwita przynajmniej w Twojej twórczości. C:
A tak poza tym, to w sumie nie chce mi się pisać tego komentarza, więc nie będę się wysilać…
Po prostu wiedz, że sądzę, że megazajefajne.
TAK, WSZYSTKO PIĘKNIE ;>
Cud, że w ogóle go piszesz 😀
No wiem, że cud, więc powinnaś się cieszyć C:
chyba cię zabije jeżeli nie napiszesz cd NATYCHMIASSSSSSSSSTTTTTTTT// TERAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAZ PISSSSSSSSSSSSSSZZZZZZZZZZZZZZZ
Fajne… (-;
co tu mówić, ciekawe i fajne 😛