Oto List. Proste, co nie… To wszystko przez tą szkołę. Odbija mi przez nią… Szkoda, że nie mam tych magicznych mocy Herosa…
Proszę o wyrozumiałość, łapie mnie chyba depresja… Za dużo krwi w książce od biologi… Powinni zakazać tego przedmiotu… (^^)
***********
Jestem wściekła. Wściekła na Ciebie. Na Twoje słowa, które utknęły Ci w gardle. Na uczucia, które zaplątały się w Twe żyły. Na ruchy, które zniknęły między nićmi nerwów.
Zginiesz. Zginiesz w czeluściach Tartaru. Pan czasu zdepcze Cię swoją wieczną stopą. Wbije Ci sierp w serce i wywierci nim dziurę. Rozetnie Ci żyły, każdą po kolei. Wbije ostre szpony w Twą szyję. Twoje nerwy porwie na kawałki. Potem wszystko załata i zacznie od nowa. I tak długo będzie to robił, dopóki nie zrozumiesz, jaką krzywdę wyrządziłeś. Ale Ty nigdy nie zrozumiesz. Nie zrozumiesz tej kary, ani nienawiści. Jesteś tylko człowiekiem. Masz wybór. Apollo nawet nie wie, co wybierzesz. Sąd dusz też nie pokaże Twojej prawdziwej przyszłości. Ty po prostu wybrałeś moją nienawiść. Nie wybrałeś szczęścia. Nie wybrałeś miłości. Nawet nie wybrałeś obojętności. Tylko tą okropną nienawiść, którą odpokutujesz pod ciężarem Kronosa. Zły demon pokierował Twoim ciałem. Chcę, żebyś wrócił taki jak kiedyś. Zapomnij o nienawiści… Nie. Nie zapomnisz. Powiększysz ją tylko. Spowodujesz, że zakiełkuje i wypuści owoce – kłótnie, bójki. A potem wyrośnie największy – Twoją śmierć. Ja jej nie chcę.
Próbuję wytrzeć łzy z czarnych, atramentowych liter. Płaczę, wyjąc głośno nad tym listem. Spowodują Twoją śmierć. Kolejne łzy rozmazują moje koślawe pismo. Ręka mi drży, przez co wszystko wydaje się zbyt dziecinne, jak na mnie. Dlaczego o tym piszę? Bo… Nienawidzę cię, ale też kocham. To ty… Nie. Ten demon wywołuje moją złość. Teraz odejdę. Nie. Tak. Poczekam, aż odejdzie. Aż się znudzi Twoim ciałem. Tak więc… Żegnaj. Nie. To złe zakończenie listu. Nie pasuje. Powinien być pisany przez moją wściekłość, a nie żale i cierpienia…
Zacznę od nowa…
Zginiesz. Zginiesz, jak przystało na złego demona. Karę wykona sam Pan Czasu – Kronos. Twoje cierpienia będą wieczne. A zginiesz przeze mnie. Zabiję Cię. Tak, jak Kronos, wyrwę ci serce sierpem. Wezmę je jako trofeum. Bijące, w szklanej szkatułce będzie tylko dla mnie. Ja też zostanę zabita. Ale mnie nie ukarzą. Jestem za wysoko, bym skończyła jak Ty. Zostanę wysłana do Elizjum. Będę się śmiała z Twoich okrzyków bólu. Twoje słodkie krople potu wypłyną potokiem. Bez żalu się w nim wykąpię. I wypiję Twoje słone łzy spadające razem z deszczem. Ale kiedy ujrzę Twoją krew – zapłaczę. Zapragnę na nowo Twoich ust. Znów będę chciała zapachu Twych mieniących się włosów. Myślami cofnę się do tej ostatniej kłótni:
– Giwera!
-Nienawidzę cię!
– Giwera uspokój się!
Sierp.
– Giwera! Giwera nie ró…
I koniec.
Ale dzięki temu listowi uniknę tej kłótni. Zostawiam go w Twojej dłoni. Już mnie nie zobaczysz. Nikt, prócz innych dusz mnie nie zobacz. Proszę Cię tylko o godny koniec. Powiem jeszcze, gdzie jestem. Nie przeszkodzisz mi. Kiedy przeczytasz to ostatnie zdanie, ja połknę te dziesięć tabletek.
Empire Street, ławka przy altance
To dla ciebie, Dżej.
Giwera
TO SIĘ NAZYWA… NO, TEN…..
GENIUSZ
WOW!!
10 tabletek ambrozji zgaduję? ciekawe jak to by było przedawkować ambrę… nie żebym sama chciała to zrobić ale… będzie CD???
[…] […] […] Wow. Biologia faktycznie źle na Ciebie działa…
Znasz mą opinię. <3 Istny geniusz.
Oj… Psychologiczne >.< Mój mózg się kurczy…
Naprawdę cudowne ;3