Rachel pomogła mi wstać.
-Chcesz powiedzieć o tym Chejronowi?
-Nie, ty to zrób. Ja pójdę do domku.
-Dobrze. Mirando, pamiętaj tylko o jednym- przepowiednie często są wieloznaczne. Nie możesz tego brać zbyt dosłownie.
Pokiwałam głową i podreptałam do domku Hermesa. Po drodze wpadłam na jednego z synów Apolla- Martin. Całkiem fajny chłopak, tylko niezbyt cierpliwy. Biegł na arenę, gdzie podobno właśnie wrócił jeden z jego braci. Ten o którym mówił Chejron przy śniadaniu. Wrócił wcześniej i teraz siedział na arenie i relacjonował swoje przygody.
-Idziesz ze mną?- spytał.
-Nie, muszę iść na trening szermierki.
-Ten dla wybranych… Rozumiem- odparł.
-Jakich wybranych. Po prostu Percy i jeszcze kilku lepszych wojowników będą trenować mnie i Jane.
-Wiem, wiem. Okej, ja muszę iść- rodzeństwo czeka.- Uśmiechnął się i pobiegł na arenę.
-Percy! Przestań!- krzyknęłam siedząc mokra w strumyku. Trening zaczął się w lesie, dwie godziny temu a Syn Posejdona tysiąc pokonał w walce na miecze, przytopił mnie już osiemnaście razy i wystrzelił na fontannie z wody pięć razy. I o dziwo nic sobie nie połamałam
-Nie marudź. Nieźle ci idzie. Jak na pierwszy trening wręcz cudnie.
-Acha. Jasne. Nigdy nie nauczę się walczyć i zginę od razu jak ktoś mnie zaatakuje.
-Nie. Masz potencjał. I jesteś wytrwała. Jane też tak wytrenowałem. No, prawie, ponieważ chyba się obraziła jak wodą odepchnąłem ją na koronę drzewa. Jej też szło dobrze. Macie geny Ateny, bogini sprawiedliwej wojny.
-Jane też wylądowała na drzewie?
-Owszem. Tylko jedną cechą różnicie się podczas walki. Obydwie walczycie rozważnie i sprytnie ale Jane przelewa w nią jakby nienawiść i złość…
-Świetnie. Ćwiczmy dalej.
Percy podniósł mój miecz, który wypadł mi z ręki.
-Tak samo ambitne i wytrwałe- mruknął do siebie i poczekał aż wyjdę z wody. Po czym znów zaatakował. Spróbowałam się uchylić ale nie zdążyłam. Na ramieniu poczułam, że coś mnie piecze. Spróbowałam uderzyć Percy’ego w nogę ale odpił moje uderzenie.
Dasz radę. Mniej porywczo a bardziej opanowanie. Przemyśl to co robisz. Myślałam, broniąc się przed uderzeniami Percy’ego. ADHD też się przyda.
Wtedy, dość mało opanowanie skoczyłam do przodu i wycelowałam w udo przeciwnika. Kiedy ten, spróbował zablokować cios, dosłownie w ostatniej chwili (nie wiem jak to zrobiłam) przerzuciłam miecz do drugiej ręki i przyłożyłam mu do szyi. Oddychałam płytko. Chyba na początku ani do niego ani do mnie nie dotarło co się stało.
-No, całkiem dobrze- powiedział odsuwając palcem czubek mojej broni. –Myślę, że czegoś się nauczyłaś.
Uśmiechnęłam się. Miło było słyszeć pochwałę od kogoś takiego jak on.
Kiedy wracałam z lasu cała mokra ale zadowolona z siebie usłyszałam, że ktoś idzie za mną.
-No, no. Widzę, że nasz kochany Percy cię trenował.
-Jane także. Widzieliśmy jak wraca mokra i wściekła.
-To cud, że przeżyliście. Jak się porządnie ją wkurzy to jest problem- powiedziałam do Connor i Travisa. Bliźniacy wyprzedzili mnie i stanęli na drodze. Connor wyjął z kieszeni małe zawiniątko. Podał mi je.
-Proszę, to dla ciebie.
-To jest ta niespodzianka o której mówiliście w Wielkim Domu?- spytałam odwijając małą skrzynkę. Otworzyłam wieko i z jej środka poleciał na mnie strumień jakieś czarnej mazi.
-Nie, to tylko prezent. Niespodziankę sama znajdziesz. Ale miała min, nie bracie?
Travis i Connor śmiali się ze mnie. Nie ukrywam- wyglądałam głupio. Jakaś nimfa, która widziała ten „prezent” od synów Hermesa zaśmiała się i znikła zapewne, żeby opowiedzieć wszystkim, że ta nowa stoi cała mokra i oblepiona czymś czarnym.
-Świetnie. Nie mogę się doczekać.
-Też bym nie mógł na twoim miejscu- powiedział Travis nadal śmiejąc się ze mnie. Po woli ruszyliśmy w stronę obozu. – Choć musisz się umyć.
-O, jaki troskliwy się nagle zrobiłeś.
-Nie. Po prostu śmierdzisz- odparł Travis.
-Dobra, dobra. Chodźmy. Kiedy obiad?- spytałam, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że chyba ten strumyczek wymył ze mnie całe śniadanie.
-Za półtorej godziny.
Szliśmy ścieżką która prowadziła prosto do domków obozowiczów. Kiedy weszliśmy do domku Hermesa wszyscy już słyszeli o dowcipie braci Hood. Poszłam się umyć i przebrać. Moja garderoba tak naprawdę składała się z dwóch par szortów, które dała mi Annabeth, trzech podkoszulków Obozu Herosów i ubrania w którym przyjechałam czyli błękitnych rurek i brązowego, luźnego swetra. Kiedy się myłam znów przypomniał mi się mój koszmar. Zamknęłam oczy. Szybko zmyłam z siebie resztki prezentu od synów boga złodziei. Ubrałam się w nowe szorty i pomarańczową koszulkę i pobiegłam do Chejrona.
Centaur stał na werandzie Wielkiego Domu i grał w karty z Dionizosem.
-Przepraszam, mogłabym na chwilę przeszkodzić?- spytałam.
-A jak powiem, że nie, że już przeszkadzasz to będę mógł cię zamienić w kwiatka?- odparł Pan D.
-Naturalnie. Rachel już nam powtórzyła wszystko.
-Powiedziałam im o twoim śnie. Musimy porozmawiać.- Na dźwięk głosu Rachel aż podskoczyłam. Dziewczyna stała w drzwiach Wielkiego Domu.
-Na razie powinnaś wiedzieć, że takie koszmary to normalne w życiu herosa. Nie wiem co to może oznaczać ale pomyślimy jeszcze. Nie przejmuj się. Jesteś bezpieczna- uśmiechnął się do mnie. W jego oczach jednak czaił się strach i lekka wątpliwość. Popatrzył na Rachel. Jego wzrok mówił: Jeszcze nie teraz. Proszę cię. Później spróbujemy to wyjaśnić.
-Dobrze… Dziękuję i przepraszam.
Pan D. prychnął a ja poczłapałam gdzieś przed siebie.
Usłyszałam jak Rachel mówi do nauczyciela: Im wcześniej tym lepiej. Trzeba to załatwić jak najszybciej. Mówiła coś jeszcze ale przestałam słuchać.
Szłam powoli rozglądając się. Architektura, każdego z domków była inna lecz każda piękna. Wszyscy obozowicze krzątali się przed domkami i sprzątali, bo kontrola porządków została przesunięta na teraz. Tak szczerze to sprzątali prawie wszyscy oprócz moich współlokatorów, którzy już rano powrzucali wszystko do szafy lub pod kołdry. Teraz podkładali „prezenty”, z którymi już się zapoznałam i nie mam zamiaru więcej tego robić innym dzieciakom. Patrzyłam tępo, jak jeden z nich, tyle, że większy wybucha wrzucony do domku Aresa. Widziałam jak rozwścieczona Clarisse wychodzi ze środka cała czarna i kieruje się do autorów wybuchu.
Usiadłam na jednej z ławek na małej górce. Niżej rozpościerała się panorama zatoki, areny, stajni, lasu i domków. Siedziałam AK gdy nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Wydaje ci się. Widzisz, jednak zwariowałaś… Jednak ktoś znowu krzyknął.
-Miranda? To ty?
Odwróciłam się wstając. I wtedy go zobaczyłam.
Zesztywniałam. Zrobiło mi się gorąco w środku. Poczułam jak coś ściska mnie w brzuchu a serce zaczyna bić szybciej.
Piętnaście metrów dalej, w pomarańczowej koszulce Obozu Herosów i uśmiechając się szeroko, stał Mike.
Przytulił mnie kiedy tylko do niego dobiegłam. Ścisnęłam go mocno. Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Pachniał lasem i czymś co przypominało zapach jabłek. Czułam jak oddycha. Delikatnie gładził mnie po głowie. Obsunęłam się lekko i popatrzyłam się na niego. Uśmiechnął się do mnie.
-Choć, może usiądziemy- szepnął.
Usiedliśmy na ławce. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam krzyczeć ze szczęścia ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Chciałam zarzucić mu ręce na szyję ale nie mogłam się ruszyć ze szczęścia. Uśmiechałam się głupio a łzy ciekły mi po policzkach. Mike patrzył się na mnie i zaśmiał cicho.
-Mówiłem, że niedługo się zobaczymy. Obiecałem ci to- delikatnie pogładził mnie po policzku tak jak wtedy gdy widziałam go po raz ostatni.- Pamiętasz, prawda?
-Mike… Tak się cieszę. Bogowie, jak ja za tobą tęskniłam…
Patrzyłam się na niego i czułam jak tracę wszelkie zmartwienia. Czułam się jakbym zjadła coś ciężkiego i nagle to znikło z mojego żołądka i zrobiłam się taka lekka. Wreszcie uspokoiłam trochę emocje.
-Co ty tu robisz?- spytałam.
-Wróciłem z misji. Dzisiaj. A, nie o to ci chodzi. Jestem synem Apolla.
Był piękny. Patrzyłam się na jego twarz. Po kilku miesiącach rozłąki wydawał się bardziej dojrzały. Nadal jednak miał swój sarkastyczny uśmiech i ciemne oczy. Jego śliczne, brązowe włos były rozczochrane.
-Dlatego musiałeś odejść. Dlatego nie mogłeś mi powiedzieć.
-Odkryłabyś wtedy kim jesteś. Musiała byś trafić do obozu a Chejron wolał poczekać. Nie wiedział co z wami zrobić. Tylko on, Pan D., Percy, Annabeth i ja wiedzieliśmy, że to wy. Inni wiedzieli tylko, że „Wy” istniejecie.
-Dziękuję…- szepnęłam. Mike pochylił się i mnie pocałował.
-Mówiłem ci, że cię kocham- uśmiechnął się. Kurczę, jaki on był przystojny.- Pójdę za tobą wszędzie.
To były chyba najmilsze słowa jakie usłyszałam. Czułam, że robię się czerwona.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
-Bracia Hood coś mówili, że ktoś na mnie czeka tutaj. Mówili coś o niespodziance ale mało zrozumiałem bo cały czas śmiali się, że niby ktoś będzie mieć niezłą minę i że uwielbiają jak ta osoba ulega ich kawałom. Wiesz o co im chodziło?
A więc to Mike, jest tą niespodzianką. Muszę im podziękować.
-Tak, ale to nic ważnego.
-Cieszę się że tu jesteś. Na prawdę, brakowało mi ciebie bardzo.
-Mi też- szepnęłam i go pocałowałam. Chciałam żeby czas się zatrzymał. Mogłabym siedzieć tak przez całą wieczność ale przecież jeszcze musiałam pójść na ten obiad.
Superowe, tak jak wszystkie poprzednie!
Dziękuję! Miło mi :>
super pisz dalej bo ta taaaakie extra
😀 dzięki, nie wiedziałam, że aż tak się komuś spodoba
Kooocham to opowiadanie <3 robi się coraz ciekawiej 😀 Już nie mogę się doczekać aż wrócisz i napiszesz cd! 😛
Nie sądziłam, że kiedykolwiek toś mi coś takiego napisze.
Już wróciłam i po weekendzie postaram się coś dodać.
taaaak extra maszmix!!!!!!!!!!!!!!!!
Extra, naprawdę! Mam nadzieję, że szybko napiszesz cd, bo bardzo go chce przeczytać i to szybko 😉 . Było kilka literówek i jeszcze Naprawdę piszemy razem. Poza tym czyściutko. 😀
Dziękuję, bardzo mi miło 😀
Świetna część! Rozkręcasz się coraz bardziej
Błędów jest zdecydowanie mniej niż było, a więc odrobiłaś lekcje
Oby tak dalej!
starałam się odrobić lekcję i mam nadzieję, że widać efekt.
Dzięki
Super, esktra, naptawdę! Choć wciąż zauważalne, błędów coraz mniej! Akcja się rozkręca… Dużo będzie kolejnych części? 😉
Nie wiem czy nadchodzące wydarzenia zajmą dużo miejsca ale chciała by jeszcze z 16? Nie wiem, prawdę mówiąc
No jasne, że widać efekty!
I ważne, że starasz się naprawiać błędy- dzięki temu, stajesz się coraz lepszą pisarką
Dziękuję
Świetne!!!!!!! Tylko-16-części?! żartujesz, nie?