Dobra, krótko zwięźle i na temat ( 10 kartkówek czeka -.- ). Rozdział nie wyszedł zbyt długi, ale bez czepiania proszę, bo ostatnio piszę jedno zdanie – ktoś mnie zgania z kompa. No, nie ważne. Zaczynam gadać od rzeczy >.<
W każdym razie, dedykuję ten rozdział każdemu kto te moje wypociny czyta a także tym, którzy tak jak ja, są zawaleni przez nauczycieli tysiącem kartkówek, konkursów i innych pierdół. To tyle ze słów wstępu
[Amelia]
– NA STYKS! KTO DO JASNEJ CHOLERY DOLAŁ MI FARBY DO SZAMPONU! ZAMORDUJĘ! – taki oto budzik zafundował nam Nico o godzinie szóstej rano. Przetarłam oczy i szybko wyszłam z łóżka, aby zobaczyć co się dzieje. Na korytarzu stały Luna i Hazel, śmiejąc się. Sebastian na pół przytomny opierał się o drzwi pokoju chłopaków podczas gdy Nico ze wściekłością w oczach mierzył butelką szamponu we wszystkich dookoła.
– Różowy? – zapytałam zakładając ręce na biodra i unosząc jedną brew. – Jesteś gejem? Nie no, spoko, nie mam nic do gejów, ale czemu okazujesz to w ten sposób? – dodałam. Dziewczyny zaczęły chichotać jeszcze głośniej.
– Dobra, prz-prz-przyznaję się! – zawołała Luna, wciąż nie mogąc się opanować. Ja także zaczęłam się śmiać, tylko Sebastian wciąż stał jak ten ciołek na Modrzejowskiej. Jak to mówią, ten się śmieje ostatni, kto wolno kojarzy [ Sebastian mówi: zamknij ryj bo ci łeb upier*ę. Uuuu nie ładnie braciszku, takie wulgaryzmy! Idź ty lepiej chłopie do spowiedzi. ]. – Ale nie martw się Nicusiusisiu, zaraz zejdzie. Jedno mycie – dodała i szybko wyszła ( czytać – zniknęła ) z korytarza.
– Dobra, panie różowe włosy i majtki w świnki – mruknęłam – dziękujemy za pobudkę. A ty co się tak lampisz? – spojrzałam na brata który wciąż patrzył się jak w sroka w gnat. Ej, on jest serio nienormalny. – Język ci urwało?
– Nie – odparł – zastanawiam się, czemu ubrałaś bluzkę na lewą stronę. I przy okazji, skarpetki zakłada się PARAMI a nie jedną inną drugą inną – uśmiechnął się kpiąco i wrócił do pokoju. Kućwa, jak zwykle musiałam coś narobić.
Kiedy zebraliśmy się na śniadanie w pokoju chłopaków, wszyscy wyglądali już normalnie. No, prawie. Włosy Nico, wciąż dziwnie błyszczały, ale bynajmniej nie planowałam go o tym informować.
– To co robimy? – zapytała Hazel gryząc rogalika. No tak, tak naprawdę, to ze wszystkim byliśmy w lesie.
– Sądzę, że powinnam nauczyć Amelię używania cienia – oznajmiła Luna, bawiąc się nakrętką od coli – a jutro rano, poszukamy Kaliguli, Cromwella czy kogo tam chcecie.
– Cromwella? – zapytał z niedowierzaniem Sebastian. Westchnęłam z dezaprobatą. Miałam dość tej jego historycznej mani. Mi ten cały Cromwell kojarzył się co najwyżej z producentem jakiegoś wyjątkowo smacznego chleba. W końcu well to po Angielsku dobrze, a Crom, przywodzi na myśl kromkę [ brat mówi, że rozumuję jak trzylatka. Trudno ]. – To nie był przypadkiem ten angielski parlamentarzysta, który ogłosił się w 1653 lordem protektorem co spowodowało powstanie monarchii parlamentarnej? – nie mogłam się powstrzymać od ziewnięcia.
– Strzał w dziesiątkę – odparł Nico – problem polega jednak na tym, że był nie tylko politykiem, a również synem Afrodyty. Potrafił omamić cały naród. Karol I go przejrzał, wiedział, że jeśli Cromwella dopuści się za blisko władzy, zacznie przeginać. Kiedy ten zorientował się, że Karol wie za dużo, ściął go. Zresztą, Cromwell zabił naprawdę wielu ludzi, śmiertelników i herosów, targnął się nawet na kilku bogów – parsknęłam śmiechem. Po co uczymy się historii, w dodatku fałszywej? Prawda jest dużo ciekawsza i w dodatku tak mało prawdopodobna, że żaden historyk by w nią nie uwierzył.
– A Kaligula? – zapytała Haz.
– Dzieciak Tantaosa, jeden dotyk, jeden trup. Nawet po śmierci – powiedział i spojrzał na kartkę z listą duchów do złapania. – Hitler, syn Hadesa – skrzywił się. No tak, czarna owca w rodzinie, lepiej się nie przyznawać. Może i Sebastian jest debilem, ale nie aż tak wielkim jak tamten. – Hammurabi, niby za jego czasów nie było nawet mitologii Greckiej, a jednak. Był synem samego Kronosa, okropny typ. Echnaton, Egipski faraon heretyk, syn Apolla. Nie chciał wprowadzać wiary Greckiej, ale ograniczył się z wielu bóstw do Atona, też nieźle namieszał. Leonidas, syn Ateny. Niby bohater, ale nikt nie zdaje sobie sprawy, jakie było z niego ziółko. No i jeszcze Stalin, syn Jupitera i Mussolini, Neptuna. To chyba wszyscy – westchnął – niezły komplet. Zapowiada się sporo roboty.
– A ja jupi jupi jej – zanuciłam – jedziemy na wycieczkę, zabierzmy strzelbę w teczkę, a jak coś pójdzie źle, to odstrzelimy się – a na koniec przeszłam w Ramsteina. – Und wer nicht tanzen will am Schluss weiß noch nicht dass er tanzen muss.
– Ej! – krzyknął Sebastian – zniosę te twoje przeróbki misia w teczce, ale Szwabski?! No daruj kobieto! NPM masz czy co?
– Stul się, bo zaraz ci zaśpiewam całe Du Hast i tyle będziesz miał – pokazałam mu język.
– STOP, THE END i KONIEC – tym razem wtrąciła się Luna. – Nico, Hazel i Sebastian, nic mnie nie obchodzi co będziecie robić, grajcie w remika, naćpajcie się, róbta co chceta. Amelia, chodź, nie będziesz nam przecież rzygać po każdej wyprawie cieniem – uśmiechnęła się. – Na pierwszy raz, przenieś się do naszego pokoju, tylko skup się, a nie odstawiaj kichy.
[Sebastian ]
Krótko, zwięźle i na temat – historia jest wspaniała, nie każdy musi ją lubić, ale niech się chociaż nie czepia, nie? Ja się nie naśmiewam jak widzę Am jak ślęczy nad podręcznikiem do biologii i mimo, że literki spieprzają z kartki to na upartego czyta. No, ale przecież biologia to nic złego, historia to zło… Eh… kiedyś ją zamorduję. Albo przynajmniej zrobię jej taką DUŻĄ krzywdę, że zapamięta [ Amelia twierdzi, że jej nie dogonię, bo teraz po lekcji z Luną jest ode mnie DUŻO szybsza. Eh życie jest niesprawiedliwe! ].
To teraz pytanie za dziesięć punktów – co można robić przez cały dzień z kimś w rodzaju siostry ( serio, Amelie jeszcze siostrą nazwać mogę, ale Hazel czy Lunę? No, nie mogę się przyzwyczaić ) która cały czas mówi o swoich chłopakach i z niby bratem, który albo gapi się w ścianę, albo wysyła SMSy ewentualnie patrzy na jakiś tępy program w telewizji? No szlak zaczynał mnie trafiać. Nico jeszcze zrozumiem, Luna mówiła, żeby brać na niego poprawkę bo coś tam się stało z tą jego dziewczyną. Nie wiem, nie znam szczegółów. Ale Hazel? Jeszcze raz usłyszę o Leo czy Franku a ją trzasnę.
Gdy Amelia i Luna skończyły te swoje popisy, było już grubo po czwartej.
– I co? – zapytałem – Obrzygałaś hol? – jednak Am zamiast się wkurzyć, zaczęła się śmiać.
– Nie, ale świątynia Ramzesa II to całkiem przyjemne miejsce – no kurde, zatkało mnie. Od ZAWSZE chciałem zobaczyć tę świątynię!
– Amelio – zacząłem cicho – ty lepiej już zacznij uciekać – znów się zaśmiała i zniknęła. Pojawiła się dokładnie za mną i popchnęła mnie. Powiedzmy, że przeżyłem spotkanie z podłogą pierwszego stopnia.
– Nie zadzieraj ze mną Sebusiu – uśmiechnęła się kpiąco – ah i nie posikaj się w majtki, jak w trzeciej klasie – tego już było za wiele. Kiedyś się zemszczę, jeszcze zobaczycie!
Hahahahahahahahaha! Szkoda, że mnie nie widzisz, bo po prostu byś padła. Moja reakcja jak zobaczyłam, że jest twoje opowiadanie „O Boże…. O Boże… JEZUS MARIA!!”, potem się na nie rzuciłam, a w trakcie czytania śmiałam się jak jakiś naćpany świstak. XD
Jak ja to kocham! Teksty Amelii i Sebastiana są takie genialne! Ich docinki, kłótnie, śpiewanie po szwabsku! ^^ Nico z różowymi włosami? LEŻE!
„Ale Hazel? Jeszcze raz usłyszę o Leo czy Franku a ją trzasnę.” to o Leo to była aluzja do tego co ja cały czas o nim gadam? ;p A wstawisz mi Leo choć raz do opowiadania? Nawet pod koniec? ^^
Nie, to nie była aluzja Chyba… 😀
Postaram się go gdzieś dać ^^
Moja kochana!!!
Boziu to jest genialne!
Nie wiem jak ja wytrzymam jeszcze kilka dni do następnego rozdziału.
I <3 it 😀
[Leży ze śmiechu] Ku***, NOBELA za to!!! Leżę ze śmiechu!!! Do tego opowiadania powinny być dołączone pieluchy i instrukcja pozbywania się czkawki!
Do następnego rozdziału dołączę ^_^ Akurat mój brat kończy używanie pieluch, tu użyczy kilka
Ja jak zwykle ogarnięta, nie przeczytałam poprzednich części…. ale to nie przeszkodziło mi w ataku śmiechu. Cała rodzina się teraz na mnie dziwacznie patrzy, jakby było coś dziwnego w uśmiechaniu (gdyby tylko) się do ekranu komputera 😉 Tak, więc opko jest genialniaste, tak wspaniale przesycone humorem! Ostatnio właśnie takie opka najbardziej lubię czytać 😀 Poprawiają mi humor (po 7 godzinach na szwabskich lekcjach można złapać doła ;))
Ooooooo!!! Piorą coraz gorsze brudy! A ja coraz bardziej lubię Amelie 😀 Biologia jest lepsza od historii, azaliż powiadam wam kuć się dat tam nie trzeba. Nie wiem, który z bohaterów powinien dostać „Srebrne Usta”, ale któryś na pewno. Czekam na cd z utęsknieniem…
PS Nico różowowłosy- That’s what I like!
Chce więcej *___*
No nie, ja poprostu kocham twoje opowiadania. Niko w rozowych wlosach ,teksty ameli i sebastiana… i wiele by wymieniac<<< BOMBA najlepsze opowiadania by luna tenebris !!!