Drugą część dedykuję Thalii2, Chione, Annabeth 1999 i Malcolmowi2002, Annabeth2000 oraz Carmen Knight.
Tym razem opowiadanie jest pisane z punktu widzenia drugiego głównego bohatera, Trayana. Mam nadzieję, że nie zawiedziecie się pierwszym rozdziałem / CD opowieści.
Patrzyłem na tony śniegu.
Coś „nawaliło” w Obozie, jakaś ochrona. I bardzo dobrze. Muszę podziękować Travisowi i Connorowi.
Na całym Long Island było pogodnie, tylko w naszym Obozie był śnieg.
Hoodowie szczerzyli się do mnie jak idioci, obrzucając Drew Tanakę śnieżkami. Dzieciaki z domku Ateny prowadziły dyskusję z dziećmi Hefajstosa gadając coś o odśnieżaniu, pegazy tarzały
się w śniegu uwolnione ze stajni. Nawet Chejron cieszył się z tej odmiany. Tylko jedna osoba, którą miałem nadzieję rozweselić, obojętnie spoglądała na to wszystko.
Nexanne.
***
Przyjechała wczoraj, 28 października, przywieziona przez satyrzycę Kingę (nie pytajcie mnie po czym rozpoznaję różnicę między satyrem a satyrzycą), ścigana przez „transformera” (czyli
zmiennokształtnego ducha). Nie wyglądała na tym co się wydarzyło przerażoną i bardzo szybko się zaklimatyzowała w Obozie Herosów. Trochę opowiedziała o swojej szkole (Barad Dur! strasznie
chciałbym taką mieć!), wyjaśniła kim był „transformer” (Gollum) i szybko zaczęła się nudzić. Chyba byście ją zrozumieli gdybyście musieli opowiadać po raz setny żart o Apaczu, Baracku
Obamie oraz kryzysie w Grecji (choć mi się to ani razu nie znudziło) i nie dowiedzieli się kim jest wasz boski rodzic. Nexanne wciąż nie zostawała uznana a pora kolacji przyszła dosyć
szybko. Posadzono ją przy stoiku Ateny (Malcolm, zastępca grupowej Annabeth, opowiadał jak musiał czekać prawie tydzień aż w końcu mama go uznała). Przez równe pół godziny wszyscy
wpatrywali się w przestrzeń nad głową nowej. Chejron był nieco rozkojarzony gdy mówił przemówienie, a wreszcie, kiedy to wszystko się skończyło, rozległy się ciche jęki. Bella Crane z
domku Demeter, wyjaśniła szeptem Nexanne, że jest pierwszą osobą od ok. dwóch lat, która nie została uznana. Blake w końcu wyszła z sali, nie mogąc wytrzymać. Miała gorzej nawet ode
mnie, syna boga, którego nikt nie widział.
Chejron przydzielił jej pokój w Wielkim Domu ale ona zamiast porozmawiać uciekła na strych. Centaur popatrzył na mnie jakby to była moja wina. Ej, nie udowodniłem podczas wojny z Kronosem, iż
jestem godny zaufania? Omal nie zginąłem podczas walki z Minotaurem! Dobra, raz czy dwa uciekłem z Obozu, ale tylko dlatego, że musiałem iść zobaczyć „Skyfall”, TV rzadko działa u mnie, a
Pana D. nie będę prosił żeby wezwał elektryka, bo to nielegalne mieć okablowanie (czytaj: najnowszy zestaw kina domowego i 4 komputery (z internetem oczywiście, który niestety tak jak
telewizja niezbyt często dobrze działa) oraz smartfona firmy HTC (nie było mnie stać na Sony ani nawet na Samsunga)).
W każdym razie poszedłem za tą laską. Cholera, czemu akurat strych? Byłem tam tylko raz, kiedy mieszkała tam ta zwariowana mumia – wyrocznia. Miałem szansę, misję, na którą tak czekałem!
Ale mumia coś takiego powiedziała że nie mogę iść bo coś się stanie jeśli choćby raz opuszczę granice Obozu. Czemu ja, a nie Bella Crane, która była na ponad 80 misjach, choć jest
młodsza ode mnie, 12 – letniego Trayana, który mieszka w Obozie Herosów prawie od zawsze.
Wszedłem na strych. Nic się nie zmieniło od tych dwóch lat kiedy ostatni raz tu byłem. Ciemno, śmierdzi sikami Erynii (raz je wąchałem, kiedy byłem naiwnym 6 – latkiem) i niemytym synem
Hefajstosa. Kusiła mnie apaszka Afrodyty i parę innych rzeczy, które chętnie bym stąd zabrał, ale musiałem iść za dziewczyną. Znalazłem ją w miejscu gdzie kiedyś..
– Wiesz, że tu siedział, będzie z dwa lata temu, trup?
– N-nie boję się i-i-ich – mruknęła lekko podniesionym głosem.
– Wyrocznia. – Ciągnąłem. – Za ładna nie była.
Nexanne zachichotała. Miała ładną twarz. I te czarne włosy ścięte na chłopaka. Jakoś wcześniej nie przyglądałem się jej. W końcu była jednym z ponad 200 dzieciaków, które były
trafiły na Long Island pod opiekę centaura.
– Zdałem sobie sprawę że jesteś pierwszą osobą, która rozmawia ze mną po ludzku, od czasu skończyła się wojna i tata mnie uznał- rzuciłem i trochę się zarumieniłem. Czasem mógłbym
być mądrzejszy i nie gadać głupot, które jednak były prawdą.
– Czyżby twój tata był Hadesem?
– Wtedy mieliby jakiś szacunek do mnie. Ale jestem synem Eteru, boga „wyższych sfer świata” czyli kosmosu. Mniej więcej.
– Poznałeś go? – teraz Blake zaczęła interesować się swoimi obgryzionymi paznokciami.
– Nie, jest „zbyt ważny” żeby choć na mnie spojrzeć, powiedzieć : „Cześć !”. Tak można przetłumaczyć słowa Chejrona – powiedziałem nie bez goryczy w głosie.
– Ale czemu nikt nie chce z tobą pogadać? Ot tak sobie?
– A temu że Eter przyłączył się do Kronosa podczas wojny tytanów. Nie tej, którą znasz z mitów. Tej, która wydarzyła się niedawno. Teraz tatę podejrzewają że jest po stronie Gai. Poza
tym nikt go nie widział nawet w czasach starożytnej Grecji. Nikt nie wie czego się po nim spodziewać. Eter uznał mnie dopiero po wojnie.
– Rozmawiamy od jakiegoś czasu a się sobie nawet nie przedstawiliśmy. Jestem…
– Nexanne Blake. Wszyscy w Obozie Herosów o tym wiedzą.
– Wolałabym żebyś mówił do mnie Nex.
– Spox. My name is Collins. Trayan Collins. – powiedziałem głosem agenta 007.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
– Lepiej wracajmy. Chejron będzie się niepokoił.
– O ciebie, tak, ze mną to inna sprawa.
***
„I tak wróciliśmy do punktu wyjścia!” (słyszałem ten tekst w jakiejś bajce, nie pamiętam jakiej). Minąłem Clarisse, która omal nie zabiła śniegową katapultą Lacy z domku Afrodyty. Na
mój widok Blake uśmiechnęła się.
– Cześć, Trayanie.
– Cśśśś… – mruknąłem rozglądając się. Na szczęście nikt nie patrzył w naszą stronę. – Pokazać ci „cywilizację”?
– Żyjemy w dziczy czy jak?
– Według Map Google, tak.
Nex nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Bella Crane i Katie Gardner próbujące uratować swoje kwiatki, odwróciły się. Pchnąłem Blake w zaspę śniegu.
– To co pokazać ci moją kryjówkę?
Dziewczyna wreszcie opamiętała się i skinęła głową.
– Idź w stronę Pięści Zeusa – wskazałem kupkę skał – a ja dojdę później. – Widząc jej zdziwioną minę dodałem. – Nie miałabyś dobrej reputacji gdyby ktokolwiek zobaczył, że
włóczysz się ze „szpiegiem wroga”.
CDN.
Nie do końca ogarniam… Ale to może dlatego, że sama nie jestem ogarnięta.
Całkiem fajnie napisane i składne i ładne.
Poznajdywałam parę błędów składniowych i fleksyjnych, ale pieprzyć to, nie chce mi się ich jeszcze raz szukać i wypisywać xD
Rozwijaj się dalej, a daleko zajdziesz
sorry, trochę mi nie wyszło, ale wiecie to dopiero moje drugie opo (poważne opo, się znaczy!)
fajne ciekawe co będzie dalej,pisz szybko CD 😀
Coś chyba się rozwaliło z formatem. Do dialogu pododawaj „powiedział ktoś tam półszeptem”, bo to daje +10 do atrakcyjności opowiadania.
Masz u mnie wielkiego plusa za Hoodów w akcji :>
Bardzo dobre. 😀 Fakt, formatowi chyba coś odbiło, ale raczej nie jest to wina Autorki. 😉 Nie mogę się doczekać CD. 😀
Świetne! Czekam na cd. I dziękuje za dedykę 😉
[zgrzyta zębami] Pisanie liczb cyframi to ZUO (poza „007”- to ok.)! Coś chyba się po[klnie] z formatem, ale to prawdopodobnie nie Twoja wina, wiec tam sobie siana i przestanę się czepiać. Bo wcale nie jest źle!
CIEKAWE. NAWET BARDZO.
Kit z resztą, BOND WYMIATA!