Dla Arachne i niewidzialnej. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Chione
I don’t care about where you may be or stay…
[Nie obchodzi mnie to, gdzie możesz być czy stać…]
It don’t matter how long you’ll stay…
[To nie ważne jak długo zostaniesz…]
I don’t care as long as you’re here with me…
[Nie obchodzi mnie to tak długo, dopóki nie będziesz tu przy mnie…]
Us5 – Don’t let me go
Krew.
Dużo krwi.
Zbyt dużo.
Blade wargi. Blada twarz. Przepełnione przerażeniem oczy.
Kałuża szkarłatu wokół niej.
Brązowe, ciemne włosy splątane i posklejane potem…
Pobielałe wargi.
Jej strach.
Skurczone bólem, niezdolne już do walki ciało.
Ona.
Ja.
Kobieta, ściskająca sztylet…
Sztylet splamiony krwią heroski… Zadający śmierć… Odbierający życie…
Ta kobieta to Eris.
Eris, bogini niezgody.
Wyrywa mi się krzyk, gdy uświadamiam sobie co się stało mojej dziewczynie.
Dziewczynie, którą kocham, jak nikogo na tej ziemi… Jedynej osobie, która mnie rozumie… Której zaufałem…
Rzucam się w jej stronę, przy okazji przetrącając żebra potworowi, z którym walczyłem.
Dopadam jej.
Jest taka zimna…
Eris znika.
Nieważne.
Moja ukochana wpatruje się we mnie błagalnym wzrokiem. Nie wiem, co robić.
– Nie pozwól mi odejść… – Krztusi się.
Wiem, że boi się śmierci. Wiem, że ogarnia ją przerażenie na myśl o dniu, w którym Tanatos ją znajdzie.
– Spokojnie. – Wypowiadam to słowo. Rzucam je w pustkę. To nic nieznaczące słowo… Ono jej nie uspokoi. Nie pomoże. Zostało rzucone na wiatr. Jest puste. Bez znaczenia. Ale jednak jest.
Gładzę ją po twarzy, uspakajającymi ruchami.
Wiem, że za moment zgaśnie. Jak płomyk świeczki na wietrze… Bo ludzkie życie właśnie takie jest… Jak taki płomyk… W każdej chwili może zniknąć. Bez ostrzeżenia… Nagle. Nikogo nie prosząc o zgodę.
Dziewczyna wtula się w moje ramiona.
– To koniec, prawda? – Szepce.
– Tak to koniec. Ale najważniejsze, że jestem przy tobie. – Odpowiadam.
Nie mam zamiaru karmić ją, kłamstwami.
– Ja nie chcę odchodzić. – Ogarnia ją nagle panika.
Cała się trzęsie. Jej ręce drżą. Oczy błyskają gałkami.
– Przecież nie dam rady! Tam – w Podziemiu. Wśród tylu… Tylu duchów…
Od zawsze bała się duchów. A teraz miała się z nimi zetknąć. I stać się jednym z nich…
Twarz zalewa pot. Mruga rozpaczliwie. Z rany sączy się jeszcze więcej krwi. Za chwilę umrze. Widzę to. Widzę Śmierć wyciągającą po nią swe szpony. Ona też ją widzi…
– Nie… Nie pozwól mi odejść! – Wrzeszczy.
Chwyta mnie mocno za rękę.
Strach w jej źrenicach…
Znów jest spięta.
Znów się boi.
Znów jest przekonana, że umierając zostanie skazana na wieczne przerażenie.
Na moich policzkach, łzy drążą tunele, w pyle, błocie i krwi…
Ona nie płacze.
Jest tylko zlękniona.
Nadludzko wystraszona.
Jak zwierzę.
Jak zwierzę w ZOO. Zamknięte w klatce do końca swoich dni. Nie wypuszczane, na światło dzienne…
Nagle powieki mojej ukochanej opadają…
Puszcza mój rękaw.
Upada na ziemię.
Nieżywa…
Martwa…
Zamordowana…
To Eris ją zabiła… Eris… Ta przepełniona niewyobrażalnym złem bogini kłótni… Jedyne co umie, to siać swoje ziarna niezgody…
Kiedyś nas skłóciła. Mnie i moją miłość… Stanęliśmy do walki. Chcieliśmy się zabić… Gdyby ona nie przejrzała na oczy… Już bym nie żył… Już trzymała ostrze swego noża przy moim gardle. Już miała przebić moją tchawicę. Ale spojrzała mi w oczy… I czar prysł.
Eris wściekła się, że ją pokonaliśmy. Od tego czasu nas prześladowała…
A dziś…
Dziś byliśmy na polanie. Pewnie nazwalibyście to po prostu randką…
Zasnąłem.
A ona chodziła sobie po trawie i nuciła jakieś ciche piosenki. I nagle zjawiła się ta przeklęta bogini… I zniszczyła ją..
Wybucham płaczem.
Stoję nad zgruchotanym ciałem.
Sam na sam ze sobą.
Nie zniosę tego.
Wyrywam zza paska nóż.
Nie namyślam się długo.
Po prostu popełniam samobójstwo…
Takie smutne… Poryczałam się pisząc… Mam nadzieję, że wam się podobało.
Pozdrawiam
Chione
Piękne, wzruszające opowiadanie, przy którym się poryczałam. Cudowne. Co prawda kocham Eris, ale…
Pisz dalej, bo wychodzi ci to genialnie. Czy doczekam się kolejnej części „Chione – prawdziwa historia”? Czy razem z Reyną piszecie już „Najtrudniejsze wyzwanie czyli dziecko w Obozie”? Proszę, pisz!
Na „Ch-ph” trochę poczekasz :(. Na to drugie opko też. Nie mam za wiele czasu, przez ostatnie miesiące…
Chione to jest genialne!
Jak nie napiszesz czegoś jeszcze ciągu tego tygodnia to cię znajdę i sama zaciągnę do komputera! 😀
😉
Pisz daleeeeej.
I tak dalej kocham Eris <3
Proszę o wiecej twoich prac Chione!!
XD
Taa… Będzie trudno o dalsze…
[loading, please wait]
1%
6%
14%
28%
44%
67%
89%
91%
99%
100%
…
…
…
Bądź człowiekiem, podziel się talentem.
Kobito, ja się poryczałam. PORYCZAŁAM, ROZUMIESZ?! PRZY OPOWIADANIU!
Ja chcę więcej takich cudeniek na blogu!
to jest wspaniałe!!! Kocham to!!!
😛
To opko jest takie piękne! Wzruszające i smutne. Pisz więcej i to szybko!
Ale to była jednoczęściówka…
….. …. …… ….. …… .. to… to… to jest PIĘKNE *.*
Przerażające i smutne ale naprawdę wspaniałe!!!
😀 Cieszę się, iż Ci się podoba 😀
Ja wraz moją przyjaciółką i współautorką mojego opka stwierdziłyśmy że jest to geniusz nad geniuszami, a ty masz prawdziwy talent. Bo skoro w wieku 12/13 lat piszesz takie CUDA, to już sobie wyobrażam co ty bd pisała w przyszłości. Czekamy na twoję książki, wiersze i NAGRODĘ NOBLA tego ci życzymy 😀
A i oczywko wbiję po autograf ;))
A ja się do Ciebie przyłączę. 😀
Ja też, więc uważaj bo Cię znajde
Nyx! Ty też? 😛
Pallas :P. Nie przesadzaj. 😛
aaaa i dziękuję za dedykację siostro <33333333333333333
Hah, nie ma za co kochana 😀
Mam 12. I to dopiero od niedawno ;).
Piszesz niemożliwie. Ja tez tak chcę. (odwraca się na pięcie)
XD
… Widzę, że nie tylko ja poryczałam się przed kompem… To było takie smutne *chlip* Wspaniałe! *beczy*
Taa… Ja ostatnio ryczę dużo… Aż za dużo… O.o
Lubisz temat samobójstw?
Oh, yeah 😀
Ostatnie zdanie wydaje mi się… płaskie. Ale po lekturze takiego opowiadania chyba WSZYSTKO traci trzeci wymiar…
Dzięx, siostro <3
Och Chione! Po przeczytaniu tego cuda, tryskałam dobrym humorem (tak, wiem powinnam płakać i się smucić, ale ostatnio trudno doprowadzić mnie opkiem do takiego stanu) Cieszyłam się dlatego, że po naszej ziemi chodzi tak wspaniała nastoletnia pisarka. Nawet wizja wkuwania chemii po niemiecku nie mogła mi zepzuć nastroju. Chyba wszyscy mogą powiedzieć, że jesteś mistrz. Ach… te samobójstwa. Widzę, że ostatnio to jeden z Twoich ulubionych tematów. 😉
Taa… XD
Reyna! Na chat!
Mam oczy szkliste jak po smażeniu i krojeniu cebuli do sosu pomidorowego mojej mamy…. Przesmutne, prześliczne… Nic dodać nic ując…
O. To miło :D.
Genialne!!!!!!!!!!!!!!! Sorka, żę dopiero teraz komentuję, ale nie miałam czasu wcześniej.
Zadżemiste opko. 😀
Nic się nie stało ;).