Znacie mnie raczej z wesołych opowiadać, wiem, częściej się wydurniam niż jestem poważna. No ale… właśnie ale… czasem po prostu nie mam ochoty na żarty czego efekty widzicie w tym opowiadaniu. Nie wiem co mi z tego wyszło, sami oceńcie i może zdecydujcie czy trzymać się robienia z bohaterów idiotów czy niekoniecznie…
Włóczę się przez ciemne korytarze. Nie wiem który mamy dzień, nie znam miesiąca a nawet roku. Zresztą, jak mam mówić o dacie, skoro nie znam własnego imienia? Nie znam nazwiska. Nie jestem nawet pewna czy jestem człowiekiem. Czy może zwierzęciem? Jak te szczury z którymi śpię. A może jestem rośliną? Jak te kwiaty, które zjadam.
Coś idzie po mojej ręce. Zapewne pająk. Kiedyś bym spanikowała, teraz go lekceważę.
Idę do przodu, przez ciemne korytarze, potykam się i wywracam. Ubrudziłam się. Znowu. Ale.. jest coś jeszcze. Au. Boli. Mam na rękach jakąś maź. Nie wiem co to, w ciemnościach nic nie widzę. Myślę… Krew? Nie wiem, możliwe. Jestem jak zwierze. Liżę ranę. Boli. Au.
Idę. Dotykam poranionymi rękami śliskich ścian. Droga bez gońca, droga daleka.
Wyję. Niczym pies. Sponiewierane przez świat zwierze. Dzikie, nieobliczalne, zwierze które nie zna ludzkiej mowy.
Zakrwawionymi rękami przeczesuję włosy. Lepią się od brudu i potu. Nie przeszkadza mi to.
Jakiś czas temu, nie wiem jak dawno, znalazłam nóż. Wyjmuję go zza pasa. Chwytam włosy. Ciach. Opadły. W krótkich mi lepiej. Przecież jestem zwierzęciem. Drapieżnikiem. Dbam o przetrwanie.
Nie wystarczą mi rośliny. Zresztą tu, gdziekolwiek jestem, jest mało roślin.
Szczur. Słyszę szczura. Muszę to zrobić. Jestem drapieżnikiem. Dzikim psem.
Rzucam się na ziemie w poszukiwaniu ofiary. Mam, złapałam. Dźgam nożem. Zatapiam zęby w jeszcze ciepłym szczurze.
Tak, staję się bestią. Potworem umazanym krwią.
Próbuję sobie przypomnieć czas „z przed” czas zanim trafiłam do tunelu, labiryntu czy gdziekolwiek się znalazłam. Byłam… kim ja byłam? Nie pamiętam. Ale.. pamiętam Obóz. Pamiętam ludzi. I pamiętam Clarisse. Moją mamę? Nie, ciocię. Nie! To była moja siostra. Tak, jestem pewna. Była siostrą. Powiedziała, że nie jestem godna nazwania się córką.. córką kogoś. Nie pamiętam kogo. Nie ważne. A ja jej posłuchałam. Ten tunel, to coś…
Jak zwierze kładę się na ziemi. Słyszę tysiące szczurzych łapek. Zasypiam.
Budzę się. Nowy dzień? Nie wiem. W labiryncie nie ma światła. Panuje noc. Cały czas. Wiecznie.
Wstaję. Moja ręka. Boli. Bardzo.
BUM!
Co to? Nie wiem, boję się. Ale.. czym jest strach? Instynkt podpowiada mi, że muszę uciekać. Więc biegnę. Światło. Naprawdę, to światło! Widzę własne dłonie. Bogowie! Co się stało? Są czarne. Jak noc. Stopy? Widzę kość. To nie ma już sensu.
Zabić się? Wyjście dla odważnych. Jestem psem, dzikim pitbulem. Boję się. Ale będę atakować. Nie siebie. Innych. Tak. Jeśli kogoś spotkam… Jestem zła. Nie, zły może być człowiek. Ja jestem.. nie wiem czym jestem. Żądza krwi. Tak. Krew…
Idę. Ile już czasu minęło? Dużo, tak, na pewno dużo.
Upadam. Nie ma szczurów. Jeść. Proszę.
Tik-tak, tik-tak, wyimaginowany zegarek. I słyszę zbliżający się koniec, pobrzękiwanie łańcuchów.
I w myślach powtarzam modlitwę. Modlitwę której nauczyła mnie mama. Modlę się. Zwierzęta się nie modlą. Może są we mnie resztki człowieczeństwa? Ostatnie słowo gdzieś mi ucieka, nie ma go. Zgubiłam je w odmętach. Chyba tracę świadomość. Całkiem. Czy to koniec?
Wow!
To było genialne! Mroczne, tajemnicze, nieobliczalne… Love it! 😀 Pisz więcej takich opowiadań, błagam! Są świetne!
OMG….
Luna ja… JESTEM ZACHWYCONA!
To było po prostu genialne.
Odleciałam na prawdę!
Ona jest podobna do mnie… nie w tym jedzeniu szczurów oczywiście 😀
ale w tym że jest zagubiona…
Ej tak wgl to mam pomysł napiszę ci na priv^^
łał pierwszożędne opowiadanie czekam na ciąg dalszy :-}
Super tylko naprawdę przerażające… Ale i tak genialne
Teraz tylko czekam na kolejną część 😀
Wow… W takich opowiadaniach chaos jest najlepszym przyjacielem pisarza 😀
Twoje śmieszne opowiadania są miłą odskocznią od meczącej codzienności, ale to było… świetne, wspaniałe, aż chce się czytać mimo tego, że temat jest z pozoru ciężki. Pisz i takie i takie opowiadania, a będę w niebo wzięta. 😀
niezłe… Clarisse aż taka okrutna? no ale nie powinnam być zdziwiona w końcu jest córką Aresa a nie Marsa.
WOW!!!!