Trzeci rozdziałek z dedykacją dla Annabeth1999 za malutką pomoc przy rozdziale i LEOszczurki za Córkę Herosa mojego kochanego opka
Najpierw krótko streszczę pierwszy i drugi rozdział:
Dziewczyna imieniem Nehal mieszkająca w Hiszpanii postanawia uciec z domu gdyż nie potrafi wytrzymać w domu z matką-aktorką. Zakrada się na piękny statek wycieczkowy który zmierza do Ameryki. Po nocy spędzonej w pokładowym schowku na szczotki odnajdują ją ochroniarze. Dziewczyna pobija ich wszystkich oprócz jednego który obezwładnia ją od tyłu. Nagle ratuje ją chłopak imieniem Jason. Nadaje jej tymczasowe imię Laurel i udaje ze jest jej bratem. Jason rozpoznaje w niej kogoś więcej niż nastolatkę. Czuje w niej krew boga lub herosa. Kiedy Nehal dotyka Jasona na jego ramieniu pojawia się znamię pól księżyca. Nagle Nehal przechodzi przemianę. Staje się piękną wojowniczką w bitewnym trykocie i srebrnej opasce na głowie o tym samym znaku co na ramieniu Jasona. Nehal postanawia udać się do Nowego Jorku gdzie z jej „bratem” rozwiążą sprawę znaku i przemiany.
ROZDZIAŁ 3:
Razem z Jasonem szliśmy długim, lecz bardzo ozdobionym i luksusowym, jeśli tylko można to tak nazwać, korytarzem. Na jego końcu znajdowała się olbrzymia sala bankietowa w której stały stoliki z purpurowymi krzesłami. Kobiety siedziały w długich sukniach a mężczyźni w garniturach popijali czerwone wino.
Czułam się troszeczkę dziwnie w spodniach przeciętne po zewnętrznych stronach i zawiązanych plecionymi rzemykami które dostałam po przemianie i sportowej bluzie Jasona pod którą miałam skurzany top. Ludzie powoli patrzyli na mnie, śmieli się cicho i pokazywali palcami. Ja ostro mierzyłam ich wzrokiem i dumnie podnosiłam podbródek.
Byłam przyzwyczajona do obgadywania mnie. Jestem córką znanej aktorki, kolorowe czasopisma tylko czekają na moje potknięcie…
Szłam więc dumnie nie zważając na oczy które mnie obserwowały. W końcu usiedliśmy przy jednym ze stolików i chwilkę poczekaliśmy aż jakiś kelner przyniesie nam „ Najlepsze Danie Dnia”
Kiedy na moim talerzy leżało już to coś co miało nazywać się „ Kolorowy Las” a okazało się sałatką z papryką, odezwałam się do Jasona aby przerwać niezręczną ciszę:
– Czy mam wiedzieć coś specjalnego o tych… bogach?
– Szczerze nie znam się na ich greckiej części… Jestem rzymianinem i niewiele mnie obchodzą ich spiski. Wiem za to na pewno, że nie musisz oddawać im czci. Po prostu ich szanuj i nie pozwól żeby cię znienawidzili, tak jak niektórzy mojego przyjaciela Percy’ go.
– Yhm… – odparłam wolno.
– Musisz panować nad emocjami – ciągnął Jason – kiedy masz do czynienie z którymś z nich. Zależy który z bogów ale niektórzy mogą wykorzystać na przykład to że się boisz lub masz jakąś słabość przeciw tobie…
– A czemu oni… – nie zdążyłam dokończyć kiedy do Sali wpadło kilka dziewczyn. Krzyknęłam i zerwałam się z miejsca.
Tak naprawdę nie wiem czemu to zrobiłam. Po prostu coś we mnie drgnęło i wiedziałam że ten właśnie moment jest przełomowy w moim życiu. Dziewczyna na przedzie zmrużyła oczy po czym radośnie się uśmiechnęła i podbiegła do mnie.
– Pani… tyle Pani szukałyśmy… – nagle spojrzała na Jasona i wytrzeszczyła oczy.
– A ty tu co…? – warknęła.
– Thalia? – zdziwił się Jason.
– Tak szukałam Pani Artemidy i znajduję ją na statku wycieczkowym z moim bratem….! – po chwili zrozumiała że powiedziała coś nie tak i otworzyła usta żeby się poprawić, lecz teraz to ja jej nie dałam.
– Czekaj….- powiedziałam kompletnie zbita z tropu – kogo szukałaś?
– Ciebie Pani… – odpowiedział pochylając głowę.
– Thalia to nie jest Artemida… To jest Nehal ona…
Jason spojrzał na mnie i wtedy w jego oczach zapalił się jakby mały płomyczek. Otworzył usta i wyszeptał dwa słowa których nie dosłyszałam. Thalia jednk chyba przechwyciła jego słowa bo też zaczęła się we mnie wpatrywać.
– Masz rację. Ona jest inna; ten kolor włosów i oczy…
– Thalia to już teraz. Przepowiednia się wypełnia.
– Ale – szepnęła jedna z dziewczyn za Thalią.
– Musimy działać. – zadecydował Jason. – inaczej stracimy wszystko.
– Czyli zabieram ją…
W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam na całą salę:
– Czy ktoś mi w końcu wyjaśni o co tu chodzi!
Zapadła cisza i teraz patrzyła na nas cała sala.
– Dobra spadamy z tego cholernego statku. – warknęła najwyraźniej zdenerwowana.
– Jak?! – zapytałam zirytowana.
W zamian za odpowiedz Thalia Dotknęła swojej przepaski na czole, wypowiedziała jakieś słowa. Nie zdążyłam nawet zapytać co chce zrobić, tylko poczułam jakby świat obrócił się o 180 stopni i gdy z powrotem otworzyłam oczy znalazłam się w jakimś lesie.
Za drzewami widziałam zarys domków w różnych kolorach i dzieci strzelających z łuku i walczących mieczami. W pierwszym momencie pomyślałam że znalazłam się w jakimś wariatkowie, lecz nawet nie zdążyłam dokończyć myśli gdyż Jason rzekł:
– Neha… Artemido. Witaj w Obozie Herosów.
– Ok… –szepnęłam – ciekawe kto wymyślił nazwę bo jakoś mało… oryginalna.
Nawet jeśli ktoś mnie usłyszał to najwyraźniej nie zamierzał komentować. Poszłam więc za nimi w głąb obozu.
Gdy tylko zdarzyliśmy postawić nogi na placu usłyszałam dziewczęcy pisk i zobaczyłam dziewczynę biegnącą w naszą stronę.
– Jason! – krzyknęła.
– Piper…! – odpowiedział jej Jason po czym mocno ją przytulił.
Poczułam ukucie zazdrości. Wiem. Nie znałam dobrze tego chłopaka ale i tak byłam z nim zżyta a przynajmniej tak mi się wydawało.
– Co ty tu robisz? – zapytała dziewczyna uśmiechając się promiennie. Miała ciemne lekko falowane włosy, ciemną karnację i śliczne oczy. Była naprawdę piękna i wydawała się bardzo szczęśliwa.
– Postanowiłem odwiedzić obóz razem z Thalią i łowczyniami… no i z Artemidą.
Piper dopiero wtedy jakby nas zauważyła. Wyprostowała się i ładnie dygnęła w moją stronę.
– Bardzo przepraszam za zniewagę Pani. Jestem Piper córka Afrodyty…
– Okey nie gniewam się na serio! – odparłam. Thalia posłała mi karcące spojrzenie – to znaczy… Wybaczam ci moje dziecko.
Dziwnie czułam się w tej nowej roli. Ale chyba tak musiało być. Ludzie zaczęli by się dziwić gdyby na miejscu bogini zobaczyli mnie. Zastanawiało mnie jednak co Artemida robiła w tym czasie. Szczerze wolałbym nie wiedzieć.
– Pozwól mi w takim razie pani odprowadzić was do Chejrona.
-Dobrze – odparłam. Na moich wargach zatańczył uśmiech, lecz zniknął po tym jak zobaczyłam że Piper staje obok Jasona i czule na niego patrzy. W tym momencie miałam ochotę rozwrwać córkę Afrodyty na strzępy, lecz siłą woli powstrzymałam się i poszła w kierunku największego domu.
Było kilka drobnych błędów ( o narratorce: raz 1 osoba, raz trzecia), ale niewiele. Ogółem baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo mi się podobało, bo było FANTASTYCZNE. Mam nadzieję na szybki cd.
A i dziękuję bardzo za dedykację.
Pozdrawiam, Annie. 😀
Kocham, kocham, kocham!!!!!!!! No, jak wspomniała Ann, była zmiana narracji, ale to nie jakoś nie przeszkadzało w czytaniu 😛
Już to mówiłam, ale powiem jeszcze raz – to jest GENIALNE 😀
Czasem zmiany narracji przez literówki i chyba dwa powtórzenia złapałam… Ale tak to super 😀 I Artemida zakochana w Jasonie… Uuuu… Będzie się działo!
świetne 😀 osobiście nawet ja z moją bardzo wybujałą wyobraźnia nie wymyśliłabym ,żę ona stanie się Artemidą ,a wiec to geniusz 😉
i jest Jason i Piper 😀
nie , ja chce szybko cd bo nie wytrzymam XD
Dziwne…. Ale mi się podoba wiec pisz cd szybko!
PS Piper ją zabije…
Po wykopaniu literówek i błędziątek językowych- ME GUSTA 😀